Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Elwing
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Elwing - Immortal Stories (2002)

[Obrazek: R-3979932-1528902335-3130.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Immortal Stories 01:42
2. Holy Sword 04:58
3. Illusions 07:05
4. Doom Crimson Shore 07:48
5. Thor 04:00
6. Call of the Brave 07:07
7. Something to Believe In 04:19
8. The Order of Steel 02:16
9. Excalibur 06:50
10. Altered Beast 06:03
11. Heroes Cry 02:55

Rok wydania: 2002
Gatunek: epic power metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Sakis Koutsasis - śpiew, gitara
Panagiotis Roumeliotis - gitara, śpiew
Tasos Karapapazoglou - bas
Alex Mantirakis - perkusja

Ten grecki zespół powstał w Kavala głównie dzięki inicjatywie byłych członków WINDFALL, w roku 2000, początkowo pod nazwą MERLIN. W roku następnym Cult Metal Classics Records
wydał pierwszy album grupy.


O ile WINDFALL prezentował bardziej granie speed power /heavy z małym naciskiem na klimat kompozycji to ELWING zagrał tu rycerski epicki power metal na poziomie przewyższającym to co Grecy dotychczas w takim graniu prezentowali.
Album jest niemal bez wad w każdym aspekcie, zarówno pod względem konstrukcji kompozycji, ustawienia samej kolejności utworów, jak i klimatu i wykonania. Intro łączy się z pełnym patosu Holy Sword dostojnie galopującym power metalowym utworem prowadzonym przez rozbudowane motywy gitarowe. Wokal dwugłosowy dosyć stonowany bardziej tu uzupełnia grę gitarzystów i znaczenia nabiera w Illusions. Ten utwór to siedem minut fantastycznego epickiego power metalu granego szybko w nieco speed stylu jaki muzycy wynieśli z grania w WINDFALL i odrobiną krużgankowego folkowego klimatu. Średniowieczny duch unosi się tu zresztą cały czas, tak jak i miecz Excalibur spinający ten LP w jedną całość. Ozdobę płyty stanowią rozbudowane sola gitarowe grane przez obu wioślarzy naprzemiennie, czasem jednak przenikają się i uzupełniają.
Bardzo starannie są tu też zaplanowane i wykonane partie gitar akustycznych i jedna z nich kończy także Illusions. O podobnej długości Doom Crimson Shore jest wypełniony dramatyzmem, wzniosłymi gitarowymi przejściami i pełnym ekspresji śpiewem. No i nadal dużo gitar, bardzo dużo. W Thor powracają gitary akustyczne i to surowa folkowa pieśń ogniskowa, pieśń strudzonych rycerzy, skoczna ale na tyle na ile pozwalają ciężkie zbroje. Podobne utwory w późniejszym okresie zaprezentowały takie zespoły jak SUIDAKRA czy EXCELSIS. Wspaniałą historię bez słów zespół przedstawia w instrumentalnym Call Of The Brave. ELWING nie potrzebuje tu wokalu i liryki, nie operuje też elementami symfonicznymi. Historię opowiadają rozbudowane gitary i kompozycja stopniowo nabiera epickiego rozmachu, pełna dumy - "sword and glory".
Something to Believe In to wspaniały wzruszający hymn wojowników o niebywałej sile oddziaływania, tu też po raz pierwszy znaczenia nabiera symfoniczny podkład i utwór ten ma wiele cech najbardziej poruszających hymnowych kompozycji MANOWAR. The Order of Steel to kolejne piękne dostojne teatralne preludium do Excalibur, bo na tym mieczu skupia się główny ciężar w warstwie lirycznej, nawet gdy nie jest wymieniany wprost. Sam Excalibur kontynuuje styl i wątki melodyczne z Holy Sword i jest w zasadzie przedłużoną wersją tamtego utworu. Dalszą kontynuacją jest tu Altered Beast również galopujący ale jakby surowszy, niepokojący w tych riffach i zwolnieniach tempa, mrocznych podkładach i recytacjach. Na koniec jeszcze jeden instrumentalny popis klimatycznego grania w Heroes Cry, wzniosły i patetyczny, ale idealny na zakończenie tej płyty. Historia została opowiedziana.

Album nie epatuje ani ciężarem, ani masywnością jakże typową dla grania epic, jest lekki, zwiewny wręcz momentami i skoczny a przecież niesie kolosalny ładunek epickiej ekspresji, niekoniecznie podanej w monumentalny sposób. Płyta stanowi pewien ewenement, bo w tak trzymającym się zasad speed melodic power graniu trudno szukać innych podobnie nasyconych epiką płyt, także poza Grecją. Minimalnie notę obniża wykonanie niektórych partii wokalnych, bo czasem przydałoby się tu więcej teatralnej ekspresji.
Excalibur dla Lancelota, a świetny epicki power metal dla wszystkich fanów true grania.


Ocena: 9/10

27.08.2008
Elwing - War (2005)

[Obrazek: R-4289289-1360798744-8168.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Marching to Glory 04:13
2. At the Gates 04:47
3. I'll Live Forever 04:52
4. Stormlord 05:25
5. Sons of Revenge 04:16
6. War (instrumental) 03:25
7. Blood on My Hands 06:01
8. Fly Away 05:22
9. Armageddon 01:15
10. Lost Humanity 05:56

Rok wydania: 2005
Gatunek: power metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Sakis Koutsasis - śpiew, gitara
Panagiotis Roumeliotis - gitara
Tasos Karapapazoglou - bas
Alex Mantirakis - perkusja

Po nagraniu pierwszego albumu "Immortal Stories" w 2002 roku nastąpiła przerwa w działalności nagraniowe ELWING i zespół powrócił dopiero w 2005 wydanym w marcu przez Black Lotus  z Aten, epickim, ale cięższym od poprzednika albumem "War" z muzyką zdradzającą wpływy tak niemieckiego jak i amerykańskiego power metalu w rycerskiej odmianie.

Lost Humanity jest może na tym LP najbardziej amerykański, brzmieniowo mocny, surowy i bez tak dużego nacisku na melodię jak w innych kompozycjach. Najznakomitszym numerem jest Blood on My Hands - rozpoczynający się jak epicka ballada, rozwija się potem w numer okraszony riffami w stylu BLACK SABBATH Martin Era - a refren należy do kategorii genialnych. Marching to Glory ma sporo cech w riffach z RUNNING WILD, mógłby być jednak odrobinę bardziej "potoczysty". To się udało w At the Gates, gdzie mamy ciekawe wokale i doskonałe solo oraz w Fly Away, gdzie są podobnie zaplanowane partie wokalne oraz celtycko bojowy klimat - również w długiej części instrumentalnej. Sons of Revenge to udany przykład krużgankowego grania inspirowanego średniowiecznym folkiem, tyle że wystarczyłoby tu poprowadzić ten główny motyw przez cały czas bez dokładania tych mocniejszych momentów. I'll Live Forever jako battle metalowy numer wypada doskonale - od odgłosów bitwy na początku do refrenu zdecydowanie zachęcającego do chwycenia za miecz. Stormlord jest szybszy, bardziej speed melodic powerowy i najbardziej zbliżony do podobnych kompozycji z poprzedniej płyty. Refren może mógłby być nieco lepszy, ale runningowe motywy w tle doskonałe, podobnie jak zakończenie.
Wokalnie także Koutsasakis dostosowuje się do mocniejszego brzmienia i śpiewa i niżej i bardziej drapieżnie od czasu do czasu wykorzystując barbarzyńskie okrzyki bojowe.

Grzmiąca perkusja i potężny metaliczny bas - parę razy celowo wysunięty na pierwszy plan - czego chcieć więcej. Brzmienie jest bardziej przybrudzone, cięższe a klawisze gdzieś zniknęły. Symfoniczne ornamenty pojawiają się w zasadzie tylko w szybko zagranym instrumentalnym War, także mającym w sobie cechy średniowiecznego folka. Sola gitarowe na tym albumie są czytelne, a to które pojawia się w War, mocno przypomina pewien motyw z jednego z utworów IRON MAIDEN. Często stanowią też uzupełnienie motywów głównych i dopełnieniem snutych rycerskich opowieści. Ten LP, nadal nasycony greckim duchem epickiego rycerskiego metalu, ma więcej z teutońskiego heavy/power niż ma muzyka niejednego zespołu z Niemiec i to stawia ten krążek w kategorii dokonań takich zespół jak MARAUDER, gdzie siła riffu ma znaczenie decydujące. Nie jest to jednak granie toporne czy też nadmierne brutalne, dominuje lekkość wykonania i bardzo duże poukładanie wszystkiego.
Jest to jeden z najlepszych albumów z taką muzyką z Grecji z ostatnich lat, niestety dalsza kariera zespołu się załamała. Jakiś czas jego działalność była zawieszona, potem w 2008 pojawiły się informacje o nagrywaniu nowych kompozycji, ale na chwilę obecną nie bardzo wiadomo, co się z tym zespołem dzieje.


Ocena: 9,2/10

30.09.2008