Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Exodus
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Exodus - Force Of Habit (1992)

[Obrazek: R-3028175-1561768687-2744.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Thorn in My Side 04:06
2. Me, Myself & I 05:04
3. Force of Habit 04:19
4. Bitch (The Rolling Stones cover) 02:49
5. Fuel for the Fire 06:04
6. One Foot in the Grave 05:16
7. Count Your Blessings 07:30
8. Climb Before the Fall 05:39
9. Architect of Pain 11:02
10. When It Rains It Pours 04:20
11. Good Day to Die 04:48
12. Pump It Up (Elvis Costello cover) 03:10
13. Feeding Time at the Zoo 04:33

Rok wydania: 1992
Gatunek: heavy metal/post thrash metal
Kraj: USA

Skład:
Steve Souza - śpiew
Gary Holt - gitara
Rick Hunolt - gitara
Mike Butler - bas
John Tempesta - perkusja

O tym, że na początku lat 90tych thrash metal zmienił swoje oblicze wiedzą wszyscy. Mam tu na myśli oczywiście prekursorów gatunku, a nie naśladowców, którzy dalej tłukli to samo.
EXODUS także się zmienił. Zmienił się nie tylko skład (sekcja rytmiczna jest nowa), ale samo podejście do muzyki. Na ile ten LP był inspirowany Czarnym Albumem METALLIKI trudno powiedzieć, wyrażę jednak opinię, że jest może nawet pod pewnymi względami po prostu lepszy. Capitol Records w sierpniu 1992 roku wydała album wybitny.

Brzmienie tej płyty - potężne, przestrzennie doskonale rozplanowane, a jednocześnie głębokie, miękkie i ciepłe, nie zostało już nigdy powtórzone ani przez EXODUS, ani przez żaden inny zespół. Przynajmniej ja nie słyszałem nic podobnego. Kompozycje są znakomite pod względem melodii, niezmiernie chwytliwych, inspirowanych rockiem w najbardziej klasycznej postaci, a przy tym jak najbardziej typowe dla rozpoznawalnego stylu EXODUS. Wokalnie Sousa pokazał, że jego szczekanie może przybrać formę zróżnicowanego, zawadiackiego i idealnie wpasowanego śpiewu, który staje się na tej płycie nie dodatkiem do zbioru thrashowych riffów, ale elementem pierwszoplanowym niejako prowadzącym całość w wielu utworach.
Hunolt i Holt w swej precyzji współdziałania wznieśli się na wyżyny telepatycznego porozumienia zbliżone do tego, co zaprezentowali na dwóch poprzednich albumach. Tempesta pokazał, że jest perkusistą lepszym od Hunolta, oferując ogromne zróżnicowanie swego kunsztu, słyszalne w każdym z utworów, rozpoznawalne i podkreślające hipnotyczna rytmikę pary gitarzystów.
Płyta zawiera muzykę przystępną, a co ważne nie jest to muzyka obliczona na sprzedaż pojedynczych łzawych ballad i piosenkowych przebojów. Jest to muzyka inteligentna, muzyka stworzona przez ludzi osłuchanych i szanujących korzenie muzyki rockowej - czego zresztą dowodem są oba covery umieszczone na tym LP i to nie jako bonusy czy zapchajdziury na końcu, ale świadomie wbudowane w strukturę płyty . Jest to jednocześnie płyta z muzyką buntowniczą, wesołą, smutną, zabawną i niepokojącą. METALLICA na czarnym albumie nie zdołała stworzyć kompozycji na miarę "Architect Of Pain". Riff przewodni z tego utworu to jedno z największych dokonań muzyki metalowej ever.
Jest to album kompletny, zasługujący na najwyższą ocenę, choć może mogło się tu obyć bez coverów.

Płyta dla ludzi kochających muzykę metalową jako taką, nie szufladkujących przydatności jej pod kątem własnych preferencji muzycznych.


Ocena: 9.5/10

12.02.2008
Exodus - Bonded by Blood (1985)

[Obrazek: R-1842628-1586600739-2775.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Bonded by Blood 03:44
2. Exodus 04:05
3. And Then There Were None 04:40
4. A Lesson in Violence 03:49
5. Metal Command 04:13
6. Piranha 03:46
7. No Love 05:09
8. Deliver Us to Evil 07:08
9. Strike of the Beast 03:57

Rok wydania: 1985
Gatunek: Thrash metal
Kraj: USA

Skład:
Paul Baloff - śpiew
Gary Holt - gitara
Rick Hunolt - gitara
Rob McKillop - gitara basowa
Tom Hunting - perkusja

Zostawmy tradycyjne przy dyskusjach nad debiutem EXODUS kwestie  "co by było gdy Kirk Hammett.." oraz "ta płyta ukazała się zbyt późno i...".
Ukazała się nakładem Torrid Records z Nowego Jorku 25 kwietnia 1985 i tego samego dnia w Kanadzie via Banzai Records.
Oczywiście na winylu i oczywiście bardziej znane są pierwsze wersje od Roadrunner. Pierwsze wydanie na CD to rok 1987 (Combat Records). Od nagrania latem 1984 roku minęło więc trochę czasu, ale w tym okresie to był "tylko' kolejny debiutujący band thrashmetalowy z Bay Area... Do tego wszystkiego nie spodobała się wielu dystrybutorom okładka (no tak, rok 1985...) , choć nie mniej kontrowersyjne z debiutów METALLICA i ANTHRAX jakoś nie wyzwały takich dyskusji i wzburzenia. Część nakładu została opatrzona inną, nie wyrażającą praktycznie niczego okładką.

EXODUS rzucił na szalę wszystko, co miał najlepszego w zanadrzu. Nad wyraz sprawny duet gitarzystów, kompetencję sekcji rytmicznej oraz Paula Baloffa. Różnie do Baloffa można podchodzić... Wokalistą z prawdziwego zdarzenia trudno go nazwać, ale w thrash metalu liczy się trochę coś innego. Czy Baloff miał to co można określić jako metalową charyzmę? Moim zdaniem nie, ale ja wszystko rozpatruję przez pryzmat "Zetro".
Muzycznie grupa przedstawiła wyrównany zestaw kompozycji z pewną skłonnością do speedmanii w czystej postaci, co zresztą wraz z tą zwartą kąśliwą stalową ścianą gitar Holta i Hunolta stawia EXODUS na innej płaszczyźnie niż METALLICA.
Prawdziwej inspiracji rockiem czy NWOBHM tu nie ma. Jest metal o amerykańskich korzeniach z Kalifornii.
Najlepsze numery to Exodus o potężnych ultra dynamicznych riffach i pełen zadziornych ozdobników gitarowych, Metal Command i Strike of the Beast. Metal Command to wyborny refren i doskonała praca gitar, doprawdy po mistrzowsku to zostało zrobione w niby nieskomplikowany sposób. No, a Strike of the Beast to po prostu kwintesencja tego jak można zniszczyć w tak krótkim czasie, grając w latach 80tych thrash w Bay Area! Absolutna bezwzględna dewastacja!
Najsłabiej wypada tu lekko sflaczały i jednostajny And Then There Were None.
Warto zwrócić uwagę na pewne podobieństwa w konstrukcji bardzo szybkiego A Lesson in Violence do nagrań SLAYER  z "Show No Mercy" i to podobieństwo jest także wyraźne w obu solówkach gitarowych. Może nie do końca, ale Hanneman i King się tu kłania. Piranha i No Love to bardzo dobre kawałki, w tempach uznanych potem przez EXODUS za podstawowe.
Z jednej strony surowe, z drugiej o wyraźnie zaznaczonej melodii. No ten jakże ażurowy i subtelny wstęp na gitarach akustycznych.
Najdłuższy Deliver Us to Evil to takie wyrażenie całej muzycznej filozofii EXOUS  w pigułce.Jest to numer bardzo dobry, jednak może trochę więcej się tu mogłoby dziać w szybkiej części instrumentalnej, bo apokaliptyczne sola są fajne, ale podświadomie oczekuje się na coś więcej.

Obok gitarzystów na szczególne wyróżnienie zasługuje perkusista Tom Hunting. Potrafił i pokazała więcej niż większość perkusistów grających thrash w tym okresie. Może nawet w jakiś sposób jego styl nie do końca przystawał wówczas do thrasmetalowych kanonów.
Wbrew temu, co się często mówi, produkcja nie jest wcale zła, oczywiście poziom mocy gitarowej nie jest taki jak w roku 1990, ale w 1985 nikt jeszcze nie grał na ultra ciężko ustawionych gitarach, bo cele i zadania muzyczne realizowane były przez generowaną energię, a nie ciężar soundu.
To, że EXODUS jest mocnym graczem na scenie thrashmetalowej, w podziemiu wiedziano już wcześniej. Muzyczny świat dowiedział się o tym w roku 1985. EXODUS praktycznie od razu awansował do grupy Gwiazd Thrash Metalu z Kalifornii.

ocena 8.8/10

new 25.11.2018
Exodus - Pleasures of the Flesh (1987)

[Obrazek: R-1959671-1331674685.jpeg.jpg]

Tracklista:
1.Deranged 03:46
2. Til Death Do Us Part 04:50
3. Parasite 04:55
4. Brain Dead 04:15
5. Faster than You'll Ever Live to Be 04:26
6. Pleasures of the Flesh 07:36
7. 30 Seconds 00:39
8. Seeds of Hate 04:57
9. Chemi-Kill 05:46
10.Choose Your Weapon 04:51

Rok wydania: 1987
Gatunek: Thrash metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Steve "Zetro" Souza - śpiew
Gary Holt - gitara
Rick Hunolt - gitara
Rob McKillop - gitara basowa
Tom Hunting - perkusja

Nigdy nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło...
W roku 1986 z EXODUS odchodzi Paul Baloff i nowy rozdział w historii zespołu otwiera Steve "Zetro" Souza, który przyszedł z LEGACY, czy oczywiście z późniejszego TESTAMENT. Dla TESTAMENT rozpoczął się wówczas czas Chucka Billego...

Ekipa EXODUS miała już w tym czasie gotowy częściowo materiał na nową płytę, przygotowaną jeszcze po części z udziałem Baloffa i nagrania z "Zetro" poszły dosyć sprawnie, tak że Comabt Records, z którym grupa zawarła kontrakt płytowy, mógł przedstawić światu "Pleasures of the Flesh" w październiku 1987 roku.
Ten album określił styl zespołu na kolejne kilka lat. EXODUS pozostał wierny wysokoenergetycznemu thrash metalowi w melodyjnej formie, jednak bez uciekania się do ballad czy true brzmień. Czysty, czasem trochę nonszalancki i zakręcony thrash ze specyficznym wokalem "Zetro", który niektórzy nazywają do dziś szczekaniem, z odpowiednią do tego dozą szacunku. Sousa jest specyficzny, jest rozpoznawalny, jest także zupełnie innym w przekazie wokalistą niż rockowo nastawiony Hetfield z METALLICA, operowy niemal Belladonna z ANTHRAX czy megametalowe gardło Chuck Billy.
"Zetro" jest inny i idealnie pasujący do muzyki EXODUS z tego okresu.
Ta płyta jest bardzo wyrównania, i zazwyczaj każdy ma tu swoje ulubione numery, niekoniecznie takie same. Istotne jest to, że generalnie wszystko jest na doprawdy bardzo dobrym poziomie. No, prawie wszystko, bo Deranged jest tylko thrash metalową łupaniną, i gdyby ten album wypełniony był tylko takim graniem, to EXODUS pozostałby w pamięci jedynie najbardziej zatwardziałych fanów thrash metalowej młócki.
Jest tu jednak także genialny Brain Dead. Nikt nie zaprzeczy, że jest to numer genialny w rytmice pulsujących gitar i morderczym straceńczym wokalu Sousy. Sola, bas. Miazga, i tyle! "Brain Dead!!!"
Albo szybki, odnoszący się jeszcze do czasów "Bonded By Blood" Seeds of Hate, z doskonałymi zimnymi wokalami Sousy i kunsztownymi atakami gitarzystów. Stylistycznie podobne ataki można usłyszeć w znakomitych, ostrych i surowych Choose Your Weapon i Chemi-Kill. Z całą pewnością najdoskonalszą technicznie kompozycją jest na tej płycie rozbudowany Pleasures of the Flesh,  obalający twierdzenia, że thrash metal to muzyka prymitywna. Ileż tu stylów i gatunków muzycznych się przewija, a przy tym jaki potężny ładunek energii jest w tym wszystkim.
Niektórzy na pierwszym miejscu stawiają Parasite, co kto lubi, jednak myślę, że można było tu więcej wyciągnąć z tych pomysłowych podstawowych riffów. Jest to jednak numer bardzo dobry, podobnie jak i zwarty, lekko opancerzony Faster than You'll Ever Live to Be.

Poziom wykonania jest wyborny. Techniczne możliwości zespołu mogą się ujawnić się tu bardziej niż na dosyć prostym "Bonded By Blood". Mistrzowskie zagrywki sekcji rytmicznej i gitarzystów.
Brzmieniowo ten album jest mocniejszy niz poprzedni, nieco cięższe są gitary jednak oryginalna produkcja pozostawia nieco do życzenia. W roku 2008 pojawiła się wybornie zremasterowana wersja tej płyty, nie naruszająca podstawowego soundu tych nagrań wypuszczona przez Century Media Records.
Liczba wydań tej płyty jest ogromna. Klasyk!

ocena: 9/10


new 29.11.2018
Exodus - Fabulous Disaster (1989)

[Obrazek: R-2192564-1269020030.jpeg.jpg]

Tracklista:
1.The Last Act of Defiance 04:43
2. Fabulous Disaster 04:55
3. The Toxic Waltz 04:50
4. Low Rider (War cover) 02:45
5. Cajun Hell 06:04
6. Like Father, Like Son 08:08
7. Corruption 05:46
8. Verbal Razors 04:06
9. Open Season 03:50
10.Overdose (AC/DC cover) 05:29

Rok wydania: 1989
Gatunek: Thrash metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Steve "Zetro" Souza - śpiew
Gary Holt - gitara
Rick Hunolt - gitara
Rob McKillop - gitara basowa
Tom Hunting - perkusja

Rok 1988. EXODUS jest sławny, EXODUS nie musi już nikomu niczego udowadniać. EXODUS  w1988 nagrywa nową płytę, kalifornijską, z miksem w Los Angeles i masteringiem w San Francisco. Nie, raczej odwrotnie...

Ta ekipa miała zawsze określony dystans do tego co robi, sporą dawkę autoironii i luzu, którego często brakowało innym Wielkim Thrashu z Bay Area. Dwa zastanawiające covery znalazły się na tej płycie i o ile AC/DC to w sumie nic dziwnego, to już WAR, zupełnie niemetalowy zespół, hmmm... Jest także oczywiście bardzo przeciętne otwarcie (The Last Act of Defiance) i w tym aspekcie panowie się ponownie nie wysilili. Patrząc dokładniej nie wysilili się także jeśli chodzi o odegrany w nieco punkowej manierze Open Season, a i Like Father, Like Son, technicznie bezbłędny, jest taki trochę suchy i bezduszny, jak na EXODUS oczywiście.
Czy EXODUS wobec tego nagrał kiepską płytę? Tak, ale jeszcze nie tym razem. Jaka moc bije z uporczywie zagranego Fabulous Disaster, no i jakie partie wokalne tu prezentuje Zetro! Zakręcone granie, strasznie pozytywnie zakręcone w solach i zmianach tempa, kapitalne długie wybrzmiewania. To ogólnie odnosi się do całości tej płyty, ale najbardziej chyba do genialnego The Toxic Waltz. Arcydzieło EXODUS i nie można sobie wyobrazić koncertu bez tego wymiatacza równego klasie Brain Dead. Tyrady Zetro na tle kruszącej i ostrej jak brzytwa ściany thrashujących gitar są po prostu zniewalające. Dwa niszczące szybkie numery Corruption i Verbal Razors to popis zespołu w dozowaniu i kontrolowaniu melodyjnej agresji. A Wielkiej Kalifornijskiej Czwórki im to zawsze wychodziło najlepiej przy użyciu najprostszych środków.
Gdyby szukać najlepszego riffu na tej płycie, to może ten z Cajun Hell ? Piekło Kajunów w ich wydaniu jest niebiańskie! Wbrew rozpowszechnianym przez jakiś czas plotkom, na wstępie na harmonijce nie zagrał Sousa, tylko niejaki Dov Christopher, ale czy był Kajunem, tego ustalić mi się nie udało.

Sztab ludzi z Hunoltem i Holtem jako głównymi producentami czuwał nad tym, by EXODUS zabrzmiał jak należy. Ostatecznie prochu nie wymyślono, ale to "Pleasures of the Flesh" w nieco ostrzejszym i bardziej selektywnym brzmieniu.
Zremasterowana wersja Century Media z 2008 to chyba bardziej rezultat mody na remastery, jaka panowała w tym czasie, niż realna konieczność.
Parę razy tu EXODUS minimalnie rozczarował w niektórych numerach, ale czyż można źle ocenić płytę gdzie są takie hity jak wymienione wyżej?
No przecież nie.

ocena: 9/10

1.02.2019
Exodus - Impact Is Imminent (1990)

[Obrazek: R-1924025-1399495782-8293.jpeg.jpg]

Tracklista:
1.Intro/Impact Is Imminent 04:19
2. A.W.O.L. 05:44
3. The Lunatic Parade 04:14
4. Within the Walls of Chaos 07:45
5. Objection Overruled 04:34
6. Only Death Decides 06:07
7. Heads They Win (Tails You Lose) 07:43
8. Changing of the Guard 06:49
9. Thrash Under Pressure 02:39

Rok wydania: 1990
Gatunek: Thrash metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Steve "Zetro" Souza - śpiew
Gary Holt - gitara
Rick Hunolt - gitara
Rob McKillop - gitara basowa
John Tempesta - perkusja

Rok 1990. "Impact Is Imminent" i w składzie EXODUS nowy perkusista John Tempesta, bo Thomas Hunting postanowił coś tam zrobić w ANGELWITCH Heybourne'a... Capitol Records śmiało wydaje ten album z okładką ...

No właśnie.
Czy są okładki "z kluczem"?
Zderzenie jest nieuniknione. Zderzenie jest nieuniknione... Dlaczego? Bo ta kula zmiażdży wyluzowanych chłopaków z EXODUS na autostradzie? To nie o to chodzi i zrozumiałem to dopiero po latach.
Pierwsza część tego albumu jest fatalna. Jakże słabe są trzy pierwsze numery... Thrashmetalowa pospolitość skrzeczy, a LAZZ ROCKIT siedzi na ogonie.
A potem jest niesamowity Within the Walls of Chaos, dewastujący inteligencją grania i z najlepszym na świecie wejściem gitary solowej w histori metalu. Wszelkiego metalu. Poważnie. A potem jest piorunujący, szokujący i dewastujący popis grania EXODUS, który nie pozostawia żadnych wątpliwości, kto jest Numerem Jeden w Thrashowej Koronie z Bay Area A.D. 1990. Że MEGADETH? Mówimy o realnym thrashu...
Ta kula nie zgniata tego samochodu. Ta kula zgniata i rozpłaszcza na krwawy placek słuchacza. Odbija się w niej EXODUS. Dlatego jest lustrzana. To EXODUS się rozpędza niewinnie tocząc się do usypiającego czujność The Lunatic Parade.
To, co robi EXODUS, co robią gitarzyści, co robi Zetro i sekcja rytmiczna (czapki z głów przed Tempesta!) jest niewyobrażalne i Objection Overruled wyrywa serce i mózg. Kula się toczy, zderzenie jest nieuniknione, ale po Objection Overruled nic już nie jest takie, jak było... Nie ma litości, nie biorą jeńców w Only Death Decides, hipnotycznie fascynują w Heads They Win (Tails You Lose). Ten Zetro, ci gitarzyści... Mija 30 lat, a oni nadal stoją i podśmiewają się ze zmiażdżonych riffami i melodiami fanów thrashu. Jest to zjawisko ponadczasowe, nieprzemijające. i niepoddające się prostym klasyfikacjom recenzentów.
Changing of the Guard. Wesoło wam mimo rozpłaszczenia przez kulę?  Przy Changing of the Guard będzie wam jeszcze radośniej. Tak frazuje tylko Steve "Zetro" Souza! Słuchać z pozycji leżącej.
Ktoś jeszcze żyje? Uuu, to niedobrze... Żeby to zakończyć, EXODUS włącza atomowe dopalacze i serwuje Thrash Under Pressure, nieco ponad dwie minuty melodyjnego thrashmetalowego ognia, który już poza bezbrzeżnym szacunkiem niczego nie pozostawia na swojej drodze.

Gdyby tylko ten początek był lepszy... Ale skoro ta kula musi się rozpędzić...
Wystrzegajcie się remastera tego albumu z XXI wieku. Zabija na śmierć od razu!

ocena: 9,3/10

new 12.06.2019
Exodus - Blood In, Blood Out (2014)

[Obrazek: R-6174163-1413201648-4595.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Black 13 06:21
2.Blood In, Blood Out 03:42
3.Collateral Damage 05:28
4.Salt the Wound 04:25
5.Body Harvest 06:28
6.BTK 06:56
7.Wrapped in the Arms of Rage 04:30
8.My Last Nerve 06:11
9.Numb 06:14
10.Honor Killings 05:43
11.Food for the Worms 06:23

rok wydania: 2014
gatunek: thrash metal
kraj: USA

skład zespołu:
Steve "Zetro" Souza - śpiew
Gary Holt - gitara
Lee Altus - gitara
Jack Gibson - gitara basowa
Tom Hunting - perkusja
oraz
Kirk Hammett - gitara ("Salt the Wound")
Chuck Billy - śpiew ("BTK")


Gdy w roku 1993 EXODUS został rozwiązany, ubył jeden z Wielkiej Czwórki. Gdy w roku 2001 EXODUS został reaktywowany w niemal oryginalnym składzie z 1987 roku, z nowym basistą Gibsonem - odżyły nadzieje na przywrócenie thrashowi z Bay Area dawnej chwały. Czasy się jednak zmieniły i neo thrash spod znaku "St.Anger" tak mocno zagościł w umysłach, że taki EXODUS z lat 80tych był dla kolejnego pokolenia fanów za lekki, za mało brutalny i zbyt gładki w realizacji. Post hardcore, metalcore, nu metal, industrial zmieniły optykę klasycznego thrashu i ten neo thrash stał się muzyką brutalną do granic, mechaniczną i pozbawioną, zazwyczaj świadomie konkretnych, wyrazistych melodii. EXODUS rozczarował dołączeniem do tej hordy na wydanym w roku 2004 "Tempo of the Damned", choć nie można odmówić im tego, że nieco to wszystko ucywilizowali i dodali kilka starych patentów. Jedna nie na tyle, by zadowolić chociażby samego "Zetro"Souza, który jeszcze w tym samym roku z kolegami się pożegnał. Nastała era Dukesa i nad tym okresem, trwającym dziesięć lat należy spuścić wstydliwie kurtynę milczenia.

Te dziesięć lat to okres, w którym neo thrash zaczął stopniowo obumierać w pierwotnej formie, bo formuła brutalności dla brutalności przestała bawić dawnych 15 latków, którzy teraz już kończyli studia i starali się znaleźć "odpowiednią" pracę. W roku 2014 wraca "Zetro", a Czarodziej Gitary z Odessy Leonid chyba ma już dosyć mechanicznego riffowania z czasów "Exhibitów".
10 października 2014 Nuclear Blast wydaje "Blood In, Blood Out".

Kirk Hammett przygotował na ten album Salt the Wound i sam go tu zagrał. Kapitalny, wysokoenergetyczny numer przywracający wiarę w to, że thrash z Bay Area nie jest już marginalnym podgatunkiem, a do tego ileż w realnego, starego EXODUS! No i nowe, coś tu jest nowe w tej hipnotyzującej rytmice. Oczywiście kolega z METALLICA nie może dźwigać całego ciężaru nowego oblicza EXODUS na swoich barkach. Większość utworów stworzył Gary Holt i to jego autorstwa jest fenomenalny Wrapped in the Arms of Rage z wirtuozerskimi zagrywkami obu gitarzystów. Altus zniósł ograniczenia neo thrashowe i jest tu niw tylko w tej kompozycji Altusem z HEATHEN. Stara transowość wraca w Honor Killings, wraca w Blood In, Blood Out, choć grają ostrzej, szybciej agresywniej niż w XX wieku. Grają wybornie, wspierani w bogato zaaranżowanym, lekko pokręconym i na swój sposób klimatycznym BTK przez Chucka Billego i te wokale są tu zrobione po mistrzowsku. Gdzie się DUBLIN DEATH PATROL tu kłania i to tak bardzo amerykańskie, że bardziej być już nie może. Lee dorzuca tu od siebie poza Honor Killings także Body Harvest, bezkompromisowy i z echami HEATHEN (jednak), a Food for the Worms rozgrywany z niebywałą energią jest wulkanem inteligentnie ukierunkowanej brutalności w starym dobrym stylu. Jeśli nerwowe riffy są na tej płycie często spotykane, to akurat My Last Nerve jest rozgrywany chyba najspokojniej i z ogromnym ukierunkowaniem na melodię i chwytliwy refren, oczywiście w ramach gatunku. Zapewne najbardziej technicznie zaawansowaną kompozycją jest Collateral Damage, dewastujący popis całego zespołu z niszczącymi partiami gitarowymi i nieprawdopodobną pirotechniką w solach. Altus po prostu zdumiewa! Zrobiony w podobnym stylu Numb już aż tak doskonale się nie prezentuje, ale ponownie surowa w klasycznym stylu część instrumentalna oraz potężne basowe natarcia Gibsona są tu godne uwagi. A jeszcze trzeba powiedzieć jak bardzo exodusowy jest wyborny początek w postaci Black 13. Gdy się to wszystko odpala po raz pierwszy, to właśnie ten kawałek od razu powoduje opadnięci szczęki i pytanie: To ci sami co tak dręczyli ucho z Dukesem?

Andy Sneap tym razem odrzucił ten przerysowany, industrialny sound i mastering jest inny, trudno może powiedzieć, na czym to polega, ale inny, znacznie bardziej przyjazny, choć gitary są rozdzierające, a sekcja rytmiczna z ultra metalicznym basem i z głośną, ale nie za głośną perkusją nadal krusząca beton.
Tak, EXODUS sieje zniszczenie, będąc na granicy starego i nowego w thrash metalu. Dewastująca sekcja rytmiczna, finezja gitarzystów. I "Zetro". Po prostu Arcymistrz.


ocena: 9,5/10

new 2.10.2021