23.06.2018, 15:29:54
Kelly Simonz's Blind Faith - Sign of the Times (1998)
Tracklista:
1. Eternal Flame 04:30
2. Still 04:15
3. King of the Castle 04:51
4. Solitude 02:40
5. Blind Faith 06:14
6. Sign of the Times 05:38
7. Suite in B Minor 01:53
8. Cry For You 4:37
9. Serpent in a Paradise 04:39
10. Pain 02:41
11. Stay in My Heart 06:37
Rok wydania: 1998
Gatunek: Neoclassical Power Metal/Melodic Metal/Shred
Kraj: Japonia
Skład zespołu:
Kelly Simonz - śpiew, gitara elektryczna, gitara akustyczna, bas, instrumenty klawiszowe, perkusja
Ocena: 9.3/10
2.03.2011
Tracklista:
1. Eternal Flame 04:30
2. Still 04:15
3. King of the Castle 04:51
4. Solitude 02:40
5. Blind Faith 06:14
6. Sign of the Times 05:38
7. Suite in B Minor 01:53
8. Cry For You 4:37
9. Serpent in a Paradise 04:39
10. Pain 02:41
11. Stay in My Heart 06:37
Rok wydania: 1998
Gatunek: Neoclassical Power Metal/Melodic Metal/Shred
Kraj: Japonia
Skład zespołu:
Kelly Simonz - śpiew, gitara elektryczna, gitara akustyczna, bas, instrumenty klawiszowe, perkusja
Kelly Simonz to jeden z mniej znanych japońskich mistrzów gitary. Pierwszy raz pojawił się w roku 1998, początkowo sam, nagrywając wszystkie instrumenty i wokal na pierwszy album w 1998, a zespół został sformowany w 2000.
Simonz pokazał się jako zdolny kompozytor z kręgu neoclassical power metalu, a także doskonały gitarzysta, stylem przypominający z jednej strony Dushana Petrossi, a z drugiej mistrzów japońskich, jak Katsu Ohta. To także dobry wokalista o głosie nietypowym dla Japonii, bardziej skandynawskim i wszystko to razem czyni jego muzykę bardziej uniwersalną niż grup bardziej znanych z Kraju Kwitnącej Wiśni, ale jednak czasem nieco hermetycznych.
Ta płyta ma wspaniałe otwarcie w postaci niszczącego energią neoklasycznego natarcia w "Eternal Flame" z wyważonym użyciem instrumentów klawiszowych i w zasadzie większość utworów mocniejszych jest na bardzo wysokim poziomie. W "King of the Castle" miesza wolniejsze partie progresywne w stylu Malmsteena z refrenami z nowoczesnych utworów Yngwiego, a także dodaje akademicką neoklasykę i brzmi to wraz z ciekawymi planami symfonicznymi bardzo interesująco. Płyta jest różnorodna, może nawet aż za bardzo, bo jest i song spokojny przy pianinie "Still" i akustyczna, rzewna opowieść "Solitude", gdzie gra przepięknie, podobnie jak w również akustycznym, smutnym "Pain".Zresztą co tu dużo mówić, to uzdolniony multiinstrumentalista i nie można, poza ewentualnie perkusją, powiedzieć, że się nie zna na tym, na czym gra. Jak to często bywa na albumach japońskich, sięga i po heavy power, bardzo ciekawie zmieszany w klawiszami neoklasycznymi w "Blind Faith" z niezwykle interesującą melodią, łagodną, aż niespotykanie łagodną, rockową i tu tworzącą ciekawy kontrast z mocarnymi gitarowymi riffami. Najlepsze są jednak te zamaszyste, pełne energii czadowe wręcz numery neoclassical power, gdzie daje popisy gitarowe na najwyższym poziomie i bardzo elegancką grę na instrumentach klawiszowych, chłodną i mozartowską jak w "Sign of the Times". Płyta jest w znacznej części instrumentalna, ale Simonz gra tak ciekawie, tak fajnie śpiewa instrumentami, że ten wokal po prostu jest tu nieraz zupełnie zbędny. Tak jak we wzruszającym, instrumentalnym "Cry For You", gdzie gitara płacze, a klawesyn ją pociesza. Wokalnie może nie powala "Serpent in a Paradise", ale to kolejna dawka neoclassical, zagranego z ogromną pewnością siebie. Malmsteen i te klimaty, ale tu też zachwyca niezwykła precyzja wykonania.
Jedyna bardziej "japońską" kompozycja jest song "Stay in My Heart". Łagodny, z symfonicznym tłem i żeby była jeszcze bardziej japońska, to zapewne wywarła by większe jeszcze wrażenie. Tu melodic metalowy refren jest miły dla ucha, ale nie na tyle, aby stawiać go wyżej niż podobne refreny Malmsteena z lat 90-tych. Znów jest jednak przecudownej urody solo gitarowe o charakterze neoklasycznym.
Jak na album przygotowany skromnymi środkami, brzmienie jest wspaniałe. Muzyka żadnego albumu ARK STORM czy CONCERTO MOON nie rozbrzmiewała chyba tak krystalicznie czysto i z taką głębią drugiego planu.
Szkoda, ze ten muzyk jest tak mało znany, i że na scenie neoklasycznego power metalu od wielu już lat się nie pojawia.
Płyta godna polecenia wszystkim fanom takiej muzyki. Zdecydowanie godna polecenia.
Simonz pokazał się jako zdolny kompozytor z kręgu neoclassical power metalu, a także doskonały gitarzysta, stylem przypominający z jednej strony Dushana Petrossi, a z drugiej mistrzów japońskich, jak Katsu Ohta. To także dobry wokalista o głosie nietypowym dla Japonii, bardziej skandynawskim i wszystko to razem czyni jego muzykę bardziej uniwersalną niż grup bardziej znanych z Kraju Kwitnącej Wiśni, ale jednak czasem nieco hermetycznych.
Ta płyta ma wspaniałe otwarcie w postaci niszczącego energią neoklasycznego natarcia w "Eternal Flame" z wyważonym użyciem instrumentów klawiszowych i w zasadzie większość utworów mocniejszych jest na bardzo wysokim poziomie. W "King of the Castle" miesza wolniejsze partie progresywne w stylu Malmsteena z refrenami z nowoczesnych utworów Yngwiego, a także dodaje akademicką neoklasykę i brzmi to wraz z ciekawymi planami symfonicznymi bardzo interesująco. Płyta jest różnorodna, może nawet aż za bardzo, bo jest i song spokojny przy pianinie "Still" i akustyczna, rzewna opowieść "Solitude", gdzie gra przepięknie, podobnie jak w również akustycznym, smutnym "Pain".Zresztą co tu dużo mówić, to uzdolniony multiinstrumentalista i nie można, poza ewentualnie perkusją, powiedzieć, że się nie zna na tym, na czym gra. Jak to często bywa na albumach japońskich, sięga i po heavy power, bardzo ciekawie zmieszany w klawiszami neoklasycznymi w "Blind Faith" z niezwykle interesującą melodią, łagodną, aż niespotykanie łagodną, rockową i tu tworzącą ciekawy kontrast z mocarnymi gitarowymi riffami. Najlepsze są jednak te zamaszyste, pełne energii czadowe wręcz numery neoclassical power, gdzie daje popisy gitarowe na najwyższym poziomie i bardzo elegancką grę na instrumentach klawiszowych, chłodną i mozartowską jak w "Sign of the Times". Płyta jest w znacznej części instrumentalna, ale Simonz gra tak ciekawie, tak fajnie śpiewa instrumentami, że ten wokal po prostu jest tu nieraz zupełnie zbędny. Tak jak we wzruszającym, instrumentalnym "Cry For You", gdzie gitara płacze, a klawesyn ją pociesza. Wokalnie może nie powala "Serpent in a Paradise", ale to kolejna dawka neoclassical, zagranego z ogromną pewnością siebie. Malmsteen i te klimaty, ale tu też zachwyca niezwykła precyzja wykonania.
Jedyna bardziej "japońską" kompozycja jest song "Stay in My Heart". Łagodny, z symfonicznym tłem i żeby była jeszcze bardziej japońska, to zapewne wywarła by większe jeszcze wrażenie. Tu melodic metalowy refren jest miły dla ucha, ale nie na tyle, aby stawiać go wyżej niż podobne refreny Malmsteena z lat 90-tych. Znów jest jednak przecudownej urody solo gitarowe o charakterze neoklasycznym.
Jak na album przygotowany skromnymi środkami, brzmienie jest wspaniałe. Muzyka żadnego albumu ARK STORM czy CONCERTO MOON nie rozbrzmiewała chyba tak krystalicznie czysto i z taką głębią drugiego planu.
Szkoda, ze ten muzyk jest tak mało znany, i że na scenie neoklasycznego power metalu od wielu już lat się nie pojawia.
Płyta godna polecenia wszystkim fanom takiej muzyki. Zdecydowanie godna polecenia.
Ocena: 9.3/10
2.03.2011