Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Victorius (GER)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Victorius - The Awakening (2013)

[Obrazek: R-6905709-1429214874-7833.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Age of Tyranny 03:33
2.Starfire 03:50
3.The Awakening 04:31
4.Lake of Hope 04:27
5.Under Burning Skies 03:50
6.Black Sun 04:15
7.Demon Legions 05:55
8.Through the Dead Lands 04:42
9.Call for Resistance 04:21
10.Kings Reborn 04:29
11.Metalheart 03:38

rok wydania: 2013
gatunek: power metal
kraj: Niemcy

skład zespołu:
David Bassin - śpiew
Dirk Scharsich - gitara
Steven Dreissig - gitara
Andreas Dockhorn - gitara basowa
Rene Wähler - perkusja


Nad debiutem VICTORIUS z Wolfen, czyli "Unleash The Titans" z roku 2010 należy spuścić wstydliwą zasłonę milczenia. Marne power metalowe kompozycje, mierne wykonanie, w tym także wokalne oraz niespecjalnie interesująca produkcja.
Wydawać by się mogło, że jak wiele słabych, właściwie amatorskich zespołów niemieckich zniknie on po tym dziele definitywnie ze sceny, pozostając jedynie obiektem badań historyków metalowej muzyki, ale jednak tak się nie stało.
W marcu 2013 roku VICTORIUS wraca w barwach berlińskiej wytwórni Sonic Attack Records płytą "The Awakening" i z nowym perkusistą Rene Wählerem, i tym razem jest już zdecydowanie lepiej.

Grupa prezentuje zestaw zwartych, niezbyt długich i niezbyt skomplikowanych melodyjnych kompozycji power metalowych głównego nurtu niemieckiego power opartego jeszcze o idee chociażby SCANNER z Coe, z pewną nutą rockowej przebojowości, zwłaszcza refrenach. Ostro, szybko i dynamicznie poczynają sobie w Age of Tyranny, Starfire, Black Sun, Call for Resistance i tu dominują mocne gitary, galopujące riffy i pewne niewielkie zwolnienia tempa w melodyjnych, rozpoznawalnych refrenach, a nieco heroizmu i epiki rycerskiej dokładają w Kings Reborn.
Udane połączenie power metalu i elementów hard rockowych w lekko modern stylu słychać w The Awakening, a także w wolniejszym i łagodniejszym Lake of Hope z ciekawym zapadającym w pamięć refrenem o radiowym charakterze.
Może i nie jest to muzyka oryginalna i podobne melodie już się nie raz pojawiały, ale zagrane zostało to wszystko z pewnością siebie, grupa się wzajemnie rozumie, no bardzo dobrze śpiewa tym razem David Bassin. Prosty, czytelny power metal to także potoczysty i bujający Under Burning Skies, a w Through the Dead Lands wkraczają na obszary CRYSTALLION, oczywiście bez klawiszy. Jedyny dłuższy numer to Demon Legions, niezbyt szybki, nasycony ponurym klimatem, ale w tej kategorii grupa nie bardzo ma pomysł na jakieś większe zainteresowanie słuchacza. Na koniec podsumowują to wszystko bardzo typowym dla tej płyty Metalheart i gdyby posłuchać tylko tej kompozycji, to można sobie bardzo dobrze wyobrazić całość stylu tej płyty.

Wszyscy tu grają bardzo dobrze i metamorfoza tego zespołu jest zaskakująca. Wybornie zaprezentował się także nowy perkusista Rene Wähler i sekcja rytmiczna z wielką energią wspiera wysiłki gitarzystów. Jest to jednak jedyny występ tego perkusisty w VICTORIUS, gdyż po nagraniu tego LP pożegnał się on z kolegami.
Sound czytelny, wyrazisty, barwny i klarowny i ogólnie płyta została wyprodukowana bardzo dobrze, bez pojawiającego się tak często w Niemczech topornego prymitywizmu.
Podsumowując - nic oryginalnego, ale zrobione zostało to bardzo dobrze i wykonane profesjonalnie i z pasją. Równy poziom kompozycji, bez niesamowitych killerów, ale i bez jakichś żenujących wpadek. Pełna rehabilitacja w odniesieniu do nieudanego debiutu.


ocena: 8/10

new 2.01.2020
Victorius - Dreamchaser (2014)

[Obrazek: R-8517956-1463233129-1931.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Twilight Skies 05:03
2.Day of Reckoning 04:48
3.Dragonheart 04:45
4.Fireangel 04:35
5.Dreamchaser 03:33
6.Battalions of the Holy Cross 03:57
7.Blood Alliance 04:24
8.Speedracer 03:37
9.Where Ravens Fly 05:19
10.Black and White 04:07
11.Silent Symphony 04:56

rok wydania: 2014
gatunek: power metal
kraj: Niemcy

skład zespołu:
David Bassin - śpiew
Dirk Scharsich - gitara
Sebastian Rasch - gitara
Andreas Dockhorn - gitara basowa
Patrick Ziege- perkusja


VICTORIUS w 2013 szybko uzupełnił straty osobowe związane z odejściem perkusisty i gitarzysty rytmicznego i już  w listopadzie 2014 Sonic Attack przedstawił trzeci LP zespołu - "Dreamchaser".

Tym razem grupa zagrała na początku nieco lżej, po części w stylu radosnego melodic speed power jak w prostych i chwytliwych Twilight Skies i przypomina tu DRAGONFORCE czy FREEDOM CALL, zresztą podobne akcenty pojawiają się także w paru innych utworach.
Sięgają także po twardszy power metal o cechach heroicznych w Day of Reckoning oraz w dostojnym Blood Alliance (doskonały, doskonały refren!) i szybszym Fireangel z łagodnym romantycznym refrenem. Jest i killer tym razem i zdecydowanie na to miano zasługuje zagrany na drobnych wartościach i z ryczącymi gitarami bardzo bojowy Battalions of the Holy Cross. Moc! Dorównuje mu posępny i chłodny, a przy tym z momentami dramatycznymi w refrenie Where Ravens Fly. Moc gitar ma tu praktycznie power/thrashowy wymiar. W heroicznym Speedracer pojawiają się znakomicie zrobione ornamentacje neoklasyczne i jedynie należy żałować, że nie stały się podstawowym fundamentem melodii tej kompozycji. Jest tu ponadto bardzo dobry, długi gitarowy dialog. Ta lekko modern rockowa przebojowość z poprzedniego albumu jest solą pełnego wdzięku Black and White, może jednak dobrze się stało, że takie utwory na tej płycie nie dominują. Heroiczny power metal jest tu bardziej interesujący. A w Dragonheart można jako wokalistę w duetach usłyszeć Thomasa Winklera (GLORYHAMMER, BARQUE OF DANTE, EMERALD) i po raz kolejny grają tu sympatyczny, choć mało oryginalny fantasy power metal.
A na koniec tonują emocje w balladowym songu z gitarami akustycznymi w tle i rozległym rockowym, nostalgicznym refrenem Silent Symphony. Pretensjonalne? Może trochę, ale słucha się z duża przyjemnością.

I tak generalnie wszystko im wychodzi. Wyraziste melodie, bardzo dobry śpiew frontmana, staranne aranżacje i sporo dobrych i bardzo dobrych solówek. Chociaż jednak rzadko się zdarza, by utwór tytułowy płyty był jednak nieco słabszy od pozostałych... Po raz kolejny wyborna klarowna realizacja, ostre gitary, czytelna sekcja rytmiczna, a wokal ustawiony idealnie między instrumentami. Po raz drugi Lars Rettkowitz z FREEDOM CALL okazał się w przypadku VICTORIUS godnym zaufania producentem.
Pewny siebie, zdecydowanie i chwilami wręcz brawurowo grający zespół, który pokazał ponownie, że tylko początki bywają czasem trudne.


ocena: 8,5/10

new 2.01.2020
Victorius - Heart Of The Phoenix (2017)

[Obrazek: R-9754626-1485846496-7105.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Shadow Warriors 04:03
2.Hero 04:18
3.End of the Rainbow 03:44
4.Die by My Sword 03:42
5.Sons of Orion 05:08
6.Heart of the Phoenix 04:18
7.Empire of the Dragonking 03:48
8.Hammer of Justice 03:50
9.Beyond the Iron Sky 04:21
10.Virus 04:02
11.A Million Lightyears 04:06

rok wydania: 2017
gatunek: power metal
kraj: Niemcy

skład zespołu:
David Bassin - śpiew
Dirk Scharsich - gitara
Florain Zack - gitara
Andreas Dockhorn - gitara basowa
Frank Koppe- perkusja


Po roku 2014 trochę ciszej zrobiło się wokół VICTORIUS. Znowu odszedł drugi gitarzysta oraz perkusista i ponownie trzeba było znaleźć godnych następców. Grupa zmieniła także wytwórnię i stała się jedną z grup Massacre Records, przerywając milczenie w styczniu 2017 albumem "Heart Of The Phoenix".

Ta płyta jest w znacznej mierze stylistyczną kontynuacją poprzedniej i przeważana melodyjny power metal o cechach heroicznych w melodyjnym stylu, ze speed metalowymi fragmentami. Coś ponownie z DRAGONFORCE i chyba nie tylko w otwierającym Shadow Warriors, ale i w Hero. Tylko, że te melodie są tu bardzo, bardzo ograne... Z drugiej strony jednak, niby ograna melodia Hammer of Justice, trochę romantyczna w swej epickości, jest akurat bardzo dobra i ten utwór należy do najlepszych na całej płycie. Świetny refren to ozdoba tego LP !
Tak, o ile wykonanie jest pełne pewności siebie, zdecydowania i miejscami kunsztowne, to jednak same kompozycje mają jednak mniejszy ładunek przebojowości i realnej chwytliwości, niż te z 2014. Trudno bowiem zachwycać się pod tym względem solidnymi i nieco ugrzecznionymi fantasy melodic power metalowymi End of the Rainbow, Heart of the Phoenix w manierze POWER QUEST.  W tej kategorii impas przełamuje Empire of the Dragonking, ale tylko w zwrotkach, znakomitych, budzących respekt, ale już refren to powrót do anglo-włoszczyzny... Lepiej prezentuje się Die by My Sword, ale tu epickie refreny i mocarne true classic zagrywki gitarzystów jednak nieco niweczy raczej nijaki refren, bardziej pasujący do FREEDOM CALL. 
Nie rezygnują z bardziej modern melodic metalu spotykanego na ich wcześniejszych albumach, tu w postaci łagodnego rytmicznego i niezbyt ciężkiego Sons of Orion i akurat to sympatyczna odmiana po pewnej dawce trywialnego power metalu. Ponownie sięgają po ornamentacje neoklasyczne w szybkim Beyond the Iron Sky, zaaranżowanym z fantazją, ale po raz kolejny ostatecznie uśredniają to wszystko przeciętnym melodic metalowy refrenem. Za to partie solowe gitarzystów bardzo dobre, dynamiczne i kreatywne. Trochę nowoczesnej elektroniki otwiera Virus, ale to akurat jedna z najbardziej klasycznych power metalowo kompozycji na tym albumie, ze znakomitą, pełną dramatyzmu melodią w umiarkowanie łagodnym stylu i seriami energicznych riffów, które z pozoru robią wrażenie czegoś w stylu MERCENARY.
Na zakończenie tym razem rock/metalowy numer radiowy z duetem wokalnym, stworzonym wspólnie z czeską wokalistką Viktorią Surmøvą w A Million Lightyears. Bardziej bonus, bardziej coś promującego album w obszarze metalowego mainstreamu, ale to zupełnie dobry utwór, mimo kompletnego braku oryginalności.

Po raz kolejny bardzo dobry występ Davida Bassina, można jednak odnieść wrażenie, że śpiewa z mniejszą pasją niż w roku 2014. Za to grupa ma zdecydowanie szczęście do wyszukiwania uzdolnionych perkusistów i takim okazał się także Frank Koppe, zresztą muzyk doświadczony, występujący w gothic metalowym MONOBLOCK przez dziesięć lat.
Produkcja bez zarzutu, tym bardziej, że producent Lars Rettkowiz z FREEDOM CALL pozyskał do wykonania masteringu samego R.D.Liapakisa. Soczyste, selektywne brzmienie, klarowne i z ciężarem gitar zdecydowanie dostosowanym do charakteru samych kompozycji.
Pewne rzeczy są minimalnie słabsze, inne polepszają ogólne wrażenie... Być może jednak można by z tego wszystkiego przy większym przemyśleniu tematu wyciągnąć jeszcze więcej.


ocena: 8/10

new 2.01.2020
Victorius - Space Ninjas from Hell (2020)

[Obrazek: R-14672658-1579357790-1270.jpeg.jpg]

tracklista :
1.Tale of the Sunbladers 04:18
2.Ninjas Unite 04:35
3.Super Sonic Samurai 04:02
4.Evil Wizard WuShu Master 03:51
5.Nippon Knights 03:28
6.Shuriken Showdown 03:34
7.Wasabi Warmachine 04:34
8.Wrath of the Dragongod 03:32
9.Astral Assassin Shark Attack 03:46
10.Space Ninjas from Hell 03:15
11.Cosmic Space Commando Base 04:19
12.Shinobi Strike 3000 02:23

rok wydania: 2020
gatunek: melodic power metal
kraj: Niemcy

skład zespołu:
David Bassin - śpiew
Dirk Scharsich - gitara
Florian Zack - gitara
Andreas Dockhorn - gitara basowa
Patrick Ziege- perkusja

Gdy się widzi okładkę, jako żywo przypominająca okładkę ostatniego niesławnego "dzieła" DRAGONFORCE i jeśli się zna EP "Dinosaurs Warfare" z roku 2018 ekipy VICTORIUS, to wstępne wnioski nie napawają optymizmem.
Pełną odpowiedź daje wydany w styczniu przez Napalm Records piąty album zespołu z Wolfen.

Ta płyta muzycznie stanowi rozwinięcie i kontynuację stylu z roku 2018 i chyba skierowana jest do tej najmłodszej grupy fanów metalu, która słucha takiej muzyki na przerwach w szkole, i to raczej w szkole podstawowej. Jest to power metal infantylny w treści i bardzo dobrze zrobiony w oprawie brzmieniowej, taki kolorowy i intensywny w tych barwach, zwłaszcza gdy chodzi o świetne ustawienie perkusji. To także było i na EP z 2018 roku. Wykonanie również nie budzi żadnych zastrzeżeń, bo VICTORIUS gra z płyty na płytę coraz lepiej, ale chyba od jakiegoś czasu tylko pod względem technicznym. Pod względem samych kompozycji, to jest jednak granie dla naiwnych, mocno zbliżone do bubla DRAGONFORCE z 2019, z podobnymi fatalnymi klawiszami, pędzeniem do przodu i ogranymi melodiami w stylu przywołanych Brytyjczyków, oraz zawstydzającymi refrenami i już takimi grupa częstuje na samym początku w Tale of the Sunbladers. Co gorsza, nawet sola są stylizowane na speedowe zagrywki słynnej kapeli z Londynu.
Warstwa liryczna skupia się wokół problemów heroizmu ninja, przy czym co najwyżej w ujęciu na poziomie popularnych kreskówek i w sumie cała ta muzyka mogłaby być ścieżką dźwiękową do jakiegoś serialu o takiej ninja-tematyce. Próby nadania temu epickiego, a nawet symfonicznego wymiaru (Ninjas Unite, Super Sonic Samurai) są podobnie zabawnie nieudane jak zbliżone wysiłki  FREEDOM CALL.
Miałko to się prezentuje w obudowanym skocznymi klawiszami Evil Wizard WuShu Master, a japońskie motywy w Nippon Knights budzą po prostu zażenowanie, zresztą i ogólnie melodia jest po prostu ograna i słaba. Proste rytmy, proste riffy, proste konstrukcje i to dotyczy również Shuriken Showdown. Po prostu fatalne jest rozpoczęcie Wasabi Warmachine, okropne, rodem z filmów animowanych. To zapewne miał być taki element humorystyczny, ale bawić może tylko w zakresie pewnej bezradności w tworzeniu dowcipu przez Niemców. Potem jest ciężko, power metalowo i należało oczekiwać, że taki mroczniejszy akcent się na płycie znajdzie. Potencjał riffowy i energia tu jest, ale ponadto nic więcej.
Marne kopiowanie DRAGONFORCE to trzy krótkie kompozycje: Wrath of the Dragongod, speedowo fanfarowy Astral Assassin Shark Attack oraz Space Ninjas from Hell, który ma pewien potencjał w melodii, ale to tylko przebłyski, rozmywające się w kolejnym gładkim i bezbarwnym refrenie. Ta cukierkowa partia wokalna w tym numerze po prostu zachęca do ponownego obejrzenia "Pocahontas"... W Cosmic Space Commando Base nieco flirtu z dyskoteką i pop music, i z ulgą nadchodzi ostatni numer Shinobi Strike 3000, coś w rodzaju quatro, ogólnie chyba nadającego się jako intro do jakiejś gry z padem w ręku.

Jako power metal, jest to muzyka bezwartościowa i wtórna w oparciu o najgorsze wzorce.
Ogólnie, coś dla dzieci. Im na pewno się będzie podobać, dopóki nieco muzycznie nie wydorośleją.
A przecież to był bardzo dobry zespół...


ocena: 4/10

new 17.01.2020
Victorius - Dinosaur Warfare Pt.2 - The Great Ninja War (2022)

[Obrazek: 1028436.jpg?4810]

tracklista :
1.Saurus Invictus Lazerus 01:16
2.Victorious Dinogods 04:46
3.Mighty Magic Mammoth 04:18
4.Jurassic Jetfighters 04:05
5.Dinos and Dragons 04:52
6.Katana Kingdom Rising 04:14
7.God of Roar 03:17
8.Night of the Nuclear Ninja 03:51
9.Triceps Ceratops 03:35
10.Tyrannosaurus Steel 04:08
11.Shadow of the Shinobi 03:39
12.Powerzord 04:16

rok wydania: 2022
gatunek: melodic power metal
kraj: Niemcy

skład zespołu:
David Bassin - śpiew
Dirk Scharsich - gitara
Florian Zack - gitara
Andreas Dockhorn - gitara basowa
Patrick Ziege- perkusja

Zapewne dzieciom spodobał się poprzedni album, bo 24 czerwca 2022 Napalm Records przedstawił najmłodszej metalowej widowni ciąg dalszy przygód ninja, tym razem w powiązaniu z dinozaurami. Warto przy okazji wspomnieć, że muzycy VICTORIOUS przybrali od pewnego czasu stosowne pseudonimy, których tu jednak przytaczać nie zamierzam. Wystarczy, że znają je przedszkolaki.

Muzycznie mamy oczywiście to, co poprzednio. Melodyjny power metal o infantylnym charakterze, tak bardzo infantylnym, że chciałbym wierzyć, że naprawdę ta płyta skierowana jest do najmłodszej grupy słuchaczy metalu. Gdyby było inaczej, to albo poziom infantylizmu społeczeństw zachodniej kultury sięgnął dna, albo VICTORIOUS ma o słuchaczach power metalu nie do końca poparte realnymi obserwacjami zdanie. Jeśli w roku 2020 można było powiedzieć, że Niemcy kopiują słynne "dzieło" DRAGONFORCE "Extreme Power Metal", to w 2022 należy stwierdzić, że kopiują siebie z 2020, tyle że w gorszym wydaniu. Oczywiście w opcji wykonania to pełny profesjonalizm, grają to co grają niezwykle sprawnie, a Bassin nad wyraz sprawnie to wszystko odśpiewuje. Także produkcyjnie bez zarzutu, w ramach barwnego świata Nintendo Metal, bo co można zarzucić produkcji Larsa Rettkowitza z FREEDOM CALL?
Jednorodny ciąg utworów w szybkich tempach, w zasadzie opartych cały czas na tych samych schematach, radośnie, pozytywnie i kolorowo. Dobro zwycięża, emocje jak przy obieraniu ziemniaków i ostatecznie problemy ninja z dinozaurami zostają rozwiązane, ku obopólnemu zadowoleniu, mam nadzieję. Zadowolenia z muzyki nie ma, bo trudno być zadowolonym słysząc takie koszmarki jak napuszony Katana Kingdom Rising brzmiący jak parodia MAJESTY... Kilka refrenów jest kompromitujących, z tymi z Mighty Magic Mammoth, Jurassic Jetfighters, czy też sięgającym dna speedowym Shadow of the Shinobi. Jeszcze dobrze, gdy nie ma klawiszy, bo gdy są (zresztą, w wykonaniu Larsa Rettkowitza) to się tego po prostu słuchać nie da. Styl z gierek komputerowych na telefon, zresztą sound też podobny. Może tylko w Tyrannosaurus Steel prezentują się nieco lepiej, tak fanfarowo, powiedzmy.
No chciałoby się w tej powodzi Niczego coś wyłowić lepszego, ale nic nie ma. Ani jednego faktycznie ciekawego melodic power metalowego refrenu, ani jednego świeżego pomysłu w ramach gatunku. Nic.

No cóż, wszystko to jest odcinanie kuponów od czegoś, co już w roku 2020 było kompletnym niewypałem.
A co do dinozaurów. Warto przypomnieć HEVISAURUS. Dzieci z Finlandii poznają dzięki niemu, czym jest metalowa muzyka. Zresztą nie tylko z Finlandii. "Viimeinen mammutti"...
HEVISAURUS rox! - VICTORIOUS...


ocena: 3,5/10

new 24.06.2022