Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Seven Witches
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Seven Witches - Call Upon The Wicked (2011)

[Obrazek: R-3531443-1334115702.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Fields Of Fire 4:09
2. Lilith 5:11
3. Call Upon The Wicked 3:43
4. Ragnarock 3:46
5. End Of Days 9:01
6. Mind Games 3:26
7. Harlot Of Troy 4:30
8. Eyes Of Fame 4:24
9. White Room (Cream cover)

Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
James Rivera - śpiew
Jack Frost - gitara
Mike LePond - bas
Taz Marazz - perkusja


Po tym , jak została wstydliwie spuszczona kurtyna po premierze niesławnego "Deadly Sins" wydawało się, że SEVEN WITCHES przestanie w końcu męczyć i zakończy działalność.  Jednak po czterech latach ukazuje się płyta "Call Upon The Wicked" nakładem Massacre Records. Co więcej mamy w składzie obok Frosta i LePonda ponownie Jamesa Rivera i w tym momencie zapewne należy paść na kolana i bić pokłony. Totalny kult!

No, niekoniecznie... Nazwiska nie tworzą dobrych płyt z muzyką heavy power i Magia Słowa niczego tu nie zmieni.
To nie jest po raz kolejny dobra płyta z amerykańskim heavy power metalem. Nie można odmówić wirtuozerii gitarze basowej LePonda, nie można pozostać obojętnym na pewną liczbę kapitalnych zagrywek Frosta, nie można również uznać występu Rivera za całkowicie nieudany, choć momentami wydaje się, że nie bardzo przykłada się do tego co robi.
Samo wycie Rivery i jego "obojętne" wokale przestały być już od dawna czymś oryginalnym w dobie zalewu rynku metalowego potokiem power progressive zespołów ze znacznie ciekawszymi wokalistami używającymi podobnych środków wyrazu. W Lilith nie mam mocy, w Fields Of Fire więcej nudnego brytyjskiego heavy/power metalu niż czegokolwiek niczego.
Call Upon The Wicked zapewne w swoim rokendrolowym luzie ma celować w listy przebojów dla kierowców wielkich ciężarówek w USA. Dano nie słyszałem równie prymitywnej kompozycji z tak paskudnymi chórkami. Ragnarock ogólnie brzmi jakby THOR spotkał glam rock lat 80 tych... W End Of Days można posłuchać trochę wolnych partii i doskonale zrobionej perkusji, reszta jest w zasadzie niespójna niezrozumiała. Znacznie bardziej niezrozumiała niż najbardziej niezrozumiałe kompozycje progressive metalowych grup z USA. To niestety o czymś świadczy.
Takiego trochę szarego heavy power made in USA w Mind Games i tylko Harlot Of Troy jakoś się tam trochę broni w tym tradycyjnym powerowym natarciu gitary i wokalu Rivery. Bardzo to wtórne, ale tylko się jakoś broni na tym LP. Końcówka płyty z niby epickim Eyes Of Fame i fatalnym coverem CREAM jest podsumowaniem tego albumu.

Nie ma tu praktycznie nic godnego uwagi poza grą LePonda i momentami Frosta.
Poza brzmieniem basu ( co parokrotnie słychać w szarżach LePonda) i niezłą głośną perkusją produkcja jest fatalna. Jeśli taka gitara miała być stylizowana na lata 80te, to sięgnęli zbyt głęboko w garażowe klimaty. Rivera lekko cofnięty, a szkoda, że tylko lekko, bo momentami przypomina całkowicie amatorskiego wokalistę.
Wobec tej płyty były spore oczekiwania. Tymczasem mamy tu triumf Niczego nad Duchem i Materią.


Ocena: 2,8/10

new 22.07.2018
Seven Witches - Rebirth (2013)

[Obrazek: R-4876529-1401182964-8096.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Man in the Mirror (Enemy Within) 03:46
2. Claustrophobic (No Way Out) 04:12
3. Call Upon The Wicked 3:43
4. Stand or Fall 03:39
5. Murderer? (Hang 'Em High) 04:39
6. True Blood 04:05
7. Head First 04:18
8. Rebirth 04:02
9. Riders of Doom 04:06
10.Poison All the People 03:14

Rok wydania: 2013
Gatunek: heavy metal/alternative
Kraj: USA

Skład zespołu:
Anthony Cross - śpiew
Jack Frost - gitara
Ronnie Parkes - gitara basowa
Johnny Kelly - perkusja


W roku 2011 umilkło wycie Rivery w SEVEN WITCHES (na szczęście!) i pojawił się w składzie nowy wokalista Anthony Cross (który to już z kolei?!), taki metalowo niespełniony, także w czasie gdy nie mógł się za bardzo odnaleźć w ATTACKER w latach 2010-2011. Zresztą do nagrania nowej płyty Frost przystąpił także z innymi instrumentalistami i na pewno dużym wzmocnieniem był słynny Johnny Kelly (TYPE O NEGATIVE, DANZIG). Ronnie Parkes był w tak zacnym gronie debiutantem, choć zaliczał się już w owym czasie do starszej metalowej młodzieży.
Problemu z wydaniem tego LP nie było, bo od czego jest wytwórnia fonograficzna FrostByte? Ciekawe, co było z tym materiałem, gdy by jej nie było?

Trzeba powiedzieć, że Cross to zupełnie przeciwieństwo Rivery. Ten wokalista ma bardzo dobry męski metalowy głos w średnich i dosyć niskich rejestrach, ma wyczucie, nie wyje, nie ryczy, nie piszczy i obdarzony jest rockowym feelingiem, o którym Rivera co najwyżej czytał w pismach muzycznych. Po prostu szkoda go w tych kompozycjach, które tu stworzył pozbawiony mocy sprawczej Frost.
Te numery pozbawione są zupełnie stylu. Jakiegokolwiek. Tak grają amatorskie zespoły w barach wielkich miast amerykańskich oraz w małych ekipy przykościelnych kółek christian metalowych. Niby to heavy/power, ale mocy brak, niby heavy metal, a zupełnie pozbawiony jakichś sensownych melodii. Momentami to jest trochę modern (Rebirth), trochę groove (Stand or Fall) i trochę alternative (Claustrophobic), Trudno o nudniejsze numery metalowe niż barowy heavy w True Blood czy sztucznie ponury Head First. Bardziej klasyczny amerykański heavy/power to Riders of Doom i tu także nic nie ma ciekawego. Jeśli mrocznym heavy/power miał tu być Poison All the People, to zostało to przekombinowane w łagodnej części.

Frost gra słabo, poza kapitanie rozplanowanym gitarowo w solach Murderer? (Hang 'Em High), który jest na tym albumie jedyny jaśniejszym punktem, oczywiście jeśli się trawi metalową alternatywę.
Nędza, ale przynajmniej nie ma Rivery. Crossa można posłuchać, momentami z duża przyjemnością, podobnie jak mocnej perkusji Kelly'ego, który tu trzyma się swojego stylu z DANZIG. Frost utrzymał ten skład na tyle długo, by wydać w 2015 ostatni jak na razie album  SEVEN WITCHES "The Way of the Wicked".


ocena: 3/10

new 8.05.2019
Seven Witches - Passage to the Other Side (2003)

[Obrazek: 16258.jpg?0118]

Tracklista:
1. Dance with the Dead 06:20
2. Mental Messiah 04:59
3. Johnny 03:57
4. Apocalyptic Dreams 03:30
5. Fever in the City 05:16
6. Betrayed 04:06
7. Last Horizon 04:16
8. Nature's Wrath 04:51
9. Wasted (Def Leppard cover) 03:42
10.Passage to the Other Side 07:20

Rok wydania: 2003
Gatunek: Heavy Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
James Rivera - śpiew
Jack Frost - gitara
Joey Vera - bas
Brian Craig - perkusja

SEVEN WITCHES był już zespołem z ugruntowaną pozycją, gdy w 2002 dołączył do niego James Rivera. Niespodziewane odejście Wade Blacka komplikowało plany Frosta, który zawarł opiewający na kilka albumów korzystny kontrakt z wytwórnią Noise Records, a bez wokalisty trudno było go zrealizować w sytuacji, gdy część materiału była już gotowa. Rivera niedawno pożegnał się z rozwiązanym progressive power metalowym DESTINY'S END, gdzie tak poniekąd asystował duetowi wysokiej technicznie klasy gitarzystów, a ponadto muzyka tej grupy, trudna i hermetyczna, poza USA praktycznie większego rozgłosu nie wywołała. Miksowany w Kalifornii i poddany masteringowi w Niemczech "Passage to the Other Side" ukazał się w roku 2003 w Europie nakładem berlińskiej Noise i nie tylko, i co znamienne, nie wydała go żadna wytwórnia amerykańska. Skład był mocny, bo pojawił się i Joey Vera (ARMORED SAINT, FATES WARNING). Rivera ponownie spotkał się z perkusistą Brianem Craigiem, z którym całkiem niedawno pożegnał się w DESTINY'S END.

Rivera jest tu w pełni w swoim żywiole, śpiewając amerykański bojowy heavy/power i właśnie heavy/power, a nie USPM, bo jednak droga wytyczona przez Frosta ostrożnie USPM omijała od początku istnienia SEVEN WITCHES. Nowinek nie ma i mamy lata 80te nawet w stylizacji soundu gitary Frosta, mamy też te raczej ograne amerykańskie tematy heroiczne, zespół ligi niższej i wysoka kultura wykonania rekompensuje jakość samych utworów tylko w ograniczonym zakresie.
Masywnie i intensywnie atakują w Dance with the Dead i po raz kolejny się zdarza, że utwór SEVEN WITCHES jest po prostu za długi. Ten główny temat muzyczny staje się w pewnym momencie po prostu nieco nużący. Potem jednak numery są krótsze, Rivera krzyczy wyżej jak w Mental Messiah, gitara Frosta ryczy sensowniej i w tej kompozycji i w Apocalyptic Dreams, który jest najbardziej ponury i niepokojący na tym albumie, a Frost wykorzystuje nietypowe tutaj ornamentacje power/thrashowe.
Jednak Johnny nacechowany takim bardziej klasycznym heavy z odległymi echami glamu już wypada zdecydowanie blado, a i Rivera tak sobie tu radzi... Za to płynny i potoczysty Fever in the City to taki amerykański heavy/power metal, jaki na pewno można zaliczyć do godnych następców melodyjnych killerów w tym gatunku z lat 80tych. Na twardzieli pozują w pełnym rozdzierających riffów, ale odniesień do grunge Betrayed i nie bardzo wyszło, ale zaraz w szybkim Last Horizon przeważa epicki melodyjny power, z zaznaczeniem, że gitara Frosta naturalnie ryczy, a nie uspokaja gładkością. Proste riffy jednak Frostowi wychodzą najbardziej przekonująco. Udany refren, najbardziej chwytliwy na tym LP. W kolejnym twardym Last Horizon, Rivera może sobie znowu miejscami pokrzyczeć, jest przewidywalnie i nieco prymitywnie, ale zgodnie z główną linią muzyczną Frosta w tej grupie. Tytułowy utwór to taki song określonej łagodności, z której w sumie nic nie wynika i więcej tu rocka z ambicjami niż metalu do połowy, a potem znowu dużo krzyku i wysokich zaśpiewów aż do końca i tylko ta solowa partia gitarowa Frosta jest tu warta uwagi.
Na cover wybrano arcykiller DEF LEPPARD Wasted, ale w oprawie amerykańskiego heavy/power brzmi ten klasyk po prostu tylko poprawnie.

I tak ogólnie to płyta poprawności w ramach obranego gatunku i dzieje się tu nie za wiele. Muzyczna wartość tego LP jest co najwyżej średnia, trzeba jednak przyznać, że sam Rivera przyciągnął do zespołu znacznie szerszą publiczność niż poprzednio. Krytycy sarkali, ale płyta sprzedawała się dobrze i kontrakt na jeszcze jeden album został przez Noise przedłużony.


ocena: 6,7/10

new 5.01.2023
Seven Witches - Year of the Witch (2004)

[Obrazek: 55175.jpg?5609]

Tracklista:
1. Metal Asylum 03:54
2. Year of the Witch 03:56
3. Fires Below 04:16
4. Cries of the Living 04:18
5. If You Were God 04:02
6. Can't Find My Way 04:31
7. Whispers 00:42
8. Voice of Jacob 03:43
9. Mirror to Me 01:17
10.Haunting Dreams 03:52
11.Jacob Speaks 00:04
12.Circles 02:22
13.The Prophet Is You 04:37
14.Dream or Reality 00:20

Rok wydania: 2004
Gatunek: Heavy Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
James Rivera - śpiew
Jack Frost - gitara
Dennis Hayes - bas
Craig Anderson - perkusja

Jack Frost jakoś nigdy nie umiał utrzymać stabilnego składu SEVEN WITCHES i kolejny album został nagrany już z inną sekcją rytmiczną, z dawnym basistą power metalowego WINTERS BANE Dennisem Hayesem. James Rivera pozostaje i efekt ujawnia Noise Records we wrześniu 2004 roku.

Całość skonstruowana jest jako swoisty koncept o bardzo luźno powiązanej historii, która narracyjnie się zawiązuje konkretniej w drugiej połowie albumu od mini suity Jacob (Whispers), a tradycyjny heavy metal łączy się tu z heavy/power i elementami horror metalu z obszarów zjawisk paranormalnych i sennych koszmarów.
Słabiutko się to zaczyna bezbarwnym heavy metalem amerykańskim Metal Asylum, z przeciętnym Rivera i tylko słychać, że Hayes nie zapomina o ekspozycji swojego basu, jak za czasów WINTERS BANE. Nic lepszego nie ma w kolejnym masywnym Year of the Witch i ani to straszne, ani klimatyczne. Czeka się na jakiś lepszy heavy czy heavy power w Fires Below, w Cries of the Living i nic, niestety ta sama pozbawiona kreatywności poprawność. Lepsze to jednak od zupełnie nieinteresującego horror rock metalowego numeru If You Were God. Alice Cooper na sterydach... Kolejny fajny bas rozpoczyna Can't Find My Way, trochę łagodnych, niemal ambientowych dźwięków generowanych przez gitarę Frosta i dalej już tylko nudna semi ballada, z budowaniem klimatu eksperymentami gitary i podejrzanie łagodnego śpiewu Rivera.
Historia Jacoba jest nieco lżejsza w stylu rozgrywania całości, jakieś wrażenia podobieństw do motoryki i sposobu narracji do Karmazynowego Króla Lawlessa, ale odległe, odległe. Tradycyjny heavy metal, szybki i umiarkowanie chwytliwy w Voice of Jacob. Nie można odmówić Rivera wytrwałości w budowaniu mrocznego nastroju w Haunting Dreams, ale te duety wokalne są tu fatalne, a sama melodia zupełnie bezbarwna. Łagodny, niedługi Circles pozostaje jedynie skromnym przerywnikiem dla nieciekawego, siłowego heavy metalu, który jak na kulminację w The Prophet Is You wypada także nieprzekonująco. 

Słabe melodie, słaby klimat. Mało wyrazista produkcja, jeśli chodzi o gitarę i tylko sekcja rytmiczna tu się ogólnie pod tym względem godnie prezentuje.
Album w Europie, mimo kilku równoległych poza niemieckim wydań, nie wzbudził zachwytu, co też było między innymi powodem nie przedłużenia kontraktu przez wytwórnię Noise. Rozczarowany tym faktem skład pozostawił Frosta i do nagrania kolejnej płyty musiał on szukać i nowych muzyków, i nowej wytwórni. W 2005 odszedł także Rivera dołączając do odrodzonego VICIOUS RUMORS.


ocena: 5,2/10

new 7.01.2023
Seven Witches - Xiled to Infinity and One (2002)

[Obrazek: 6469.jpg?2350]

Tracklista:
1. Metal Tyrant 04:07
2. Incubus 05:21
3. Salvation 03:30
4. Xiled to Infinity and One 05:49
5. Warmth of Winter 04:17
6. Anger's Door 05:03
7. Eyes of an Angel 04:37
8. Pain 03:47
9. The Burning (Incubus reprise) 05:22
10.See You in Hell (Grim Reaper cover) 04:23

Rok wydania: 2002
Gatunek: Heavy Metal/ Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Wade Black - śpiew
Jack Frost - gitara
Billy Mez - gitara basowa
Brian Craig - perkusja

Po dwóch albumach, nagranych z SEVEN WITCHES, Bobby Lucas dosyć nieoczekiwanie zdecydował się przejść do odrodzonego OVERLORDE i Frost musiał szukać nowego wokalisty. Wybór padł na Wade Blacka, który pozostał bez zespołu po krótkotrwałej i zakończonej nagraniem tylko jednej płyty reaktywacji CRIMSON GLORY. O samej płycie tego zasłużonego zespołu mówi się różnie, pozwoliła ona jednak Blackowi zaistnieć na szerokiej, metalowej scenie USA i do niego tu nikt jako wokalisty nie zgłaszał pretensji i uwag. Album z nim nagrany wydała w roku 2002 berlińska Noise Records, natomiast w Japonii w lutym 2002 Victor.

Początek albumu nie zwiastuje niczego nowego. Mocny, twardy heavy/power w stylu amerykańskim i w stylu wcześniejszych nagrań SEVEN WITCHES w Metal Tyrant i Incubus to solidny przykład wizji Frosta w ramach gatunku, no i Black jako frontman bardziej heroiczny także się sprawdza. Potem jednak zaczyna się seria niespodzianek i cieszących słuchacza raczej mniej niż bardziej. Reprise Incubus, czyli The Burning w morderczym stylu zaśpiewał Jon Oliva z SAVATAGE i co tu dużo mówić, zdeklasował Wade Blacka, a do tego potężne ataki Frosta są w ramach melodii o dwa poziomy lepsze niż to, co zwykle prezentował w tym zespole. W efekcie powstał utwór heavy/power, czy może raczej USPM na swój sposób stawiający pod znakiem zapytania wartość wszystkiego, co do tej pory SEVEN WITCHES zaoferował... Tradycyjnie jest i cover słynnej kompozycji, tym, razem to See You in Hell brytyjskiego GRIM REAPER, ale i tu nie mam Blacka, a jest (w bardzo dobrej dyspozycji) Joe Comeau (LIEGE LORD, ANNIHILATOR, OVERKILL). Zagrał on także na gitarze w takim sobie heavy/power metalowym Salvation utrzymianym w średnim tempie. Od tego miejsca tej w miarę ciekawej muzyki jest coraz mniej. Heavy metal z raczej ostrymi niż ciężkimi gitarowymi akordami to tytułowy Xiled to Infinity and One, Warmth of Winter sięga gdzieś w obszary alternatywnego metalu i zupełnie tu nie pasuje, jest zresztą niskich lotów i tylko Black ratuje go od kompletnej klapy. W Anger's Door podejście progresywne zwodzi kompozycję na manowce i jedyne co tu warte uwagi, to apokaliptyczne solo Frosta i interesująco zagrane partie perkusji. Eklektyzm gatunkowy albumu pogłębia ni to har rockowy, ni power metalowy Eyes of an Angel o zupełnie nieciekawej melodii i topornym wykonaniu oraz męczący heavy metal lat 90tych Pain.

To, co tu można usłyszeć zdaje się wskazywać na to, że Frost nie miał pomysły na spójny materiał, a próba odejścia od sztywnej formuły masywnego grania z lat 1999-2000 na rzecz bardziej urozmaiconego spełzła na niczym. Poziom trzyma jedynie to, od czego Frost próbował uciec, reszta w zasadzie jest milczeniem.
Po wydaniu tej płyty Wade Black wkrótce rozstał się z zespołem i niebawem pojawił się w LEASH LAW Ricka Renstroma, a potem w LEATHEWOLF. Jego miejsce zajął ames Rivera.


ocena: 5,9/10

new 30.01.2024