Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Innosense
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Innosense - Outcast (2011)

[Obrazek: R-4945501-1380213370-3038.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. On And On 04:46
2. Revolution Rise 03:51
3. The Cradle Of My SOul 04:25
4. Mystify 05:35
5. At The Edge Of The World 04:03
6. Seasons Of Oblivion 03:51
7. The Fall 05:02
8. Where Darkest Thoughts Prevailed 04:02
9. Utopia 04:03
10. Release 06:08

Rok wydania: 2011
Gatunek: melodic progressive metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Vasilis Georgiou - śpiew
Aristotelis Papageorgiou - gitara
Nikos Tsiogas - instrumenty klawiszowe
Vasilis Liakos - bas
Michalis Maroulis - perkusja


INNOSENSE to kolejny debiutujący grecki zespół złożony w większości ze znanych muzyków, w tym przypadku grających równolegle bądź wcześniej w takich zespołach jak BLACK FATE i DESTINY DAWN. Założony w roku 2005 w Larissie przez długi czas pozostawał w ukryciu i cieniu innych grup i ten LP jest debiutem grupy dojrzałej i na niego gotowej. Płyta została wydana przez wytwórnię Steel Gallery Records w kwietniu.

Panowie postanowili pokazać coś łagodnego, ocierającego się o nastrojową progresję i oprzeć się o tradycyjne rockowe wzory. Takie granie w Grecji zdobywa coraz większą popularność, a i naturalne predyspozycje muzyków z tego kraju do tworzenia kompozycji ciepłych delikatnych, a zarazem poruszających jest tu dodatkowym atutem.
Niespodzianka. Bliżej nieznany gitarzysta Aristotelis Papageorgiou gra przepięknie, a wokal Vasilisa Georgiou jeszcze lepszy, niż w innych formacjach gdzie śpiewa. Kapitalne malowane pastelowymi barwami otwarcie w postaci "On And On" to preludium do muzycznej wycieczki po obszarach melodic metalu wysublimowanego i sięgającego korzeniami najlepszych wzorów progresywnej odmiany takiego grania z Europy i Ameryki.
Spokój i wyważona elegancja to znaki firmowe kompozycji z tej płyty. Bez nadmiaru kombinowania zostało to wszystko przedstawione - forma jest tradycyjna i jedynie pewna dawka nowoczesnych klawiszy i odrobina programmingu we wstępach tworzą modernistyczną otoczkę. Niezwykle interesujące melodyjne refreny są eksponowane z dużą starannością w "Revolution Rise" podobnie jak zadumanie i niepokój wewnętrznych przemyśleń w "The Cradle Of My Soul" w pewnym stopniu nawiązującym do nagrań VALLEYS EVE Liapakisa z 1999 roku.
Warto także zwrócić uwagę na rolę basu grającego tu z dużą swobodą i niezależnością oraz na wyraźne rozgraniczenie dwóch planów, z drugim opanowanym przez instrumenty klawiszowe . Można nawet mówić o trzech planach, bo tak skonstruowany jest "Mystify". Tu w niezwykły sposób wyeksponowany został Georgiou i jego wokal dominuje nad wszystkim, ściąga całą uwagę, a przy tym jest technicznie po prostu doskonały. W "At The Edge Of The World" prezentują konsekwentnie grecką wizję skandynawskiego progressive melodic metalu i pewność siebie w wykonaniu tego oraz dbałość o szczegóły jest zachwycająca. Nostalgiczna i romantyczna balladowa kompozycja "Seasons Of Oblivion" ładnie komponuje się z całością, choć lekko rozczarowuje pod względem melodii, którą już wielokrotnie można było usłyszeć wcześniej. "Where Darkest Thoughts Prevailed" skonstruowany jest podobnie, jednak tu zadbano o poruszający motyw gitarowy przewijający się przez cały czas. Za to równie łagodny, choć z mocniejszymi gitarowymi akcentami "The Fall" jest utworem zdecydowanie rozpoznawalnym dla stylu zespołu. Nastrój - dużo, bardzo dużo nastroju i refleksji w "Utopia" z gitarowym popisem Papageorgiou i jeszcze więcej nastroju w "Release", toczącym się w leniwym niemal tempie.
Ten album najlepiej smakuje w półmroku, kontemplowany w skupieniu i wtedy najbardziej uwidoczniają się wszystkie niuanse i szczegóły. Proste, ale perfekcyjne zgrane szczegóły i niuanse tworzące całość, a przy tym nadające temu LP monolityczny charakter. To jakby jedna opowieść o stanie duszy i umysłu tego, kto o tym opowiada i znów na myśl przychodzi Liapakis i album "The "Atmosphere Of Silence". Georgiou z roli narratora wywiązał się wspaniale i też opowiada swoją historię każdemu z osobna.

Godna podziwu produkcja, przejrzysta emanująca ciepłem i eksponująca każdy z instrumentów jednakowo - każdego można posłuchać oddzielnie i z ogromną przyjemnością tak jak i wokalisty, którego występ, co podkreślam po raz kolejny, jest po prostu niesamowity. Bez epatowania mocą, bez brutalności i metalmanii INNOSENCE prowadzi słuchacza po krainie melancholijnej łagodności.
Piękny album z melodyjnym przystępnie podanym progresywnym metalem.


Ocena: 9/10

22.04.2011