Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Falconer
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Falconer - Falconer (2001)

[Obrazek: R-392487-1534141514-3323.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Upon the Grave of Guilt 04:57
2. Heresy in Disguise 05:19
3. Wings of Serenity 05:00
4. A Quest for the Crown 04:15
5. Mindtraveller 05:45
6. Entering Eternity 05:14
7. Royal Galley 04:17
8. Substitutional World 07:42
9. Lord of the Blacksmiths 04:44
10. The Past Still Lives On 04:34

Rok wydania: 2001
Gatunek: Power metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Mathias Blad - śpiew, instrumenty klawiszowe
Stefan Weinerhall - gitara, bas
Karsten Larsson - perkusja

W roku 1999 Stefan Weinerhall zdecydował się rozwiązać MILOTHYN, by stworzyć zespół, gdzie jego pomysły muzyczne z obszarów folk/medeval mogłyby być obudowane bardzie melodyjną power metalową stylistyką kompozycji i wokalem, który z harshem i screamo nie miałby nic wspólnego. Jako barda zaprosił teatralnego śpiewaka, Mathiasa Blada, doskonale wykształconego w technikach wokalnych i niezwykle skromnego i powściągliwego na scenie frontmana. Narodził się Wielki Minstrel Mathias, postać zjawiskowa , która na zawsze przeszła do historii metalowej muzyki.

Pierwsza płyta FALCONER wydana w maju 2001 roku przez Metal Blade Records jest albumem zjawiskowym.
Wnosi w metal pewną magię, będącą wypadkową niezwykłego wokalu Mathiasa Blada, niezwykłej i niepowtarzalnej techniki gitarowej Weinerhalla i umiejętnego wykorzystania pierwiastków muzyki dawnej. Średniowieczność, ludowość, wynika tu nie z prostego wykorzystania tematyki rycerskiej czy fantasy, a właśnie z wplecenia w całość tego klimatu żywcem przeniesionego z okresu bardów. Talent kompozytorski Weinerhalla objawił się tu szczególnie w umiejętności stworzenia materiału zwartego, jednorodnego stylistycznie, bez uciekania się do udziwnień i eksperymentów jakie często towarzyszą nam na płytach z muzyką inspirowaną...
No właśnie - czy folkiem? Czy raczej to może jest szlachetna muzyka z komnat dawnych książąt i rycerzy, którzy spoglądali z wysokości swoich wież na podgrodzia... FALCONER gra muzykę szlachetną i szlachecką... dumną i pełna patosu, który wcale nie wynika tu ze skomplikowanych symfonicznych orkiestracji. Czy muzyka metalowa ma duszę... ? Jeśli ktoś ma wątpliwości, niech posłucha dowolnego nagrania z tej płyty... Dowolnego, bo nie ma tu utworów lepszych czy gorszych. Magia od pierwszego do ostatniego utworu i czar rzucany za czarem. Rozkwitający w refrenach Upon the Grave of Guilt, pełne dumy Heresy in Disguise i Entering Eternity, czy wreszcie wspaniały ulatujący ku gwiazdom Mindtraveller. Zwarta całość, monolit. Chłód miecza i żar płonącej pochodni. Inny wymiar tego co się nazywa power/folk metalem. I to jak gra Weinerhall w Wings of Serenity... i w Royal Galley i ten podniosły nastrój A Quest for the Crown. Wszystko jest tu magią. W Substitutional World jest i jeszcze coś więcej, co odkrywa się może nie od razu ale warto.
Mimo podobieństw wynikających ze ściśle przyjętej konwencji, każdy z tych utworów to magiczna odrębna opowieść, z drugiej strony stanowiąc zarówno epilog poprzedniej jak i prolog następnej...
Weinerhall jest współczesnym zagubionym w czasie bardem z rycerskiego zamku, który ustami Blada wyraża swoją tęsknotę za dawno minionym czasem.
Magii Rozdział Pierwszy.


Ocena: 10/10


30.05.2008
Falconer - Chapters from a Vale Forlorn (2002)

[Obrazek: R-2278967-1274048683.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Decadence of Dignity 04:22
2. Enter the Glade 03:48
3. Lament of a Minstrel 04:13
4. For Life and Liberty 06:23
5. We Sold Our Homesteads 04:11
6. The Clarion Call 05:47
7. Portals of Light 04:07
8. Stand in Veneration 03:34
9. Busted to the Floor 04:16

Rok wydania: 2002
Gatunek: Power Folk Metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Mathias Blad - śpiew, instrumenty klawiszowe
Stefan Weinerhall - gitara, bas
Karsten Larsson - perkusja


W roku 2002 Sokolnik wypuścił Sokoła do lotu po raz drugi. Po raz drugi Sokół przemierzył surowe krainy średniowiecznej Szwecji i po raz drugi była to Podróż Magiczna.
FALCONER gra power metal. Gra jednak coś więcej i nie jest to prosty, rycerski, siermiężny folk, jakim mniej uzdolnieni bardowie raczyli gawiedź na zakrapianych miodem i piwem odpustach.
Lot Sokoła jest po raz drugi szlachetny, dumny i przeznaczony dla królów.

Weinerhall ani na krok nie odstąpił od formuły pierwszej płyty i zdołał stworzyć repertuar równie ekscytujący i budzący wzruszenie jak na debiucie.
Tych specyficznych, typowych jedynie dla Weinerhalla riffów jest jeszcze więcej, a ograniczenia, związane z nagrywaniem w trzy osobowym składzie, zostały przezwyciężone przez zaproszenie kilku gości, których udział jest skromny, ale bardzo znaczący. Trochę fletu Sabine Daniels, odrobina smyczków Sami Yousri, gitara Andy LaRocque, hammondy i pianino Eliasa Holmlida z DRAGONLAND. W wielu kompozycjach jest jakiś szczególik, ubarwienie, smaczek.
Jest też Mathias Blad. Czym jest FALCONER bez niego można było się przekonać nieco później. Tu jest i jest dumnym bardem, bez którego te kompozycje nie roztaczałyby magicznej aury. Epickość FALCONER jest delikatna i wydawać by się mogło chłodna. Jest raczej wyniosła i na swój sposób monumentalna, choć przecież FALCONER nie kruszy murów zamków ciężkimi riffami i świdrującymi, taranującymi solami gitarowymi.

FALCONER jest niepowtarzalny. Jest także umiejscowiony w szwedzkiej narodowej tradycji, czemu zresztą dał wyraz w metalowej transfomacji "We Sold Our Homesteads", z tekstem
przetłumaczonym na angielski przez Mathiasa Blada. Ta koronkowa zwiewność i wdzięk "Decadence of Dignity", niezwykłe weinerhallowskie riffy w "Enter Blade" i ten poruszający lament minstrela w "Lament of a Minstrel". W żadnym miejscu i w żadnym momencie FALCONER nie jest ani brutalny, ani agresywny. To muzyka o poziomie elegancji i wysmakowanego muzycznego spokoju, nieosiągalnym dla nikogo poza FALCONER. Ten zespół stworzył pewną wizję, nową wizję rycerskiego folk power bez wojennych tańców wojów przy wieczornym ognisku po bitwie. Blad i Weinerhall snują dumne opowieści, ani na chwilę nie obniżając tego epickiego napięcia narracji, co doskonale słychać w "For Life and Liberty". Nie ma tu słabszych utworów i co najwyżej można mieć jakieś swoje własne ulubione, osobiste skarby muzyczne z tego albumu. Moim jest "The Clarion Call" za przeszywającą gitarę Weinerhalla i pełen godności główny motyw melodii... No jeszcze "Stand In Veneration", kwintesencja stylu FALCONER, zawarta w trzech minutach.
Jakże pięknie jest skonstruowany i obmyślony "Portals of Light" w tej delikatności. No i jeszcze "Busted To The Floor", gdzie jest niesamowita melodia, po prostu niesamowita w refrenie i Andy LaRocque, który czuwał nad produkcją tej płyty i na szczęście nie wprowadził żadnych nowinek do samego brzmienia. Czarodziejski sound Sokolnika. FALCONER brzmi jak FALCONER i inaczej nie można sobie tej muzyki tu wyobrazić.

Dwie pierwsze płyty stanowią dyptyk nie mający odpowiednika w metalowej muzyce. FALCONER uwiecznił się w granicie. Cudowna Magiczna Podróż Liry i Miecza.


Ocena: 10/10

6.06.2008
Falconer - The Sceptre of Deception (2003)

[Obrazek: R-1259888-1415889325-9190.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Coronation 04:38
2. The Trail of Flames 05:22
3. Under the Sword 03:44
4. Night of Infamy 06:00
5. Hooves Over Northland 04:09
6. Pledge for Freedom 03:50
7. Ravenhair 05:04
8. The Sceptre of Deception 07:59
9. Hear Me Pray 04:23
10. Child of Innocence 00:57

Rok wydania: 2003
Gatunek: Power/Folk Metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Karl Kristoffer Göbel - śpiew
Stefan Weinerhall - gitara
Anders Johansson - gitara
Peder Johansson - bas
Karsten Larsson - perkusja
Johannes Nyberg - instrumenty klawiszowe (gościnie)

Gdy Blad opuścił FALCONER po ukazaniu się drugiej płyty zespołu, wydawało się, że to koniec Magicznej Podróży Bardów Północy.
Blad stanowił duszę tego zespołu, był tym magicznym składnikiem ich receptury na niepowtarzalność. Weinerhall jednak nie zrezygnował i nieoczekiwanie FALCONER pojawił się jako kwintet, w którym znalazło się dwóch Johanssonów. Instrumenty klawiszowe tym razem Weinerhall powierzył Johannesowi Nybergowi z ZONATA, a sam skoncentrował się na gitarze.
Wokalistą został Karl Kristoffer Göbel. Nie był to nowicjusz na szwedzkiej scenie metalowej, ale zastąpienie Blada w zespole to z pewnością największe wyzwanie, jakiemu musiał podołać do tego momentu. Weinerhall jako kompozytor nie zawiódł. Ponownie stworzył dziewięć kompozycji w dumnym rycerko-folkowym stylu Sokolnika.... Ale jednak coś do końca nie wyszło, jak należy.
Czasem bohaterowie czuja się zmęczeni....

Wzmocnienie składu, pewne wzmocnienie brzmienia - delikatność i finezja nieco ustąpiła surowości i sile. Na pozór kształt muzyczny tego konceptualnego albumu o XIII wiecznej Szwecji pozostał ten sam. Nawet Göbel próbuje naśladować styl wokalny Blada.
Jest tu jednak wrażenie pewnego wypalenia i chyba nowi członkowie zespołu nie czują magii kompozycji Weinerhalla.
Tylko "Pledge Of Freedom" i "Ravenhair" to najwyższy poziom z albumów poprzednich.
Chóralne zaśpiewy z "Pledge Of Freedom" przyprawiają o drżenie serca, są niesamowite, zresztą i Goble tu jest bardzo dobry, zaś "Ravenhair" to magia Weinerhalla. Trudno powiedzieć, czemu tak jest akurat w tym utworze, niemniej po prostu unosi się on ponad poziomy. Tu jest ta najwspanialsza jego gitara i takich riffów nikt nie gra. No nie ma Blada. To słychać, ale w tej jednej kompozycji Weinerhall jakoś to zatuszował. Ten utwór jest bardzo bogaty w motywy.
Tego bogactwa nieco zabrakło w innych kompozycjach. Tak naprawdę to Blad jest w tle, jest tam w tych chórkach i to jeszcze bardziej potęguje uczucie żalu, że nie jest na planie pierwszym. Ładnie zaś w ten plan pierwszy od czasu wpisują się dwie panie Ryd. W "The Sceptre Of Deception" Weinerhalla wspiera Nicklas Olsson, niby wszystko jest falconerowe, ale nie ma tego autentycznego lotu Sokoła. Nie ma go też w "Hear Me Pray", choć to ładnie i łagodnie jest wykonane, także przez Andy La Rocque, który tu też zagrał na gitarze.
Miał być song barda, wyszła raczej kołysanka. Jest tu jednak i dużo bardzo dobrego klasycznego grania FALCONER w melodiach, jak w dumnym "The Coronation" czy w rycerskiej zamkowej pieśni barda "Under The Sword". Cały czas jest jednak wrażenie obcowania z solidnym power folk rycerskim, zagranym przez kogoś, kto stracił ten płomień, jaki czyni ten rodzaj metalu porywającym. Delikatny Göbel w "Night Of Infamy" jest za miękki, zbyt pastelowy, tu zresztą i sama melodia jakoś posuwa się do przodu sprawnie, ale bez autentycznej iskry. Tej iskry brak też w "Hooves Over Northland", choć przecież Weinerhall gra jak zwykle wspaniale. Coś się pojawia, coś znika. Tak jak w "The Trail Of Flames".

Także produkcja jakby bardziej metaliczna i surowa, choć nadal Andy La Rocque wykonał bardzo dobrą robotę. Mocne doły, bas jest inny niż ten wgrywany przez Weinerhalla. Ta lekkość gdzieś wyparowała. Jest zrozumiałe, że w innym składzie jest ciężko nagrać trzeci pod rząd album na magicznym poziomie jak dwa pierwsze. Ta płyta rozczarowuje w stosunku do poprzednich, ale i tak Weinerhall wyszedł z tego wszystkiego na tarczy.
To, że koncepcja na jakiś czas wyczerpała się w pomysłach FALCONER, pokazał na kolejnej płycie z inną zupełnie muzyką, z trywialnym heavy/power metalem, który o mało doszczętnie nie pogrzebał zespołu.
Na szczęście Sokół potrafi po chwilach upadku wzlatywać ponownie ponad ośnieżone góry.


Ocena 7.9/10

6.06.2008
Falconer - Northwind (2006)

[Obrazek: R-1310801-1456929828-5798.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Northwind 04:15
2. Waltz With the Dead 03:49
3. Spirit of the Hawk 03:39
4. Legend and the Lore 03:25
5. Catch the Shadows 04:29
6. Tower of the Queen 04:22
7. Long Gone By 03:50
8. Perjury and Sanctity 04:20
9. Fairyland Fanfare 03:23
10. Himmel Så Trind 03:11
11. Blinded 04:20
12. Delusion 05:05
13. Home of the Knave 04:11
14. Black Tarn (instrumental) 01:57

Rok wydania: 2006
Gatunek: Power Folk Metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Mathias Blad - śpiew
Stefan Weinerhall - gitara, mandolina, instrumenty klawiszowe
Jimmy Hedlund - gitara
Magnus Linhardt - bas
Karsten Larsson - perkusja

Dla wielu "Grime vs Grandeur" był końcem przygody z Lotami Sokoła.
Sens nagrania tej płyty jest zapewne jasny dla Weinerhalla, dla mnie niestety wcale.
Nadszedł jednak rok 2006 i oto Sokół wzbija się ponownie do lotu z Bladem. Jego powrót do FALCONER to jeden z najszczęśliwszych powrotów na metalowej scenie, co więcej musiał zaowocować powrotem do muzyki granej wcześniej przez ten zespół.

Blad to Magia FALCONER i brakowało jedynie odpowiedzi na pytanie, czy Sokół jest w stanie polecieć tak wysoko, jak kilka lat wcześniej, w kompozycjach na miarę geniuszu z lat 2001-2002.
Poleciał, znowu poleciał bardzo wysoko. Ten skład jest inny, szerszy, ale tym razem muzycy oczarowali wraz z Weinerhallem.
Powiał mroźny wiatr północny i już "Northwind" to jest "ten" FALCONER. Może nieco bardziej delikatny jeszcze, jeszcze bardziej ułożony w tej elegancji i pogodniejszy. Piękny, dumny Sokół szybuje wysoko w "Waltz With Te Dead" i "Spirit Of the Hawk". Ta zwartość, nasycona melodią zadziwia po raz kolejny.
Damy na zamkowych kontach mdleją, a surowi wojownicy ukradkiem ocierają łzę, która się w oku nie raz zakręci przy słuchaniu minstrela.
Ten album jest pełen spokoju, ciepła i zadumy w wokalu i tych melodiach, lekkich i tanecznych. Niesamowity wdzięk i gitara Weinerhalla, gdy się rozpędza. No nikt tak nie gra, nikt inny. Wspaniale się słucha tych zdecydowanych zagrań w "Legend and the Lore", ten folkowy element jest zrobiony fantastycznie. No i Blad.
On tu jest aktorem pierwszoplanowym i jego śpiew nigdy dotąd nie był tak aktorski. Weinerhall po raz kolejny wyczarował komplet niemal idealnych, klasycznie falconerowych kompozycji ze świetlistymi często refrenami, jak w "Catch the Shadows".

Ten Lot Sokoła tym razem to podróż letnia, w słońcu, nad łąkami, pełnymi kolorowych kwiatów, a wiatr jest coraz cieplejszy. Nadal jednak jest ta duma barda, który nie zaśpiewa w karczmie, jak w "Tower of the Queen" czy w pełnym łagodności "Long Gone By".
FALCONER to jednak wciąż power metal i ten power metal jest wspaniały w "Perjury and Sanctity" czy w bojowym hymnie chorągwi lekkich "Fairyland Fanfare".
Wspaniale wypadł "Blinded" i jest to jeden z najlepszych numerów FALCONER w zwrotkach. Elegancja Blada w tych zwrotach po prostu każe stanąć na baczność. Godny wyróżnienia jest także "Delusion" z odrobinę nietypową dla FALCONER główną linią gitary momentami.
Po raz pierwszy też FALCONER zaprezentował utwór w języku ojczystym, "Himmel Så Trind" i nie po raz ostatni zresztą. Magia ich muzyki zabrzmiała w mowie surowszej, ale jakże to wyraziste.

Piękne, wysmakowane sola, piękny śpiew Blada. Jedynie może gdzieś czasem zabrakło ułamka mocy, ale czy na pewno?
Świetna realizacja brzmienia, czysty i niczym nieskażony jasny sound, miękki i głęboki, przy czym tym razem bardzo starannie zbudowano również plan drugi, gdzie też od czasu do czasu słychać pianino, ponownie Johannesa Nyberga z ZONATA.
Szybuje Sokół po błękitnym niebie. Magia, po raz kolejny Magia.


Ocena: 9.9/10
Falconer - Among Beggars and Thieves (2008)

[Obrazek: R-1440094-1555023056-3459.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Field of Sorrow 05:35
2. Man of the Hour 03:56
3. A Beggar Hero 02:08
4. Vargaskall 04:19
5. Carnival of Disgust 04:04
6. Mountain Men 04:39
7. Viddernas Man 03:43
8. Pale Light of Silver Moon 04:05
9. Boiling Led 04:58
10. Skula, Skorpa, Skalk 03:51
11. Dreams and Pyres 07:48

Rok wydania: 2008
Gatunek: Melodic Power/Folk Metal
Kraj: Szwecja

Skład:
Mathias Blad - śpiew, instrumenty klawiszowe
Stefan Weinerhall - gitara, instrumenty klawiszowe
Jimmy Hedlund - gitara
Magnus Linhardt - bas
Karsten Larsson - perkusja

A we wrześniu 2008 pojawia się nakładem Metal Blade Records kolejna płyta FALCONER.

Czego oczekuję od FALCONER?
Mocarnych riffów, szaleńczych temp i karkołomnych solówek gitarowych? Nie - to dają mi inne zespoły i inne rodzaje muzyki metalowej. Od FALCONER oczekuję MAGII.
"Field Of Sorrow" to dynamiczny typowy klasyczny falconerowy numer na najwyższym poziomie. "Man Of The Hour" także, a do tego z tak przepięknymi melodiami w zwrotkach i refrenie, że trudno o lepsze w całej karierze zespołu.
"A Beggar Hero" to akustyczna ballada, z jakże sympatycznym wokalnym duetem. Dodatkowe klimatyczne ubarwienie tej płyty, swoisty przerywnik i przystanek na dalszej drodze wędrownego barda, który następnie wykonuje rewelacyjny podniosły rycerski hymn "Vargaskall". Jak wiele w tym utworze dumy i wewnętrznej siły!
"Carnival Of Disgust" mógłby być ozdobą każdego albumu FALCONER - przeszywające wokale są jego ozdobą. "Mountain Men" bardzo dobry, choć nie rewelacyjny, bardziej może surowy, ale takie utwory były na każdej płycie tego zespołu.
"Viddernas Man" to kolejna elegancka krużgankowa pieśń barda. "Pale Light Of Silver Moon" to znów szybki powerowy utwór najbliższy chyba stylistyce z "Northwind" i równie znakomity jak wszystko z tamtego albumu.
"Boiling Led" to znamienity popis aktorskiego wokalu Barda i klasycznych stylowych zagrywek Weinerhalla ze wspaniałym solem gitarowym - najlepszym na całej płycie zresztą. "Skula Skorpa, Skalk" niszczące wokale a capella Barda na początku i przejście do pełnej patosu epickiej opowieści. "Dreams And Pyres" jest symfoniczno epicką folkową perłą, nie tylko ze względu na umiejętne dobranie proporcji pomiędzy symfonicznym rozmachem na początku, a gitarowym pędem Weinerhalla w części drugiej, ale również dzięki wspaniałemu duetowi wokalnemu.
Andy La Rocque zmiksował płytę w sposób niemal idealny - doskonale dopasowując ciężar gitar do walorów głosowych Barda. Brzmienie jest wycyzelowane, klarowne, a jednocześnie głębokie.
Na początku zadałem pytanie, czego oczekuję.
Oczekiwania moje zostały w pełni spełnione, bo ten album jest od początku do końca MAGICZNY. Może jest nawet bardziej magiczny niż "Northwind"...

Można tego nie lubić, można lubić też inny rodzaj MAGII, dla mnie jednak jest to album wspaniały i zajmie pozycję godną i bardzo wysoką wśród innych znakomitych i zjawiskowych płyt z 2008 roku.


Ocena: 10/10
Falconer - Black Moon Rising (2014)

[Obrazek: R-5794893-1402863266-9041.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Locust Swarm 05:36
2. Halls and Chambers 05:01
3. Black Moon Rising 05:10
4. Scoundrel and the Squire 03:00
5. Wasteland 05:12
6. In Ruins 05:25
7. At the Jester's Ball 04:20
8. There's a Crow on the Barrow 04:05
9. Dawning of a Sombre Age 03:39
10. Age of Runes 05:32
11.The Priory 03:59

Rok wydania: 2014
Gatunek: Melodic Heavy/Power/Folk Metal
Kraj: Szwecja

Skład:
Mathias Blad - śpiew
Stefan Weinerhall - gitara
Jimmy Hedlund - gitara
Magnus Linhardt - gitara basowa
Karsten Larsson - perkusja

Och, FALCONER...
Owszem "Armod" to była bardzo dobra, mocno folkowa i narodowa płyta, zaśpiewana po szwedzku i skierowania raczej do szwedzkiej publiczności, ale czekałem na następcę "Among Begggars and Thieves".
Przyszło czekać sześć lat, ale było na co.
Sokolnik z Bladem jest zespołem absolutnie niepowtarzalnym, bezsprzecznie magicznym i bezdyskusyjnie doskonałym.
Ponadto, potrafi zawsze zrobić coś trochę nowego, coś nieco innego i magia staje się jeszcze potężniejsza.

Tym razem Mistrz Andy Larocque odpowiedzialny za mix, mastering i ogólny nadzór produkcyjny trochę pokombinował z soundem gitar. Jest nieco ciężej, gitary są głębsze, mroczniejsze, pełniejsze i całość brzmi powerowo i masywnie, agresywnie i mocno. Strefa cienia, strefa mroku... A Blade? Blade nadal śpiewa tym swoim głosem barda, minstrela, głosem bez skazy, perfekcyjnym i łagodnym w snuciu epickich opowieści z morałem.
Efekt jest piorunujący i czuć jak wszystko to hipnotyzuje, jak przykuwa uwagę, by chłonąc najdrobniejsze szczegóły. Tych szczegółów jest wiele, bo Stefan Weinerhall przygotował na ten album serię zupełnie nowych riffów w tradycji FALCONER i obaj gitarzyści grają skomplikowane duety, gdzie każda gitara gra swoje, a jednocześnie tworzy to całość i jedność klasycznych falconerowych melodii.
Czasem Blade wycisza gitary i są momenty jego absolutnego panowania, jak w kapitalnym Halls and Chambers.
Zresztą co tu na tym LP nie jest kapitalne? Numer za numerem ... Black Moon Rising, mocarny, posępny Wasteland, elegancki i pełen pompatycznego dostojeństwa In Ruins. Ten refren! Wspaniale prą do przodu w At the Jester's Ball i wspaniale Blad powstrzymuje te gitary, narzucając własny rytm. I killer za killerem... There's a Crow on the Barrow, Dawning of a Sombre Age ( co za luz i feeling w tym kawałku!). Trochę Mroku? Proszę bardzo, mroczne rozdzierające gitary w Age of Runes i dramatyczne, aktorskie wokale Blada.
No i na koniec taki popisowy dla FALCONER kroczący The Priory i szczęka opada po raz ostatni..., niestety.
No i ten song barda Scoundrel and the Squire. Przepiękny. Tylko Blad potrafi wydobyć taki krużgankowy klimat. Te jego dramatyczne zaśpiewy w nieco wyższych rejestrach są nie do podrobienia. To nie jest Mistrz. To Arcymistrz.

Wracając do produkcji. Perkusja! No warto posłuchać jak gra Karsten Larsson, wykorzystując duży zestaw i jak ustawione są blachy, których też nie żałuje. Mistrz nie granych bezmyślnie drobnych wartości, tym razem bardzo doceniony w procesie realizacji.

Niesamowity FALCONER po raz kolejny wypuścił Niezwyciężonego Sokoła.
Grupa ewenement na światowej scenie metalowej, grająca rozdzierającą serce muzykę!


ocena: 10/10

new 22.10.2018
Falconer - From A Dying Ember (2020)

[Obrazek: R-15554759-1593533627-4116.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Kings and Queens 04:40
2. Desert Dreams 03:58
3. Redeem and Repent 04:21
4. Bland sump och dy 03:13
5. Fool's Crusade 05:25
6. Garnets and a Gilded Rose 02:32
7. In Regal Attire 03:53
8. Rejoice the Adorned 03:41
9. Testify 04:18
10.Thrust the Dagger Deep 03:39
11.Rapture 06:37

Rok wydania: 2020
Gatunek: Melodic Heavy/Power/Folk Metal
Kraj: Szwecja

Skład:
Mathias Blad - śpiew
Stefan Weinerhall - gitara
Jimmy Hedlund - gitara
Magnus Linhardt - gitara basowa
Karsten Larsson - perkusja

Dawno nie pisałem recenzji w takim smutnym nastroju.
FALCONER ogłosił, że kończy swoją działalność i wydany przez Metal Blade 26 czerwca "From A Dying Ember" to pożegnalny album zespołu...

Mathias Blad, Król Bardów, na kryształowym tronie, zdystansowany, poetycki i urzekający jak zwykle niesamowitym, wyśrubowanym na wyżyny wokalnego przekazu głosem nie do podrobienia przez nikogo na świecie. Stefan Weinerhall grający te falconerowe riffy z elegancją, gracją i precyzją, wyborne zagrywki wszystkich członków zespołu i można nawet wybaczyć, że Kings and Queens to numer trochę bez magii i bardziej standardowy fantasy melodic power w melodii.
Kto jednak zagra taką instrumentalną miniaturę jak Garnets and a Gilded Rose, która jest najpierw tak delikatna, a potem kruszy zamkowe mury? FALCONER gra na tym albumie to, za co uwielbiają go miliony, gra Desert Dreams z tą niemożliwą do podrobienia motoryką. Jak pięknie brzmi w tej klasycznej dla FALCONER aranżacji dumny Redeem and Repent z fragmentami, gdzie Blad śpiewa tylko przy akompaniamencie gitary akustycznej. I speed power solo najwyższej próby!
Jeden raz Blad śpiewa po szwedzku w uroczym songu minstrela Bland sump och dy, wybornie stylizowanym na muzykę średniowieczną. Po szwedzku, bo zespól żegna się także z publicznością własnego kraju. Blade, pianino i łagodność, i w końcu falconerowy power metal w pełnym epickiej mocy miarowym Fool's Crusade. To ten teatralny FALCONER, ten FALCONER, który nieraz robił na pewnych albumach piorunujące wrażenie. No i te popisy wokalne Blada. Czarodziej! A jak urokliwie czaruje w baśniowym Rejoice the Adorned i tu nawet gitary nie są potrzebne. Niesamowity Król Bardów Mathias Blad. Wspaniałe są utwory In Regal Attire i Testify. To majestat i monument FALCONER w graniu dynamicznego, a zarazem jakże zwiewnego power metalu o cechach epickich. A zaraz po Testify przedstawiają Thrust the Dagger Deep, fenomenalny numer w tej chłodniejszej melodyjnej konwencji FALCONER i są hammondy, i jest ten klimat FALCONER posępnego, i bardziej mrocznego, i Blad z gracją śpiewający te refreny, przy których ciarki chodzą po plecach. I wreszcie na koniec ten średniowieczny teatr w powolnie prowadzonym Rapture. Dramatyzm narasta powoli, narasta w brzmieniu gitar i gęstości perkusji, a gitara  solowa dopowiada to, czego nie wyśpiewał Blad.  Wspaniały song!

Andy LaRocque stworzył tym razem sound rozpoznawalny dla FALCONER, ale chyba odrobinę delikatniejszy, jeśli chodzi o brzmienie gitar niż zwykle. To, co poetyckie, jest tu jeszcze bardziej poetyckie i wzrusza jeszcze bardziej.

Skończyła się pewna epoka. Skończyło się pewne Zjawisko i pewna Niepowtarzalność. Sokolnik wypuścił Sokoła po raz ostatni do dumnego lotu w przestworzach, lotu wywołującego po raz kolejny wzruszenie.
Niewiele było w historii metalu zespołów, które żegnały się z taką klasą.



ocena: 9,5/10

new 27.06.2020