Drużyna Spolszczenia
Mark Boals - Wersja do druku

+- Drużyna Spolszczenia (http://druzynaspolszczenia.pl)
+-- Dział: MMS - RECENZJE (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=183)
+--- Dział: Heavy/Power/Melodic/Epic/Doom/Gothic... (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=186)
+---- Dział: M (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=199)
+---- Wątek: Mark Boals (/showthread.php?tid=1769)



Mark Boals - Memorius - 23.06.2018

Mark Boals - Ring Of Fire (2000)

[Obrazek: R-2701171-1297161402.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Ring Of Fire 04:01
2. Atlantis 07:31
3. Bringer Of Pain 04:05
4. Betrayer 03:38
5. Keeper of The Flame 04:59
6. The Hunter 03:20
7. The Quest 04:12
8. Dreamer 06:11
9. Death Row 03:43
10. Alone 05:18
11. Battle of the Titans 03:27

Rok wydania: 2000
Gatunek: Progressive/Neoclassical/Melodic Metal
Kraj: USA

skład zespołu:
Mark Boals - śpiew, bas
Tony MacAlpine - gitara
Virgil Donati - perkusja
Vitalij Kuprij - instrumenty klawiszowe

Skąd nazwa RING OF FIRE grupy Marka Boalsa?
W 2000 roku Boals przygotował solowy album "Ring Of Fire" wydany w listopadzie przez Frontiers Records, gdzie nie tylko zaśpiewał, ale i zagrał na gitarze basowej. Gitarzystą był mistrz Macalpine, perkusistą mistrz Donati, klawiszowcem mistrz Kuprij. Ten sam niemal skład potem występował i nagrywał właśnie pod nazwą RING OF FIRE.

Efekt?
Płytę otwiera totalnie demolujący obiekty, szybki i super zgrabny, neoklasyczny Ring Of Fire, jakiego mistrz Malmsteen mógłby tylko pozazdrościć.
Nie jest to jednak album z taką muzyką. Progresywny metal to podstawa tej płyty i też jeden z mniej znanych koników Boalsa. Atlantis to długa kompozycja, gdzie prym wiedzie, obok Boalsa, Kuprij. Złożona, pełna napięcia i pewnego patosu, ozdobiona misternymi wstawkami Kuprija i oszczędną grą Macalpine'a. Dla lekkiego złagodzenia Bringer Of Pain z dialogiem obu wirtuozów i melodią główną, także w stylu kompozycji Malmsteena i AOR. W Bertrayer przeskok do stylu heavy power, a Keeper of The Flame absolutnie oryginalny i tu można posłuchać, jak ci panowie na tym LP potrafią kapitalnie łączyć i stapiać style. Znakomity numer, jedna z najlepszych kompozycji Boalsa i wirtuozerskie solo Macalpine - emocjonalne i trochę zawstydzające zimnego Malmsteena. Na tym tle The Hunter niestety wypada blado. Nadrabia za to The Quest z melodyjnym, neoklasycznym motywem przewodnim. Dreamer to udany heavy rockowy utwór i może tylko refren mógłby być bardziej interesujący. Death Row to też lekki dołek i przypomina w zamyśle lżejszą i bardziej melodyjną wersję Atlantis. Alone jest najspokojniejszy, wręcz smutny i tu główną rolę odgrywa Boals. Czająca się w tle gitara Macalpine jednak warta zwrócenia uwagi.
Logiczne zakończenie w postaci speed power neoklasycznego Battle of the Titans doskonałe. Takich utworów, może trochę podpatrzonych u Malmsteena, chciałoby się tu usłyszeć więcej, jednak Boals starał się nadać albumowi bardziej osobisty charakter i niestety trzeba się zadowolić tylko taką (obok tytułowego Ring Of Fire) dawką neoklasycznego power metalu.

Wybitny album z bardzo różnorodną muzyką, wykonaną na najwyższym poziomie i wyprodukowaną starannie, z dbałością o szczegóły. Znakomity wokal Boalsa, pełen odcieni i niuansów. Czuć, że ta muzyka wypływa z jego duszy i sprawia mu radość.
Boals pokazał się również jako solidny basista i wsparty doświadczeniem oraz kunsztem Donati radzi sobie także i w tym aspekcie bardzo dobrze, co słychać zwłaszcza w szybkich, energicznych utworach.

Ocena: 9/10

4.03.2010


RE: Mark Boals - Memorius - 23.06.2018

Mark Boals - Edge of the World (2002)

[Obrazek: R-2701143-1297160061.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Fly 06:29
2. World On Fire 05:32
3. Lady Babylon 06:15
4. Taking Control 03:54
5. Up To You 04:40
6. Between Two Mirrors 05:22
7. Garden Of Pain 05:15
8. Through The Endless Night 05:43
9. Trouble In Paradise 05:22
10. Crossfire 04:17
11. The Criminal 04:19
12. Hold On (To Our Love) 05:30

Rok wydania: 2002
Gatunek: Melodic metal/progressive heavy metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Mark Boals - śpiew, bas, gitara
Tony MacAlpine - gitara, instrumenty klawiszowe
Erik Norlander - instrumenty klawiszowe
Virgil Donati - perkusja
oraz
Neil Citron, Jeff Kollman, Chris Brooks - gitara
Vinny Appice - perkusja


Ostatnia z trzech płyt firmowanych jako MARK BOALS ukazała się w październiku 2002 nakładem Frontiers Records.
Boalsowi towarzyszył doborowy i pokaźny skład złożony z Tony MacAlpine'a i kilku innych gościnnie występujących gitarzystów, perkusiści Virgil Donati jak zwykle i dodatkowo Vinnie Appice. Zabrakło Kuprija, i tym razem usłyszeć można innego wirtuoza Erika Norlandera. Bas Boals zarezerwował dla siebie, a i ogólnie w różnych utworach pojawił się też jako drugi gitarzysta.

Styl muzyczny zaprezentowany na tym LP jest dosyć trudno określić. Ogólnie można mówić o melodyjnym progresywnym metalu, raczej przystępnym, ale zdradzającym rockowe i nawet jazz rockowe inklinacje, z bardzo rozbudowanymi partiami klawiszowymi, zazwyczaj równoległymi do gry gitarzystów, przy czym Mac Alpine gra dosyć oszczędnie i słychać, że Norlanderem w dialogi i pojedynki nie bardzo ma chęć wchodzić. Chłodny jakby malmsteenowski z czasów "Fire & Ice" Fly otwiera ten album, trzeba przyznać dosyć tajemniczo i intrygująco, zwłaszcza że forma wokalna Boalsa jest tu bardzo wysoka. World On Fire to niby toporny gitarowy riff, potężne klawisze z lat 70tych, epicki motyw główny i... AOR chórki w refrenie wspierające Boalsa. W części instrumentalnej piękna gra MacAlpine'a i to kolejny utwór wskazujący, że galopady powerowe Bolas pozostawił za sobą. Nie pozostawił za sobą za to elementów neoklasycznych, które występują w Lady Babylon. Jest ich niewiele, są ukryte za progresywnymi klawiszami, symfonicznym tłem i sporą dawką epickości, ale wyłowić to można.
Taking Control czy Between Two Mirrors to już przykład metalu progresywnego w czystej postaci, natomiast delikatny Up To You z chórkami akustyczną gitarą to utwór w stylistyce AOR, nostalgiczny i nastrojowy, rozkręca się jednak potem w kierunku progresywnego rocka i refleksyjny klimat gdzieś się rozpływa. Garden Of Pain to przebłysk geniuszu Boalsa na tym albumie. Ostro i ciężko pracuje tu gitara, tempo jest średnie klawisze tym razem jako tło na planie drugim, a ozdobniki gitarowe dodają smaku melodii. Kompozycja po brzegi wypełniona wszystkim, co tylko tu można wyciągnąć z instrumentów, ale nie sprawiająca wrażenia przeładowanej. Znakomity, jeden z najlepszych numerów sygnowanych przez Boalsa. Through The Endless Night także bardzo dobry, znów chłodny i poniekąd wynikający z doświadczeń z okresu współpracy z Malmstenem, bo oparty na podbudowie neoklasycznej. Tu brak niestety Kuprija, bo Norlander jakoś tu nie rozwija skrzydeł.
Trouble In Paradise w przebojowej stylistyce AOR to chyba najbardziej znana kompozycja z tego albumu oparta na bardzo ładnie śpiewającym i prowadzącym wszystko Boalsie oraz powtarzanym w tle prostym motywie gitarowym. Utwór jest wysmakowany i ta przebojowość nie ma nic wspólnego z radiową prostą chwytliwością, ale kawałek jest pod względem melodii bardzo atrakcyjny. Bardzo ciekawie rozwiązany jest Crossfire z wysokim wokalem Boalsa i kilkoma mocno różniącymi się od siebie melodiami spiętymi jednym, wspólnym motywem klawiszowym. Warto tu również zwrócić uwagę na złożone partie perkusyjne Donati, który na tym albumie wypada jak zwykle znakomicie, w tym utworze słychać to jednak szczególnie. The Criminal to prostsza kompozycja rockowa z echami hard rocka lat 70tych i tak za bardzo na ten album nie pasuje. Pewien eklektyzm to główny zarzut, jaki można postawić, patrząc na ten album krytycznie. Płyta jest długa i może nawet za długa o kilka utworów, które tu niezbyt pasują. Bolas mógł albo zrezygnować z tych najmniej przystępnych utworów metalu progresywnego, albo z najbardziej melodyjnych aby stworzyć płytę chłodną i hermetyczną. Taką próbą zogniskowania wszystkiego w jednym numerze jest kończący ten LP Hold On, noszący znamiona wszystkiego, co na tym albumie można usłyszeć z naciskiem na melodic metalowy refren.

Całość ma bardzo dobre brzmienie, poza może basem i zagrana jest, jak to na płytach RING OF FIRE/MARK BOALS na bardzo wysokim poziomie. Słychać jednak, że to dzieło jest wynikiem zebrania przez Boalsa kompozycji różnych, nie zawsze do siebie pasujących, przy czym zamiast wrażenia różnorodności wkrada się uczucie lekkiego chaosu.
W sumie to bardzo dobra płyta, tyle że notę podwyższa wykonanie, bo sam poziom kompozycji jest różny.


Ocena: 8/10

4.03.2010