Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Eliminator
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Eliminator - Last Horizon (2018)

[Obrazek: R-12158872-1529489373-3530.jpeg.jpg]

tracklista:
1.2019 04:24
2.The Last Horizon 05:04
3.Echoes 06:04
4.Procession of Witches 06:29
5.Edge of a Dream 03:55
6.The Fall of the Seer 03:54
7.Pride and Ruin 03:23
8.Spoils of an Empire 07:33

rok wydania: 2018
gatunek: heavy metal
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Danny Foster - śpiew
Jack MacMichael  - gitara
Matthew Thomas - gitara
Jamie Brandon - bas
Dave Steen - perkusja

Inwazji NWOBHM Mark II ciąg dalszy. Tym razem debiutuje ELIMINATOR z Lancaster w Anglii.
Grupa zaczęła nagrywać w roku 2011, prezentując pierwsze demo EP "We Rule The Night" i jak widać na pełnoprawny debiut musiała poczekać kilka dobrych lat.  Wydala go wytwórnia brytyjska Dissonance Productions w marcu.

ELIMINATOR gra tradycyjny, rycerski heavy metal z elementami epickimi w średnich tempach, z niezbyt mocnymi gitarami, i znakomitym wokalistą Danny Fosterem. Ciepły,czysty, aktorski głos, no i te jego barbarzyńskie zaśpiewy i okrzyki pod Króla Erica Adamsa! Ze spokojnie przygrywającymi mu gitarami bardzo przekonująco opowiada te historie ELIMINATOR.
Same kompozycje bardzo zgrabne, nasycone rockowym feelingiem, bez surowości garażowej czy też amerykańskiej, w tradycji brytyjskie - vide The Last Horizon czy Echoes z ładnymi balladowo-epickimi fragmentami. Można zauważyć, że potrzeba im co najmniej sześciu minut, by się jak należy rozkręcić i w Echoes rozkręcają się wspaniale.
Najdłuższy Spoils of an Empire to epicki numer dumnie kroczący w riffach szkoły brytyjskiej, greckiej i amerykańskiej. Wspaniała melodia bojowa, wymuszająca wyciągnięcie z szafy hełmu i topora. Ekstraklasa takiego grania. Co za elegancja w rozgrywaniu tego wszystkiego, co się tutaj dzieje. Po prostu killer! Trochę maidenowskich riffów w Procession of Witches nie powoduje zatracenia tożsamości. Znowu trochę metalowego teatru gdy Foster śpiewa bez gitar i wysokiej klasy epickość, gdy te gitary zaczynają się dostojnie i dumnie odzywać. Słabsze muzycznie, ale nie wokalnie kawałki na tym albumie to 2019 i Edge of a Dream. The Fall of the Seer ma niemal power metalową motorykę i ciekawe jak by to zabrzmiało w wykonaniu JUDICATOR albo VISIGOTH. Chyba najbardziej rycerski numer na tym albumie z szybkim solem gitarowym. Fantastyczne, bombastyczne zakończenie! Rewelacyjny jest Pride and Ruin i nieprzypadkowo przywołałem tu JUDICATOR. Wiadomo o co chodzi.

Cały zespół jest bardzo zgrany, jednak wyraźnie jest nastawiony na robienie klimatu i tła dla wokalisty, zdecydowanie numeru jeden w ELIMINATOR. Jednak kiedy trzeba obaj gitarzyści potrafią zagrać ciekawe, choć znane już motywy, a sekcja rytmiczna nagle podkręcić tempo. Ciepły, epicki, elegancko zagrany tradycyjny brytyjski heavy, ELIMINATOR ma potencjał i gra metal, w którym można jeszcze wiele powiedzieć nie zmieniając swojego zasadniczego stylu.
No i jeszcze raz podkreślam - wyborny wokalista Danny Foster.
Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to na scenie brytyjskiej umocuje się bardzo mocny gracz.


ocena: 9,2/10


new 7.07.2018
Eliminator - Ancient Light (2022)

[Obrazek: 991559.jpg?4438]

tracklista:
1.Arrival 05:06
2.Silent Stone 04:20
3.Ancient Light 05:19
4.Goddess of Life 05:09
5.The Sculptor and the Stone Lady 05:06
6.Lord of Sleep, Dreammaster 04:41
7.The Library 04:37
8.Mercy 04:05
9.Foreverless 06:31
10.The Nightmare of Aeon 05:44

rok wydania: 2022
gatunek: heavy metal
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Danny Foster - śpiew
Jack MacMichael  - gitara
Matthew Thomas - gitara
Jamie Brandon - bas
Dave Steen - perkusja


W styczniu 2022 nakładem Dissonance Productions drugi album przedstawia jeden z najbardziej obiecujących zespołów heavy metalowej sceny brytyjskiej - ELIMINATOR.

Tym razem grupa prezentuje oblicze bardziej mroczne, momentami w aspektach epickich niemal mistyczne. Brzmienie jest cięższe, atmosfera gęstsza, a z wokalu Fostera przebijają ponure nuty w wysokich rejestrach. Stylistycznie zaczynają się zbliżać do tego co IRON MAIDEN prezentował w bardziej dusznych kompozycjach i do tego, co często w podobnej manierze prezentował na niektórych album sam BLAZE BAYLEY (na pewno na pierwszym miejscu The Library z rozległym, zapadającym pamięć refrenem).
Dużo o zawartości muzycznej mówi już opener Arrival i ta stylistyka jest dla płyty sztandarowa. Dużo metalicznego basu, dużo gitarowych ozdobników prowadzących główny motyw muzyczny, rycerskie refreny i ten heroizm w barwach poniekąd smutnych i dramatycznych. Świetne grają obaj gitarzyści, udane zagrywki solowe i unisono to sól tych utworów. W klimacie openera jest także bardzo dobry, masywny Goddess of Life, gdzie znalazło się miejsce dla bardziej łagodnej i monumentalnej części centralnej i są akcenty amerykańskiego rycerskiego heavy metalu spod znaku chociażby VISIGOTH. Jako żywo najwcześniejszy IRON MAIDEN słychać w ornamentacjach Lord of Sleep, Dreammaster, jednak to tylko dodatek do własnych pomysłów na szybszy rycerski heavy metal, choć w brytyjskiej tradycji. A może jednak trochę też i amerykańskiej? Bo na pewno do takiej zdecydowanie się zbliżają w twardym, mocnym i bezwzględnie galopującym Mercy.
Potrafią być także bardziej zwiewni i dynamiczni zarazem w Silent Stone, czy też w misternie gitarowo opracowanym (flamenco!), świetnym The Sculptor and the Stone Lady, i to jest jeden z wielkich hitów tej płyty. Gdy dokładają tego rockowego feelingu z debiutu, to prezentują przepiękny romantyczny metalowy song o bojowym i zarazem refleksyjnym charakterze, tytułowy Ancient Light. Wspaniałe, po prostu wspaniałe są te grane w umiarkowanym tempie melodyjne riffy, po prostu hipnotyczne, a potem jak to się bojowo rozwija, barbarzyńsko, niemal jak MANOWAR. Kapitalne! Warto zwrócić uwagę  na to, że większość utworów rozpoczyna się od łagodnych intro instrumentalnych, by potem przekształcić się w heavy metal burzy i naporu epickiego, i tak jest także w przypadku rozpoczynającego się chyba najdłużej Foreverless, zresztą ogólnie utworu, gdzie jedyny raz przekroczyli średni czas trwania kompozycji na tym albumie. Jest to numer dobry, ale niesie jednak mniej różnorodnych treści niż można by oczekiwać, choć w części instrumentalnej dzieje się dużo i jest dramatycznie i niemal progresywnie...
Zwieńczenie jest majestatyczne, posępne i monumentalne. Bardzo ciekawie to zostało skonstruowane w wykorzystaniu tych wolnych, dostojnych temp w The Nightmare of Aeon i wsparciu wokalu głównego przez chóry. Wyszedł z tego classic epic heavy bardzo wysokiej próby. Lekko przytłaczający, a to wrażenie masywnego przygniecenia trochę tylko rozwiewa ażurowy fragment instrumentalny. A potem rycersko i dumnie aż do końca.

W roku 2018, przy okazji recenzji debiutu ELIMINATOR, napisałem że na scenie brytyjskiej pojawia się mocny gracz. Nie pomyliłem się. To teraz jednak nie tylko czołówka Wielkiej Brytanii, ale światowego, heroicznego, rycerskiego metalu klasycznego. Wielka klasa, wielki talent, wielkie perspektywy na przyszłość.


ocena: 9,5/10

new 19.01.2022