Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Stray Gods
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stray Gods - Storm The Walls (2022)

[Obrazek: a4222178536_16.jpg]

tracklista:
1. The Seventh Day 04:02
2. Black Horses 03:58
3. Alive For A Night 03:41
4. Silver Moon 06:26
5. Naked In The Fire 04:00
6. Love In The Dark 04:49
7. The World Is A Stage 03:53
8. Storm The Walls 07:34

rok wydania: 2022
gatunek: heavy metal
kraj: Grecja/Portugalia

skład zespołu:
Artur Almeida - śpiew
Bob Katsionis - gitara, instrumenty klawiszowe
Gus Macricostas - gitara basowa
Thanos Pappas - perkusja


Nowa, interesująca grupa powstała niedawno z połączenia sił muzyków greckich i znakomitego portugalskiego wokalisty Artura Almeidy z ATTICK DEMONS, znanego jako jeden z najbardziej wyrazistych głosów z obszarów Bruce Dickinsona. Ze strony greckiej oczywiście postacią pierwszoplanową jest Bob Katsionis, którego przedstawiać chyba nie trzeba. Plonem współpracy jest album "Storm The Walls" grupy STRAY GODS, którego premiera przewidziana jest na 18 marca 2022. Wydawcą jest grecka wytwórnia Rock of Angels Records.

Zespół przedstawił zestaw kompozycji w pewnym stopniu inspirowanych stylem IRON MAIDEN z wczesnych lat 80tych, ale także nawiązujących do amerykańskiego heavy z nurtu NWOTHM. Dlatego też nie jest to na pewno płyta wprost porównywalna do dokonań chociażby MONUMENT (UK) czy też ATTICK DEMONS z ostatniego okresu. Sam Almeida śpiewa nieco bardziej amerykańskim, mocniejszym głosem, czasem odchodząc od swojej klasycznej głosowej barwy, Katsionis zaś jako gitarzysta motywy maidenowskie rysuje raczej delikatnie, atakując przeważnie mocnymi, uniwersalnymi riffami wypracowanymi jeszcze w latach 80tych. Jest zazwyczaj szybko, masywnie, zdecydowanie, momentami twardo i to jest ta amerykańska strona muzyki STRAY GODS. Jest classic metalowa, umiarkowanie heroiczna determinacja, jednak bez tego jakże pożądanego helleńskiego rysu ogólnego. I tak się lekko tylko ten IRON MAIDEN przewija w bojowych The Seventh Day i Black Horses (tu pewnie najbliżej do stylu z "Powerslave"). Nawet jeśli pewne riffy wydają się już mocno wyeksploatowane, jak w średnio szybkim, rytmicznym Alive For A Night, to Katsionis ubarwia to ornamentacjami ni to folk metalowymi, ni to wynikającymi z doświadczeń BLACK SABBATH i jest ciekawie. Silver Moon dłuższy od poprzednich rozpoczyna się jako utwór balladowy, potem jednak się rozkręca i ponownie przychodzi  na myśl w głównym temacie muzycznym i sposobie jego przedstawienia album "Powerslave". Naked In The Fire zaskakuje niby bardziej amerykańskim podejściem do rycerskiego heavy metalu w zwrotkach, ale jeszcze bardziej wyjątkowo czytelnym, atrakcyjnym refrenem oraz pewnymi power metalowymi chwytami we współpracy gitary i sekcji rytmicznej. Wizerunek albumu jest nieco rockowo ocieplony podniosłym w refrenie songiem refleksyjnym o zdecydowanych cechach metalowego hymnu Love In The Dark, gdzie Bob Katsionis gra piękną prawie AOR partię klawiszową i po prostu fenomenalne solo, w którym gitara mówi więcej niż nieraz na całej innej płycie. I to jest wspaniały romantyczny metalowy hit! Potem zmiana nastroju i jest szybko, z finezyjnymi atakami basu i drobnymi wartościami gitary w pełnym rozmachu i energii The World Is A Stage, po którym następuje kulminacja w postaci najdłuższego Storm The Walls. To monumentalna bojowa kompozycja w fanfarowym stylu, patetyczna, genialnie zaśpiewana z rozległym epickim refrenem. Moc! Finezyjna część instrumentalna zawiera mrok zaimplementowany w bardzo zgrabny sposób. Potężny rycerski heavy metal!

Realizacja to robota Boba Katsionisa i jest to zrobione staranie, z głośną perkusją, mocną gitarą i ogromną klarownością. Nasuwa się wrażenie soundu lat 80tych, ale jednak realizowanego współczesnymi środkami i metodami techniki nagraniowej.
Bardzo udany, uniwersalny album z tradycyjnym heavy metalem, bardzo wyrównany pod względem jakości kompozycji, z kilkoma  prawdziwymi, heroicznymi hitami, choć nieco sterylny w wymowie w części pierwszej. Oczywiście, fantastyczne Love In The Dark oraz Storm The Walls na miejscu pierwszym. Może do najlepszych płyt z NWOTHM z ostatniego okresu trochę brakuje, niemniej pozycja obowiązkowa dla fanów gatunku, bo Boba, Artura i znakomicie się tu prezentującej sekcji rytmicznej po prostu trzeba posłuchać.


ocena: 9/10

new 8.03.2022

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Rock of Angels Records.
Stray Gods - Olympus (2023)

[Obrazek: 1135133.jpg?1953]

tracklista:
1. Out of Nowhere 04:17
2. Ghost from The Future 04:07
3. The Other Side of The Mirror 06:44
4. The Sign 06:23
5. Abel & Cain 04:01
6. Fortune Favors the Bold 04:16
7. Angels of Light 05:15
8. Olympus 10:10

rok wydania: 2023
gatunek: heavy metal
kraj: Grecja/Portugalia

skład zespołu:
Artur Almeida - śpiew
Bob Katsionis - gitara, instrumenty klawiszowe
Yiannis Makris (John McRis) - gitara
Gus Macricostas - gitara basowa
Thanos Pappas - perkusja


Doprawdy, należy podziwiać twórczą aktywność Boba Katsionisa. 23 czerwca ponownie pojawia się ze znakomicie debiutującym w roku ubiegłym STRAY GODS w barwach greckiej wytwórni Rock of Angels Records. Tym razem jako drugi gitarzysta wspiera go John McRis czyli Yiannis Makris, także z Grecji.

Od IRON MAIDEN się tu nie ucieknie. Out of Nowhere wprowadza w świat heroicznego styli Brytyjczyków, kapitalne wokale Artura dodają do tego sto procent autentyzmu, przy czym są jednak i akcenty klasyczne dla heavy i power greckiego. No, ale jednak IRON MAIDEN jest w przewadze. Świetnie to wyszło w tych średnio szybkich tempach. I IM w odwrocie Ghost from The Future i tu melodyka jest zupełnie inna, gdzieś z tak dalekimi echami IMAGINERY. Jaka świetna, zniewalająca klimatem melodia! Jakie misterne, polatujące ku niebo solówki obu gitarzystów!
Łagodny, podniosły klimat, wyważony dramatyzm emanuje z The Other Side of The Mirror. Co za moc klasycznego heavy z odwołaniami do lat 80tych i pozbawionego barbarzyńskości heroizmu. I wokal Almeida tym razem także mniej wpadający w manierę Dickinsona, ale tylko trochę. Ładny bas w tle słychać w The Sign i początkowo to tak przypomina BLACK SABBATH Martin Era i jest bardzo dobre, do momentu gdy się nie pojawia kapitalny, zdumiewający nośnością refren, praktycznie zupełnie oderwany od  samego charakteru utworu. Ależ Moc! Ależ gitarowe ozdobniki do tego! Mało metalowych zachwytów i wzruszeń? To jeszcze jest Abel & Cain, rwący do przodu w maidenowskich tempach i z jeszcze jednym przecudownej urody romantycznym refrenem. Artur to jest jednak zdumiewający wokalista, po prostu zdumiewający. I metalowa potęga bojowego heavy metalu narasta od balladowej do naznaczonej dumą SABATON w znakomitym i żywiołowo zakończonym Fortune Favors the Bold. A ponieważ "szczęście sprzyja odważnym", to zaraz potem rozmarzona gitara rozpoczyna poruszająco Angels of Light i znowu ten twardy w rifach i łagodzony śpiewem IRON MAIDEN, ale do tego to jest przebojowe, nośne radiowo. I te ozdobniki przewodnie budowane przez gitarę solową, Cudo!
Dziesięciominutowy kolos tytułowy Olympus zamyka ten LP. Greckie narodowe motywy muzyczne pojawiają się nagle, po ciekawym wstępie gitarowym, jest klimatyczna prog rockowa partia instrumentalna jest także sporo akcentów maidenowskich i piękny dialog greckich gitarzystów ogólnie jednak, gdy się do tego doda wokal Artura w czystej stylistyce Dickinsona, to mamy coś na kształt t remake najdłuższych kompozycji z "Powerslave" IRON MAIDEN z 1984 roku. A akustyczne zakończenie oparte zostało na tym samym motywie co to z openera.

Nasos Nomikos tak trochę podpatrzył sound IRON MAIDEN z 1988 i jest on czytelny, gładki, nie za ciężki w gitarach oraz nie za głośny w ustawieniu perkusji. Te zbieżności można lepiej wychwycić w stonowanych gitarowych fragmentach wielu kompozycji.
Almeida plus Katsionis równa się sukces. No, teza może zbyt śmiała, ale w tym przypadku trafna. Jest to wyborny album z klasycznym heavy metalem, wykonany na wirtuozerskim poziomie i zawierający kompozycje jeszcze lepsze niż te z debiutu. Refreny, jakie tu można usłyszeć, pozostają w pamięci, a gdy się lekko zatrą w niej, to zaraz jest chęć do tego wrócić, by w głowie rozbrzmiewały na nowo.


ocena: 9,8/10

new 20.06.2023

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Rock of Angels Records.