Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: X-Wild
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
X-Wild - So What! (1994)

[Obrazek: R-2308519-1281970626.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Can't Tame The Wild 05:17
2. Dealing With The Devil 03:36
3. Scarred And Boned 04:29
4. Wild Frontier 05:03
5. Skybolter 03:15
6. Beatmaster 04:59
7. Kid Racer 03:47
8. Into The Light 01:31
9. Freeway Devils 06:12
10. Mystica Deamonica 05:04
11. Thousand Guns 04:26
12. Different (So What) 03:43

Rok wydania: 1994
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Frank Knight - śpiew
Axel Morgan Kohlmorgen - gitara
Jens Becker - bas
Stefan Schwarzmann - perkusja

Gdy Kasparek rozstał się z całym składem RUNNING WILD po nagraniu "Pile Of Skulls", osieroceni muzycy postanowili kontynuować działalność nadal razem, dołączając wokalistę Franka Knighta. Sama nazwa grupy jest także bardzo znamienna i zresztą nie tylko nazwa. Jak się okazuje, od demonów RUNNING WILD uwolnić się ciężko i ekipa X-WILD zaproponowała muzykę bardzo podobną, a w pewnych aspektach wręcz bliźniaczo podobną do tego co grali w grupie Rolfa. Chętnego wydawcy w Europie nie było, więc ostatecznie płyta ukazała się w lutym 1994 nakładem własnym (Tricolor), a w czerwcu w Japonii (Victor).

Zapewne utwór Can't Tame The Wild jako otwieracz znalazł się na tej pozycji nieprzypadkowo. Typowe szybkie runningowe granie pirackiego metalu z nieco ostrzejszym wokalem, a że brzmi to jak RUNING WILD to oczywiste, bo przecież grają to ci sami ludzie. Ciąg dalszy w Dealing With The Devil, gdzie może tylko nieco więcej klasycznego niemieckiego heavy w topornej wersji, no i jest trochę ostrzej niż w RUNNING WILD. Ogólnie, jest to granie nieco ostrzejsze i cięższe. Schwarzmann ciężko pracuje, aby to było obudowane mocną perkusją, niestety zazwyczaj więcej tu monotonnego walenia w instrument niż sensu. No, może poza bardzo dobrą grą w Scarred And Boned, potoczystym pirackim i zawadiackim kawałku, gdzie Knight stosuje kilka technik wokalnych, przy czym to skrzeczenie robione nieco pod Udo Dirkschneidera takie sobie. Także i w tej kompozycji mamy ryczącą gitarę i melodyjny refren, i jest ogólnie bardzo kasparkowo i niemiecko. Ciąg dalszy RUNNING WILD w wolniejszym Wild Frontier i ta kompozycja jest udana, zapewne dlatego, że zdecydowanie całościowo brzmi jak bardzo dobry, zagubiony track Kasparka. Swoją drogą, refren świetny, z chórkami i niewymuszonym śpiewem Knighta. Z drugiej strony, jak im nie wstyd było tak bezczelnie zrzynać styl kompozycyjny Kasparka? Mniejsza z tym - fajny kawałek, do tego wzbogacony o recytację epicką, oczywiście. Skybolter to z kolei numer taki sobie, mimo świdrującego riffu głównego, zresztą pierwotnie miał się znaleźć pod tytułem Skulldozer na jednym z singli RUNNING WILD. Słaby refren, słabe solo, dużo chaosu i łupaniny na wielkiej szybkości.
W ponurawym kroczącym Beatmaster dają więcej od siebie, trochę z Ameryki i trochę z niemieckiego tradycyjnego heavy metalu i ogólnie nie jest źle, jeśli się liczy na odrobinę oddechu od speed heavy grania. W Kid Racer nadrabiają stracony czas i pędzą do przodu, przy czym melodia mało atrakcyjna i raczej warto się skupić na samym sprawnie wypluwającym riffy gitarzyście. Trochę dzwonów, nieco podniosłego klimatu i kolejny zaginiony track RUNNING WILD Freeway Devils, a raczej kawałek stworzony z riffów wprost pożyczonych z płyt poprzedniego zespołu. Sprytnie jednak zrobiono tu odmienny refren, znów bardziej typowy dla tradycyjnego heavy metalu z USA. Średniej kasy solo i ogólnie można odnieść wrażenie, że Morgan sam niewiele potrafi wymyślić w tym zakresie.
Jedyny, naprawdę oryginalny numer na tym albumie to Mystica Deamonica w kroczącym tempie i z refrenem prostym, ale o potężnej sile rażenia i wbijającym się w pamięć chyba na zawsze. Thousand Guns to znów taki heavy metal bez historii rozpoczynający od irytująco długiej gadki i taki na koniec nijaki Different (So What). Ogólnie, średniej klasy rzemiosło, choć uzyskane brzmienie jest lepsze od większości płyt RUNNING WILD. Tych wszystkich porównań uniknąć się nie da.

Przy okazji taka dygresja - czy naprawdę dobrych muzyków, jacy stworzyli ten zespół nie stać było na przygotowanie swojego oryginalnego materiału? Czy liczyli, że kopia zespołu o tak wielkiej renomie przyniesie im prawdziwy sukces?
Debiut X-WILD to album totalnie wtórny i jeśli chce się posłuchać kasparkowego metalu, to jednak lepiej ten czas poświęcić na przypomnienie sobie albumów RUNNING WILD.
Tu, na tym albumie są przebłyski, są fajne momenty, ale tak naprawdę to już wszystko było i było lepiej.


Ocena: 6.5/10

17.06.2009
X-Wild - Monster Effect (1995)

[Obrazek: R-1320997-1270061171.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Wild Knight 05:40
2. Souls of Sin 04:57
3. Theatre of Blood 03:59
4. Heads Held High 04:28
5. Dr. Sardonicus 04:26
6. Sinners Are Winners 04:23
7. Monster Effect 05:29
8. Serpent's Kiss 03:02
9. Sons of Darkness 06:23
10. D.Y.T.W.A.C. 04:19
11. King of Speed 01:54

Rok wydania: 1995
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Frank Knight - śpiew
Axel Morgan Kohlmorgen - gitara
Jens Becker - bas
Stefan Schwarzmann - perkusja

Pojawienie się X WILD zostało przyjęte z mieszanymi uczuciami, co nie przeszkodziło tej grupie kontynuować działalności. Na podstawie kontraktu z małą wytwórnią Blue Merle w grudniu 1995 zespół wydał drugi album, przy czym co ciekawe, premiera faktyczna miała miejsce w Japonii jeszcze w marcu (Victor).

Zasadniczo to po raz drugi album zapożyczeń i cytatów z RUNNING WILD i niewiele ponadto. X WILD gra nieco brutalniej i ostrzej, żeby nie powiedzieć, bardziej prymitywnie i to jednak takie klasyczne Zagłębie Ruhry. Znane pirackie riffy to konstrukcja Wild Knight, styl gry Axela Morgana dominuje tu nad wszystkim i tylko dwukanałowe wokale są zrobione interesująco. Speedowy i także kasparkowy Sinners Are Winners jest zaś z pewnością tym jak RUNNING WILD kopiować nie należy. Tam gdzie RUNNING WILD prawie nie ma lub nie ma wcale, przeważa niemiecki klasyczny metal z obszarów ACCEPT, ale i innych bardziej melodyjnych zespołów tego okresu, korzystających z rock/metalowych wzorców. Przyzwoicie brzmią takie utwory jak Souls of Sin, gorzej natomiast archetypowe dla Udo Heads Held High, Monster Effect, gdzie zwraca uwagę wolniejsza chóralna część środkowa i tylko, czy wolniejszy, w zamyśle też mroczniejszy Dr. Sardonicus. Zupełnie nieudany w takiej konwencji jest Serpent's Kiss.
Do najlepszych należy tu zdecydowanie Theatre of Blood z uporczywie granymi wybornymi riffami gitarowymi i doskonałym refrenem wspieranym chórkami. Tak, to prawdziwy killer i gdy grupa się uwalnia od sztampowości, to potrafi doprawdy zaskoczyć. Zresztą, zaskakuje tu także Knight, który na tej płycie śpiewa bardzo dobrze. To, że śpiewa bardzo dobrze, nie może jednak zamaskować braku pomysłu na granie mocnego heavy/power w heroicznym stylu w Sons of Darkness. Tu zdecydowanie Axel Morgan nie ma jako gitarzysta nic konkretnego do powiedzenia, a jakieś tam 'hej hej' w tle nie czyni z tego bojowej kompozycji epickiej. Marny jest także wyprany z energii refren. Dobijają w fatalnym, powolnym i ospałym D.Y.T.W.A.C.

Ostre, wyraziste brzmienie jest może nawet trochę przerysowane, ale ogólnie jest to produkcja pod tym względem dobra. Oczywiście, w kategorii niemiecki heavy metal lat 90-tych.
Theatre of Blood to o wiele za mało, by stanąć w szranki z RUNNING WILD, tym bardziej w tak fenomenalnym dla grupy Kasparka okresie. Stefan Schwarzmann chyba to zrozumiał jako pierwszy i w 1995, jeszcze przed wydaniem płyty w Europie, przeszedł do U.D.O. Dirkschneidera.

ocena: 6/10

new 6.11.2019
X-Wild - Savageland (1996)

[Obrazek: R-1943353-1270061733.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Savageland (Intro) 02:58
2. Braveheart 06:07
3. Savageland 04:37
4. Duke Kron (Born for War) 06:39
5. Murder in Thy Name 04:53
6. Children of the Underground 03:58
7. Dragonslair 07:09
8. Die Like a Man 04:24
9. Field of Blackbirds 05:07
10. Clash of the Titans 04:56
11. Hunting the Damned 06:13
12. Chaos Ends 04:28

Rok wydania: 1996
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Frank Knight - śpiew
Axel Morgan Kohlmorgen - gitara
Jens Becker - bas
Frank Ullrich - perkusja


W roku 1996 nowym perkusistą X WILD został doświadczony i ceniony Frank Ullrich, który właśnie pożegnał się z GRAVE DIGGER. Z nim nagrany został trzeci LP zespołu "Savageland", wydany przez Blue Merle w lutym 1996, a niebawem także w Japonii przez Victor.

Bardzo dobry perkusista i korzystanie z riffowych wzorców RUNNING WILD to jednak za mało, by w przypadku tej ekipy, która faktycznie zawiodła po raz trzeci. X WILD zagrał toporny heavy metal w typowej dla lat 90tych w Niemczech twardej stylistyce i nic w tym nie byłoby złego, gdyby nie zawiodły tu melodie. W natłoku szybko i średnio szybko granych numerów z Morganem w roki głównej i wysuniętym Knightem trudno wyróżnić jakieś zdecydowane hity.
Dosyć to męczący heavy metal w zdradzających brak pomysłów Braveheart, Savageland czy ospałym Duke Kron (Born for War). To ma być niby rycerskie granie, ale doprawdy nie jest. Są i galopady w Murder in Thy Name, co z tego jednak gdy zupełnie nieinteresujące. W Children of the Underground Frank Knight śpiewa kołysankę głosem starego dziadka i jedynie dziecięcy chór prezentuje tu w refrenach wyborną klasę.
Jeśli szukać czegoś sensownego to byłby to true metalowy song Dragonslair, pełen heroizmu w stylu MANOWAR i ciekawe jak by wyglądał ten numer w wykonaniu MANOWAR. Na pewno lepiej, ale i tak to jaśniejszy punt tego albumu. Axel Morgan gra tu rzeczy proste, ale chwytające serce i jak na X WILD z tej płyty jest przynajmniej zdecydowanie mniej topornie. Potem już tylko speedowa surowizna rycerska w Die Like a Man w garażowym amerykańskim stylu lat 80tych, złagodzenie w songu o cechach semi ballady Field of Blackbirds (bardzo przeciętny, szczególnie w zwrotkach) i jeszcze trochę niemieckiego bezproduktywnego heavy metalu do końca w Clash of the Titans i teoretycznie mrocznym Hunting the Damned. Spore nadzieje robi na zakończenie riffowy atak w dynamicznym Chaos Ends, ale czar pryska w miałkim bladym refrenie. Szkoda, bo mógłby to być godny numer na pożegnanie.

To pożegnanie nastąpiło bardzo szybko. Już w roku 1997 grupa uznała dalsze funkcjonowanie za nieperspektywiczne i rozwiązała się. Frank Knight w 1998 na krótko pojawił się w brytyjskiej grupie NWOBHM BUFFALO, a potem w różnych zespołach rockowych. Axel Morgan po bardzo długiej przerwie, w 2014 był wykazywany w składzie SAVAGE CIRCUS po reorganizacji tej grupy przez Thomena Staucha. Jens Becker dołączył do GRAVE DIGGER gdzie występuje po dziś dzień.
Frank Ullrich po pewnym czasie znalazł się w grupie ATTACK.
Tak zakończyła się historia zespołu "zbuntowanych piratów" z fregaty "Running Wild". Być może to jedne z najbardziej zawiedzionych nadziei niemieckiego heavy metalu.

ocena 6,2/10

new 10.11.2019