Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Kryptos
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Kryptos - Afterburner (2019)

[Obrazek: R-13838472-1562267073-8217.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Afterburner 04:38
2.Cold Blood 03:47
3.Dead of Night 05:13
4.Red Dawn 05:31
5.On the Run 04:55
6.The Crimson Queen 04:39
7.Mach Speed Running 04:46
8.Into the Wind 06:09

rok wydania: 2019
gatunek: melodic heavy/power
kraj: Indie

skład zespołu:
Nolan Lewis - śpiew, gitara
Rohit Chaturvedi - gitara, instrumenty klawiszowe
Ganesh Krishnaswamy - gitara basowa
oraz
Deepak Raghu - perkusja


KRYPTOS to najbardziej znany i ceniony zespół z Indii, założony w roku 1998 w Bangalore, który zdobył popularność poza swoim krajem w roku 2012, gdy jego trzecia płyta "The Coils of Apollyon" doczekała się reedycji przez AFM Records, uzyskała z nią stały kontrakt i w 2013 wystąpiła po raz pierwszy w Europie. Stylistycznie KRYPTOS ewoluował od mixu różnych gatunków w thrashowej oprawie do melodyjnego heavy/thrashu w roku 2016, na zaprezentowanej przez AFM czwartej płycie. To był album niezły, ale nieco monotonny w powtarzalnych klasycznych riffach i zasadniczo niczym specjalnym się nie wyróżniał.

W czerwcu 2019 ukazał się następny album zespołu i trzeba przyznać, że liderzy Nolan Lewis i Ganesh Krishnaswamy wyciągnęli pewne wnioski z tego co zagrali na poprzednim LP. Tym razem, obok pełnych energii heavy/power riffów podlanych delikatnym thrashowym sosem, mocno zakotwiczyli w klasyce speed/power i heavy classic lat 80-tych i zaprezentowali bardzo atrakcyjny zestaw kompozycji oldschoolowych, ale równocześnie brzmiących świeżo i nowocześnie. Na pewno nie mamy tu do czynienia z jaskiniowo garażowym odwzorowaniem heroizmu klasyków takiego grania z XX wieku. KRYPTOS zasadniczo zachował tempa i rytmikę z płyty poprzedniej, ale ubarwił to melodiami, jakich nie powstydziłyby się czołowe grupy z USA i te które grały w Wielkiej Brytanii... NWOBHM. Ale jest ostro i zdecydowanie i tu dominuje styl amerykański, a także maniera, w jakiej grały w latach 80 zespoły z Belgii i Holandii.
Ten album to przewaga szybkich, ale nie wpadających w speedmanię killerów takich jak niszczycielski tytułowy Afterburner, podany z chirurgiczną precyzją Mach Speed Running, czy  potężnie zagrany Cold Blood przypominający tegoroczne metalowe potwory z Calgary. Mroczna surowość jest łamana melancholijnymi wstawkami gitarowymi i delikatnymi inkrustacjami klawiszowymi w Dead of Night, ale Red Dawn i On the Run, niezbyt szybkie, trącą pewna monotonią i przypominają pod względem konstrukcji i aranżacji kompozycje z albumu poprzedniego. Dobre, ale tylko dobre.
Znakomicie za to pobrzmiewa posępny i bezwzględny w ostrych riffach The Crimson Queen, no i na koniec epicko i dumnie grają w bardzo true numerze Into the Wind, wykorzystując do łamania tempa i wzmacniania efektu bardzo łagodne wstawki instrumentalne.

Bardzo dobre sola, bardzo dobry, lekko drapieżny wokal Nolana Lewisa. No i, co bardzo ważne, ta płyta została wyprodukowana całkowicie w Indiach. Mix i mastering wykonał najbardziej uznany indyjski spec od metalowej inżynierii dźwięku Anupam Roy w swoim studio w New Delhi i brzmienie jest fantastyczne. Mięsiste głębokie gitary, mocny bas i czytelna perkusja tworzą razem styl "sharp & clear" i słucha się tego z ogromną przyjemnością.
Metal, klasyczny metal bez zanieczyszczeń i nalotu komercji, a przy tym buja, tak jak powinien bujać metal headbangerów!

ocena: 9/10

new 3.12.2019
Kryptos - Force of Danger (2021)

[Obrazek: a2330157313_16.jpg]

tracklista:
1.Raging Steel 03:50
2.Hot Wired 03:03
3.Dawnbreakers 04:14
4.Thunderchild 04:25
5.Nighthawk 04:13
6.Omega Point 06:21
7.Force of Danger 04:48
8.Shadowmancer 04:40

rok wydania: 2021
gatunek: heavy/thrash metal
kraj: Indie

skład zespołu:
Nolan Lewis - śpiew, gitara
Rohit Chaturvedi - gitara
Ganesh Krishnaswamy - gitara basowa
Vijit Singh - perkusja


1 listopada 2021 AFM Records przedstawiła szósty album, zapewne w ostatnich latach najbardziej rozpoznawalnej indyjskiej formacji, KRYPTOS. Wypadało czekać, bo "Afterburner" to był kawał dobrej, metalowej zabawy.

Przykro o tym pisać, ale tym razem jest to po prostu niewypał. Grupa ponownie zwróciła się głównie w kierunku heavy/thrash metalu, melodyjnego owszem, ale ile to można słuchać tych samych riffów tworzących ograne przez dziesiątki bandów melodie, ani zapadające w pamięć, ani finezyjne. Coś z naiwnej prostoduszności amerykańskiej, coś z niemieckiej toporności...
Poza Omega Point tym razem utwory są krótsze niż w roku 2019, proste i mało interesujące w solowych zagrywkach gitarzystów. Zresztą w monotonnym, zagranym w tempach typowych dla AC/DC (ehhh) przez te ponad sześć minut też się nic nie dzieje. Refreny były bardzo mocną stroną płyty poprzedniej, tu nie ma ani jednego godnego wyróżnienia. Powszedniość takich numerów, jak Raging Steel. Może tylko pewne układy riffowe z promującego ten LP Hot Wired są lepsze niż inne rzeczy, ale daleko tej kompozycji do porywających killerów z roku 2019. Tytułowy Force of Danger jest bardzo słaby, prymitywny i brzmi niemal jak heavy/thrashowa przeróbka amerykańskiego glamu z lat 80tych.
Nie ma tu pomysłu na dobrą muzykę. Po prostu nie ma i mamy do czynienia z zestawem pozbawionych charyzmy utworów, zaśpiewanych przez wokalistę, który wtapia się w tę ogólną szarzyznę. Tu się nic nie dzieje, tu nawet nie bardzo jest o czym pisać, jeśli chodzi o omówienie poszczególnych kompozycji. Drętwo, sztywno, nijako i tak jest praktycznie przez cały czas. Jak w Shadowmancer, Dawnbreakers, Thunderchild, czy nawet bliższym NWOTHM Nighthawk, który początkowo coś tam obiecuje fajnym rozpoznawalnym motywem głównym, by zaraz się rozmyć w topornej powszedniości i poprawności na umiarkowanie niskim poziomie. No, może i najlepsze solo gitarowe na tym LP, ale w sumie co z tego?
Jeszcze jedno. Bardzo słaby nowy perkusista. Ja rozumiem, że też z Bangalore, ale KRYPTOS to zespół eksportowy, to metalowa wizytówka Indii i można było znaleźć kogoś innego. Takie pozbawione jakiegokolwiek twórczego wkładu opukiwanie zestawu perkusyjnego jest nie do przyjęcia.
Nie do przyjęcia jest także brzmienie tego albumu. Suchy sound gitar, pukająca z tyłu perkusja, wtopiony w ogólną płaską szarość głos wokalisty. Marny mix, marny mastering.

Tak to wszystko się prezentuje jak produkt z zaściankowej metalowo Indii, a nie album, którym znany zespół podbija Europę i Amerykę.
Bardzo duże rozczarowanie.


ocena: 5,5/10

new 2.10.2021