Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Altaria
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Altaria - Invitation (2003)

[Obrazek: R-7221196-1436478949-4015.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Unicorn 03:32
2. History of Times to Come 04:16
3. Ravenwing 04:30
4. Innocent 04:11
5. Wrath of a Warchild 04:13
6. Kingdom of the Night 02:55
7. Fire & Ice 03:26
8. House of My Soul 03:32
9. Immortal Disorder 03:35
10. Here I Am 03:53
11. Emerald Eye 04:20

Rok wydania: 2003
Gatunek: Melodic Heavy Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Jouni Nikula - śpiew
Emppu Vuorinen - gitara
Jani Liimatainen - gitara, instrumenty klawiszowe
Marko Pukkila - bas
Tony Smedjebacka - perkusja

W ALTARIA założonym w roku 2000 przez Pukkila i Smedjebacka zebrał się bardzo mocny skład. Solidna sekcja rytmiczna, obiecujący wokalista Jouni Nikula, który zastąpił Johana Mattjusa występujący także w melodic power metalowym REQUIEM no i co najważniejsze dwóch bardzo znanych gitarzystów - Jani Liimatainen z SONATA ARCTICA i Emppu Vuorinen z NIGHTWISH, który dołączył dwa lata później gdy zespół szykował się już do nagrania swojej pierwszej płyty. Grupa związała się z wytwórnią Metal Heaven chętnie wydającą płyty z melodic heavy metalem i taką też muzykę zaprezentował zespół na swoim pierwszym LP.

Początek tego albumu wskazuje na takie lekko epicko rycerskie zacięcie grupy w łagodnej formie w postaci "Unicorn". Bardzo dobry wokal Nikula we wszystkich rejestrach z przeciągłym okrzykiem na początku włącznie, zdecydowane chórki i przebojowy refren w umiarkowanym tempie.
Podstawą jest na tym albumie unikanie nadmiernej szybkości i wszystko toczy się w tempach średnich z ekspozycją melodyjnych ułożonych refrenów jak w "Here I Am". Gładkie to kompozycje z gustownym podkładem klawiszowym Liimatainena, zarówno "History of Times to Come" jak i "Ravenwing" i ta fantasy rycerskość jest podana bez odrobiny surowości zimnej stali. To słychać również w eleganckim "Kingdom of the Night". Melodic power w czystej postaci pojawia się po raz pierwszy w "Innocent" i po raz pierwszy pobrzmiewają echa SONATA ARCTICA w miękkim, ale para-epickim refrenie.
Jeśli chodzi o gitarzystów, to obaj grają bardzo dobrze, ale nieco poniżej swoich faktycznych możliwości. Być może wynika to z faktu, że te kompozycje są proste, bez wątków pobocznych a zagrane sola podkreślać mają główne linie melodii. W tej konwencji znakomicie się prezentuje wolniejszy melodic heavy metalowy "Wrath of a Warchild" z mocnym basem Pukkila.
Gdy melodia jest mniej wyrazista i refren mniej nośny ALTARIA wypada nieco gorzej i "Immortal Disorder" czy "Fire & Ice" są tego przykładami, choć dialog gitarowy, jaki się pojawia w tej drugiej kompozycji, jest godny wzmianki.
Także gdy oddalają się od tej rycerskiej fantasy stylistyki, prezentują się trochę banalnie w melodyjnym rocku z dociążonymi gitarami ("House of My Soul"). Średnio tez całość zamyka romantyczna rycerska ballada z klawiszami i gitarą akustyczną, bardzo poprawna i układna, ale z bardzo wyeksploatowaną melodią, przede wszystkim przez melodic fantasy power grupy włoskie.
Jak przystało na wysokobudżetową produkcję fińską, brzmienie jest nienaganne i wypolerowane w ramach konwencji melodic heavy metal.

Ogólnie można odnieść wrażenie, że w tym wszystkim zabrakło nieco konsekwencji, bo kompozycje rycerskie dopełnione zostały zwłaszcza w drugiej części albumu standardowym melodic heavy, jakby nie starczyło pomysłów na łagodne użycie miecza we wszystkich utworach.
Zespół przyjęty został z zainteresowaniem, jednak przed nagraniem następnej płyty odszedł doskonale się tu spisujący Nikula koncentrując się na REQUIEM a także Vuorinen i kolejny LP ALTARIA przedstawiła już w nieco innym składzie.


Ocena: 7,5/10

10.10.2008
Altaria - The Fallen Empire (2006)

[Obrazek: R-8536095-1567969074-2198.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Disciples 06:12
2. Valley of Rainbows 04:21
3. Abyss of Twilight 04:54
4. Frozen Hearts 04:39
5. Crucifix 03:27
6. Showdown 03:38
7. The Lion 04:57
8. Outlaw Blood 04:12
9. Chosen One 04:12
10. Access Denied 05:20
11. The Dying Flame 07:55

Rok wydania: 2006
Gatunek: Melodic metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Taage Laiho - śpiew
J-P Alanen - gitara
Marko Pukkila - bas
Tony Smedjebacka - perkusja

Temu zespołowi, naszpikowanemu znanymi postaciami fińskiej sceny power metalowej, zawsze czegoś brakowało. Jak na grupę power metalową grali zbyt anemicznie, jak na melodic metal czy hard rock z turbo doładowaniem mieli zbyt mało atrakcyjny, przebojowy i wciągający repertuar. Wokalista brzmiał mało przekonująco, muzycy grali jakby na pół gwizdka i w zasadzie za wiele dobrego o ich muzyce powiedzieć nie można. Ot taki średniej klasy zespół nawiązujący do SONATA ARCTICA czy pewnych okresów działalności STRATOVARIUS, ale pozbawiony czaru i charyzmy.
Rok 2006 przyniósł jednakże ich album "The Fallen Empire" wydany w marcu przez Metal Heaven  i tym razem grupa w zmienionym składzie zaskoczyła pozytywnie. Gitarzysta Alanen popisał się łagodnym, ale energicznym i momentami finezyjnym graniem, wokal Laiho zabrzmiał pewniej, a głośna przestrzenna sekcja rytmiczna bez specjalnego wysiłku napędzała cały ten melodic metalowy kram. Melodic metalowy, bo zespół jasno postawił tym razem na przebojowość i chwytliwość kompozycji, z ustawieniem nawet na określoną publiczność, która lubi granie proste, melodyjne z nośnymi refrenami i tą odrobiną specyficznego fińskiego klimatu, jaki się nad ALTARIA tu unosi.

Zespół ogranicza instrumentarium w zasadzie do gitar i perkusji, klawisze, tym razem gościnnie w wykonaniu maestro Klingenberga słychać więcej tylko w My Dying Flame. ALTARIA osiąga efekt prostymi rozwiązaniami, bez wirtuozerii i długich instrumentalnych pasaży, co nie znaczy wcale, że gra muzykę prymitywną.
Disciples, który album otwiera ma w sobie odrobinę mroku i szczyptę epiki, potężne bębny i mocne chórki. Ma jednak także prosty rockowy refren i ta cecha dominuje na całej płycie. Valley Of Rainbows jest za to łagodną, melodic metalową kompozycją, zwartą i wyposażoną w miły dla ucha refren, przywodzący na myśl rockowe utwory z lat 80tych. Gdy grają nieco ostrzej i szybciej zyskują jeszcze więcej jak w Abyss Of Twilight z lekkim klawiszowym tłem i ciętymi riffami gitarowymi, przy czym melodia przewodnia tu góruje nad refrenami i jest naprawdę porywająca. Laiho ostrożnie próbuje tu wchodzić w wyższe rejestry i nawet nieźle mu to wychodzi, a Alanem odgrywa kolejne soczyste melodyjne solo. Okraszony gęstym basem rockowy utwór w stylu lat 80tych także jest mocnym punktem albumu, zagranym z pewną nutką zadumy balladowej, choć ballada to nie jest. Niezbyt szybki i rytmiczny Crucifix ma świetną melodię, której walory wydobywa dodatkowo pewny śpiew Laiho, a zaznaczyć trzeba, że utwór ten oparty jest na neoklasycznym rdzeniu, ale zaprezentowany w bardzo przystępny sposób. Najsłabiej na tym albumie wypada Showdown, przypominający nieco stylizację na klasyczny heavy metal, ale to co najwyżej dobra kompozycja, ze średnim refrenem jakby sztucznie dociążonym mocnym wokalem i ciężkimi jak na ten LP zagrywkami gitarowymi. The Lion znacznie łagodniejszy, znów w tradycji hard rocka i rocka lat 80tych ze Skandynawii, po prostu rozkwita z przepięknym refrenie żywcem wyjętym z chlubnej przeszłości takiego grania. Ten refren można uznać za najlepszy na tym albumie, jeśli wybierać radiową nośność, a ta jest tu przeogromna. Niewiele tu ustępuje Outlaw Blood z wysuniętym wokalem, zaśpiewany jakby w gothic rockowej manierze, ale i takim pewnym zadziorem i odrobiną aktorstwa. Znakomita kompozycja, soczysta i mocno bujająca. Chosen One, znacznie łagodniejszy i bardzo staranie zaśpiewany przez Laiho to bardzo udany przykład typowego melodic metalu granego w średnim tempie. Nie może tu zabraknąć i akustycznego grania w typowej balladzie, ale Access Denied ma w tym stylu tylko część wstępną i potem kompozycja to ponownie niezbyt szybko grany melodic metal. Refren tym razem jest niby prosty, ale dobrany zaskakująco i pozostaje w pewnym kontraście z melodią przewodnią, która tym razem jest lekko bez życia.
Jak to bardzo często bywa na skandynawskich albumach z tego rodzaju muzyka album zamyka długi, rozbudowany utwór The Dying Flame, nieco trudniejszy, z cechami ballady, melancholijny zagrany delikatnie z klawiszami, gitarą akustyczną, ale i pełen zmian tempa i skandynawskiego power metalu.
Jest to bardzo dobra kompozycja, można jednak odnieść wrażenie, że tych motywów jest tu za dużo i ta myśl przewodnia gdzieś się rozmywa. Nie bardzo wiadomo czy to drugi refren, czy kolejny nowy motyw w trybie zmiany nastroju. Tu trochę wychodzi ta starsza ALTARIA, kompozycja ta nie bardzo pasuje stylistycznie do całości płyty, mimo zbliżonego sposobu wykonania, występuje też zresztą oficjalnie jako bonus do wydania europejskiego.
Bardzo dobry album z wąsko pojmowanym melodic metalem podanym w pewny siebie sposób i z niezwykle przyjemnym brzmieniem wyładowany atrakcyjnymi melodiami. Oddalenie się od głównego nurtu fińskiego melodic power metal z Timo K. i Kakko w tle wyszło tej ekipie na dobre.

Album często ignorowany ze względu na nudnawe płyty poprzednie i zupełnie niesłusznie.
A że Finowie nagrali płytę w stylu... szwedzkim, to rzecz jasna nikomu i niczemu nie ujmuje.


Ocena: 8.5/10

10.10.2008
Altaria - Unholy (2009)

[Obrazek: R-1919830-1377007139-2734.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Alterior Motive 03:59
2. Warrior 04:18
3. Unholy Invasion 03:49
4. Pride & Desire 03:05
5. The Lake 05:29
6. Danger Zone 03:21
7. Steal Your Thunder 03:23
8. Wind Beneath My Wings 03:24
9. We Own The Fire 03:48
10. Ready! 02:54
11. Never Wonder Why 03:42
12. Underdog 04:31

Rok wydania: 2009
Gatunek: heavy metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Marco Luponero - śpiew, bas
J-P Alanen - gitara
Petri Aho - gitara
Tony Smedjebacka - perkusja

ALTARIA to lajt! ALTARIA to bezbarwny melodic power metal! ALTARIA to pop rock z dociążonymi gitarami!
Czy takie opinie ich ruszają? Trudno powiedzieć, jednak na trzy lata gdzieś zniknęli i z nowym wokalistą i basistą jednocześnie - Marco Luponero - przygotowali nową płytę, która ukazała się w sierpniu 2009 nakładem Escape Music. Zespół powrócił w nowym wcieleniu. Heavy metal w melodyjnej odmianie o wyraźnych cechach stylu hard'n'heavy w wielu kompozycjach, mocny sound i twardy głos za sitkiem. Mocna konkurencja dla niemieckich speców takiego grania? W żadnym wypadku.

Ta płyta to porażka na całej linii. Od poziomu kompozycji, poprzez wykonanie, aż do brzmienia. Jak słyszę coś takiego jak "Ready", to mi zaraz gorzej. "Never Wonder Why" ma ładny refren, ale czy nie byłby dużo fajniejszy w melodic metalowym stylu? No to toporne jest i tyle. O co autorowi chodziło w "Underdog" to już zupełnie nie rozumiem. Jakieś podejścia pod JUDAS PRIEST tu słyszę i pod PRIMAL FEAR w słabej formie. No bez przesady, nie tędy chyba droga. I to solo. No litości. "Steal Yur Thunder" to szczyt wioski globalnej i refren mógłby być użyty w jakiejś reklamie kosiarek do trawy albo wózków do golfa. No żenada. "Wind Beneath My Wings" źle zaśpiewany i wręcz amatorskie występy lokalnych zespołów sportowych przypomina. Solo - wstyd. Toporność "We Own the Fire" narzuca się w każdej sekundzie, mimo że gitarzysta tu próbuje coś robić, aby tak nie było. Chórki w tle - śmiech. "Danger Zone" - to było już tysiąc razy i aż się słabo robi od deja vu. "The Lake" odsiewa tym lalalala już na samym początku. Fatalne brzmienie gitary akustycznej. Potem się ciągnie jak jelito. Refren też znajomy, ale skleroza mi utrudnia w przypomnieniu sobie, skąd to jest wzięte. O "Unholy Invasion" NIC nie mogę powiedzieć, bo co tu można powiedzieć. "Warrior"... No dobra - na każdej płycie coś się trafia, ale to jest co najwyżej dobre. Solidny, tradycyjny, heavy metalowy numer. Tylko tyle. Fajny "Alterior Motive". Taki trochę pod SINNER w zwrotkach i refren ciekawy. Ale to taki lep, żeby ktoś w ogóle na ten LP zwrócił uwagę.

Jak widać analiza w sensie kolejności przypadkowa. Przypadkowa, jak cała ta płyta, będąca przypadkowym zbiorem nagrań. Luponero złym wokalistą nie jest. Ma ciekawy, klasyczny głos, ale do nie takiego repertuaru. Amatorsko wypadli gitarzyści, a poziom uproszczenia tego, co prezentują wręcz zastanawiający. Sola słabiusieńskie... Sekcja rytmiczna tam sobie gra i nawet trudno coś powiedzieć więcej, bo perkusista nie istnieje praktycznie.
Samo brzmienie też nie jest ciekawe. Ani ostre, ani gładkie - po prostu nijakie. Nic nie mam przeciw takim płytom z melodyjnym, bujającym heavy metalem, utrzymanym w tradycji lat 80tych. Aby były jednak atrakcyjne, potrzeba autentyzmu, pasji wykonania i nieco zaangażowania, a nie tylko odtworzenia ułożonych wcześniej riffów. Płyta wymęczona, zrobiona na siłę i niemal zupełnie bez pomysłu. Czy ten zespół ma obecnie jakiś potencjał? Jeden, dwa dobre numery o tym nie świadczą.
Muzyka, która fanom gładkiego ALTARIA z płyt poprzednich raczej się nie spodoba, a fani hard'n'heavy zapewne skupią się na nowych albumach kapel niemieckich, które tu ALTARIA próbuje nieudolnie naśladować.


Ocena: 4/10

29.09.2009
Altaria - Divinity (2004)

[Obrazek: R-2694612-1558294227-5681.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Unchain the Rain 03:43
2. Will to Live 03:57
3. Prophet of Pestilence 03:41
4. Darkened Highlight 03:44
5. Discovery 03:53
6. Falling Again 04:14
7. Divine 04:04
8. Haven 03:41
9. Try to Remember 03:39
10. Stain on the Switchblade 03:28
11. Enemy 04:16
12. Final Warning 04:08
13. Balls to the Wall (Accept cover) 04:49 (bonus) (feat. Anders Engberg)

Rok wydania: 2004
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Tapio Laiho - śpiew
Jani Liimatainen - gitara, instrumenty klawiszowe
Marko Pukkila - bas
Tony Smedjebacka - perkusja

W roku 2003 nowym wokalistą zespołu został Tapio Laiho, a w roku następnym odszedł gitarzysta Emppu Vuorinen i na drugim LP "Divinity", wydanym przez Metal Heaven w maju 2004, Jani Liimatainen zagrał wszystkie partie gitarowe sam.

ALTARIA bardziej zwrócił się w kierunku podbarwionego hard rockowymi melodiami power metalu, sygnalizując to już w rozpoczynającym ten album bardzo dobrym, przebojowym Unchain the Rain. Treściwe, dobrze pomyślane lżejsze melodic power metalowe granie to główny atut tego LP i grupa zdecydowanie wykorzystała potencjał atrakcyjnego rockowego głosu Tapio Laiho, który zresztą potem potwierdził swoją klasę chociażby w GHOST MACHINERY. Znakomicie wyszły utwory w umiarkowanym tempie z chwytliwymi refrenami, takie jak Will to Live czy bogato ozdobiony klawiszami i solami gitarowymi Prophet of Pestilence. Ekipa ma na tym albumie receptę na przebojowe granie, niezbyt skomplikowane, a przez to czytelne i pozwalające się skupić na melodiach i zapadających w pamięć refrenach, no i przypomnieć sobie pewne klimaty z lat 80 tych światowej sceny rocki/metalowej (świetne Discovery i mój faworyt Final Warning!), choć na pewno ta muzyka nie może być tutaj określona jako vintage. Wzorcowy jest tutaj song Haven.
Jest także trochę mroczniejszego w zwrotkach i bardzo melodyjnie rockowego w Darkened Highlight i tu może jednak taki bardzo posępny refren pasowałby bardziej. Szybszy Falling Again przypomina najlepsze wczesne kompozycje SONATA ARCTICA, ale już Divine niestety te słabsze. Jakieś to za bardzo ugrzecznione jak na ten wyrazisty w większości styl pozostałych kompozycji.
Trochę błahy i tuzinkowy jest ten niewyraźny melodic power w Try to Remember i dobrze, że znacznie bardziej soczysty Stain on the Switchblade umieszczony jest zaraz po nim i trochę zaciera negatywne wrażenie. Echa takiego bardziej epickiego i heroicznego grania są niewielkie i słychać to chyba tylko w bardzo elegancko rozegranym Enemy z ciekawym drugim planem klawiszowym i doskonale dopasowanym miarowym tempem.

Tapio Laiho rewelacyjny i to jest głos w sam raz dla muzyki, jaką proponuje ALTARIA. Jani Liimatainen tak na dwie trzecie swoich możliwości, ale ponownie stopień złożoności kompozycji nie zmusza go do odkrycia wszystkich kart, choc kilka solówek jest tu znakomitych. No i wreszcie sekcja rytmiczna, która ma jedną wielką zaletę. Nikogo tu nie zagłusza i gra bardzo elegancko. Basu i perkusji jest dokładnie tyle, ile trzeba.
Produkcja jest wyborna. Ten album został wyprodukowany lepiej i ma ciekawsze brzmienie niż większość LP z melodic power z tego okresu z Finlandii, i lepsze niż chociażby SONATA ARCTICA. Zwraca szczególnie uwagę moc basu i bardzo staranne umiejscowienie Laiho w przestrzeni muzycznej. To zasługa Ahti Kortelainena, który zrobił tu wszystko poza masteringiem (a jakże, Mika Jussila w Finnvox Helsinki).
Największy hit - Final Warning, a ponadto mnóstwo bardzo dobrej melodyjnej muzyki z pogranicza melodic power, hard rocka i melodic metalu.

ocena: 8,1/10

new 5.06.2019
Altaria - Wisdom (2022)

[Obrazek: 1035076.jpg?3243]

Tracklista:
1. Wisdom 03:35
2. Without Warning 05:12
3. Diablo Rojo 03:20
4. Kissed by the Flames 04:54
5. Power to Heal 03:45
6. Sometimes 04:45
7. Victory of Winter 04:31
8. History of Times to Come (2022) 04:51
9. Lost in Time 04:26
10. Crimson Rain 08:36

Rok wydania: 2022
Gatunek: melodic heavy metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Taage Laiho - śpiew
J-P Alanen - gitara
Petri Aho - gitara
Marko Pukkila - gitara basowa
Tony Smedjebacka - perkusja


ALTARIA rozwiązał się w roku 2016, reaktywował w 2019 w składzie ze starych dobrych czasów, z Taage Laiho jako wokalistą i pojawienie się nowej płyty było oczywiste. Grupa wydała ją nakładem niemieckiej wytwórni Reaper Entertainment w lipcu 2022.

Trudno było oczekiwać, że ALTARIA wróci z jakimiś zupełnie nowymi pomysłami na swoją muzykę. Grali dla określonej grupy publiczności, w ostatnim okresie raczej po prostu melodic heavy metal z elementami hard rocka i niekiedy power metalowymi ornamentacjami, łagodnie, w sposób stonowany. ALTARIA wita się ze słuchaczami tytułowym Wisdom i jest to w ich obszarze muzycznym utwór ani dobry, ani zły, specjalnie nie pociągający pod względem chwytliwości, gładki i jakby odegrany bez energii i wiary. Taki początek nie zachęca...
Potem to jest różnie, jednak brak energii wykonania i nawet, gdy te melodie są w sumie dobre jak w rytmicznym, lekko heroicznym miejscami Without Warning, Lost in Time czy Kissed by the Flames, to się fizycznie czuje. Markują melodic power w Power to Heal, schodząc niemal natychmiast na terytoria power rocka i jakże daleko im do THE UNITY czy DYNAZTY. Te oooo w refrenie... naprawdę to potrzebne? Ciekawie, perspektywicznie się zaczyna Victory of Winter i co dalej? Ograne balladowe tematy i tylko te gitarowe power przejścia są sympatyczne.
Crimson Rain to ponad osiem minut, ale na szczęście tu nie jest aż tak źle, co nie znaczy, że dzieje się coś niezwykłego. Trochę epicko, trochę uroczyście, udany refren i zapewne najbardziej przemyślane partie gitar w solówkach. Dobre, miejscami nawet bujające, w eleganckim stylu granie.
Alanen i Aho tak ospale to wszystko grają i jedynie bardzo dobry jak zwykle wokal Taage nieco to w pewnych miejscach próbuje rozruszać, co nie zawsze się udaje w tych monotonnych, jednostajnych tempach, w jakich te kompozycje są utrzymane. Jest nudno, nijako w Diablo Rojo, Sometimes, bo po prostu te melodie są trywialne i ograne, co więcej zespoły grające tak zwany melodic rock, szwedzkie, amerykańskie, czy te promowane przez Frontiers Records, a grające podobne rzeczy, mają w sobie dużo więcej ikry i mocy, a może także przekonania do tego co robią. Do kompletu odgrzewany, bardzo już sędziwy kotlet History of Times to Come z pierwszej płyty z 2003 roku, wówczas zaśpiewany przez Jouni Nikula. Taage fajnie to zaśpiewał, ale takim remake wbijają sobie gwóźdź do trumny, bo ten numer, wcale nie najlepszy z "Invitation", jest o dwie klasy lepszy od tych nowych utworów. Wszystkich.

Grupa sama to wyprodukowała korzystając z własnego studio. Trochę ten czas zatrzymał się dla ALTARIA w roku 2009 powiedzmy. Teraz się takie płyty realizuje w nieco inny sposób, ale w sumie tradycja soundu ALTARIA została zachowana. Styl muzyczny także, szkoda tylko że wzory nie były czerpane z ich największych osiągnięć. Jedyny pozytywny element to Taage Laiho. Zaśpiewał świetnie.
Przeciętny, bardzo przeciętny powrót.


ocena: 5,6/10

new  9.07.2022