Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Prime Creation
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Prime Creation - Prime Creation ( 2016)

[Obrazek: 583347.jpg?5040]

tracklista:
1.Years of Crossness 03:33
2.War Is Coming 03:52
3.Born in Fear 03:32
4.27 04:42
5.In the Red 03:47
6.Friend of Trash 03:40
7.Scream 03:40
8.Crown of Creation 05:07

rok wydania: 2016
gatunek: power metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Esa Englund - śpiew
Robin Arnell - gitara
Mathias Kamijo - gitara
Henrik Weimedal - gitara basowa
Kim Arnell - perkusja


Gdy w roku 2015 rozwiązany został MORIFADE, to jego instrumentaliści zaprosili do współpracy wokalistę SILVERDOLLAR Esa Edlunda i tak powstał PRIME CREATION. Zespół związał się z niedużą wytwórnią Rambo Music z Göteborga i to ona wydała ich s/t debiut w maju 2016 roku.

Ekipa PRIME CREATION pozostała wierna stylistyce power metalowej, jednak nieco bardziej gatunkowo złożoną, gdzie słychać wpływy modern metalu na bazie pewnych rozwiązań typowych dla industrial metalu, ale także specyficzną melodyjność w melancholijnym stylu, charakterystyczną w Szwecji chociażby dla NOCTURNAL RITES. W sumie, nie jest to złe, jest w jakimś stopniu odrębne od tego co się zwykle w power metalu szwedzkim słyszy, a gdyby szukać jakichś bliższych analogii, to nasuwa się porównanie z debiutem MANIMAL czy też z INCRAVE. Gitarowo jest to intensywne, zarazem jednak czuje się pewien chłód i atmosfera tych utworów jest nieco duszna, nawet gdy pojawiają się łagodniejsze refreny, jak w War Is Coming, 27 czy też In the Red, gdzie choć sama kompozycja jest raczej mało porywająca, to refren jest bardzo udany i bliski stylowi późnego NOCTURNAL RITES.
Lekko trashowe naleciałości z dodatkiem groove stanowią fundament utworów szybszych takich jak Friend of Trash, Years of Crossness czy Born in Fear, gdzie praca gitarzystów jest nad wyraz interesująca i to najciekawsze ich partie na tym albumie. Ekipa ma jednak problem z tworzeniem realnie chwytliwych melodii, a przecież słychać, że to także jest tu ważne, niemniej nie wychodzi i takim przykładem jest tu Friend of Trash. Tak jest w większości przypadków. Czegoś brakuje, coś mogło być lepiej przemyślane, przy czym w mniejszym zakresie dotyczy to Scream, gdzie akurat refren jest chwytliwy i zapadający w pamięć w swym rockowym rozbujaniu.
Najlepsze zostawiają na koniec i Crown of Creation to delikatniej zaśpiewany utwór może i w bardziej mainstreamowym nurcie szwedzkiego power metalu, ale i ubarwiony lekkim rysem progresywności melodyjnej zaczerpniętej od HARMONY.

Brzmienie jest rozpoznawalne jako szwedzkie i jako szwedzkie w power metalu, moc gitar odpowiednia, wykonanie na poziomie do jakiego przyzwyczaił MORIFADE, a Esa w nieco bardziej klimatycznym repertuarze pokazał się z dobrej strony.
Ogólnie to jednak czegoś w tym wszystkim brakuje, by był to power metal lepszy niż tylko dobry.


ocena: 7,2/10

new 20.06.2023
Prime Creation - Prime Creation ( 2019)

[Obrazek: 791363.jpg?3549]

tracklista:
1.Fingers Crossed 04:27
2.Lost in the Shades 04:24
3.Before the Rain 04:33
4.Pretend till the End 04:58
5.Walk Away 04:10
6.All for My Crown 04:01
7.A Beggar's Call 06:19
8.Tears of Rage 04:55
9.Endless Lanes 04:38

rok wydania: 2019
gatunek: power metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Esa Englund - śpiew
Robin Arnell - gitara
Rami Tainamo - gitara
Henrik Weimedal - gitara basowa
Kim Arnell - perkusja


W roku 2017 Rami Tainamo został nowym gitarzystą, ale nowa płyta ukazała się w końcu września 2019 nakładem własnym.

Tak w zasadzie niewiele się zmieniło. Mocne akcenty gitarowe w stylu modern z groove odcieniem zostały osią kompozycji o melancholijnych, ale żywych tempach klimacie z odrębnie budowanymi zazwyczaj lżejszymi refrenami, często o melodyjnym progresywnym wydźwięku, jak w Fingers Crossed, Lost in the Shades, Pretend till the End i niemal wszystkich pozostałych. Przeważnie nie są one wcale złe, poza tym zupełnie nieudanym z All for My Crown. A szkoda, bo zasadniczy dosyć drapieżny i modern motyw główny zasługuje na lepsze refrenowe zwieńczenie. Niekiedy sięgają do riffowej skarbnicy EVERGREY i zapewne dlatego Lost in the Shades w tych zasadniczych partiach jest interesujący. Before the Rain wydaje się być bardziej odnoszącym się do debiutu, choć refren ponownie nad wyraz złagodzony. Warto też zauważyć, że Esa Englund jako wokalista delikatny jest raczej bezbarwny i te mocne złagodzenia niespecjalnie wychodzą zespołowi na dobre. Bardzo przeciętnie prezentują utwory ogólnie, utrzymane w wolniejszych tempach jak Pretend till the End, który poza krótkimi fragmentami jest monotonny, z drugiej strony jednak mocno akcentowany i niemal kroczący, chłodny w zwrotkach Walk Away coś intrygującego w sobie ma. No i ma na pewno najlepsze solo gitarowe na tym albumie. W tym wszystkim zbliżają się do późnego HARMONY, może także w tej otoczce smutnawej rezygnacji do koncepcji muzycznych ESSENCE OF SORROW.
Zapewne centralnym punktem miał być najdłuższy, refleksyjny i łagodnie dramatyczny A Beggar's Call, ale wyszło jak wyszło w opcji progresywnego potraktowana modern power metalu.
Monotonia się wkrada po pewnym czasie i Tears of Rage umieszczony pod koniec robi wrażenie mniejsze, niż na to zasługuje, bo to najbardziej tu przemyślana kompozycja i ogólnie najlepsza. Powinna otwierać ten LP. Tyle, że gdyby otwierała, to by potem następowało stopniowe rozczarowanie podobnymi, ale mniej udanymi pomysłami i ich realizacją.

Bardzo szwedzki sound, bardzo szwedzki metal. Pewnie poza Szwedami potrafiliby tak zagrać tylko Włosi, jeśli mieliby chęć na naśladownictwa. W sumie płyta dla tych, którzy się lubią smucić i melancholijnie rozmyślać, ale nie za bardzo, oraz lubią przebojowość refrenów o prog rockowym wydźwięku, ale niekoniecznie...


ocena: 7,1/10

new 26.06.2023
Prime Creation - Tell Freedom I Said Hello ( 2023)

[Obrazek: 1142782.jpg?4357]

tracklista:
1.Tell Freedom I Said Hello 02:09
2.Promised Land 03:46
3.Erased 05:10
4.State Dominion 03:46
5.Fallen 03:58
6.Journey Through a Wasteland 04:05
7.Receiver of Memory 04:17
8.My Last Farewell 06:02
9.Into My World 03:42
10.Dystopia 05:36

rok wydania: 2023
gatunek: power metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Esa Englund - śpiew
Robin Arnell - gitara
Rami Tainamo - gitara
Henrik Weimedal - gitara basowa
Kim Arnell - perkusja


Jakiś czas temu PRIME CREATION zapowiedział pojawienie się trzeciej płyty i co grupa tym razem przygotowała, ujawni grecka wytwórnia Rock of Angels Records 25 sierpnia.

Specyficzna okładka. Kilka podobnych już szwedzkie zespoły power i heavy metalowe kiedyś zaprezentowały i zwiastowały one metal melodyjny i klimatycznie melancholijny. Zresztą, i PRIME CREATION też wspomniał, że tej melancholii i refleksji będzie tym razem jeszcze więcej niż poprzednio. I faktycznie jest, w ramach mrocznej wizji przyszłości świata, upadku cywilizacji i norm społecznych. Nie jest to jednak koncept i dystopia w Dystopia pojawia się tak jasno określone dopiero na końcu. Przedtem mamy riffowe inspiracje EVERGREY w Promised Land i jednak ten sam schemat, co na albumach poprzednich w mocno złagodzonych, choć klimatycznie refleksyjnych refrenach. I podobnie są skonstruowane Erased i bardziej frapujący State Dominion, gdzie trzeba potoczysty, gdzie trzeba posępny w gitarowych atakach, dobiegających gdzieś z głębi. Elektroniczne elementy Fallen nie nachalne, przebojowość refleksyjna także i świetnie to potem dramatycznie narasta, szkoda tylko, że realnie bez kulminacji. Te refreny są podobne do siebie, trochę za bardzo podobne... Pewna udana koncepcja się pojawia od początku, ale jest zbyt często wykorzystywana i fajny refren Journey Through a Wasteland, to po prostu już był fajny w ten sposób w innych wcześniejszych utworach. Tak, to repetywne granie i to słychać w Receiver of Memory i Into My World. Balladowy wstęp z gitarą akustyczną do My Last Farewell taki sobie, potem kilka prób zagrania pod progresywne zespoły norweskie z ekstraklasy, ale do niej nie dołączają. Finałowa Dystopia ma swój urok, pewnie dlatego, że odeszli od dominującego tu schematyzmu w konstrukcji utworów. Jest też i doskonale uwypuklony mrok i melodia autentycznie wciągająca i stylistycznie odrębna od reszty, tak do siebie podobnej.

Bez wątpienia najlepszy występ Esa Englund w PRIME CREATION tym razem zaliczył. Wczuł się w rolę i jest autentyczny w swoim przekazie, który przecież wcale łatwy do wyartykułowania nie jest. Instrumentaliści natomiast dosyć sztywno trzymają się formuły wypracowanej jeszcze w roku 2016 i ich gra jest solidna lecz zachowawcza. Mix i mastering wykonał Niels Nielsen, ten sam, który w roku 2021 tak pięknie zrealizował debiut VIRAL i tu mamy bardziej dopieszczoną wersję soundu z płyt poprzednich, bardziej miękką, bardziej dopracowaną na planie drugim oraz z ciekawie ustawioną perkusją.
Ogólnie, wyszła tak mniej barwna w motywach przewodnich i gitarowych zagrywkach wersja EVERGREY i NOVERIA w połączeniu z melodic modern refrenami średniej klasy. Pomimo dosyć ciężkiej tematyki płyta jest w odbiorze przystępniejsza niż  poprzednie i lepiej aranżacyjnie przemyślana. Wciąż to jednak raczej hermetyczne granie dla pewnego ściśle określonego grona słuchaczy power metalu, który w pełni tego słowa znaczenia power metalem nie jest.


ocena: 7,8/10

new 26.06.2023

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Rock of Angels Records