Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Venom
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Venom - Welcome to Hell (1981)

[Obrazek: 860.jpg?1301]

tracklista:
1.Sons of Satan 03:38
2.Welcome to Hell 03:15
3.Schizo 03:34
4.Mayhem with Mercy 00:58
5.Poison 04:33
6.Live like an Angel (Die like a Devil) 03:59
7.Witching Hour 03:40
8.One Thousand Days in Sodom 04:36
9.Angel Dust 02:43
10.In League with Satan 03:35
11.Red Light Fever 05:14

rok wydania: 1981
gatunek: NWOBHM
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Cronos (Conrad Thomas Lant) - śpiew, gitara basowa
Mantas (Jeffrey Dunn) - gitara
Abaddon (Anthony Bray) - perkusja


Na początku było ich czterech. Jesus Christ (Clive Archer) dostąpił zaszczytu zaśpiewania Angel Dust na pierwszym demo "Demon", wydanym w rok po założeniu zespołu w Newcastle. Jednak pierwszy oficjalny singiel "In League with Satan/Live like an Angel" to już trio i tu gardło zdziera, chwaląc Szatana, sam Cronos. Swoją drogą, pogratulować odwagi wytwórni Neat. Wydać singiel z taką okładką i z taką muzyką w czasie, gdy debiut IRON MAIDEN uznany został przez wielu za wyraz muzycznej dewiacji...
Neta chyba jednak wiedział co robi. Skrajnie uproszczona, nad wyraz brutalna (jak na owe czasy), kontrowersyjna i obrazoburcza tekstowo muzyka, absolutnie prymitywna w realizacji...(Keith Nichol Mistrz!). Do granic możliwości przesterowany bas zlewający się z surową gitarą i niejednokrotnie przejmujący rolę wiodącą. To chwyciło, niesamowicie chwyciło. Nie jest prawdą, że Neat coś ryzykował wydając 1 grudnia 1981 album "Welcome To Hell". Tego samego dnia wydały go także Banzai Records w Kanadzie, Base Records we Włoszech, Bernett Records we Francji, Victoria w Hiszpanii i Trio Records w Japonii (specjalnie utworzona dla tej płyty). To się po prostu musiało sprzedać i się sprzedało.

Obok RAVEN to właśnie VENOM wykreował specyficzną manierę rytmiczną riffów określaną jako szkoła z Newcastle i to VENOM doprowadził ją do perfekcji. Przepotężne, wyładowane energią NWOBHM killery takie jak Sons of Satan, Live like an Angel (Die like a Devil) czy Angel Dust przeszły do historii nie tylko jako mega klasyki, ale i fundamenty thrashu i speed/heavy. No i oczywiście napędzały jeszcze przez kilka lat maszyny wielu brytyjskich grup NWOBHM, nie tylko z metalowego okręgu Newcastle. A szczególnie ten riff główny i tempa niesamowitego Red Light Fever. Tego po prostu nie można było zagrać lepiej. W pewnym sensie VENOM prezentuje tu także muzykę stanowiącą pomost pomiędzy NWOBHM i MOTORHEAD, bo o diable można także rokendrolowo, jak w kapitalnym Schizo czy Poison.  Analogii nie słyszy tylko głuchy. Absolutnie uproszczona melodia Welcome to Hell to przecież także kroczący nieubłaganie rokendrol. I nie brak tu niczego, nawet jakże przebojowego refrenu w In League with Satan. Och, jak to ociepla wizerunek Pana Piekieł! A Jego sercu bliski jest na pewno przerażający (oczywiście jak na rok 1981) One Thousand Days in Sodom. No, a w speedowym wydaniu w Witching Hour. Obłęd w oczach! Jest to fenomenalny, często niedoceniany klasyk VENOM.

Albumów o tak wielkim znaczeniu dla historii heavy metalu i jego ewolucji nie ma zbyt wiele. Ten jest pierwszym, ale nie ostatnim w dorobku zespołu. "Black Metal" nadciągnie niebawem.

"Welcome to hell,
  Welcome to hell,
  Welcome to hell,
  Welcome to hell."


ocena: 9,999(666)/10

new 10.04.2022
Venom - Black Metal (1982)

[Obrazek: 861.jpg?5618]

[Obrazek: 427572.jpg?1209]

tracklista:
1.Black Metal 03:45
2.To Hell and Back 03:04
3.Buried Alive 04:19
4. Raise the Dead 02:48
5.Teacher's Pet 04:46
6.Leave Me in Hell 03:37
7.Sacrifice 04:31
8.Heaven's on Fire 03:43
9.Countess Bathory 03:44
10.Don't Burn the Witch 03:20
11.At War with Satan (preview) 02:14

rok wydania: 1982
gatunek: NWOBHM
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Cronos (Conrad Thomas Lant) - śpiew, gitara basowa
Mantas (Jeffrey Dunn) - gitara
Abaddon (Anthony Bray) - perkusja

Co można napisać o "Black Metal"? Chyba już wszystko zostało napisane, łącznie z elaboratami, czy black wywodzi się w prostej linii od "Black Metal" czy też nie ma tym gatunkiem nic wspólnego.
Ponieważ nadal nie wiadomo ile diabłów mieści się na główce szpilki, pozostaje stwierdzić, że Neat wiedział co robi, przedłużając kontrakt płytowy z VENOM. Aura skandalu wokal debiutu obrosła taką legendą, że teraz trudno odróżnić już prawdę od apokryficznego marketingu... Tak czy inaczej, winylowy "Black Metal" został wydany 1 listopada 1982 przy czym side A zatytułowano "Black", a side B - "Metal". Ukazała się także specjalna wersja "picture vinyl", co w tamtym czasie było dużą rzadkością. Jakość nagrań jest jak należy fatalna i mało czytelna, co więcej, wydane po latach remastery wcale nie brzmią wiele lepiej, więc zapewne sam Szatan nie życzył sobie, by to "ładnie" brzmiało.
Producentem był guru NWOBHM Keith Nichol i on chyba wiedział najlepiej jak to powinno wyglądać...

VENOM tańczy z diabłem chuligańskiego speed/ rokendrola przy perkusyjnej nawałnicy Abaddona, rzężącym basie Cronosa i rozmytej cofniętej gitarze Mantasa, a Cronos wyśpiewuje niedbale te teksty, które w roku 1982 były uznane w purytańskiej Anglii za obrazoburcze, na szczęście nie przez młodzież, która szybciutko wykupiła pierwszy nakład, w tym także kasetowy.
Warto przy tej okazji nadmienić, że wersja CD ukazała się dopiero dziesięć lat później w 1992 nakładem brytyjskiej wytwórni Castle Communications.

Black i Metal. Faktem jest, że trudno wybić z ręki argument iż Buried Alive to nie jest black metal. No chyba jednak jest, a pierwsza część świadczy o tym nad wyraz dobitnie. To chyba jednak na tyle, bo wszakże Black Metal to raczej speed metalowe credo zespołu niż sławienie Szatana jako takiego, a przy tym ile w tym realnego luzu i doskonałej melodii!
Grając nieco wolniej, dbają o atrakcyjność melodii w Leave Me in Hell i ten rockowy luz dorównuje tu bezwzględnie MOTORHEAD, tak jak i w pięknie otoczonym gorąca smołą To Hell and Back, choć tu rokendrola mniej, a więcej riffów klasycznych dla NWOBHM. Absolutne zniszczenie sieją w Raise the Dead i tu "czarnego" rokendrola jest w rytmice nie 100 a 200%. Nie zawsze się też wspomina o tym, że po części styl solówek gitarowych jest wzorowany na sposobie gry Iommi z BLACK SABBATH i w tym numerze to słychać. Ogarnięty pozytywnie zakręconym szaleństwem z partią blues rockową, to często niedoceniana perła z tej płyty. Chyba nawet za często, tak jak z kolei przeceniany jest Countess Bathory, którego liczba coverów do chwili obecnej jest imponująca. Za to killerem absolutnym jest Sacrifice i ten riff główny wszedł do kanonu metalowych z całą pewnością i praktycznie od razu. Newcastle, Newcastle!Jasne i wpełni oczywiste jest to, że Heaven's on Fire, niesamowity w swej prostocie to ultra klasyka speed metalu. Jeszcze raz Heaven's on Fire, i jeszcze raz. Cały amerykański speed/heavy na tym wyrósł, a kto sądzi inaczej ten błądzi. Mało? Zniszczenie w "surowym jak VENOM" Don't Burn the Witch i roztargnione podrygiwanie z Szatanem w sztandarowej riffowej oprawie NWOBHM metalowego okręgu Newcastle.
Mieli pomysł na więcej, wiedzieli, że zrobią więcej i preview At War with Satan znalazł się na tym nieprzypadkowo. To już jednak nieco inna metalowa historia i kolejny rozdział w muzycznej księdze VENOM.

Black? Metal!


ocena: 9,5/10

new 9.06.2022