Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Vexillum
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Vexillum - The Wandering Notes (2011)

[Obrazek: R-4006623-1369610675-1428.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Neverending Quest 06:11
2. The First Light 05:03
3. Avalon 06:01
4. The Brave and the Craven 05:37
5. Ranger Runs Again 03:27
6. Rising From The Ruins 05:43
7. The Wood of Chances 03:48
8. Hunter and Prey 04:12
9. The Traveller 05:04
10. Open Your Curtain 05:26
11. Shadow Vexillum Part. II 06:30

Rok wydania: 2011
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
Dario "Galdor" Valesi - śpiew
Michele "Firespit" Gasparri - gitara
Andrea Calvanico - gitara
Francesco "Skywise" Ferraro - bas
Francesco Girardi - perkusja

Zespół ten powstał w roku 2004 jako SHADOW VEXILLIUM, ale dorobił się tylko demo i jest to jego debiut oficjalny, do tego w mocno odmiennym od pierwotnego składzie. Album, wydany przez My Graveyard Production w styczniu, zawiera muzykę, jaką we Włoszech gra się z różnym skutkiem, gdy próbuje się łączyć styl melodic power metal z kręgu BLIND GUARDIAN i rycerski heavy metal tradycyjny.
Łącząc te style, zazwyczaj przy pewnych umiejętnościach, można nagrać dobra płytę, o ile ma się pomysły na dobre melodie. Pytanie tylko, jakie one powinny być.

Otwierający "Neverending Quest" to taki uboższy brzmieniowo BLIND GUARDIAN na lekko zwolnionych obrotach ze średniowiecznymi, krużgankowymi motywami.
Tak to się dalej podobnie rozwija, niby rycersko i zamkowo w "The First Light" z refrenem w stylu wczesnego HELLOWEEN i naturalnie wysokimi wokalami w tymże. Te wokale ogólnie są takie sobie na tym albumie. Sola to głównie szybkie pitolenie, zazwyczaj spotykane w nagraniach grup niemieckich, za to bardzo dobry jest bas. Coś w tym jest z filozofii gry Grosskopfa, tyle że w procesie produkcji nie zadbano o większe wyeksponowanie tego instrumentu. Te wszystkie utwory spięte są słuchowiskowymi zakończeniami i wstępami, mającymi tworzyć wrażenie pewnego logicznego ciągu tej opowieści, ta jest jednak dosyć monotonna. Dobry jest bardziej klasyczny heavy w postaci "Avalon", ale i ten motyw już muzycznie był eksploatowany wielokrotnie, również w refrenie, który można usłyszeć na płytach fantasy flower power metalowych grup włoskich i niemieckich nie raz. Pozory rozmachu tworzy tu partia z wokalem żeńskim, takim jednak mało wyrazistym.
Gdy grają bardziej soczysty power metal w rycerskim stylu w "The Brave and the Craven", prostą melodią przykuwają uwagę na nieco dłużej. Nie mogło się obyć bez pieśni barda, śpiewanej przy gitarze akustycznej i z chóralnymi refrenami. Zazwyczaj przy takich okazjach nie obywa się bez ziewania, ale nie tym razem. No znakomicie to jest zrobione w tych pełnych emocji spokojniejszych zwrotkach i naprawdę porywającym epickim refrenie. Jest folkowo, jest średniowiecznie i tak prawdziwie. Za ten numer brawa, bo takiego czegoś na tym albumie raczej się trudno było spodziewać. Ten zespół jako power folkowy wypada znacznie lepiej niż jako power epic metalowy.
"Rising From The Ruins" z łagodnym, miękkim refrenem i chyba za ostrymi do tego riffami gitarowymi w motywie głównym niezły, bardziej nowoczesny i bardziej oddalony od stylu płyty. "The Wood of Chances" znów raczej przypomina melodyjny power szwedzki średnich lotów. "Hunter And Prey" szybki i tradycyjny w stylu dla flower power z Włoch, niestety wymagałby lepszego wokalisty. Te partie wokalne są tu dosyć trudne i Valesi sobie nie radzi. Trochę dośpiewuje za niego gitara w solo, ale ogólnie to tak ten numer wyszedł niespecjalnie. Dużo lepsze wrażenie robi szybki, ale bez pędzenia na łeb szyję "The Traveller", tyle że tu znów pojawiają całkowicie zbędne wysokie zaśpiewy w stylu hansenowskiego metalu z Keeperów, co jest zupełnie nietrafione. "Open Your Curtain" to taki mix BLIND GUARDIAN i HELLOWEEN i to jeszcze dodaje argumentów, że ta płyta mogła by być uznana za nagraną przez jakiś zespół niemiecki. Taki ten utwór jakiś w tych swoich galopadach i zwolnieniach i solowym pitoleniu z lekka bezradny. Bardziej typowy dla szeroko rozumianego euro power metalu jest na koniec w "Shadow Vexillum Part. II". Części pierwszej nie znam, ale ta kompozycja to nawrzucane wszystkie odmiany melodic power i ogólnie nie ma wyraźnego stylu ani nawet konkretnej melodii głównej.

VEXILLIUM gra jak wiele innych zespołów niemieckich, choć pochodzą z Włoch. To, że są z Włoch słychać bardzo rzadko i pewnie jakaś grupa zagorzałych fanów fantasy rycerskiego niemieckiego grania z Hansenem w tle będzie zadowolona, ale tylko umiarkowanie. Poziomu pierwowzorów nie osiągają w żadnym punkcie ani aspekcie, nie mają też żadnych cech własnych, które by ich wyróżniały w jakiś sposób spośród innych niemieckich bandów.
Tak, niemieckich i co najwyżej w pewnych miejscach swoich kompozycji przykuwających uwagę.


Ocena: 6.8/10

21.01.2011
Vexillum - The Bivouac (2012)

[Obrazek: R-4006595-1352087890-7004.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Wanderer's Note 05:49
2. Dethrone the Tyrant 06:26
3. Dancing Goddess 05:03
4. The Oak and Lady Flame 06:40
5. The Hunt 05:05
6. The Dream 04:59
7. The Marketsquare of Dooley 05:11
8. The Way Behind the Hill 05:40
9. Valhalla 05:45
10. Letter from the Earth 05:58
11. Megiddo 05:30
12. The Last Inn 05:37

Rok wydania: 2012
Gatunek: Epic Melodic Power Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
Dario Valesi - śpiew
Michele Gasparri - gitara
Andrea Calvanico - gitara
Francesco Ferraro - gitara basowa
Efisio Pregio- perkusja


No, bardzo szybko po swoim debiucie z roku poprzedniego VEXILLUM wydał drugi LP "The Biouvac" (niemiecka wytwórnia Limb Music) o charakterze konceptu fantasy i trwającego aż 70 minut i zaprezentowany on został we wrześniu 2012.

Jeśli chodzi o tak długie albumy, to trzeba zawsze być przygotowanym na wszystko, szczególnie jeśli granie ma wszelkie znamiona stylistyki niemieckiej, a tu zdecydowanie ma. Zresztą, album został zrealizowany w Niemczech, mastering to spółka R.D. Liapakis i Christian Schmid, ale soundu MYSTIC PROPHECY się tu spodziewać nie należy, bo to jednak inna muzyka. Inna, ale zbliżona bardzo do tej z debiutu i to fantasy heroic melodic power metal z nieco większym naciskiem na elementy folkowe niż poprzednio. Nadal coś z BLIND GUARDIAN rzecz jasna, może mniej z HELLOWEEN, i dobrze, bo ileż można produkować klonów kompozycji HELLOWEEN, ale zarazem jest zwrot w kierunku tej mało wyrazistej hordy niemieckich zespołów, gdzie są jakieś klawisze, jest jakaś formuła powiedzmy epicka i jest bardzo dobre energiczne wykonanie, ale do końca to nie przekonuje i nie porywa.

Tu jest podobnie. Dobre są te elementy słuchowiskowe, spajające wszystko w jedną zgrabną całość, a potoczystość kompozycji i zgrabne refreny przykuwają uwagę. Znakomite jest otwarcie w postaci The Wanderer's Note i naprawdę się tu dużo dzieje. W pewnym momencie, gdzieś tak od 45 minuty jest już jednak wrażenie przesytu tym nieraz bardzo szybkim graniem, w sumie o podobnych konstrukcjach i aranżacjach i ta płyta jest po prostu nieco za długa.
Są tu jednak liczne ekscytujące momenty i to w zasadzie w każdej kompozycji i naprawdę brawa dla gitarzystów za serie wybornych riffów, także o folkowym charakterze, za solówki, za płynne wychodzenie na plan pierwszy dumnych "cinema" orkiestracji oraz dla nowego perkusisty Efisio Pregio, który gra z nieprawdopodobną energią i wyczuciem. Wyrazy uznania dla wokalu Dario Vallesi. To jest bardzo dobry wokalista, po prostu czuje jak należy śpiewać ten rodzaj power metalu i jak należy wykorzystuje swoje predyspozycje głosowe.
Jak najbardziej należy także pochwalić te pieśni bardów jakie się tu pojawiły czyli The Oak and Lady Flame i The Dream zrobione ze smakiem, z wyczuciem i to jest nawet lepsze od większości podobnych songów semi akustycznych BLIND GUARDIAN. Równy, bardzo równy poziom, i może tylko The Way Behind the Hill jest słabszy, bo ten folk jest tu niezbyt ciekawie powiązany z nieco bezradnym melodic metalowym refrenem. A co do encyklopedycznej tożsamości z graniem niemieckim, to wystarczy posłuchać Valhalla. Coś od SAVALLION DAWN do CRYSTALLION. Trochę metalowego mroku, ale tylko trochę w Meggido, no i jest tu jeden z najlepszych refrenów na płycie. Tak jak się świetnie zaczyna, tak i świetnie się kończy skocznym, a zarazem power metalowym i epickim The Last Inn, choć można by oczekiwać bardziej monumentalnego zakończenia, skoro to koncept.
Z instrumentów ludowych, narodowych, niemetalowych słychać tu dudy, flet, coś tam jeszcze, a wszystko dobrze dodane, bez przeładowania, bez przesycenia tym elementem. Z innych inspiracji - flamenco - i niech sobie każdy sam poszuka gdzie i w której kompozycji...

Z całą pewnością trzeba być hard fanem stylistyki BLIND GUARDIAN, by w pełni docenić to co zostało tu zrobione i dosłuchać to do końca za jednym razem, bez odczucia zmęczenia tym graniem. Ten album należy bez wątpienia obiektywnie docenić, ale niekoniecznie polubić.
Potem jeszcze w roku 2015 grupa nagrała album "Unum", ale jest tu spory zwrot ku lżejszemu power/folk z naciskiem na folk i ten album niekoniecznie musi trafić do tych, którzy niespecjalnie lubią folk w metalu jako taki, no chyba, że to genialny FALCONER.

ocena: 8,5/10

new 10.08.2019
Vexillum - When a Good Man Goes to War (2021)

[Obrazek: 926549.jpg?0157]

Tracklista:
1. Enlight the Bivouac 11:28
2. Sons of a Wolf 05:10
3. Voluntary Slaves Army 05:07
4. When a Good Man Goes to War 05:22
5. Last Bearer's Song 05:22
6. The Deep Breath Before the Dive 05:49
7. Prodigal Son 06:35
8. Flaming Bagpipes 05:08
9. With My Hands 06:16
10. The Tale of the Three Hawks 06:19
11. Quel che volevo 03:46

Rok wydania: 2021
Gatunek: Epic Melodic Power Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
Dario Valesi - śpiew
Michele Gasparri - gitara
Andrea Calvanico - gitara
Francesco Ferraro - gitara basowa
Efisio Pregio- perkusja


VEXILLUM po prawie dziesięciu latach wraca do grania epickiego power metalu z elementami folk. To słychać na nowej płycie zespołu, czwartym albumie "When a Good Man Goes to War", który zostanie oficjalnie wydany 23 kwietnia 2021 przez wytwórnię Scarlet Records.

Jest to płyta długa, co w przypadku tej grupy nie dziwi. To prawie 70 minut melodyjnego power metalu, z istotnymi partiami folk/power, które grupie na wcześniejszych płytach zazwyczaj wychodziły dobrze i bardzo dobrze. Gdyby zrobić jakieś głębsze porównanie, to najbliżej jest do LP "the Bivouac". Zresztą VEXILLUM zaczyna bardzo zdecydowanie i ambitnie kolosem Enlight the Bivouac i to jest w sumie credo muzyczne tej płyty, a większość utworów ma tu swoje korzenie i źródła. Rycersko, folkowo, bojowo i tawernowo też, choć power metalowo trochę mniej, ale dzieje się sporo, także w dynamicznej części instrumentalnej. Udane są rozległe heroicznie łagodne refreny w szybkich, zdecydowanych utworach w rodzaju Sons of a Wolf  czy też When a Good Man Goes to War i może te utwory nie są specjalnie oryginalne, ale w gatunku power/folk w takim bardziej bojowym wydaniu na pewno bardzo dobrej klasy. Zresztą, także i szybki, ale i pełen płynnych zwolnień tempa The Deep Breath Before the Dive, gdzie trochę słychać i SKILTRON i STORMWARRIOR.
Zgrabnie i zwiewnie, a równocześnie z epicką mocą rozbrzmiewa wolniejszy i bardziej uroczysty Voluntary Slaves Army, a nieco później także Last Bearer's Song. Dobrze wbudowane są te poetyckie, rozmarzone i pełne ciepła utwory i bardzo dobrze śpiewa w nich Dario Valesi, a szczególnie dobrze śpiewa w pełnym ciętych riffów i dramatyzmu Prodigal Son, gdzie niemal zahaczają o melodyjny heavy/power metal, nie zapominając o folk akcentach. Doskonałe partie solowe gitarzystów są w tej kompozycji. Solówki najwyższej klasy i jakże pomysłowe! A potem hit, doprawdy hit czyli potoczysty melodyjny i pełen werwy Flaming Bagpipes z początkiem w stylu SKILTRON zwiastującym przewagę folka, co jednak się nie spełnia.
Pięknie i dumnie w With My Hands i tak grają najlepsi, gdy grają korzystając z gitar akustycznych, oraz gdy wykonują heroiczne, unoszące się nad ziemią refreny jak ten tutaj! I niemal na koniec coś z pirackiego stylu ALESTORM w szybkim i także atrakcyjnym The Tale of the Three Hawks. Tu zwłaszcza w tych tawernowych folk zagrywkach i zaśpiewach.

Elegancka power metalowa produkcja i sound, odpowiednio ustawiony ciężar gitar, delikatna ekspozycja elementów folkowych, bardzo starannie zarysowany ażurowy plan klawiszowy jeśli występuje, bardzo dobry mix z czytelnym wokalem ustawionym centralnie. Zresztą, brzmienie albumów VEXILLUM było zawsze bardzo dobre.
Ten album ma jeszcze jedną wielką zaletę. Tu Włosi grają włoski metal, a nie bawią się w ściganie BLIND GUARDIAN. Tu się czuje tę włoską swobodę i lekkość wykonania, ogólnie Niemcom niedostępną.
Klimat opowieści morskiej w interludiach, braterstwo broni, męska przyjaźń, folk grania akurat tyle, ile trzeba i ani chwili więcej.
Najlepsza, najbardziej epicka płyta VEXILLUM. Zdecydowanie godny szacunku powrót ekipy z Toskanii.



ocena: 9/10

new 11.03.2021

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Scarlet Records