Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Toledo Steel
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Toledo Steel - No Quarter (2018)

[Obrazek: R-13312228-1551882099-9389.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Behold the Machine 06:54
2.No Quarter 05:49
3.Cemetery Lake 04:32
4.Visions in the Fire 06:02
5.Sight of the Sniper 04:34
6.Rock Nights 04:34
7.Heavy Metal Headache 04:34
8.When the Night Draws In 04:56

Rok wydania: 2018
Gatunek: Heavy Metal/Power Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Richard Rutter- śpiew
Tom Potter - gitara, gitara basowa ("Behold the Machine")
Josh Haysom - gitara
Matt Dobson - perkusja
David Lovell - gitara basowa

Anglicy z Bournemouth i Southampton, którzy grają razem od roku 2011 debiutują w maju w ramach kontraktu z brytyjską wytwórnią Dissonance Productions.

Richard Rutter to bardzo przeciętny wokalista. Płaski, nieprzekonujący w wyższych rejestrach, sekcja rytmiczna może tylko poprawna, a gitarzyści w obecnej dobie nie zachwycają niczym, poza kilkoma fajnymi zagrywkami w stylu NWOBHM w No Quarter. Takie granie dla grania jak w Cemetery Lake, suche i bez polotu, to bolączka  metalu brytyjskiego. Niby rycerski Visions in the Fire zupełnie nieudany, zaś dobry energiczny motyw przewodni Sight of the Sniper całkowicie gubi się w nieokreślonej melodii tej kompozycji. Bardzo dobre solo, może najlepsze na całej płycie, szkoda tylko, że połamane w nudnej wolnej części utworu. Najlepszy riff być może w potoczystym judasowym Heavy Metal Headache, ale to tylko pewien riff, natychmiast zabity w zawstydzającym refrenie, także warstwie lirycznej. Znów trochę ratuje całość bardzo udane solo Pottera. When the Night Draws In. Tu pogubili się zupełnie. Ni to stylizacja na epicki heavy power z USA, ni to POWER QUEST i bardzo dobrze, że ta płyta się kończy.

Samo brzmienie takie... brytyjskie. To wcale nie jest pochwała dla zimnych gitar, mało przestrzennego rozmieszczenia instrumentów, dosyć kartonowej perkusji i mało wyrazistego basu. Zapewne jednak lepsza produkcja i tak nie uratowałaby tego LP. Jest oczywiste, że ten zespół chce grać dobry power metal. Jednak niezłe umiejętności muzyków, to trochę za mało. Potrzeba zmysłu kompozycyjnego i znacznie lepszego wokalisty.
W tej formule i w tym składzie ta grupa chyba wiele nie osiągnie.

Ocena: 5,4/10

new 4.07.2018
Toledo Steel - Heading For The Fire (2021)

[Obrazek: 956328.jpg?4751]

tracklista:
1.Writing's on the Wall 05:30
2.On the Loose 05:20
3.Into the Unknown 03:58
4.Smoke and Mirrors 04:25
5.No Time to Lose 03:15
6.Wicked Woman 05:02
7.Rituals by the Firelight 06:50
8.Last Rites 08:55

Rok wydania: 2021
Gatunek: Heavy Metal/Power Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Richard Rutter - śpiew
Tom Potter - gitara
Felix Dock - gitara basowa
Matt Dobson - perkusja


Z pewnym opóźnieniem, wynikającym z problemów technicznych, TOLEDO STEEL nakładem Dissonance Productions wydał swój drugi album w październiku 2021.
Josh Haysom już w tej ekipie nie występuje, wrócił natomiast dawny basista Felix Dock, ale jak to mówią "muzyka pozostała taka sama".

Pilotujący ten album singiel "Writing's on the Wall" dawał pewne skromne nadzieje na w miarę dobrą płytę, która mogłaby odwrócić uwagę od marnego debiutu, tak się jednak ostatecznie nie stało. Jakieś echa brytyjskiego, heroicznego grania z rozległych obszarów IRON MAIDEN mieszają się tu ze stylistyką i estetyką USPM w tradycyjnym wydaniu, ale jakże to wszystko jest amatorskie... Amatorski jest wokal Ruttera, który jako frontman nie robi zupełnie żadnych postępów od zawsze. Tom Potter, grając tu sam, nie jest w stanie zbudować interesującej ściany heavy/power metalowej ściany, a o sekcji rytmicznej można powiedzieć niewiele, bo i realizacja jest przeciętna, bębny głuche, gitara sucha, a bas mdły i cofnięty.
O samych kompozycjach można powiedzieć niewiele, zagrane w dosyć szybkich tempach mają mało interesujące melodie i czasem tylko, jak w On the Loose od kompletnej nudy ratują cięte i trzeba przyznać, finezyjne sola Pottera. Poza tym szarzyzna aranżacyjna i kompozycyjna, i to co lepsze, jak Into the Unknown, nie wkracza poza po prostu dobry poziom grania heroicznego heavy i power metalu. Prężą muskuły w Smoke and Mirrors i nic z tego nie wynika dla muzyki. Kompromitująco prezentuje się bardziej przesycony rockiem Wicked Woman. Rituals by the Firelight jest bardziej rozbudowany, najbardziej teoretycznie epicki, ale Rutter nie umie nic zaśpiewać sensownie i klimatu brak, a Potter pewnymi zagrywkami pod IRON MAIDEN i MONUMENT UK nie jest w  stanie uratować tego instrumentalnie. Zresztą melodia jest słaba i ratować czego tu nie ma... Biorą się za długie formy heavy/power metalowe nie mając pomysłu na urozmaicenie prawie dziewięciu minut Last Rites, realnie jednak wyszło to akurat dobrze od strony instrumentalnej i Potter daje z siebie ile może, szczególnie w wysokoenergetycznych partiach najszybszych. No i solo, solo wyborne i Potter wyrasta w tym zespole na postać o dwie klasy wyższą od pozostałych.
Jeden jedyny raz pokazują autentyczny pazur i moc. To No Time to Lose zagrany wybornie i przypominający killery SIN STARLETT i gdyby tak grali cały czas, to można by mówić, że jakieś wnioski zostały wyciągnięte z historii własnej, ale to po prostu świeża wisienka na torcie, który stał poza lodówką.

Uznanie za No Time to Lose i praktycznie za nic więcej. Ten zespół coraz bardziej przypomina VENDETTA z Newcastle, a jak tamta historia się zakończyła, to wiadomo.


ocena: 6,1/10

new 23.10.2021