Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Crystal Winds
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Crystal Winds - Return to The Dark Age (2021)

[Obrazek: 936999.jpg?0824]

tracklista:
1.We've Got the Sound 04:39
2.Mean Queen 04:38
3.Gods of Rock 'N' Roll 05:15
4.Still There 08:23
5.Through the Stars 04:37
6.Dream Queen 06:06
7.Your Time Has Come 07:08
8.The Dark Age 05:39

rok wydania: 2021
gatunek: epic heavy metal
kraj: Grecja

skład zespołu:
Andrew Kouratoras - śpiew
Giannis Vrontis - gitara
Michael Karagiannis - gitara basowa
Nikos Teteris - perkusja


Ateński CRYSTAL WINDS to grupa, która reaktywowała się w roku 2015 z inicjatywy założyciela Giannisa Vrontisa. Pierwotnie utworzona w roku 1999 zdołała przedstawić tylko jedno demo w 2004 i niebawem zaniechała działalności. W 2016 pierwsza po wznowieniu aktywności EP ("Crystal Winds"), a teraz, w kwietniu  2021 pierwszy LP wydany przez Sleazy Rider Records.

No, cóż trzeba rozpocząć od tego, co na tej płycie znaleźć się nie powinno. To bardzo słaby Gods of Rock 'N' Roll, z tej odległej epoki muzycznej, gdy niektóre początkujące zespoły greckie w pozbawiony finezji sposób próbowały przeszczepiać na własny grunt pomysły ekip classic heavy i NWOBHM z Wielkiej Brytanii. Opuszczona została na nie wstydliwa kurtyna zapomnienia. To się tu nie powinno wydarzyć, nawet jeśli zespół chciał do tamtych czasów nawiązać.
Reszta to bardzo, bardzo tradycyjny heavy metal o cechach epickich, w oprawie dosyć surowej i melodiach wykutych z granitu, chłodnych i twardych, o pewnej dozie mroku i ciemności. Ponadto nawiązują one zdecydowanie do tego, co zapewne Vrontisowi w ramach pomysłów przyszło na myśl jeszcze w roku 1999 i na co zapewne miała wpływ muzyka chociażby CRUSH. Jest tu jednak mniej heroizmu niż w CRUSH, jest także element heavy/thrashowy i to słychać w udanych partiach w kilku kompozycjach, w tym w dynamicznym, rozpoczynającym ten album We've Got the Sound, ale także w niezbyt interesującym, ociężałym Through the Stars, poza narracją w całości instrumentalnym.
Ten wolniejszy epicki heavy metal jak Mean Queen, czy też dostojnie galopujący Still There nawiązują bez wątpienia bardziej do estetyki MANILLA ROAD, niż tego helleńskiego epic o poetyckim, narodowym wyrazie. Także akustyczny, balladowy song Dream Queen jest muzycznie uniwersalny i greckiego pierwiastka w nim wychwycić nie można, a część druga ponownie bliższa jest para progresywnym partiom stworzonym przez Sheltona, niż czemukolwiek innemu. Nieco szersze amerykańskie inspiracje ma najdłuższy Your Time Has Come i tu nietrudno rozpoznać styl epickiej narracji CIRITH UNGOL.
I znów echa MANILLA ROAD w umiarkowanie epickim, nieco posępnym w gotyckim stylu The Dark Age.

Umiejętności sekcji rytmicznej są dobre, gitarzysta wyrasta ponad poziom i słychać że potrafi zagrać wiele i pięknie utrzymywać na sobie uwagę, gdy gra solówki, natomiast Andrew Kouratoras może być kontrowersyjny, no chyba że się jest wielkim fanem stylu śpiewania Marka Sheltona... To podobny styl artystycznego wyrazu i nieco podobny głos.
Bardzo głośna perkusja to znak rozpoznawczy greckiego sposobu miksowania albumów z lat 80tych i 90tych, mastering bardzo tradycyjny, bez wygładzania i szlifowania brzmienia w ramach nowszych trendów inżynierii dźwięku w metalu.

Podsumowując - album dla zwolenników surowszego grania epic w stylu amerykańskim, ze wskazaniem na Klasyków, ale nie na MANOWAR.


ocena: 7/10

new 9.04.2021