Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Gothic Fate
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Gothic Fate - Seduction (2002)

[Obrazek: R-13674951-1558786978-7659.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Intro 01:44
2. Never Forget 04:33
3. Down on Your Knees 05:14
4. Black Knight 03:24
5. All Systems Failed 05:02
6. Angel of Sin 05:59
7. Absolute Horror 03:48
8. The Healer 04:17
9. Seven Gates of Fate 04:53
10. King of Rage 04:48
11. Eternity 05:10
12. Across the Sea 05:48
13. The Haunting 03:58

Rok wydania: 2002
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Darius Schüler - śpiew, instrumenty klawiszowe
Stefan Harder - gitara
Markus Brune - gitara
Berti - bas
Ardi Hasenfuss - perkusja

GOTHIC FATE, zespół z Hamburga, który powstał w roku 1998, należy do najmniej znanych i najsłabiej opisanych w literaturze fachowej grup niemieckich grających melodyjny power metal. Nie ma nawet zgodności co do ich dyskografii, która jak wynika ze źródeł, jest dosyć bogata. Najbardziej znaną i dostępną ich płytą jest właśnie "Seduction" z roku 2002, choć zespół nagrywał także i potem.

Okładka, jaka zdobi ten LP, przywodzi na myśl power metal włoskich grup określanych jako "flower" i jest tu i muzycznie wiele punktów stycznych z baśniowo-rycerskim power metalem z Italii. Wiele, ale nie jest to kopia grup z tego kraju, bowiem bardziej można tu mówić o miksturze wymieszanej z włoskiego słodkiego wina i mocnego niemieckiego piwa. Nie jest to jednak piwo, które piją członkowie GRAVE DIGGER, a raczej to spod znaku GAMMA RAY czy bardziej nawet FREEDOM CALL. Granie jest melodyjne, oparte na typowych riffach wypracowanych przez zespoły niemieckie, ale ozdobione klawiszami w wykonaniu wokalisty i prezentujące styl włoski. Klawisze są raczej dyskretnie schowane z tyłu za gitarami i ostrym nawet, nieco zimnym brzmieniu. Melodie bardzo tradycyjne dla gatunku, z odrobiną niepokoju, ale niestety wokalnie jest poniżej nawet przeciętnego poziomu. Może i Schüler w klasycznym bardziej topornym niemieckim zespole raziłby mniej, ale tu całkowicie nie pasuje. Śpiew jego bardziej przypomina wyczyny krzykaczy thrash metalowych z Zagłębia Ruhry, niż słodki świergot śpiewaków z Italli czy Galii i razem to wszystko po prostu nie brzmi dobrze. Gdy grają delikatniej, bardziej rockowo, jest trochę lepiej i takiego utworu jak "Black Knight" można już posłuchać bez zniecierpliwienia tym bardziej, że i melodia i dynamiczne riffowanie na solidnym poziomie.
Większość albumu to jednak utwory monotonne i bez pomysłu, grane według jednego schematu - średnie tempa gitar, gdzieś tam w tle "nieziemskie" klawisze i w środku solo gitarowe albo i dwa. Ten element jest bardzo słaby i solówki są bezradne w swej formie i treści. Pewne fragmenty udane, jak szybka instrumentalna część w "Angel of Sin", ale już całkowicie instrumentalny, to powtórzenie tego wszystkiego, co tu jest na tym LP schematem, tyle że bez śpiewu, co nie jest w sumie takim złym rozwiązaniem. "Seven Gates of Fate" drugi utwór instrumentalny o cechach progresywnych niczego ciekawego też tu nie wnosi. Parodystycznie wręcz wypada "The Healer", zrobiony całkowicie na wzór włoski, ale tak pozbawiony energii, że wręcz wydaje się, że leci w zwolnionych obrotach. Końcówka płyty to znów ograny do bólu melodic power metal w rodzaju "Eternity", gdzie trochę nieudolnie zespół próbuje przemycać elementy epickie.
Na pożegnanie trochę zrzynki z GAMMA RAY w niby radośniejszym "The Haunting", ale nawet zagorzali fani takiego grania z ulgą odetchnęliby, gdy ta kompozycja się wreszcie skończy.
Tak kończy się ten LP. Nieciekawy muzycznie, na wpół amatorsko brzmiący i na wpół amatorsko wyprodukowany siłami samego zespołu.

Ponieważ nie znam innych dokonań tego zespołu, trudno mi oceniać, czy ta płyta w rzeczywistości odzwierciedla ich poziom i umiejętności, ale zapoznanie z tym LP nie zachęca do ewentualnego sięgnięcia po inne produkcje tego zespołu. Grupa już od pewnego czasu nie istnieje, a taką ciekawostką jest fakt, że przez pewien okres czasu jej członkiem był basista Uwe Wessel, znany z GAMMA RAY.


Ocena: 4/10

29.07.2009
Gothic Fate - Illuminati (2005/2015)

[Obrazek: R-7575519-1519491733-7764.jpeg.jpg] 

Tracklista:
1. The Enemy 04:31
2. Lies 04:46
3. Bleed 04:52
4. Illuminati Part I - Illuminati 01:28
5. Illuminati Part II - Against the Tide 04:19
6. Illuminati Part III - The Dark Side 04:47
7. Deny the Gods 05:07
8. Desperate Measures 03:51
9. Nightmare 04:06
10. The Healer 04:16
11. Angel of Sin 05:34
12. Mental Damage 04:31
13. Pride 05:04

Rok wydania: 2005/2015
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Darius Schüler - śpiew, instrumenty klawiszowe
Stefan Harder - gitara
Markus Brune - gitara
Uwe Wessel - gitara basowa
Ardi Hasenfuss - perkusja

Końcowe lata istnienia GOTHIC FATE nie są do końca jasne, kres zespołu wyznacza rok 2005 lub początek 2006, gdy zagrali pożegnalne koncerty. Najprawdopodobniej w roku 2004 nowym basistą został Uwe Wessel, ten sam który zagrał na dwóch pierwszych albumach GAMMA RAY. Zespół przygotował drugą płytę zatytułowaną "Illuminati" z datą premiery w roku 2005 nakładem własnym. Tu jednak pojawiają się już sprzeczne informacje o tym czy ten album w ogóle się ukazał. Niektóre źródła go wymieniają, jednak nie ma go w żadnych katalogach dystrybutorów, ani na rynku wtórnym. Realnie płyta została przedstawiona fanom niemieckiego power metalu dopiero 29 maja 2015 za sprawą polskiej wytwórni Skol Records z Katowic Barta Gabriela. On też robił mastering tego materiału, mastering wyborny po prostu i ta muzyka brzmi fenomenalnie, co by się nie powiedziało o wartości samych kompozycji.
Te są ogólnie dobre, choć specjalnie nie wyróżniają się ani melodiami, ani wykonaniem, z całą pewnością jest to granie znacznie lepsze od nieudanego debiutu z 2002 roku. Gitarzyści są sprawni, Darius Schüler śpiewa z dużą pewnością siebie, a na pewno ogromnym wzmocnieniem jest Wessel i jego partie basu, tu uwypuklone przez wyśmienity mastering to atut tego albumu.

Płyta jest długa, to niemal godzina intensywnego power metalu w melodyjnej odmianie, i może nawet trochę za długa. Inwencji twórczej nie starcza na te niemal 60 minut i część utworów w pamięć nie zapada. Po prostu dobry power metal, gdzie słychać i MOB RULES i CUSTARD i trochę GAMMA RAY, ale refrenów chwytliwych i zwrotek zadziornych za wiele nie ma. Trzy kompozycje zdecydowanie wyrastają ponad ogólny poziom i są to dynamiczne i potoczyste Lies, Desperate Measures  i heroiczny Angel of Sin, gdzie dobrano barwne i przebojowe, power metalowe refreny. Och, jaka moc dumnego ataku gitarowego w Angel of Sin ! Zresztą w Mental Damage też z całą pewnością. Tam, gdzie melodia jest najdelikatniejsza, czyli w spokojnym nostalgicznym songu The Healer wypadają jednak przeciętnie. Za to doskonały refren Pride wyrasta praktycznie z niczego i jest to ogromna niespodzianka. Wyborny, wyborny refren!
Centralnym punktem albumu jest tryptyk o Iluminatach i jest to w miarę dobre, o ile się lubi podejście do tematu w stylu MOB RULES w uboższych aranżacjach.
Archetypowy power metal hamburskiej szkoły nie z ekstraklasy, ale na pewno nie z ligi okręgowej.

Skol Records i Bart Gabriel od kilku lat robią dobrą robotę, ocalając od zapomnienia i wydobywając z otchłani czasu metalową muzykę, często zdecydowanie wartą tego, by ją po latach zaprezentować.


ocena: 7,5/10

new 1.11.2021