17.06.2018, 18:02:37
Count Raven - Storm Warning (1990)
Tracklista:
1. Intro: Count Raven 03:08
2. Inam Naudemina 05:52
3. True Revelation 08:56
4. In the Name of Rock 'n' Roll 04:25
5. Sometimes a Great Nation 06:06
6. Within the Garden of Mirrors 06:59
7. A Devastating Age 08:40
8. How Can It Be 06:22
9. Social Warfare 07:19
Rok wydania: 1990
Gatunek: Doom metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Christian Linderson: śpiew
Dan Fondelius: gitara, instrumenty klawiszowe, śpiew (5)
Tommy Eriksson: bas
Christer Petterson: perkusja
Ocena: 9.5/10
19.09.2008
Tracklista:
1. Intro: Count Raven 03:08
2. Inam Naudemina 05:52
3. True Revelation 08:56
4. In the Name of Rock 'n' Roll 04:25
5. Sometimes a Great Nation 06:06
6. Within the Garden of Mirrors 06:59
7. A Devastating Age 08:40
8. How Can It Be 06:22
9. Social Warfare 07:19
Rok wydania: 1990
Gatunek: Doom metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Christian Linderson: śpiew
Dan Fondelius: gitara, instrumenty klawiszowe, śpiew (5)
Tommy Eriksson: bas
Christer Petterson: perkusja
Stawiając pytanie - kiedy w Europie pojawił się doom metal, można dawać różne odpowiedzi - przywodząc dokonania CANDLEMASS z lat 80tych, czy nagrania kilku mniej znanych zespołów lub sabbathopodobnych brytyjskich zespołów okresu NWOBHM. COUNT RAVEN na pewno należy do tych, którzy nagrywając konkretny pełnometrażowy album należeli do pionierów, tym bardziej, że nie ma wątpliwości co do tego że grali tu czysty chemicznie doom, który dziś nazywa się często tradycyjnym doom metalem.
Ta płyta, wydana przez Active Records jest jednak zarazem inna niż te, które prezentowały w tamtym czasie zespoły amerykańskie i nieco inna od ogólnego trendu jaki wyznaczała stajnia wytwórni Hellhound Records. Album poza niewielkimi wyjątkami pozbawiony jest tego co dziś wyznacza krąg stonera, więcej tu mrocznego gotyku, czasów średniowiecza, lecz nie takiego w jakim dobrze czułby się Messiah Marcolin. W pewnym stopniu album ten inspirowany jest również tradycyjnym heavy lat 80 tych, bo i tempa części kompozycji są szybsze niż w wąsko pojmowanym tradycyjnym doom metalu, a i melodie niekiedy wkraczają na obszar klasycznego heavy, przerobionego na potrzeby nowego gatunku.
Długie gotyckie intro doskonale wprowadza do dosyć szybko granego Inam Naudemina z ładnymi, delikatnymi zwolnieniami pełnymi długich wybrzmiewań i jeśli pojęcie power doom funkcjonuje jako sposób energicznego grania doom, to ta kompozycja na pewno jest spełniającą takie warunki. Jest tu także i BLACK SABBATH, zdecydowanie jest, przy czym
wokal Lindersona, choć podobny do tego jaki prezentował Ozzy Osbourne jest znacznie bardziej delikatny, no lepszy technicznie. True Revelation to przykład na jeden z pierwszych utworów epic/doom heavy metalu ze Skandynawii, jeśli nie brak pod uwagę prekursorów z CANDLEMASS. Zresztą tej kompozycji bliżej raczej do tego co prezentowały nieco później zespoły brytyjskie, w tej średniowiecznej otoczce, łagodnej i z lekkim uśmiechem pogodzenia się z losem. COUNT RAVEN to mistrzowie w kategorii utrzymywania uwagi słuchacza. Co prawda riffy powtarzają, jak to w doom, w tych samych kombinacjach cały czas, ale ta kompozycja grana jest w trzech tempach, w tym nawet w szybkim i tu zespół pokazuje, że zagrywki klasycznego heavy nie są mu obce. Warto też zwrócić uwagę na ciekawe pokręcone sola jakie tu gra Dan Fondelius. Maja one teoretycznie korzenie w solach Iommiego, ale są jednak inne, ostrzejsze i bez bluesowego feelingu. Za zbliżony mocno do nagrań BLACK SABBATH można z pewnością uznać niedługi jak na warunki tej płyty In the Name of Rock 'n' Roll, tu też jednak zdołali nadać temu numerowi własny wyraz co najbardziej słychać w części instrumentalnej. Do grania jakie potem prezentował SOLSTICE zaliczyć należy Sometimes a Great Nation, jest tu jednak i pewien element rocka granego w doomowym stylu. Trzeba powiedzieć, że muzyka zawarta na tej płycie jest mimo dużej melodyjności, a nawet nastawienia na melodię - chłodna. Cały czas ma się wrażenie pewnej swobodnej wyniosłej nonszalancji i nie uświadczy się tu smutkowania i dołowania dramatyczną melancholią na siłę. Już na pewno w niemal przebojowym i energicznie zagranym Within the Garden of Mirrors zrobionym trochę, a może nawet i mocno pod BLACK SABBATH, ale rozwijający się zaskakująco ze zmianami tempa, chwilami wręcz zupełnego zastoju, aby potem przejść ponownie do rytmicznego grania w średnim tempie. Także i w tym kawałku dzieje się dużo i COUNT RAVEN zdecydowanie udowadnia, że muzyka doom wcale nie musi być jednostajna i monotonna.
Szczytowym punktem albumu jest A Devastating Age, gdzie w pewnym stopniu Szwedzi wyprzedzili SOLITUDE AETURNUS w transcendentalnym graniu doom. Wspaniałe klawisze Fondeliusa, wspaniały wokal i wspaniały klimat wzniosłego doom przesyconego magiczną aurą. How Can It Be jest także bardzo dobry, oparty na kilku prostych riffach, z lekkim cofnięciem wokalu na rzecz gitary, która tu hipnotyzuje powtarzalnością głównego motywu i ciekawymi zagraniami solowymi.
Przy tej okazji należy zwrócić uwagę na pewien szczegół, który bywa wytykany przy okazji tego albumu. Czasem można odnieść wrażenie, że perkusja na tym LP jest nieco chaotyczna, gra sama dla siebie i nie zawsze te podziały rytmiczne są do końca udane.
Samo brzmienie tego instrumentu jest też trochę suche i perkusja czasem ginie w wśród ciężkiej, głęboko brzmiącej gitary i mocnego basu. COUNT RAVEN eksperymentuje niewiele i symfoniczny początek ostatniego utworu Social Warfare jest tu wyjątkiem, bo w końcu zespół wraca do rytmicznego doom granego w średnim tempie, tym razem z basem o znaczącej pozycji w tworzeniu energii w tej kompozycji.
Długie gotyckie intro doskonale wprowadza do dosyć szybko granego Inam Naudemina z ładnymi, delikatnymi zwolnieniami pełnymi długich wybrzmiewań i jeśli pojęcie power doom funkcjonuje jako sposób energicznego grania doom, to ta kompozycja na pewno jest spełniającą takie warunki. Jest tu także i BLACK SABBATH, zdecydowanie jest, przy czym
wokal Lindersona, choć podobny do tego jaki prezentował Ozzy Osbourne jest znacznie bardziej delikatny, no lepszy technicznie. True Revelation to przykład na jeden z pierwszych utworów epic/doom heavy metalu ze Skandynawii, jeśli nie brak pod uwagę prekursorów z CANDLEMASS. Zresztą tej kompozycji bliżej raczej do tego co prezentowały nieco później zespoły brytyjskie, w tej średniowiecznej otoczce, łagodnej i z lekkim uśmiechem pogodzenia się z losem. COUNT RAVEN to mistrzowie w kategorii utrzymywania uwagi słuchacza. Co prawda riffy powtarzają, jak to w doom, w tych samych kombinacjach cały czas, ale ta kompozycja grana jest w trzech tempach, w tym nawet w szybkim i tu zespół pokazuje, że zagrywki klasycznego heavy nie są mu obce. Warto też zwrócić uwagę na ciekawe pokręcone sola jakie tu gra Dan Fondelius. Maja one teoretycznie korzenie w solach Iommiego, ale są jednak inne, ostrzejsze i bez bluesowego feelingu. Za zbliżony mocno do nagrań BLACK SABBATH można z pewnością uznać niedługi jak na warunki tej płyty In the Name of Rock 'n' Roll, tu też jednak zdołali nadać temu numerowi własny wyraz co najbardziej słychać w części instrumentalnej. Do grania jakie potem prezentował SOLSTICE zaliczyć należy Sometimes a Great Nation, jest tu jednak i pewien element rocka granego w doomowym stylu. Trzeba powiedzieć, że muzyka zawarta na tej płycie jest mimo dużej melodyjności, a nawet nastawienia na melodię - chłodna. Cały czas ma się wrażenie pewnej swobodnej wyniosłej nonszalancji i nie uświadczy się tu smutkowania i dołowania dramatyczną melancholią na siłę. Już na pewno w niemal przebojowym i energicznie zagranym Within the Garden of Mirrors zrobionym trochę, a może nawet i mocno pod BLACK SABBATH, ale rozwijający się zaskakująco ze zmianami tempa, chwilami wręcz zupełnego zastoju, aby potem przejść ponownie do rytmicznego grania w średnim tempie. Także i w tym kawałku dzieje się dużo i COUNT RAVEN zdecydowanie udowadnia, że muzyka doom wcale nie musi być jednostajna i monotonna.
Szczytowym punktem albumu jest A Devastating Age, gdzie w pewnym stopniu Szwedzi wyprzedzili SOLITUDE AETURNUS w transcendentalnym graniu doom. Wspaniałe klawisze Fondeliusa, wspaniały wokal i wspaniały klimat wzniosłego doom przesyconego magiczną aurą. How Can It Be jest także bardzo dobry, oparty na kilku prostych riffach, z lekkim cofnięciem wokalu na rzecz gitary, która tu hipnotyzuje powtarzalnością głównego motywu i ciekawymi zagraniami solowymi.
Przy tej okazji należy zwrócić uwagę na pewien szczegół, który bywa wytykany przy okazji tego albumu. Czasem można odnieść wrażenie, że perkusja na tym LP jest nieco chaotyczna, gra sama dla siebie i nie zawsze te podziały rytmiczne są do końca udane.
Samo brzmienie tego instrumentu jest też trochę suche i perkusja czasem ginie w wśród ciężkiej, głęboko brzmiącej gitary i mocnego basu. COUNT RAVEN eksperymentuje niewiele i symfoniczny początek ostatniego utworu Social Warfare jest tu wyjątkiem, bo w końcu zespół wraca do rytmicznego doom granego w średnim tempie, tym razem z basem o znaczącej pozycji w tworzeniu energii w tej kompozycji.
Album ten jednoznacznie ustawia COUNT RAVEN w ścisłej czołówce doom metalu w tej bardziej epickiej odmianie. Płyta w środowisku doomowym uznana został od razu za sensację, co zresztą odbiło się na dalszych losach grupy. Wokalista Linderson zauważony w USA przyjął propozycję śpiewania w SAINT VITUS i zespół kontynuował działalność w okrojonym składzie, a obowiązki wokalisty przejął Fondelius. Nie udało się też potem nagrać już albumu na tak wysokim poziomie, choć poniżej co najmniej dobrego również nie zeszli.
"Storm Warning" pozostał płytą z kanonu gatunku, stał się też inspiracją dla wielu zespołów doom metalowych po dzień dzisiejszy.
"Storm Warning" pozostał płytą z kanonu gatunku, stał się też inspiracją dla wielu zespołów doom metalowych po dzień dzisiejszy.
Ocena: 9.5/10
19.09.2008