24.06.2018, 15:14:04
Oz - Fire in the Brain (1983)
Tracklista:
1. Search Lights 03:19
2. Fortune 02:47
3. Megalomaniac 02:50
4. Black Candles 05:06
5. Gambler 03:16
6. Stop Believin' 03:59
7. Free Me, Leave Me 03:27
8. Fire in the Brain 02:57
Rok wydania: 1983
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Tapani "The Oz"Hämäläinen (Ape De Martini) - śpiew
Speedy Foxx - gitara
Spooky Wolff - gitara
Jay C. Blade - bas
Mark Ruffneck - perkusja
Ocena: 8.8/10
7.09.2010
Tracklista:
1. Search Lights 03:19
2. Fortune 02:47
3. Megalomaniac 02:50
4. Black Candles 05:06
5. Gambler 03:16
6. Stop Believin' 03:59
7. Free Me, Leave Me 03:27
8. Fire in the Brain 02:57
Rok wydania: 1983
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Tapani "The Oz"Hämäläinen (Ape De Martini) - śpiew
Speedy Foxx - gitara
Spooky Wolff - gitara
Jay C. Blade - bas
Mark Ruffneck - perkusja
28 minut, które wstrząsnęły światem. No, może to przesada, ale po kolei.
W roku 1977, Finlandia na metalowej mapie jeszcze w zasadzie nie istniała, coś tam próbował dopiero montować SARCOFAGUS i powstał właśnie OZ z inicjatywy "The Oza", który z Ozzym z BLACK SABBATH nic wspólnego nie miał, jednak elementy grania Sabbsów do stylu swojego zespołu wykorzystał.
OZ długo przymierzał się do wydania swojej pierwszej płyty. W tym czasie nie było to w Finlandii wcale takie proste. Dopiero w pięć lat później ukazał się LP "The Oz" (1982) ze słabiutkimi utworami, imitującymi nagrania brytyjskich gwiazd heavy metalu, źle zaśpiewany, fatalnie wyprodukowany i z kompromitującą okładką, która została zmieniona przy okazji powtórnego wydania tego albumu pod nowym tytułem "Heavy Metal Heroes" (Wave Records).
Mogło by się wydawać, że po fali szyderstw i miażdżących negatywnych opinii zespół się rozleci, ale "The Oz" nie dał za wygraną, przeniósł się do Szwecji, gdzie klimat dla heavy metalu był znacznie bardziej sprzyjający, dobrał nowych gitarzystów i przygotował 28 minut muzyki na nową płytę OZ.
Te 28 minut, 8 niedługich kompozycji właśnie, wstrząsnęły światem. Może nie całym, może nie tak, jak 28 minut SLAYER, ale była to pierwsza, bardzo udana płyta heavy metalowa z Finlandii z prawdziwego zdarzenia.
OZ zagrał metal w stylu NWOBHM zmieszany z JUDAS PRIEST, śmiało, dynamicznie i z ogromną determinacją gitarzystów. Oz poprawił swoje wokale, skorzystał z ostrych zaśpiewów, okrzyków, weszły udane chórki i zadziorne sola gitarowe. Sekcja rytmiczna z mocarnym basem, syczącą blachami perkusją nabija tu rytm z pasją zarówno w szybkich killerach, takich jak "Search Lights", jak i w utworach wolniejszych o prostej konstrukcji, jak "Fortune". Pewne elementy muzyki BLACK SABBATH, choć to zostało lżej zagrane, słychać w najdłuższym "Black Candles", gdzie też można sporo odnieść do stylu grup Nowej fali, takich jak PAGAN ALTAR czy WITCHFINDER GENERAL. Utwór ten nie ma jednak takiego klimatu, jak nagrania tamtych zespołów i więcej tu może tego, co zaprezentował MERCYFUL FATE. Bardzo fajnie tu poczynają sobie obaj gitarzyści i solo na otwarcie "Megalomaniac" jest rewelacyjne, zresztą jak i ten numer całościowo. Drapieżny, rock'n'rollowy heavy metal w angielskim stylu, gdzie wszystko jest pretekstem do zaprezentowania metalowego luzu. Takiego luzu w UK często brakowało. Wzorowanie na NWOBHM słychać w "Gambler" z wpadającym w ucho refrenem, a także "Stop Believin'", gdzie trochę słychać jakby IRON MAIDEN w pracy gitarzystów. Tych Maidenów najwięcej jest na pewno w bardzo dobrym "Free Me, Leave Me". Surowy, riffowy heavy metal z rejonu Newcastle można z kolei usłyszeć w "Fire in the Brain", który ten LP znakomicie podsumowuje.
Jak na warunki produkcyjne w Szwecji w tym czasie, uzyskano znakomite brzmienie, ostre, klarowne i selektywne. To dodatkowo podnosi walory tego albumu.
Ta płyta zwróciła uwagę na Finlandię w metalu. Dała pozytywną energię innym zespołom z tego kraju i nadzieję na sukces. Niestety OZ tego sukcesu dla siebie zdyskontować nie umiał.
Trochę krytykowani za "satanistyczne" podteksty i teksty już na kolejnych płytach bardzo złagodnieli, zaczęli grać ugładzonego hard rocka i przepadli w tłumie. Skład się zmieniał, a dwa kolejne albumy nie cieszyły się zainteresowaniem. Ostatni nagrywany przez pięć lat "Roll the Dice" przeszedł w zasadzie niezauważony, gdy się w końcu pojawił w roku 1991 w epoce death metalu i grunge.
Rozczarowany The Oz zespół rozwiązał.
Ponieważ jednak prawdziwi metalowcy nie starzeją się i nie rezygnują nigdy, Eero "The Oz" Hamalainen w lutym 2010 powołał zespół do życia ponownie.
Teraz OZ pracuje nad kolejnym albumem i mimo że obecnie Finlandia to Metalowe Supermocarstwo, na płytę Legendarnych Dinozaurów w tym kraju czeka się z zainteresowaniem, bo to przecież oni zbudowali fundamenty potęgi fińskiej metalowej muzyki.
W roku 1977, Finlandia na metalowej mapie jeszcze w zasadzie nie istniała, coś tam próbował dopiero montować SARCOFAGUS i powstał właśnie OZ z inicjatywy "The Oza", który z Ozzym z BLACK SABBATH nic wspólnego nie miał, jednak elementy grania Sabbsów do stylu swojego zespołu wykorzystał.
OZ długo przymierzał się do wydania swojej pierwszej płyty. W tym czasie nie było to w Finlandii wcale takie proste. Dopiero w pięć lat później ukazał się LP "The Oz" (1982) ze słabiutkimi utworami, imitującymi nagrania brytyjskich gwiazd heavy metalu, źle zaśpiewany, fatalnie wyprodukowany i z kompromitującą okładką, która została zmieniona przy okazji powtórnego wydania tego albumu pod nowym tytułem "Heavy Metal Heroes" (Wave Records).
Mogło by się wydawać, że po fali szyderstw i miażdżących negatywnych opinii zespół się rozleci, ale "The Oz" nie dał za wygraną, przeniósł się do Szwecji, gdzie klimat dla heavy metalu był znacznie bardziej sprzyjający, dobrał nowych gitarzystów i przygotował 28 minut muzyki na nową płytę OZ.
Te 28 minut, 8 niedługich kompozycji właśnie, wstrząsnęły światem. Może nie całym, może nie tak, jak 28 minut SLAYER, ale była to pierwsza, bardzo udana płyta heavy metalowa z Finlandii z prawdziwego zdarzenia.
OZ zagrał metal w stylu NWOBHM zmieszany z JUDAS PRIEST, śmiało, dynamicznie i z ogromną determinacją gitarzystów. Oz poprawił swoje wokale, skorzystał z ostrych zaśpiewów, okrzyków, weszły udane chórki i zadziorne sola gitarowe. Sekcja rytmiczna z mocarnym basem, syczącą blachami perkusją nabija tu rytm z pasją zarówno w szybkich killerach, takich jak "Search Lights", jak i w utworach wolniejszych o prostej konstrukcji, jak "Fortune". Pewne elementy muzyki BLACK SABBATH, choć to zostało lżej zagrane, słychać w najdłuższym "Black Candles", gdzie też można sporo odnieść do stylu grup Nowej fali, takich jak PAGAN ALTAR czy WITCHFINDER GENERAL. Utwór ten nie ma jednak takiego klimatu, jak nagrania tamtych zespołów i więcej tu może tego, co zaprezentował MERCYFUL FATE. Bardzo fajnie tu poczynają sobie obaj gitarzyści i solo na otwarcie "Megalomaniac" jest rewelacyjne, zresztą jak i ten numer całościowo. Drapieżny, rock'n'rollowy heavy metal w angielskim stylu, gdzie wszystko jest pretekstem do zaprezentowania metalowego luzu. Takiego luzu w UK często brakowało. Wzorowanie na NWOBHM słychać w "Gambler" z wpadającym w ucho refrenem, a także "Stop Believin'", gdzie trochę słychać jakby IRON MAIDEN w pracy gitarzystów. Tych Maidenów najwięcej jest na pewno w bardzo dobrym "Free Me, Leave Me". Surowy, riffowy heavy metal z rejonu Newcastle można z kolei usłyszeć w "Fire in the Brain", który ten LP znakomicie podsumowuje.
Jak na warunki produkcyjne w Szwecji w tym czasie, uzyskano znakomite brzmienie, ostre, klarowne i selektywne. To dodatkowo podnosi walory tego albumu.
Ta płyta zwróciła uwagę na Finlandię w metalu. Dała pozytywną energię innym zespołom z tego kraju i nadzieję na sukces. Niestety OZ tego sukcesu dla siebie zdyskontować nie umiał.
Trochę krytykowani za "satanistyczne" podteksty i teksty już na kolejnych płytach bardzo złagodnieli, zaczęli grać ugładzonego hard rocka i przepadli w tłumie. Skład się zmieniał, a dwa kolejne albumy nie cieszyły się zainteresowaniem. Ostatni nagrywany przez pięć lat "Roll the Dice" przeszedł w zasadzie niezauważony, gdy się w końcu pojawił w roku 1991 w epoce death metalu i grunge.
Rozczarowany The Oz zespół rozwiązał.
Ponieważ jednak prawdziwi metalowcy nie starzeją się i nie rezygnują nigdy, Eero "The Oz" Hamalainen w lutym 2010 powołał zespół do życia ponownie.
Teraz OZ pracuje nad kolejnym albumem i mimo że obecnie Finlandia to Metalowe Supermocarstwo, na płytę Legendarnych Dinozaurów w tym kraju czeka się z zainteresowaniem, bo to przecież oni zbudowali fundamenty potęgi fińskiej metalowej muzyki.
Ocena: 8.8/10
7.09.2010