Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Twins Crew
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Twins Crew - Judgement Night (2011)

[Obrazek: R-8472974-1462290560-2877.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Eternal Nights 06:18
2.Lucifer 03:11
3.Atlantis 04:36
4.We're Leaving Satan 04:34
5.Judgement Night 00:57
6.Light 04:24
7.Tales of a Hero 05:19
8.My Heart Is Burning 05:17
9.Protectors of the Sky 04:13
10.It's My Time 03:53
11.My Own Personal Hell 03:33

rok wydania: 2011
gatunek: heavy metal / power metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Andreas "Lillen" Larsson - śpiew
David Janglöv - gitara
Dennis Janglöv - gitara
Fredrik Hammar - gitara basowa
Uno Eriksson - perkusja
oraz
Nicko Di Marino - instrumenty klawiszowe

"Judgement Night" to debiut sztokholmskiej grupy TWINS CREW założonej w roku 2007 przez braci bliźniaków, gitarzystów Davida i Dennisa Janglöv, wydany nakładem własnym w czerwcu 2011 roku.
Dwóch przystojnych chłopaków z gitarami w przebojowym repertuarze typu BULLET? Nic podobnego.

TWINS CREW gra na tym LP początkowo melancholijny, niepokojący, niezwykle przy tym melodyjny mix power i heavy metalu z ciężkimi gitarami, rozległym tłem klawiszowym, gdy to potrzebne, i wysokimi wokalami Larssona o progresywnym stylu wykonania. Początek w w postaci Eternal Nights jest piękny, intrygujący i dramatyczny w wyrazie. Mocne partie przypominają nieco riffowanie MORGANA LEFAY, a wysokie mocne zaśpiewy Larssona są doskonałe.
Mrok, więcej mroku w poprowadzonym ciętymi akordami Lucifer. Zimny szwedzki power metal w Atlantis jest wsparty lżejszymi solami gitarowymi i łagodną częścią wokalną. W We're Leaving Satan przypominają TAD MOROSE z Breedem, wykorzystując umiejętnie motyw wschodni dla złamania ołowianego natarcia gitar. Judgement Night to epicki wstęp do rycerskiego szybkiego Light w stylu THE STORYTELLER i jest to zrobione doskonale. Elegancja i swoboda wykonania godna podkreślenia. Rycerskiego grania ciąg dalszy w nostalgicznej semi akustycznej balladzie Tales of a Hero i przypominają się najlepsze tego rodzaju numery HAMMERFALL. Ogromny ładunek umiejętnie dawkowanych emocji. W My Heart Is Burning także sporo rycerskiego grania w stylu HAMMERFALL, jednak gitary pulsują bardziej jak we wczesnym MORIFADE, a wokal jest prostszy, typowo heavy metalowy w stylu lat 80tych. Protectors of the Sky jest niszczący ostrymi gitarami, epickością i wykorzystaniem w pewnych miejscach maidenowskich galopad, a przy tym cały czas wyraźnie jest to styl szwedzki. Podobne wrażenia można odnieść przy It's My Time, choć ten numer nieco słabszy. Na zakończenie coś w stylistyce późnego NOCTURNAL RITES z podobnie ustawionymi gitarami. Melancholia, izolacja i przepiękne synchroniczne sola gitarzystów przedzielone "nocturnalowymi" klawiszami.

Panowie D to wyborni gitarzyści, potrafiący zagrać tu niemal wszystko, od prostych mocarnych ataków gitarowych po skomplikowane sola na poziomie shredu. Ponadto chyba prawdą jest, że bliźnięta to poniekąd jeden człowiek, bo tu chwilami grają jak jeden człowiek, a w pozostałych momentach rozumieją się jakby posiadali jeden umysł.
Ten album od połowy jest wybornym nawiązaniem do końca lat 90tych, gdy w Szwecji nastąpiło odrodzenie rycerskiego heavy i power metalu za sprawą takich grup jak NOCTURNAL RITES, HAMMERFALL czy MORIFADE. Jak na album self released jest to zrobione bardzo dobrze. Sound gitar chłodny, stalowy, szwedzki, mocne bębny i klawisze wpasowane na planie drugim ze swobodnym wysuwaniem na pierwszy. Sekcja rytmiczna gra bardzo dobrze, wokal Andreasa "Lillen" Larssona to ekstraklasa. Bezbłędny, stanowczy i ciekawy w tym co robi.
Być może jest to zespół grający "podobnie do", ale co z tego? Wielu z tych, na których się wzorowali już tak nie gra, bo ich pomysły się wyczerpały. Jednak TWINS CREW pokazuje, że dobre pomysły nie giną wraz z Zagubionymi Mistrzami.



Ocena: 8,9/10

new 23.07.2018
Twins Crew - The Northern Crusade (2013)

[Obrazek: R-6235682-1489602719-7106.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Last Crusader 03:39
2.Blade 04:46
3.Unholy Grail 04:18
4.Dr. Dream 03:59
5.Loud and Proud 03:51
6.Under the Morning Star 03:57
7.Kings of Yesterday 04:05
8.Heaven Awaits 05:18
9.Take This Life 03:29
10.Angels Fall 06:34

rok wydania: 2013
gatunek: heavy/power metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Andreas "Lillen" Larsson - śpiew
David Janglöv - gitara
Dennis Janglöv - gitara
Fredrik Hammar - gitara basowa
Uno Eriksson - perkusja
Nicko Di Marino - instrumenty klawiszowe


Jest to drugi album TWINS CREW, ekipy braci bliźniaków - gitarzystów ze Sztokholmu.
Tym razem na płycie wydanej przez Scarlet Records w lipcu 2013 roku grupa dołączyła jednoznacznie do szwedzkiej hordy grającej neotradycyjny metal. Na szczęście nie do odłamu reprezentowanego przez STEELWING czy KATANA.
Muzyka z tego LP w większości przypomina bohaterskie czasy HAMMERFALL, po części odwołuje się także do klasycznego heavy lat 80 tych w szwedzkim wydaniu.
TWINS CREW potwierdza swoją klasę szczególnie w rycerskich power metalowych numerach odnoszących się do wczesnego HAMMERFALL. Proste, konkretne i nasycone wyrazistymi melodiami numery Last Crusader i Blade wzbogacone  o chórki wspierające znakomicie po raz kolejny spisującego się Larssona to ozdoba tej płyty. Autentyczna energia i pasja oraz wyczucie konwencji to ogromne atuty tych kompozycji przenoszących słuchacza dwadzieścia lat wcześniej, w czasy wielkiej chwały szwedzkiego power metalu rycerskiego, odradzającego w Europie ten gatunek po Epoce Upadku lat 90 tych.  Potoczyste, porywające granie z kapitalnymi refrenami!
Jeśli gdzieś można doszukać się tego z lekka niepokojącego grania jakie można usłyszeć na debiucie, to należy wskazać Unholy Grail  jednak nie zdołali wytworzyć tu takiego klimatu jak na podobnych kompozycjach z "Judgement Day". Heavy metal klasyczny w ich wykonaniu jest tu fantastyczny w Dr. Dream i dawka przebojowej mocy jest tu przeogromna. W Loud and Proud i Kings of Yesterday znakomicie stylizują się na HEAVY LOAD i pokazują to, czego LECHERY nie zdołał pokazać na żadnej swojej płycie, dodając przy okazji nieco power metalowego kopa. Piękne są gitary akustyczne w krużgankowej balladzie Under the Morning Star przypominającej wczesne nagrania THE STORYTELLER i Larsson pokazuje tu inny styl śpiewania niż w pozostałych utworach.Fantastycznie brzmi także Heaven Awaits, gdzie jak w soczewce skupiają się najlepsze dokonania wczesnego NOCTURNAL RITES, SUPREME MAJESTY i TWILIGHT GUARDIANS i ten numer to autentyczny melodyjny power killer. Tuż zanim umiejscowiony został podobny stylistycznie i przywodzący na myśl te same zespoły Take This Life z piękną melodią zwrotek i rozległym refrenem. Na zakończenie TWINS CREW serwuje doskonały mix IRON MAIDEN z czasów "Seventh Son..." i szwedzkiego power metalu w Angels Fall i jest to kolejny super kawałek na tym albumie.

Po raz kolejny bliźniacy zagrali liczne wyborne solówki i pokazali kilka zagrywek unisono jakie potrafią zagrać chyba tylko... bliźniacy. Energiczna sekcja rytmiczna dodaje animuszu zarówno gitarzystom jak i wokaliście i zabawa jest przednia! Forma kompozytorska braci Janglöv po raz kolejny wyśmienita i słychać, że pomysłów własnych im nie brakuje.
Tym razem TWINS CREW w większym zakresie korzysta z dobrodziejstw współczesnej techniki nagraniowej niż w roku 2011, jednak korzysta z umiarem i nie jest to przerysowany sound STEELWING. Rozplanowanie w przestrzeni, bas, gitary, perkusja - bez zarzutu!
Zdecydowana czołówka neotradycyjnego szwedzkiego metalu.


ocena: 9,3/10

new 20.09.2018
Twins Crew - Veni Vidi Vici (2016)

[Obrazek: R-8268611-1458320742-5199.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Divide et Impera 00:35
2.Veni Vidi Vici 04:48
3.Show No Mercy 03:38
4.Stand Your Ground 03:37
5.Praise Hell 04:48
6.Sky Is Falling 04:36
7.Burn the Witch 04:54
8.Out of Time 03:23
9.Forever Free 04:20
10.Under My Command 03:43
11.Ghost of the Seven Seas 05:26

rok wydania: 2016
gatunek: heavy/power metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Andreas "Lillen" Larsson - śpiew
David Janglöv - gitara
Dennis Janglöv - gitara
Fredrik Hammar - gitara basowa
Uno Eriksson - perkusja
Nicko Di Marino - instrumenty klawiszowe


To trzeci album TWIN CREW, wydany przez Beyond the Storm Productions w lutym 2016 roku. Trzeci album bywa kryzysowy...

Już na samym początku w potężnym, porywającym i zagranym w umiarkowanym tempie Veni Vidi Vici z kapitalnym heroicznym refrenem stawiają poprzeczkę bardzo wysoko. No tak, ale to numer tytułowy więc musi się wyróżniać. Niby tylko on? Niekoniecznie...Wspaniały potoczysty heavy/power grają bliźniacy w Show No Mercy i kompozycja ta pokazuje także, jak dobrze pomyśleli tym razem w kwestii gang chórków, w absolutnie oldschoolowym stylu. Twarde ryczące gitary, kroczące i spokojnie przemieszczające się do przodu to Stand Your Ground i tu palma pierwszeństwa zostaje oddana Larssonowi i tym chórkom po raz kolejny. To może nie jest szczyt możliwości TWIN CREW, ale z jaką swobodą rozgrywają tu partię instrumentalną! Ogólnie jest mocno, jest ostro jest ciężko, mimo że w Praise Hell Di Marino nieco to zmiękcza klawiszami, a melodia jest bardziej refleksyjna. Być może w tej kompozycji klawisze mają największe znaczenie na całej płycie, ale narracja tego muzyczna tego zdecydowanie wymaga. I nadal te twarde gang chórki.
Melodic power metalowy Sky Is Falling jest w tym towarzystwie dobry, ale nieco bezbarwny w tej archetypowej galopadzie i podobnych rzeczy ze Szwecji można usłyszeć wiele. Zresztą to samo można powiedzieć o Out of Time. Oniryczny balladowy song Burn the Witch jest udany i duża w tym zasługa Larssona, który w drugiej, znacznie mocniejszej części ciągnie to wszystko do przodu przede wszystkim swoim głosem. Nie jest źle, nie jest źle... Także w melodic heavy metalowym Forever Free o sporej dawce klasycznej przebojowości. Tu mamy także progresywną partię klawiszową Nicko Di Marino, która być może ma za zadanie ukryć fakt, że ten album jest skierowany jednak do szerszej rzeczy metalowej publiczności niż dwa poprzednie. Potoczysty i rytmiczny Under My Command jest słabszy w refrenie niż można by oczekiwać, nadrabia jednak  melodią zwrotek i pewnym gitarowym wykonaniem.
Oczywiście opowieść w tawernie Ghost of the Seven Seas jest wyborna i tu sięgają gdzieś do stylu OLYMPOS MONS w tej barwnie przedstawionej historii. W sumie dosyć nietypowy numer jak na ogólnie rozpoznawalny styl TWINS CREW.

Pozostaje pytanie, na ile ten album jest słabszy od poprzednich. Słabszy jest, to na pewno, i do klasy poprzednika brak sporo ale na pewno nie jest to typowa płyta kryzysu twórczego, bo dobrego i bardzo heavy metalu nie brak, co więcej, żadna z kompozycji nie schodzi tu poniżej dobrego poziomu. Dobra jest także realizacja i brzmienie, choć bardzo tradycyjne i bez jakiegoś specjalnego błysku. Po prostu solidny szwedzki sound Micke Linda.Generalnie poszło to wszystko nieco w stronę DREAM EVIL z tych "łatwiejszych" ich płyt. Tradycja jest podstawą, melodia jest bronią, aczkolwiek nie zawsze zabójczą...
Solidnie się TWIN CREW prezentuje po raz trzeci, ale jednak to muzyka nieco mniejszego kalibru niż poprzednio. No i jak na razie jest to ostatnia propozycja bliźniaków, choć należy mieć nadzieję, że nie definitywnie ostatnia.


ocena: 8/10

new 21.09.2019