Flacmans Port - Wersja do druku +- Drużyna Spolszczenia (http://druzynaspolszczenia.pl) +-- Dział: MMS - RECENZJE (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=183) +--- Dział: Heavy/Power/Melodic/Epic/Doom/Gothic... (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=186) +---- Dział: F (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=192) +---- Wątek: Flacmans Port (/showthread.php?tid=1578) |
Flacmans Port - Memorius - 20.06.2018 Flacmans Port - Afterlife (1992) Tracklista: 1. Intro 00:18 2. Meaning Of Life 04:21 3. The Truth 04:02 4. Afterlife 05:52 5. The Fear 04:19 6. My Way 05:12 7. Prisoners Of War 03:03 8. Suicide 05:47 9. Katharsis 00:35 10. Age Of Fear 05:28 11. False Prophets 04:28 Rok wydania: 1992 Gatunek: speed/heavy/power metal Kraj: Niemcy Skład zespołu: Mark Herges - śpiew Roland Walter - gitara Jurgen Herrmann - gitara Jörg Warken - bas Gunter Junker - perkusja Na początku lat 90-tych XX wieku w Niemczech spora popularnością cieszyło się tradycyjne szybkie granie metalowe, zarówno takie wyrosłe na speed power lat 80-tych jak i ostrzejsze zbudowane na thrashu. Obok grup bardzo znanych jak REACTOR czy NOT FRAGILE, istniały i inne podążające ich śladem i takim był FLACMANS PORT z Lebach. Zespół zanim coś nagrał, szlifował formę przez cztery lata, aby w końcu w 1992 roku wydać swój jedyny album nakładem niemieckiej wytwórni West Virginia Records z Borgentreich.
Zagrali nieco dziwny speed heavy, z namiastką thrash/power, podobny do REACTOR z tego okresu, jednak często niemal wyprany z mocy. Nawet wcale nie taki szybki był ten ich speed metal, choć gdy trzeba było, umieli zgrabnie przyspieszyć. Kompozycje, zwłaszcza te dłuższe, zawierają zazwyczaj kilka wątków jak The Fear, niekiedy jak w "Afterlife"z dużymi fragmentami balladowej łagodnej muzyki. W bardziej melodyjnych utworach brzmią bardzo podobnie do REACTOR i nawet te specyficzne typowo niemieckie refreny są podobne. Tu wystarczy posłuchać "My Way".Te riffy czasem składają się w zgrabną całość ("Prisoners Of War") jednak zespół ma fatalnego wokalistę. To średnio wysoki głos, nosowy i Herges tu więcej stosuje zawodzącej melodeklamacji niż autentycznego śpiewu. Mało ciekawa jest także gra perkusisty o wyraźnie punkowym stylu. W każdym kawałku są obowiązkowe chórki, bardzo przeciętne, natomiast warto posłuchać dobrych zagrywek basisty. Mało go słychać, bo brzmienie jest płaskie, zdominowane przez suche gitary i jęczącego wokalistę. Najfajniejsze na tej płycie to 35 sekund neoklasycznego solo gitarowego "Katharsis". Takich momentów jednak w utworach wplecionych więcej nie ma, choć wykonane gitarami cytaty się zdarzają. W "Age Of Fear" spoglądają na zespoły z Portland w Oregon i choć to suchy kawałek, to jest jednym z najbardziej przemyślanych na płycie. Ten wokal jest najgorszy. Zupełnie psuje energiczny, melodyjny "False Prophets" na końcu. To bardzo, bardzo przeciętna płyta zespołu o przeciętnych umiejętnościach. Do WARHEAD, NOT FRAGILE czy REACTOR bardzo daleko. Ciekawe, że grupa brak sukcesu upatrywała w nietrafionej nazwie... Niebawem zmieniła ją na HORRORSCOPE i pozbyła się wokalisty, ale już pod nowym szyldem niczego nie zdziałała i rozpadła się około 1995 roku. Ten album kończy odgłos wody spuszczanej w klozecie. Znamienne. Ocena: 4,5/10 23.04.2010 |