Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Incrave
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Incrave - Dead End (2008)

[Obrazek: R-3837473-1346358706-5677.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Shattered 04:12
2. The Forgotten 04:47
3. A Shadow In The Dark 04:30
4. The Touch Of Death 03:41
5. Unveil The Truth 04:16
6. Shades Of Me 04:20
7. An Empty Soul 04:00
8. Scream In Silence 04:47
9. Never More 04:27
10. Dead End 04:09

Rok wydania: 2008
Gatunek: Power Metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Johan Falk - śpiew
Jon Bålefalk - gitara
David Ohlsson - gitara
Martin Davidsson - bas
Josef Davidsson - perkusja
Jonathan Stenberg - instrumenty klawiszowe


INCRAVE to zespół szwedzki, znany początkowo pod nazwą EVERGRACE. Pod tym szyldem wydał swój pierwszy album, zaś "Dead End" to druga propozycja grupy, pozostającej w kręgu szwedzkiego christian metalu. Dokładniej power metalu z elementami heavy opartego o wyważone, wystudiowane granie inspirowane stylistyką spokojniejszych i bardziej melancholijnych kompozycji takich grup jak TAD MOROSE, z jednej i amerykańskiej stylistyki nagrań Billa Menchena, przede wszystkim z pierwszego albumu SEVENTH POWER. Płyta została wydana w kwietniu przez szwedzką christian metalową wytwórnię Ulterium Records.

Zmiana nazwy pociągnęła za sobą również zmianę stylu. Zwolnienie temp, nastawienie na klimat, refleksyjność, zadumę, dopracowanie szczegółów to zmiany najważniejsze. Zespół nie zapomina również o atrakcyjności melodii, ciekawych, nastawionych na klimat właśnie bez cech agresji czy wesołkowatości części melodyjnego power metalu. Kompozycje są zwarte, masywne, żadna nie przekracza ani pięciu minut, ani w żadnym momencie także prędkości światła. Jest to granie uporczywe, dość ciężkie, gitarowe, zdecydowane, bo klawisze to tylko dalekie tło i ubarwienie dla spokojnego rozgrywania całości przez dwie gitary. Niepokój, uśmiech na twarzy smutnej i zatroskanej, ciepło... Tak zaczynają kompozycją "Shattered" o cechach umiarkowanego przeboju, aby po kilku minutach wejść z dostojnym "The Forgotten" z gościnnym solem znanego gitarzysty i kompozytora, Markusa Sigfridssona, i wspaniałym refrenem, a wszystko takie jest spokojne, o delikatnie rozmytych brzegach, nasycone jasno podaną rezygnacją. Piękne. Nieco szybciej w początkowej części "A Shadow In The Dark", nadal ten bardzo spokojny wokal, który tym razem jest bardziej urozmaicony i ta kompozycja jest wyraźnie ustawiona na jego wyeksponowanie. Nerwowo pulsują w tle gitary i klawisze, momentami nowoczesne z wyłaniającymi się solówkami gitarowymi. Majstersztyk grania teoretycznie wypranego z energii. Bardzo dobrze, choć może bez takiego efektu prezentują podobne granie w "The Touch Of Death" z silniej akcentowanymi fragmentami oraz w "Unveil The Truth", gdzie solo zagrał z kolei Daniel Olsson z TAD MOROSE. Klimat, melancholia, lekki niepokój i perfekcyjne dopracowanie szczegółów, co słychać i w zastosowanych tu efektach i inteligentnym dobraniu wypełnienia tła i drugiego planu instrumentami klawiszowymi. Romantycznie rozpoczyna się "Shades Of Me" i tu wznoszą się na szczyty swoich możliwości w utworze z pianinem, w balladzie - spokojnym songu zabarwionym rockiem, gothic metalem i dark, który tu zresztą cały czas towarzyszy słuchaczowi w tej najbardziej delikatnej odmianie. Już w "An Empty Soul" wracają do tego swojego wycyzelowanego grania w średnim tempie, które raz wydaje się chłodne i beznamiętne, to znów staje się cieplejsze, jak w solo gitarowym. "Scream In Silence" wyniosły, z odrobiną elektroniki i parasymfoniki w klawiszach, niby skocznych, a w rzeczywistości niepokojących i przytłaczających jak i wokal Falka, dosyć wysoki cały czas, uspokajający, a nawet jakby usypiający. "Never More" szybszy, ale niewiele, bo ten zespół po prostu obraca się w pewnych granicach szybkości i prezentuje kolejną melodię pięknego klimatu. Na koniec coś z zadumanego TAD MOROSE z późnego okresu w riffach, ale to nadal INCRAVE.

Album ma znakomite, wystudiowane brzmienie i określenie szwedzki power sound pasuje tu najbardziej. Zgranie ekipy godne szacunku i może tylko perkusista jest tu mniej widoczny, choć przecież nie odstaje wiele od pozostałych.
Album klimatu i specyficznych melodii.
Sześciu młodych muzyków rozgrywa tu swoją partię power metalowych szachów z konsekwencją i precyzją. Warto "zobaczyć", jak ją rozgrywają.


Ocena: 9,5/10

25.04.2008