Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Veiled in Scarlet
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Veiled in Scarlet - Reincarnation (2022)

[Obrazek: 1024254.jpg?0534]

Tracklista:
Disc 1
1. Shadow of Death 01:20     
2. Cradle of Insanity 05:15     
3. Lunar Eclipse 05:16     
4. Devil in a Dream 05:48     
5. Suicide Diary 06:10     
6. Clot 06:31     
7. Broken Sleep 06:21     
8. Cage 05:30   
      
Disc 2
1. xGODx 01:45     
2. Cannibalistic Dream 04:29     
3. Siren Night 06:28     
4. Plastic Arts 04:18     
5. Angel's Grave 05:43     
6. Bloody Gates 06:28     
7. Sea of the Silence 04:35     
8. Funeral of Light 05:54

Rok wydania: 2022
Gatunek: Melodic Death Metal
Kraj: Japonia

Skład:
Shin - śpiew
Izo - gitara
Keija - bas, perkusja, instrumenty klawiszowe


VEILED IN SCARLET powraca i tym razem album został nagrany w trzyosobowym składzie, ponieważ basista Satoshi z powodów zdrowotnych musiał opuścić zespół, a płytę wydało Walkure Records 11 maja 2022 roku.

Nie do końca byłem przekonany, czy powinien zostać opisany, ale po ostatecznym odsłuchaniu można uznać, że warto, przy okazji jest to bardzo praktyczne, bo wyklucza opisywanie innego zespołu.
Określanie Reincarnation mianem nowego albumu jest nie do końca właściwe i tutaj potrzeba trochę historii.
Materiał na ten album nie jest nowy i tych 80 minut muzyki imponującej i wykonanej na bez wątpienia wysokim poziomie, pochodzi z dwóch płyt poprzedniego zespołu Keija, SERPENT, założonego w 1993 roku, a któremu udało się zadebiutować dopiero w 2005 roku pod patronatem japońskiej wytwórni Soundholic, znanej w tamtym regionie z wydań znakomitych grup euro power jak DERDIAN, ARTHEMIS, FALCONER i takich perełek jak ANGELO PERLEPES MYSTERY.
Taka muzyka w Japonii była pewnym novum, zespół nagrał dwa albumy, ale co do rozpadu grupy trudno znaleźć potwierdzone informacje i jedne źródła wspominają o 2008 roku, inne o okolicach 2010.
I z tych prochów powstało VEILED IN SCARLET, które założył Keija razem z innym byłym muzykiem SERPENT, Hiroki.
Prawdopodobnie pomysł na odświeżenie tego materiału i przypomnienie pojawił się z powodu sukcesu, jakie odniosło SERENITY IN MURDER i MY MATERIAL SEASON (oraz oczywiście zaprezentowania jakiegoś materiału przez sam zespół), ale moim zdaniem takie odświeżenie było potrzebne.
O ile brakuje kilku kompozycji - Awakening - In the Dark, Painted by Blood, Severence w stylu CHILDREN OF BODOM, Slave - to nie są to utwory, za którymi warto ronić łzy, bo to była zwykła, muzyczna poprawność CHILDREN OF BODOM i nie do końca porywająca kopia IN FLAMES. Daleko temu było do poziomu odświeżenia gatunku SERENITY IN MURDER.
No ale wróćmy do materiału Reincarnation i jego jakości. Suicide Diary jest znakomitym pokazem melodic death metalu w japońskim wykonaniu, z delikatną melodią i są to podwaliny pod MY MATERIAL SEASON, muzyki nostalgicznej, ale z dużą mocą. Od strony wykonawczej nie stwierdziłem większych zmian względem SERPENT i jest to wierne odtworzenie tych albumów, ze smakiem i szacunkiem jak to zrobiło LEGION OF THE DAMNED na FEEL THE BLADE.
Cradle of Insanity to świetnie zagrane KALMAH z pierwszych dwóch płyt z bezbłędnymi solami gitarowymi, podobnie Lunar Eclipse i tutaj delikatne ozdobniki neoklasyczne są bardzo dobre. Mimo silnych inspiracji CHILDREN OF BODOM i szczególnie KALMAH, to słychać tutaj japońską jakość i melodię, dobre jest Devil in a Dream w stylu wczesnego IN FLAMES, perfekcyjny jest Broken Sleep ze swoimi nawiązaniami do nostalgicznego i szorstkiego, balladowego KALMAH. Przestrzeń i moc jak w My Nation i Moon of My Nights.
Cage to też KALMAH, dumny i bezlitosny i tutaj słychać, jak nagranie tych kompozycji na nowo zyskuje i o ile lepiej zaznaczone jest tło klawiszowe, które znakomicie podkreśla melodie i refreny.
Druga płyta to więcej KALMAH, ale Cannibalistic Dream to muzyczna poprawność, którą ratuje bardzo dobre solo. Niewiele lepiej wypada nieco za długi Siren Night. Po morderczych salwach CD1 Plastic Arts jest tylko niezły, szczególnie w porównaniu z bardzao dobrym Bloody Gates, ale Angel's Grave to znów refleksyjny KALMAH i jest to znakomicie zrealizowane. Sea of the Silence to świetne nawiązanie do For the Revolution i tutaj nikt nie zarzuci im lekkości jak to było w przypadku KALMAH.
Z wolniejszych utworów, Funeral of Light wypada najsłabiej, głównie przez ograną melodię i braki w aranżacjach dalszych planów w porównaniu do kompozycji poprzednich w tym stylu. Nie ma takiej przestrzeni i tak mocno zaznaczonego klimatu. Zwyczajnie zabrakło pomysłu i tutaj myślę, że na tym ponownym nagraniu ten kawałek mógł zyskać i można było trochę to ubogacić od strony aranżacji, zrobić coś, aby lepiej podkreślić melodię... Końcówka klawiszowa piękna, klimatyczna i może trzeba było iść w tę stronę. Może dać też wykazać się bardziej Izo, który bez wątpienia jest bardzo dobrym gitarzystą, ale nie za bardzo miał szansę się wykazać w swoim stylu jak na albumach wcześniejszych.

Keija rozegrał to wszystko świetnie i energia sekcji rytmicznej jest tutaj bezdyskusyjna, mimo tego, że w większości bas jest raczej przedłużeniem sekcji. Yoshiaki Shingyochi zaśpiewał za to ten materiał bezbłędnie, momentami może nawet lepiej od Kena w SERPENT, mimo braku jego szorstkości i głębokiego growlu.
Brzmienie jest świetne. O ile debiutowi SERPENT można było zarzucić typowe przybrudzenie, a drugiej może zbyt płaską perkusję, tak tutaj wszystko jest mocne, czytelne i selektywne, znacznie lepiej podkreślono dalsze plany, w tym klawiszowy, i słychać mocny, metaliczny bas. Perkusja dosłownie rozszarpuje. Sound stylizowany na typowo fiński, ale do którego nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Bardzo dobra realizacja.
Może to i nie jest nowy materiał, ale przedstawienie go dla szerszej publiczności to plus, bo SERPENT po prostu nie trafiło w swój czas i japoński metal nie był jeszcze tak rozchwytywany.
SERPENT MKII z lepszym brzmieniem i tak samo solidnym wykonaniem, chociaż i z tymi samymi minusami, jeśli chodzi o niektóre kompozycje, ale i tak można uznać to za The Best Of...
Puryści raczej wrócą do SERPENT. Ja już nie muszę, bo zrobiłem to już teraz i nie żałuję.


Ocena: 8.4/10

SteelHammer