Dyslesia - Wersja do druku +- Drużyna Spolszczenia (http://druzynaspolszczenia.pl) +-- Dział: MMS - RECENZJE (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=183) +--- Dział: Heavy/Power/Melodic/Epic/Doom/Gothic... (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=186) +---- Dział: D (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=190) +---- Wątek: Dyslesia (/showthread.php?tid=1524) |
Dyslesia - Memorius - 19.06.2018 Dyslesia - In Veins, Hearts and Minds (2008) Tracklista: 1. All That Will Be 04:30 2. Dependance 04:09 3. Earthquakes 05:10 4. Golden Path 06:06 5. Face 04:59 6. Come To Me 04:22 7. Illusion 04:38 8. A Tale Is Done 03:24 9. Time Of Tension 04:02 10. Where I Learn To Forget You (Departure) 04:38 11. Earthquakes (Radio Edit) 03:45 Rok wydania: 2008 Gatunek: Power Metal Kraj: Francja Skład zespołu: Thierry Lebourg - śpiew Fabrice Dutour - gitara Francois Loprete - gitara Sylvain De Nicola - bas Francois Brisk - perkusja DYSLESIA był zespołem bardzo aktywnym na przełomie stuleci i nagrał w latach 1999-2002 trzy płyty z muzyką power metalową, ocenianą różnie, ale dającą grupie miejsce istotne wśród skromnej liczby bandów z Francji grającej tej gatunek metalu. Celował w prostych kompozycjach o sporej dynamice i często melodiach zwrotek znacznie lepszych niż nie zawsze atrakcyjnych i dopracowanych refrenów. Potem na wiele lat umilkli i album "In Veins, Hearts and Minds" wydany przez Rupture Music w kwietniu 2008 stanowił raczej nieoczekiwany powrót na scenę. Mimo upływu czasu zaprezentowali to samo co wcześniej, powielili te same błędy i ta płyta mogła w ich przypadku ukazać się równie dobrze pięć lat temu.
Typowy power metal wsparty pewnymi thrashowymi akcentami, może co najwyżej trochę chłodniejsza to muzyka w samych riffach przetykana wolnymi bardzo melodyjnymi fragmentami. Ostrzej śpiewający Lebourg z taką bliżej niekreśloną chrypką i wysiłkiem wypada często rozpaczliwie i to, co było w tym aspekcie takie wdzięczne wcześniej, tym razem drażni. Potężny bas warkoczący wraz z mocarną perkusją i od czasu do czasu nowoczesny ekscytujący riff jak w "Dependance" czy w "Face". Francuska elegancja tu schematyczna i sztywna na granicy bezduszności i na próżno szukać takich naiwnych, ale uroczych hiciorów jak pamiętny "Rest In Space", chociażby. Nieco więcej ciepła w "Earthquakes" i tu echa dawnych melodii są słyszalne, ale dobre wrażenie ulega zatarciu w dłuższym i nudnym, pozbawionym treści muzycznej, pełnym fałszów wokalnych "Golden Path". Dobre sola gitarowe, to trzeba oddać gwoli sprawiedliwości - różnorodne i bogate nawet zaskakujące niekiedy niebanalnymi motywami i wcześniej tego DYSLESIA raczej nie proponowała. Twardy, bezwzględny power metal w "Come To Me" z konkretną udaną melodią, to także pewne zaskoczenie i to najlepszy kawałek na płycie, gdzie także ta klimatyczna, wolniejsza partia jest zrobiona na wysokim poziomie i z intrygującym planem drugim. Ten sam chwyt zastosowany w "Illusion" już nie wypalił. W "A Tale Is Done" znów potwierdzili prawdę o sobie, że nie są mistrzami refrenów, a w ogranym w motywie głównym "Time Of Tension" już zaczynają męczyć. Uspokojenie na koniec następuje w akustycznej balladzie "Where I Learn To Forget You (Departure)" poprawnej, ale pozostawiającej obojętnym, może poza wskazaniem na dobry wokal tym razem i piękne solo rockowe gitarzysty. DYSLESIA nie chciała być radosna i słoneczna tym razem, zagrali nieco nowocześniej i bardziej w specyficznej manierze francuskiej, nie starczyło jednak pomysłów i wyobraźni na komplet przynajmniej dobrych numerów. Zapewne i umiejętności indywidualnych też zabrakło, aby w takim graniu się czymś wyróżnić. Album bardzo dobrze zrealizowany pod każdym względem, klarowny w doborze brzmienia instrumentów, czytelny, przejrzysty i z przemyślanym doborem poziomu mocy. Pozostawia jednak obojętnym, choć po kilku przesłuchaniach zyskuje odrobinę... po czym zaczyna nudzić. Dosyć obojętnie przyjęta została ta płyta i grupie nie udało się powrócić do grona zespołów francuskich, o których się mówi głośniej. Znów zamilkli, a w 2010 opuścił ich perkusista Francois Brisk. Od tego czasu nie dają znaku życia, ale kto wie, może jeszcze kiedyś nagrają coś na miarę przynajmniej LP "Who Dares Win". Ocena: 5/10 14.06.2011 |