Drużyna Spolszczenia

Pełna wersja: Eveth
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Eveth - Sellado el destino (2024)

[Obrazek: 1225036.jpg?2145]

tracklista:
1.Un nuevo mundo 04:00
2.Despiértame 03:24
3.Aunque me cueste la piel 03:38
4.Hijos de las estrellas 05:01
5.Mi verdad 04:11
6.Dueña del amanecer 03:52
7.Aprendiendo a partir 04:08
8.Lazos rotos 03:20
9.Espejo de luna 04:17
10.El mandato 04:00
11.Versos al diablo 04:36
12.Viento y fuego 05:13

rok wydania: 2024
gatunek: melodic power metal/ melodic heavy metal
kraj: Hiszpania

skład zespołu:
David Dalmau Vazquez - śpiew
David Kamstedt Pérez - gitara
Gabriel Recio - gitara basowa
Alberto Barrientos Risco - perkusja

EVETH to zespół z Balearów, który na koncie już spory dorobek płytowy, a teraz po raz pierwszy jego muzykę zaprezentowała słynna wytwórnia Maldito Records. Nowa płyta zespołu została wydana 3 kwietnia 2024.

Do tej pory grupa od 2011 proponowała zasadniczo heavy/power, wzorowany w dużej mierze na ZENOBIA. Były to dobre płyty, ale bez jakiegoś szczególnego błysku, pokazujące, że główną rolę gra tu gitarzysta David Kamstedt Pérez, a jego zagrywki to największa atrakcja muzyki EVETH.
Tym razem zespół postanowił położyć większy nacisk na melodie chwytliwe, nieskomplikowane, o atrakcyjnych nasyconych rockiem refrenach. Jak można usłyszeć, w takich klimatach bardzo dobrze się czuje wokalista David Dalmau Vazquez, który w twardszym i bardziej heroicznym repertuarze prezentował się raczej średnio. Tu może balladowy song w niekoniecznie latino manierze  - Mi verdad jest taki sobie, ale ogólne przezbrojenie zespołu w arsenał melodic power metal o soczystym brzmieniu wyszedł tej ekipie na dobre w atrakcyjnych, zadziornie zagranych i dobrych tempach Un nuevo mundo (taki nieco mocniejszy w gitarach od większości), Despiértame, czy też znakomitym Hijos de las estrellas, rozkwitającym w refrenie. Czasem jednak proporcje pomiędzy hard rockiem, a power metalem są lekko zaburzone, jak w Aunque me cueste la piel. Solidna jest centralna część albumu z szybkimi Dueña del amanecer oraz zwiewnym i bojowym zarazem Aprendiendo a partir ze świetnym refrenem i solem gitarowym. Częściowo akustyczny song Lazos rotos raczej przeciętny jak na warunki latino power, ale w mocniejszej części nadrabia pewną bladość tej akustycznej. Trochę nieprzerysowanego, przyjemnego mixu power i hard'n'heavy w Espejo de luna, dobry szybki melodic power metalowy El mandato... i znowu wyborny popis Davida Kamstedta, oraz jedne z najlepszych partii wokalnych David Dalmau. Tu słychać dużo ze stylu ZENOBIA. Pewne echa takiego power metalu w folk manierze pojawiają się w spokojnie zagranym, łagodnym Versos al diablo i tu elementy i stylizacje typowe dla Włoch wysuwają się na plan pierwszy.
I chyba najlepsze zostawiają na koniec. To rozważnie rozwijany od akustyki po wybuchowe ataki power metalowe, w heroicznym stylu, Viento y fuego. Świetny numer i znowu słyszalna ZENOBIA w najlepszej formie.

I ciekawe jest to, że mastering wykonał Mistrz Jacob Hansen, który niezbyt często pracuje z zespołami hiszpańskimi. No, a ponieważ to jest Mistrz, to i sound jest mistrzowski. Soczysty, z ładnie podkreślonym basem i syczącymi blachami perkusji. Pośredni sound pomiędzy typowo europejskim a takim, jaki tworzą specjaliści hiszpańscy. Ogólnie znakomita robota.
Grający swobodniej i bardziej melodyjnie EVETH jest zespołem ujawniającym wszystkie swoje walory, dotąd nieco ukryte. Udany, najlepszy do tej pory album zespołu z Balearów.


ocena: 8,2/10

new 8.04.2024

Podziękowania dla wytwórni Maldito Records za udostępnienie tego albumu