Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Cloak
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Cloak - To Venomous Depths (2017)

[Obrazek: R-11125327-1510325209-7707.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. To Venomous Depths/Where No Light Shines 07:53     
2. Within the Timeless Black 06:56       
3. The Hunger 06:10       
4. Beyond the Veil 06:43     
5. Death Posture 04:06     
6. In the Darkness, the Path 06:32     
7. Forever Burned 06:13       
8. Passage 02:47     
9. Deep Red 10:06

Rok wydania: 2017
Gatunek: Melodic Black/Doom/Heavy/Gothic Metal
Kraj: USA

Skład:
Max Brigham - gitara
Scott Taysom - śpiew, gitara
Matt Scott - bas
Sean Bruneau - perkusja


CLOAK założone zostało w 2013 roku w Atlancie, stanie Georgia, która słynie raczej z bardziej ekstremalnych, black i death metalowych brzmień niż muzyki delikatnej czy wzruszającej.
Zespół dość szybko wzbudził zainteresowanie lokalne swoim demem w 2015 roku i w 2016 wydane zostało EP Cloak przez lokalną wytwórnię Boris Records. Ta współpraca zakończyła się kontraktem z francuskim Season of Mist, która zajmuję się promowaniem takiej muzyki i 10 listopada został wydany debiut.

Jakiej muzyki... Znana wszystkim encyklopedia metalu szufladkuje ich jako gothic metal, jednak z takowym mają niewiele wspólnego. Sam zespół sygnuje to jak "black metal with rock influences", a wytwórnia lubi takie eksperymentalne granie.
9 kompozycji i prawie godzina muzyki, którą trudno jednoznacznie zaszufladkować i To Venomous Depths / Where No Light Shines nie ułatwia zadania, tak jak Within the Timeless Black, w których są elementy black i death metalu, co słychać szczególnie w gitarach i to, w jaki sposób prowadzona jest melodia. Typowa, skandynawska szkoła. The Hunger jest nieznacznie lżejsze i tutaj można doszukiwać się CATAMENIA, HEAVENWOOD, ale i szeroko pojętej norweskiej sceny black metalowej. Autentyzmu odmówić im nie można, są nawet czyste wokale w Beyond the Veil, ale niestety nie jest to poziom WINTERHORDE.
Gdyby tak bardziej gotyckich inspiracji się doszukiwać, to może instrumentalny Death Posture się łapie pod PARADISE LOST, ale tego samego nie można już powiedzieć o typowo black metalowym In The Darkness, The Path, jest coś z bardziej death metalowego NOVEMBERS DOOM w Forever Burned, a wieńczący album Deep Red jest o połowę za długi. To słychać po 5 minucie, w której uciekają się do black metalowej sieczki, która ostatecznie nic nie wnosi i przenosi się w akustyczno-smyczkowe rejony ANATHEMA.

Brzmienie oczywiście jest bardzo dobre jak na profesjonalną wytwórnię przystało i mix Joey Jonesa z Aria Recording Studio jak i mastering Jack Control z Enormous Door Studio są na wysokim poziomie. Sekcja rytmiczna jest tutaj potężna, chociaż gitara i wokalista potraktowani zostali po macoszemu.
Album specyficzny, eklektyczny, dziwny, złożony, którego słucha się dobrze, po którego odsłuchu jednak pozostaje niewiele poza świetną grą Matta Scotta.
Fani muzyki klimatu mogą sobie ten album odpuścić, fani rdzennego black metalu raczej nie uznają tutaj braku nagrań jakości dyktafonu w telefonie, a fani melodii znajdą raczej chwilową hecę.
Muzyka próbująca trafić do wielu słuchaczy, ale jednocześnie nie zadowoli w pełni chyba nikogo.


Ocena: 7/10

SteelHammer
Cloak - The Burning Dawn (2019)

[Obrazek: R-14297019-1605050219-5547.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. March of the Adversary 01:31     
2. The Cleansing Fire 05:19     
3. A Voice in the Night 05:08     
4. Tempter's Call 05:46       
5. Into the Storm 06:41       
6. Lifeless Silence 06:51       
7. The Fire, the Faith, the Void 04:17     
8. On Poisoned Ground 04:59     
9. Where the Horrors Thrive 08:22

Rok wydania: 2019
Gatunek: Melodic Black/Gothic Metal
Kraj: USA

Skład:
Max Brigham - gitara
Scott Taysom - śpiew, gitara
Billy Robinson - bas
Sean Bruneau - perkusja


Z zespołu odszedł Matt Scott, który zastąpiony został przez Billy Robinson z black doom metalowego RED NECKLACE.
Drugi album miał premierę 25 października 2019 roku, ponownie nakładem Season of Mist.

Wcześniej działo się sporo, były wpływy od WEB po NOVEMBERS DOOM.
Zmiany są słyszalne już w delikatnym wstępie March of the Adversary i mimo ostrego, raczej death metalowego początku The Cleansing Fire jest łagodny i przebijają się tam echa PARADISE LOST i ciągoty w stronę sceny doom/death metalowej, melodie są o wiele mocniej podkreślone i zaskakują, jak płynne jest A Voice in the Night. Może nie jest to poziom ekspozycji melodii czy eksperymentu MAR DE GRISES, ale jest to przystępniej podane i Tempter's Call jest zaskakująco przystępny, prosty i dobry mimo tego, że przewidywalny i oparty na już sprawdzonych i ogranych fundamentach. Jest coś z HEAVENWOOD w Into the Storm, Lifeless Silence próbuje uderzać w łagodniejszą stronę KALMAH, a The Fire, the Faith, the Void to bardzo poprawny, obligatoryjny instrumental, który niewiele wnosi.
Wspomniałem już MAR DE GRISES i tutaj mam wrażenie, że jest podobny problem jak na ostatniej ich płycie - płyta jest dość monotonna mimo prób różnorodności i wszystko zlewa się w jedną całość. Brakuje tożsamości i czegoś, co by kompozycje wyróżniało i jest to muzyczna poprawność, może i dobra, ale ile razy można słuchać takich kompozycji jak On Poisoned Ground, która brzmi podobnie jak poprzednie?
8 minutowy Where the Horrors Thrive niczego nie ułatwia, bo brzmi bardzo podobnie i jest to podobne do zakończenia płyty poprzedniej. Różnica tylko taka, że więcej jest zaśpiewane, ale to może być spowodowane krótszym czasem trwania.

Nagrania i mix zostały przeprowadzone w CJ Ridings, masteringiem zajął się Brad Boatright i tym razem brzmienie jest lżejsze, sprawiając wrażenie muzyki bardziej przystępnej i nie tak bardzo atakującej wszystkie zmysły, momentami nawet osaczającej. Perkusja została delikatnie cofnięta, bas nadal jest wysunięty i słychać go bardzo dobrze, wokalnie jest czyściej i gitara nie jest rozmyta.
Kompozycyjnie niestety zespół zbytnio się nie rozwinął i mimo bardziej wyraźnego podkreślenia melodii, zabrakło pomysłu na jakieś urozmaicenie repertuaru. Tak jak album się zaczyna, to podobnie się kończy i trudno tutaj o faworytów, bo wszystko brzmi podobnie.
Podobny też jest poziom wykonania, jedyną różnicą jest mocniejsze zaznaczenie i przystępniejsze melodie. Krok w dobrą stronę, ale niewystarczający. Przez to brzmi to bardziej jak produkt.
Dobrze, solidnie wyprodukowane, ale łatwo o tym zapomnieć.

Ocena: 7.2/10

SteelHammer