Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Street Fighter
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Street Fighter - Shoot You Down! (1984)

[Obrazek: R-6244764-1426346553-2457.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Rock City 04:18
2.Stealer 04:35
3.Lonely 05:10
4.No Time to Love 02:54
5.Jailbreak 04:36
6.Shoot You Down 03:13
7.Soldier 05:40
8.Are You Ready 04:55

rok wydania: 1984
gatunek: heavy metal
kraj: Niemcy

skład zespołu:
Roland Michaeli - śpiew
Hans Gropel - gitara
Uwe Rahlf - gitara basowa
Mario Liese - perkusja

Czasem dziwnie składają się losy zespołów, a skazani an sukces ostatecznie go nie odnoszą...
STREET FIGHTER z Essen istniał od roku 1976 grając sobie w lokalnych klubach i dopiero gdy heavy metalowa muzyka rodzimej produkcji zaczęła być w Niemczech popularna, na fali zainteresowania NWOBHM zespół zdołał nagrać w 1982 dla małej wytwórni Up Records album "Feel The Noise" z muzyką opartego na rokendrolu NWOBHM i AC/DC, z niezłymi, poza rewelacyjnym transowym Crazy, kompozycjami. Trudno ostatecznie powiedzieć co spowodowało, że grupa zwróciła na siebie uwagę Cesarza Michaela Wagenera, który czego by się nie dotknął, to zamieniał to w złoto, tworząc w tym czasie takie potęgi jak DOKKEN, STRYPER czy WASP, a niebawem zmiksował materiał METALLICA z "Master Of Puppets". Wspólnie z Udo Dirkschneiderem z ACCEPT wzięli ten zespół pod swoje skrzydła, wyłożone zostały spore pieniądze na produkcję drugiego albumu STREET. Album został nagrany w słynnym studio Dierks Studios w Pulheim Stommeln koło Kolonii, a w dystrybucję płyty oficjalnie z prawami autorskimi samego Dierksa i jego wytwórni Venus zaangażowane zostały między Polydor oraz Indisc. Płyta ze sporym szumem medialnym ukazała się w Europie Zachodniej, w tym także w  Hiszpanii (Victoria) w roku 1984.

I niestety klapa... Płyta sprzedawała się bardzo słabo, nawet tańsze wersje kasetowe i nie doszło do żadnego ponownego tłoczenia,a spory nakład zalegał magazyny. Zainwestowane pieniądze uleciały, a grupa oczywiście straciła kontrakt. Żywot STREET FIGHTER nie był już potem długi i grupa została rozwiązania w roku 1986. Wokalista Roland Michaeli próbował jeszcze potem w Essen rozkręcić nowy heavy metalowy zespół NERO, ale skończyło się tylko na kasecie demo z roku 1988, która nie zwróciła niczyjej uwagi.
Jeśli patrzeć na ogół niemieckiej sceny w tym czasie to STREET FIGHTER nie był wcale takim słabym zespołem. Dobry rockowy frontman umiał śpiewać, miał spory zasięg głosu i stosowny pazur gdy tego wymagała metalowa konwencja, gitarzysta Hans Gropel sprawny i biegły w czytelnych solówkach, a basista Uwe Rahlf po prostu rewelacyjny i nagrał tu jedne z najlepszych w tym czasie partii basowych na niemieckich heavy metalowych albumach wykorzystując przy tym (być może jako pierwszy) także bas 8 strunowy. Moc!
Produkcja także stała na wysokim poziomie, równorzędnym z najlepszymi z tego czasu, w tym także ACCEPT. Jedyna reedycja tego LP na CD wydana we Francji w roku 1995 ma jakość niewiele lepszą od winyla.
Po prostu chyba zagrali nie do końca to czuli najlepiej, choć zagrali dobrze. Różnie się mówi o poziomie ingerencji producentów w sam materiał, ale generalnie to wszystko jest tu mocno ustawione z jednej strony pod ACCEPT w ryczącej gitarze, a z drugiej już nie pod brytyjsko australijskie spokojne melodie nasycone rokendrolem, a pod stadionowy heavy metal w odmianie amerykańskiej w mocniejszej stylistyce sleazy i glam. I to słychać w takich numerach jak Riot City, czy niespecjalnie romantyczny Lonely oraz radiowy No Time to Love, w sumie bardzo miałki. Budują niezły metalowy klimat w Stealer i być może w tej kompozycji są najbardziej autentyczni, podobnie jak dynamicznym Jaibreak, gdzie grają w swoich dawnych rokendrolowo-transowych tempach. Gładko to wychodzi także w Shoot You Down, ale najlepiej prezentuje się pełna uroku ballada metalowa Soldier, bardzo starannie zaaranżowana i wykonania z wielkim rockowym wyczuciem. I na koniec taki nic nie wnoszący, ospały Are You Ready w stylu AC/DC.

Analizując zestaw kompozycji nietrudno zauważyć, że album jest stylistycznie dosyć eklektyczny i kompozycje skierowane są niekoniecznie do tego samego grona słuchaczy. Tak jakby sondowano, co się najbardziej spodoba, by zrobić to na kolejnej płycie. Kolejnej płyty jednak nie było.
A przecież ponoć byli skazani na sukces...


ocena: 6/10

new 31.10.2020