Black Fate (GER) - Wersja do druku +- Drużyna Spolszczenia (http://druzynaspolszczenia.pl) +-- Dział: MMS - RECENZJE (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=183) +--- Dział: Heavy/Power/Melodic/Epic/Doom/Gothic... (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=186) +---- Dział: B (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=188) +---- Wątek: Black Fate (GER) (/showthread.php?tid=1349) |
Black Fate (GER) - Memorius - 17.06.2018 Black Fate - Commander of Fate (1986) Tracklista: 1. Heaven Can Wait 03:18 2. Champagne 03:36 3. Child Of Hell 06:03 4. Wild In The Streets 03:16 5. Warchild 06:00 6. Frozen Heart 06:04 7. Prelude 00:42 8. Midnight 05:12 Rok wydania: 1986 Gatunek: Heavy Metal Kraj: Niemcy Skład zespołu: Michael Hüttemann - śpiew Michael Roll - gitara Stefan Witt - gitara Frank Sondermann - bas Ralf Berndt - perkusja BLACK FATE przemknął po niemieckiej scenie jak meteor i zgasł.
Nagrali tylko ten jeden album i nic więcej po sobie nie pozostawili. Grupa została założona w 1984 w niemieckim metalowym zagłębiu, Nadrenii Westfalii. Udało im się szybko przygotować zestaw kompozycji na płytę, którą wydała wytwórnia Fate Records na fali zainteresowania rodzimym tradycyjnym heavy metalem, w tym przypadku nieco odmiennym od stylu ACCEPT czy GRAVE DIGGER. Średnio szybkie tempa i surowa gra pary gitarzystów Roll/Witt przypominała nieco styl grup brytyjskich z rejonu Newcastle, choć sam sposób wykonania był jak najbardziej tradycyjnie niemiecki - precyzyjny i nieco bezduszny. Tak surowo brzmi tu i czasem wokal Hüttemanna, trochę przesadnie szorstki do tej i tak wystarczająco szorstkiej muzyki. "Heaven Can Wait", "Champagne" zwarte, krótkie, z wyrazistymi refrenami i sprawnie odegranymi solami gitarowymi dają niemal pełny obraz tego albumu od strony niemieckiej. W numerach dłuższych są nieco łagodniejsi i próbują bardziej urozmaiconej gry z pewnym melancholijnym klimatem i dawką mroku, jak w "Child Of Hell", gdzie dużo ostrego niekomercyjnego heavy rocka pokazuje, że ten zespół stać na więcej niż tylko kwadratowe germańskie granie. Także gdy wokalista w tym graniu prostych riffowych kompozycji nie wrzeszczy wypadają zupełnie dobrze, tyle że z drugiej strony stają się zbyt ugrzecznieni. Na pewno nie zawodzą tu gitarzyści i to spokojne rozgrywanie w "Warchild" ma dużo wspólnego z tym, co robił TANK w dłuższych kompozycjach. Zespół z jednej strony niemiecki, a z drugiej taki brytyjski... Jest tu ballada "Frozen Heart", jakiej się w Niemczech po prostu nie nagrywało w tym czasie, bo to numer wypływający wprost z angielskiej tradycji pojmowania łagodnego, rockowego balladowego grania i analogii można szukać wśród nagrań na płytach grup z kręgu głównego nurtu NWOBHM. Piękna, oszczędna w środkach wyrazu kompozycja, a przy tym o niekomercyjnym charakterze. UK, a może nawet i amerykańskość cechuje zamykający ten album, bardzo interesujący "Midnight". Tu, gdzie styka się i heavy metal rycerski w tych dostojnych płynących w średnim tempie zwrotkach z jakimś innym graniem, bardziej odnoszącym się do klasyki heavy rocka. Tak, to niemiecko-brytyjska płyta z heavy metalem o brytyjskim brzmieniu z pierwszej połowy lat 80-tych. Zespół nietypowy poniekąd i trochę szkoda, że tak nagle zniknął bez śladu. Ocena: 8/10 7.01.2009 |