Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Fugatta
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Fugatta - Mystic Kingdom (2011)

[Obrazek: R-8112244-1455373769-7238.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Intro 01:47
2. Secret of Eternity 04:17
3. My Moon 04:52
4. The Last Wizard 04:16
5. Queen Isabel 03:46
6. Land of Misery 04:34
7. Valley of Sorrow 03:45
8. Follow Me Away 05:25
9. Dragon Lance 03:49
10. Magic Place 03:15
11. Across Time 05:12

Rok wydania: 2011
Gatunek: Symphonic Power Metal
Kraj: Meksyk

Skład zespołu:
Daniel Viña - śpiew
Eusebio Ismael Medrano Mendoza - gitara
Jose Roberto Moreno Avila - instrumenty klawiszowe
José Antonio Pareja - bas
Diego Aguilar - perkusja

"Mystic Kingdom" to czerwcowy debiut meksykańskiej grupy FUGATTA w barwach japońskiej wytwórni Radtone Music i we włoskim fantasy melodic symphonic power metalowym stylu. Także trochę niemieckim stylu jeśli brać pod uwagę wysokie wokale pod Michaela Kiske i specyfikę melodii wielu refrenów. Wokalista Daniel Viña śpiewa wysoko nieźle, ogólnie jest rozkrzyczany i rozległy a ponadto często wspomagany przez wokale poboczne innych członków zespołu oraz armii zaproszonych wokalistów w chórach i partiach specjalnych.

Po takim sobie speed power metalowym, helloweenowskim rozpoczęciu w postaci "Secret of Eternity" czeka się na cos więcej i na więcej uporządkowania, bo akurat ta kompozycja jest poniekąd bałaganiarska w formie, poza wyjątkowo klasycznymi powerowymi galopadkami. Keeperowski styl we włoskim sosie to jednak też "My Moon" i "The Last Wizard" gdzie jednak tego sensownego tła symfonicznego jest nieco więcej i nieco więcej nawiązań do rycerskiego grania flower power. Zwalniają w "Queen Isabel", bardziej przebojowym radiowym wyrażeniu melodic metalu , tyle że to motyw ograny i powszechnie znany. "Land of Misery" to klasyczny rycerski power , w typie tego co grały zespoły pierwszej fali szwedzkiej na przełomie stuleci, odrobinę ostrzejszy niż poprzednie kompozycje ale iz bardziej delikatną częścią instrumentalną jakie można było spotkać chociażby u MORIFADE.
Problemem całości albumu jest przeładowanie. No po prostu te kompozycje są przeładowane świdrującymi solówkami, perkusją grającą czasem dla siebie i często niezbornymi partiami klawiszowymi oraz chórkami niezbyt pasującymi do całości. Jesli do tego dodamy speedowe tempa powstaje obraz męczącego na dłuższą metę grania i dobrze, że chociaż te kompozycje nie są zbyt długie. Druga część albumu męczy podobnie, choć "Valley of Sorrow" nieco mniej bo jest trochę wolniejszy. "Follow Me Away" to obowiązkowy song przy pianinie, bez wyrazu niestety a i plany symfoniczne tu raczej ubogie. Można było też znaleźć zapewne lepszy głos żeński do duetu. "Dragon Lance" nie reprezentuje nic ponad to już tu zagrali, no może poza nieco remizowym motywem muzycznym, który tu w pewnych momentach bierze górę. Dużo drobnych wartości, za dużo i zupełnie niepotrzebnie. Neoklasyczne ozdobniki również mogły by zostać albo bardziej rozbudowane albo zupełnie pominięte. To dotyczy również "Magic Place" i ten numer dla RHAPSODY nie stanowi absolutnie żadnej konkurencji.
Gitarzysta Eusebio Ismael Medrano Mendoza czyli Chemo, nowy nabytek zespołu z roku 2010 jest może sprawny i szybki, ale to co gra jest zupełnie nierozpoznawalne i nie do zapamiętania. Super szybko i bez sensu. Nawet na koniec tej całej opowieści nie ma konkretnego godnego uwagi zwieńczenia bo melodia "Across Time" należy do mniej atrakcyjnych wśród tych na ogół mało atrakcyjnych jakie tu dominują.

Uczucie zmęczenia potęguje przerysowane brzmienie. Nie chodzi o to, aby to były pastelowe miękkie barwy ale ten sound jest za ostry w gitarze, drugi plan nachalnie pcha się na pierwszy i powstaje chaotyczny natłok dźwięków. Męczy.
FUGATTA tworząc w tyglu stop HELLOWEEN i RHAPSODY zapomniał o dodaniu jakichś własnych składników. Nie uszlachetniających, bo na to zespołu po prostu nie stać.
Przerysowana wizja fantasy symfonicznego power metalu.


Ocena: 5/10

30.06.2011
Fugatta - Tales Of A New Century (2019)

[Obrazek: R-15445749-1591890535-6820.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Awakening of the Inner Warrior 02:16
2. Rise Your Pride 04:12
3. Incubus 03:56
4. Owners of This World 03:02
5. Seas of Sirens 04:18
6. Far Away 03:58
7. The Autumn Was Long 04:34
8. Waiting for Tomorrow 04:49
9. My World Never Ends 05:04
10. Decadence 04:26
11. Seas of Sirens (Orchestral Bonus Track) 04:44

Rok wydania: 2019
Gatunek: Symphonic Power Metal
Kraj: Meksyk

Skład zespołu:
Daniel Viña - śpiew
Eusebio Ismael Medrano Mendoza - gitara
Hugo Medina - gitara basowa
Diego Aguilar - perkusja
Homero Lezama - instrumenty klawiszowe


Ten bardzo przeciętny zespół meksykański po wydaniu swojego debiutu w roku 2011 zamilkł na wiele  lat i wydawało się, że podzieli los szerokiej rzeszy grup latynoamerykańskich, które pochłonęły dziejowe mroki. Tymczasem FUGATTA z nowym basistą i klawiszowcem pojawia się ponownie w marcu 2019 z albumem "Tales Of A New Century" wydanym nakładem własnym.

Wstęp w postaci symfonicznego intro Awakening of the Inner Warrior jest klimatyczny i bardzo dobry, początek Rise Your Pride (chóry gregoriańskie) także, ale potem to już kolejna wariacja na temat Keeperów i Daniel Viña naśladuje Kiske, na szczęście lepiej niż na pierwszej płycie. W tej kategorii dobrze prezentuje się zgrabny, rozpędzony Far Away. Nowy klawiszowiec wnosi sporo dobrych pasaży jest także to wszystko bardziej uporządkowane w grze gitarzysty Mendozy i na tym albumie dzieli sensowniej style progresywny i neoklasyczny.
W Incubus próbują podjazdów pod ADAGIO i neoklasyczne ornamentacje mieszają się tuz brutalnymi black/ harsh wokalami męskimi i operatica żeńskimi. Wyszło to w sumie bardzo dobrze. Poprawnie to wszystko wygląda w gładkich numerach w stylu RHAPSODY o ogranych melodiach, ale solidnym wykonaniu (Owners of This World, Seas of Sirens).
Balladowy, z gitarą akustyczną, The Autumn Was Long jest trochę bezbarwny i niezdecydowany pomiędzy stylistyką HELLOWEEN, a amerykańskimi podobnymi songami celującymi w radio. Gdy wydawało się już, że nie będzie nadmiaru słodzenia pojawia się cukrowy melodic power metalowy Waiting for Tomorrow, typowy dla power metalu latynoamerykańskiego i włoskiego. Bardzo słaby jest wolniejszy My World Never Ends w stylu melodic heavy metal, a refren już był z tą melodią prezentowany nie raz. Nudnawy, pozbawiony energii pseudo-romantyzm.
Ogólnie to cała druga połowa albumu jest wolniejsza, mniej przykuwająca uwagę i płytę w zasadniczej części zamyka z lekka usypiający Decadence, gdzie interesujący jest tylko drugi plan klawiszowy, a reszta to granie trzeciej ligi włoskich grup klasyfikowanych w w kategorii melodic progressive metal.

Pomysłów na naprawdę ekscytujące granie wystarczyło tylko w Incubus, reszta, mimo solidnego wykonania jest co najwyżej dobra. Brzmienie jest dobre i przypomina typowy styl realizacji podobnych płyt w Italii.
Jeśli ich debiut męczył natłokiem wszystkiego, to tym razem z kolei lekko nudzi.
Poprawna płyta bez błysku, ale jakiś postęp jest.

ocena: 6,9/10

new 14.04.2019
Fugatta - The Darkest Planet (2021)

[Obrazek: portada.jpeg]

Tracklista:
1. Overture XXI 01:52
2. The Dark Land We Belong 04:34
3. Sons of Syria 04:10
4. Beyond the Light 04:57
5. Slaves of Heaven 04:09
6. Gates of Atlantis 03:15
7. Lethal Virus 05:02
8. Metal Invaders 04:37
9. Duality (The Inner War) 04:41
10. The Freedom of my Spirit 03:38
11. The Dark Land We Belong (spanish version)  (bonus) 04:34
12. Metal Invaders (bonus) 04:37

Rok wydania: 2021
Gatunek: Symphonic Power Metal
Kraj: Meksyk

Skład zespołu:
Daniel Viña - śpiew
Eusebio Ismael Medrano Mendoza - gitara
Hugo Medina - gitara basowa
Diego Aguilar - perkusja
Homero Lezama - instrumenty klawiszowe


Jest to trzecia płyta FUGATTA wydana w listopadzie 2021 przez Shamash Records (faktycznie wytwórnia własna zespołu).

Jak poprzednio grupa proponuje melodyjny power metal symfoniczny i ta symfonika się ładnie prezentuje w intro Overture XXI przechodząc jednak w bardzo mainstreamowy melodic power metal w The Dark Land We Belong. Bardzo dobra gra gitarzysty nie niweluje ogólnej naiwności kompozycyjnej, także w sferze uproszczonej dydaktyki w lirykach Lethal Virus i Sons of Syria, w którym epickości nie ma, tak jak w Lethal Virus nie ma nic ponad nudnawy nokturnowy klimat... Wokalnie ten album także nie powala na kolana, być może dlatego też zaproszono w bonusowych wersjach Alberto Rionda Martíneza z hiszpańskiego AVALANCH w The Dark Land We Belong, ale tu za bardzo nie było czego ratować. Metal Invaders jest lepszy i ten melodic power metal jest tu żwawy i wdzięczny, choć jak wszystko tchnący pewną naiwnością lekko niwelowaną przez drugiego gościa Ivana Giannini (DERDIAN, VISION DIVINE). Realnie jednak Ivan specjalnie się nie wysilił. Pewną przesłodzoną sztampowość przełamują, choć tylko trochę w Beyond the Light skromniej zaaranżowanym, ale z odrobiną mroku i patetyczności. Takiej muzyki jest tu jednak mało i już Slaves of Heaven w kategorii symphonic power metal jest toporny i rażący uproszczeniami. Gates of Atlantis to instrumentalne miotanie się pomiędzy lekko progresywnym metalem symfonicznym a neoklasyką i w żadnej z tych kategorii niczego interesującego nie słyszymy. Dużo szumu, mało treści. Brutalizacje w Gates of Atlantis to zgrzyt z łagodnymi partiami melodic power, przyspieszenia w stylu melodic black bardzo słabe i te agresywniejsze momenty na poprzedniej płycie były bardziej przemyślane. Trudno także zachwycić słuchacza takim słonecznymi kompozycjami jak The Freedom of my Spirit, bo to taka AVANTASIA w formie powszedniej i przeciętnej.

Za przeciętną należy także uznać brzmienie całości, które niczym nie przykuwa uwagi, a sama realizacja jest nieudana w planach dalszych, poza kilkoma dobrze zrobionymi fragmentami instrumentalnymi.
Niestety umiejętności muzyków i ich zdolności kompozycyjne pozostają jednak daleko w tyle za czołówką światową, potężną ekipami włoskimi czy amerykańskimi lub międzynarodowymi, jak NORTHTALE. Przeciętna płyta zespołu, którego chyba jednak nie stać na realnie dobry album.


ocena: 6,5/10

new 17.11.2021