Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Battleroar
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Battleroar - Battleroar (2003)

[Obrazek: R-3262260-1322879359.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Swordbrothers 07:04
2. Victorious Path 03:05
3. Egyptian Doom 06:38
4. Mourning Sword 05:10
5. Almuric 03:49
6. Battleroar 05:26
7. Morituri Te Salutant 05:12
8. Megaloman 03:39
9. Berzerker 07:31

Rok wydania: 2003
Gatunek: Epic Heavy Metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Marco Concoreggi - śpiew
Kostas Tzortzis - gitara
Manolis Karazeris - gitara
Gus Makrikostas - bas
Nick Papadopoulos - perkusja

Ten zespół wojowników Stali z Aten zrobił karierę jak na warunku greckie bardzo szybką. Powstał w roku 2000 i tylko trzy lata minęło do chwili gdy ukazał się ich wydany nakładem własnym  (Omicron) debiut, poprzedzony demami, które wzbudziły duże zainteresowanie i uzyskały wysokie oceny.

BATTLEROAR zaprezentował na tym LP muzykę pod każdym względem surową i opartą o wszystkie zasady i kanony gatunku.
"Swordbrothers" jest typowym przykładem greckiego heavy epic, gdzie elementy klasycznego heavy łączą się z szybszymi power metalowymi zagrywkami, całościowo jednak najistotniejsza jest tu ta wolniejsza spokojniejsza część i dostojne sola spinające hymnowy motyw główny. Nie zabrakło też melorecytacji o potężnej sile rażenia i symfonicznego zwieńczenia. "Victorious Path" szybszy, energiczniejszy i w marszowym stylu, bardzo zwarty i zredukowany we wszystkich aspektach do niezbędnego minimum. "Egyptian Doom" to długa epicka opowieść z kilkoma motywami przypominającymi BLACK SABBATH, tu jednak jakby tej surowości i prosty za dużo, także wokalnie minimalizm wykonania przez Concoreggi chwilami rażący. Kompozycja bardziej heavy/doom niż klasyczny battle/epic i jest na tym Lp najmniej udana. "Mourning Sword" to już ponownie kruszący bojowy heavy z prostym i majestatycznym motywem głównym i tu wielkie znaczenie ma sekcja rytmiczna, której w części środkowej pozostawione jest miejsce na ekspozycję, a perkusja cały czas prowadzi.
"Almuric" szybszy i bardziej dynamiczny, ale prowadzony w spokojnym tempie nie ma tej epickiej mocy, natomiast zdecydowanie sięga do greckiej tradycji heavy klasycznego z lat 80tych i 90tych. "Battleroar" jak na utwór tytułowy ma ten klimat i te motywy, które stawiają grecki metal w tym gatunku tak wysoko. Melodia znakomita i siła riffów jednoznacznie powalająca. Wspaniały atak basu przechodzący w koronkowo zbudowaną część z solem gitarowym, które mogło by być dłuższe. Wypada podkreślić znakomity wokal, najlepszy na tym albumie. "Morituri Te Salutant" jest wzorcowym przykładem dumnego battle epic. Znów spokojne lekko zadumane interludium z solem smutnym i przechodzącym w dramatyczne rozwinięcie pełne honoru i dumy wojownika. "Megaloman" ma bardzo chwytliwą melodię i również udane wysokie zaśpiewy Marco oraz zacięte pełne inwencji solo Tzortzisa. To najmocniejsza kompozycja na tym albumie rozegrana w heavy powerowej konwencji.
"Berzerker" czaruje delikatnym, pełnym zadumy i nostalgii klimatem, który potęgują dzwony i majestatyczny motyw główny. Także śpiew jest dużo delikatniejszy niż w pozostałych utworach. Concoreggi na tym albumie pokazał się jako wokalista nieociosany z lekka, ale ten jego nie poddany obróbce fachowca śpiew pasuje tu jak najbardziej.
Ta ostatnia kompozycja byłaby ozdobą całości gdyby nie mało oryginalne i nieco bez pomysłu zakończenie, któremu brak epickiego zwieńczenia.

Surowy album, surowych greckich wojowników z wyjętą z lat 80tych sekcją rytmiczną o wielkiej sile rażenia i pełnymi dostojeństwa, ale i ciepła i liryzmu melodiami. Surowe, ale nie garażowe brzmienie i jednoznaczne odwołanie się do metalowej tradycji klasyki z USA i europejskiego Południa. Album bardzo ważny dla gatunku i jeden z tych, który zwrócił uwagę na heavy metal z Grecji po okresie podziemnego uśpienia w latach 90tych XX wieku.


Ocena: 8.3/10

7.02.2008
Battleroar - To Death and Beyond... (2008)

[Obrazek: R-2563346-1358391570-3209.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Wrathforge 08:17
2. Dragonhelm 04:10
3. Finis Mundi 08:54
4. Metal from Hellas 04:15
5. Hyrkanian Blades 04:47
6. Oceans of Pain 10:22
7. Born in the 70's 05:23
8. Warlord of Mars 04:23
9. Death Before Disgrace 08:35

Rok wydania: 2008
Gatunek: Epic Heavy Metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Marco Concoreggi - śpiew
Kostas Tzortzis - gitara
Manolis Karazeris - gitara
Gus Makrikostas - bas
Nick Papadopoulos - perkusja

Trzecia płyta greckich hoplitów epic heavy metalu wydana w kwietniu przez Cruz del Sur Music i słychać od razu dwie rzeczy.
Znakomite brzmienie, bez nadmiaru surowości, szczególnie debiutu, oraz zdecydowanie lepszy wokal Marco Congoreggi. To jest nie jest ten nieociosany Marco, to wokalista radzący sobie bez problemu, także gdy trzeba wyciągnąć wyżej i przeciągnąć głosem.

Duch bojowy pozostał i pozostało zamiłowanie do kompozycji długich, z których pierwsza pełna dramatyzmu i marszowych temp "The Wrathforge" ten album otwiera. Bardzo dojrzałe to granie, przy czym jednak bliższe niż poprzednio klasycznym heavy metalowym standardom. Gdzieś w tle odległe klimatyczne klawisze, warkoczący bas i bojowe litaury. Szybszy "Dragonheim" także bardzo dobry i galopujący na granicy power metalu, tyle że brak tu jednak trochę tego dymu bitewnego i krwi poległych wojowników, tak namacalnych w przypadku utworów z debiutu. W "Finis Mundi" jest owszem powrót do tej koncepcji, ale w tym brzmieniu, jakie tu zostało zaproponowane nie ma to aż tyle autentyzmu, ile by należało oczekiwać. Ponadto tu nie ma czego grać aż przez dziewięć minut, ambientowy wstęp jest jednak przepiękny wraz z tym wykorzystaniem gitary akustycznej.
Z tych krótszych kompozycji najlepiej prezentuje się "Metal From Hellas", także na granicy heavy i power metalu i ze świetnym, pełnym emocji wokalem oraz nośnym refrenem i bojowymi chórkami wojowników. "Hyrkanian Blades" już takiego wrażenia nie robi, natomiast umieszczenie na płycie kompozycji "Born in the 70's", stereotypowego heavy metalu dla lat 80-tych, jest nieco kontrowersyjne. Bardzo dobry jest również umieszczony w końcowej części albumu dynamiczny i bojowy "Warlord of Mars" z szarżami basu i grzmiącą perkusją, stojący na granicy europejskiego i amerykańskiego classic metalu, gdzie słychać nawet klasyczne zagrywki IRON MAIDEN.
Znakomity jest ostatni z zaprezentowanych własnych utworów, epicki i dumny "Death Before Disgrace" z akustycznym, surowym, oschłym wstępem. Ten riff główny to już był wykorzystany przez SAVATAGE, ale co z tego, skoro tu mamy wzniosły epic heavy, taki najbardziej kojarzący się z dotychczasowymi kompozycjami BATTLEROAR. Tu też dzieje niezmiernie dużo przez cały czas i jest wszystko, czego zabrakło w "Finis Mundi". Wspaniały, poruszający refren i solo, te zresztą wszystkie są warte wysokiej oceny, niezależnie od charakteru poszczególnych utworów. BATTLEROAR potrafi stworzyć taki rozpoznawalny gęsty klimat, gdzie się czuje i bliskość śmierci na placu boju i taką melancholię, jaka tu przez chwilę się przemyka w zachwycającym interludium. No a potem to rozpędzenie rodem z MANOWAR. Wyborne rozegranie, po prostu wyborne.
O Czarnej Perle specjalnie napisać wypada na końcu dla podkreślenia wartości tej umieszczonej centralnie najdłuższej kompozycji. To "Oceans of Pain" i takiego natężenia epickiego klimatu, lekkości i przenikania stylów niełatwo doszukać się nawet w słynącym z tego greckim metalu. Mistyczny to klimat... Ostra gitara, tnące przestrzeń riffy i wzniosły, ulatujący ku niebo wokal Marco Concoreggi. Niezwykła przemiana zaszła w tym wokaliście w ciągu tych kliku lat i stał się Mistrzem epickiego śpiewu. Duma, grecka duma wydobywa się w każdej sekundzie w tym nieubłaganym marszu. Jakby tego było mało, jest tu szum morza i wszystko co po nim następuje. Magia. Muzyczna magia. Tam się po prostu jest i to wrażenie jest niesamowite, a przecież jakimi skromnymi środkami to zostało osiągnięte. Magia w metalu bez metalu. Kruszące riffy na koniec i pełne rozpaczy solo wieńczą dzieło.
Czy ten zespół jeszcze kiedyś nagra taki utwór? Czy w ogóle możliwe?

Grecki metal ponownie triumfuje.
Ten triumf byłby jeszcze pełniejszy, gdyby album był nieco krótszy i pozbawiony kilku trywialnych kompozycji, niezbyt zgranych z wyniosłą epicką większością.
Wszystko inne jest piękne i wspaniałe. Grecki metal.


Ocena: 8.6/10

24.04.2008
Battleroar - Codex Epicus (2018)

[Obrazek: R-12155654-1538331099-2061.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Awakening the Muse 02:07
2.We Shall Conquer 07:46
3.Sword of the Flame 07:25
4.Chronicles of Might 06:22
5.The Doom of Medusa 08:21
6.Palace of the Martyrs 05:28
7.Kings of Old 04:25
8.Enchanting Threnody 07:24
9.Stronghold 05:35

rok wydania: 2018
gatunek: epic heavy metal
kraj: Grecja

skład zespołu:
Gerrit Philipp Mutz - śpiew
Kostas Tzortzis  - gitara
Michael Kontogiorgis - gitara
Sotiris Tsolakoglou - gitara basowa
Gregory Vlachos -perkusja
oraz
Mark W. Shelton - śpiew, gitara ("Sword of the Flame ")


W BATTLEROAR w roku 2017 kolejne trzęsienie ziemi w składzie i poza Tzortzisem z oryginalnej ekipy nie ma już nikogo.
Pojawili się kolejni znani muzycy sceny greckiej jak Gregory Vlachos z MARAUDER, czy Sotiris "Sverd" Tsolakoglou z OUTLOUD. Jest także nadal Mutz... No dobrze, jego wyczyny wokalne w SACRED STEEL to jedno, a tu jest BATLLEROAR.
Nowa płyta zostaje wydana w tym składzie w czerwcu 2018 nakładem Cruz del Sur Music.

Symfoniczne, łagodne intro z wokalizami Awakening the Muse, a potem rozpoczyna się We Shall Conquer.
Kostas Tzortzis jest wyborny i gitara buduje wspaniały epicki klimat, typowy dla BATTLEROAR od zawsze. Podniosłe solo jakie zagrał, należy do najlepszych w karierze zespołu, można też zauważyć, że symfoniczne tło jest bardziej wysmakowane niż na płycie poprzedniej.
W Sword of the Flame zagrał i zaśpiewał sam "Shark" Mark W. Shelton. Czemu lider MANILLA ROAD nie zaśpiewał wszystkich partii na tym albumie? Bo, resztę zaśpiewał na co najmniej dobrym poziomie Mutz. Łagodna, ciepła, nieco smutna kompozycja rozkręca się w połowie w mocny, dumny numer epicki mający w sobie więcej z MANILLA ROAD i VIRGIN STEELE niż z BATTLEROAR i Shelton dopowiada wszystko gitarą. Litaury i bas wieszczą rozpoczęcie Chronicles of Might. Coś wspaniałego, porywającego w tej gitarze i nawet Mutz  zaśpiewał tym razem znakomicie. Kapitalny heavy epic w najlepszym stylu BATTLEROAR! Hymnowy refren polatuje ku niebu, nie tylko dzięki aranżacjom w tle.
Niszczący patosem i łagodnością The Doom of Medusa narasta nieubłaganie, eksploduje surowością w dostojnym stylu. Niesamowita narracja i przepotężne doomowe epickie zwolnienia. To Mutz? Czapki  głów przed Mutzem tym razem!
Palace of the Martyrs można słuchać w nieskończoność. Godne szacunku kontrapunkty to dające nieco nadziei w melodyjnym refrenie i pozbawianie tej nadziei w surowej części instrumentalnej równającej wszystko z ziemią. Tym razem brutalne chórki-okrzyki w tle. W końcówce wraca nadzieja. Coś pięknego. Kings of Old to bardzo dobry rycerski power metal w stylu grecko-amerykańskim, zaś łagodniej poprowadzony instrumentalnie Enchanting Threnody skupia uwagę słuchacza na nostalgicznej, rycerskiej melodii.
Wersja CD zawiera także Stronghold, zaprezentowany po raz pierwszy w roku ubiegłym na splicie z OMEN. Ten numer już wówczas zwiastował wysoką formę BATTLEROAR w sferze kompozycyjnej i wykonawczej.

Gra Kostasa Tzortzisa na tym LP jest natchniona i perfekcyjna technicznie, pełna fajerwerków, finezji i patosu. Bardzo dobry występ Vlachosa, którego gęste partie perkusyjne bardzo ożywiły drugi plan wszystkich kompozycji.
Produkcja jest wystarczająco surowa i wystarczająco czytelna, by nie mieć do niej zastrzeżeń. Elementy symfoniczne rozplanowane i wykonane bardzo starannie i nigdy nie wychodzą przed gitary, gdy nie jest to zamierzone.

Wspaniały, cudowny, poruszający heavy epic w wykonaniu BATTLEROAR i  szczyty epiki metalowej!

Ocena: 9,4/10



new 10.07.2018
Battleroar - Age Of Chaos (2005)

[Obrazek: R-2700448-1567107795-3545.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Wanderer 04:03
2. Vampire Killer 05:52
3. Siegecraft 05:23
4. Tower of the Elephant 07:10
5. Deep Buried Faith 03:56
6. Dyvim Tvar 08:54
7. Sword of Crom 04:54
8. Narsil (Reforge the Sword) 04:07
9. Calm Before the Storm 08:50
10.Dreams on Steel 05:04

Rok wydania: 2005
Gatunek: Epic Heavy Metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Marco Congoreggi - śpiew
Kostas Tzortzis - gitara
Manolis Karazeris - gitara
Gus Makrikostas - bas
Nick Papadopoulos - perkusja
oraz:
Bob Katsionis - instrumenty klawiszowe
Mark Shelton - śpiew, gitara (The Wanderer)

Po wydaniu debiutu BATTLEROAR nie był już zespołem bezimiennym i nieznanym, czego dowodem był gościnny udział udział nagraniu kolejnej płyty Boba Katsionisa oraz udział gościa specjalnego Marka Sheltona z MANILLA ROAD w otwierającym ten LP The Wanderer.

Ta kompozycja napisana prze samego Sheltona, na pewno w jakiś sposób nawiązuje do twórczości MANILLA ROAD, choć grecki klimat, szczególnie w wykorzystaniu gitary akustycznej jest tu oczywiście obecny. Jest jednak i ta surowa poetyka tego co potrafił w tych obszarach stworzyć Shelton.
Pozostałe kompozycje to już jednak podniosły i bezkompromisowy, momentami niemal power/thrashowy BATTLEROAR jak w Vampire Killer, przy czym można zauważyć nieco lepszy technicznie wokal Marco Congoreggi. To, że śpiewa lepiej słychać w  dosyć łagodnym epickim songu Tower of the Elephant, gdzie pozostawiono mu sporo wolnej przestrzeni pomiędzy gitarowymi natarciami. Jest to utwór bardzo dobry, ale jednak gdzieś ta najlepsza epika grecka tu jest mało zarysowana.
Autentycznie  true epickie kompozycje z tej płyty są jak zwykle w przypadku BATTLEROAR dumne i pełne patosu. Potężne riffy, dostojne melodie i duch heroizmu, to atuty takich mocarnych killerów jak Siegecraft czy Deep Buried Faith, który jest trochę za krótki, i ten piękny motyw z refrenu można było bardziej rozwinąć. Oczywiście także gitara klasyczna i tła klawiszowe niezwykle tu epickiego Katsionisa, to elementy kultowe tych przepełnionych metalową siłą true metalowych kompozycji. Szczególnie udany wstęp Katsionisa został zrobiony do Dyvim Tvar, epickiego kolosa z gęstymi partiami perkusji, kroczącymi dumnie gitarami i dramatycznymi, zróżnicowany wokalami Marco Congoreggi i do absolutnego epickiego zniszczenia brakuje tu bardzo niewiele. Częściowo ambientowa partia instrumentalna jest najbardziej monumentalna na całej płycie, granitowe posępne riffy z części końcowej najbardziej kruszące czaszki wrogów.
Greckim duchem przesycony jest polatujący ku niebu song Sword of Crom, wzniosły i dramatyczny, a Narsil (Reforge the Sword) jest niesamowicie klimatyczny w tej zróżnicowanej formie przekazu, po części epic power metalowej. Przy tym ten wybuchowy patos to jest dostępny chyba tylko Grekom jednak... To słychać w fenomenalnym Calm Before the Storm, mega epickim potworze z tego albumu. Te przepiękne fragmenty z gitarami akustycznymi i wysmakowanym tłem klawiszowym Katsionisa, no i pełne treści sola gitarzystów... Magia! Eksplozja mocy w finałowej części obrusza się na słuchacza jak lawina głazów.
Naprawdę są doskonali  tych pełnych łagodności fragmentach Dreams on Steel i tu zresztą Marco zaśpiewał najpiękniej na całej płycie. Można odnieść wrażenie, że on nie do końca lubi się mocować z granitowymi gitarami...

Być może niektóre fragmenty można by tu zagrać z jeszcze większa dawką mocy i patosu, może i są momenty przestojów w kompozycjach, ale ogólnie są one na pewnego dojrzalsze niż na debiucie.
Klasyczne, surowe greckie brzmienie z grzmiącą i syczącą blachami perkusją jest tu umiejętnie powiązane z pełnymi delikatności planami klawiszowymi Katsionisa i jedynie może ciężar samych gitar mógłby być nieco większy w niektórych kompozycjach.
Niekwestionowana dumna grecka epika wysokich lotów.

ocena: 8,9/10

new 28.09.2019
Battleroar - Blood of Legends (2014)

[Obrazek: R-5779832-1538330914-4613.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Stormgiven 03:52
2. The Swords Are Drawn 05:26
3. Poisoned Well 07:14
4. Blood of Legends 05:41
5. Immortal Chariot 07:21
6. The Curse of Medea 05:38
7. Valkyries Above 08:48
8. Chivalry (Noble Armor) 04:45
9. Exile Eternal 07:57
10.Relentless Waves 03:04

Rok wydania: 2014
Gatunek: Epic Heavy Metal/ Power Metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Gerrit Philipp Mutz - śpiew
Kostas Tzortzis - gitara
Antreas Sotiropoulos - gitara
Stavros Aivaliotis - gitara basowa
Nick Papadopoulos - perkusja
Alex Papadiamantis - skrzypce


Po wydaniu albumu w roku 2008 BATTLEROAR zaczął przeżywać spory kryzys. Niekończące się zmiany składu, w tym odejście Marco Concoreggi do własnej grupy DEXTER WARD spowodowały, że dopiero nowy uformowany po 2012 roku skład był zdolny przygotować nową płytę.
Ten skład był nieco eksperymentalny i nieco kontrowersyjny. Pojawił się jako wokalista Gerrit Philipp Mutz z niemieckiego SACRED STEEL, a jego mistrzem epickiego wokalu heroicznego trudno określić. Włączone zostały także skrzypce jako element stały i zagrał na ich Alex Papadiamantis, który już wcześniej pojawił się na singlu "Reforge The Sword" w roku 2005. Poza perkusistą wszyscy pozostali to też nowe twarze w ekipie Kostasa Tzortzisa.
Album ten został wydany w maju 2014 przez Cruz del Sur Music.

Stormgiven i Relentless Waves to starannie zaaranżowane na smyczki i gitary instrumentalne kompozycje, które jednak do epickiego heavy metalu wnoszą niewiele, a jak na intro i quotro są nieco za długie.
The Swords Are Drawn przynosi zaskoczenie bo jest tu więcej epic power metalu niż classic epic heavy do jakiego BATTLEROAR przyzwyczaił. No i jest Mutz, który śpiewa nieźle ale to jednak tylko Mutz i tylko czeka się na jego miauczenie. Na szczęście powstrzymuje się od swoich manierycznych popisów, a pewne mielizny w bardziej melodyjnych partiach maskują doskonałe chórki, złożone ze specjalnie wybranej grupy uzdolnionych wokalnie greckich śpiewaków. Jest to w ostrych rycerskich partiach kompozycja znakomita, z doskonale dobraną częścią instrumentalną, jednak zarysowuje się pewna liczba drobnych, ale zauważalnych błędów w produkcji. Wokal jest trochę za bardzo schowany, a sola gitarowe trochę za ciche. Także perkusja lekko wytłumiona. Z drugiej jednak strony sound dąży i ewoluuje w kierunku power metalowego i oddala się od klasyki realizacji greckiego epic heavy.
Skrzypce w epic metalu, szczególnie w greckim, nabierają szczególnej barwy i znaczenia i wstęp do potężnego Poisoned Well, a potem ornamentacje tego instrumentu są wspaniałe. Akurat w takich wolnych dostojnych kompozycjach z bojowymi litaurami Mutz zawsze sobie bardzo dobrze radził i tu jest ekstraklasa takiego metalu, do jakiego i BATTLEROAR miał zawsze wielkie predyspozycje. Fenomenalne zagrywki Tzortzisa jeszcze bardziej to wzbogacają.
Blood of Legends  jest szybszy, bardziej dramatyczny w wybrzmiewaniach gitar, potem jednak tempo nieco siada i w efekcie otrzymujemy melodyjny bojowy numer, ale brzmiący bardzo dumnie. Mutz nadspodziewanie dobry w otoczeniu wokali pobocznych ! Wstęp do Immortal Chariot jest fenomenalny. Ten motyw mógłby rozwijać się znacznie dłużej, ale dość szybko wszystko to nabiera tempa i w efekcie jest dosyć surowy power epicki z bardziej rozległym refrenem. Jakimś trafem przypomina to te najlepsze power epic numery SACRED STEEL z wczesnego okresu działalności. Ogólnie - moc!The Curse of Medea początkowo dosyć surowy, w pewnym momencie z nastaniem refrenu nabiera pięknej greckiej barwy muzycznej i melodyjny dramatyzm jest niesamowity. Tu akurat Mutz jest bardziej manieryczny i wychodzi to tej kompozycji tylko na dobre. Fantastyczny utwór z elementami greckiej muzyki narodowej, podanymi z heavy/power metalową mocą. Najdłuższy jest Valkyries Above, jest to jednak pomimo starannie przygotowanego planu drugiego i chorów kompozycja monumentalna, ale jednak nieco mniej interesująca od pozostałych. Odnosi się wrażenie nadmiernego rozciągnięcia i końcówki już się tak uważnie nie przyjmuje do świadomości. Na pewno partie smyczkowe w połowie utworu nalezy zaliczyć do najciekawszych na całej płycie. Bardzo dobrze brzmi w kategorii epic power metal zwarty w gitarowych natarciach Chivalry (Noble Armor).
Romantyzm, dramatyzm i teatralna heroiczna epika to Exile Eternal i to najbardziej klasyczny BATTLEROAR w nieco lżejszym stylu i z lżejszymi gitarami, choć i tak jest to spora moc. Piękna pełna wdzięku melodia w otoczeniu ostrych i zdecydowanych riffów.
Co do wykonania nie ma żadnych uwag. Każdy zrobił to, co do niego należy, a zrobił znakomicie, bo umiejętności tej ekipy, także zakresie gry zespołowej, są godne szacunku. Piękne skrzypce, a gustowne chóry i gitary, zdecydowana mocarna sekcja rytmiczna. Zaskakująco dobre i bardzo dobre wokale Mutza, który do dobrej epickiej muzyki potrafi zaśpiewać jak należy.

Ogólnie poza The Swords Are Drawn produkcja i mix jest wyborny i surowe brzmienie gitar pięknie się komponuje ze smyczkami, jest też wystarczający ciężar i głębia planów dalszych. Producentem jest Thimios Krikos z INNERWISH, a mastering wykonał Nikos Iosifidis.
Trochę power metalowo, trochę smyczkowo... Były jakieś niestosowne uwagi ze strony recenzentów, głównie niemieckich, bo chyba myśleli, że usłyszą kolejną prostolinijną surowiznę w stylu SACRED STEEL, skoro śpiewa tu Mutz.  Nie znają się i powinni się skupić na dogłębnym badaniu własnej sceny heavy/power epic, najlepiej topornej, z Zagłębia Ruhry.
Najlepsza płyta BATTLEROAR, w specyficznej nieczęsto stosowanej oprawie aranżacyjnej.


ocena: 9,8/10

new 18.11.2019