Messenger - Wersja do druku +- Drużyna Spolszczenia (http://druzynaspolszczenia.pl) +-- Dział: MMS - RECENZJE (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=183) +--- Dział: Heavy/Power/Melodic/Epic/Doom/Gothic... (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=186) +---- Dział: M (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=199) +---- Wątek: Messenger (/showthread.php?tid=1789) |
Messenger - Memorius - 23.06.2018 Messenger - Under The Sign (2006) Tracklista: 1. Firegate 00:57 2. Under The Sign 04:25 3. Titans 04:05 4. New Hope 04:49 5. Kill The DJ 04:39 6. Intruders 04:03 7. Hymn To Aton 02:05 8. Pharaoh 03:39 9. Pray To Odin 04:18 10. Feel The Fire 04:32 11. Metal Day 04:29 Rok wydania: 2006 Gatunek: Traditional Heavy Metal Kraj: Niemcy Skład zespołu: Siegfried Schüßler - śpiew Frank Kettenhofen - gitara Patrick Deckarm - gitara Thomas Scherer - bas Marco Schmieden - perkusja MESSENGER to zespół z Zagłębia Saary, który działa już od 20 lat, w podziemiu, jak przystało na klasyczny heavy metalowy band z Niemiec. Przez ten czas przewinęło się w składzie wielu muzyków, wydane też zostało kilka CD, przy czym "Under The Sign" jest jak na razie ostatnim i stanowi plon działalności MESSENGER z kilku poprzedzających lat. Wydany został przez STF Records we wrześniu 2006 roku.
Grupa pozostaje na tym albumie wierna tradycyjnemu rozumieniu pojęcia heavy metal i do fanów takiej muzyki kieruje swoje utwory. Łączy zarówno twarde i toporne momentami teutońskie granie, jak i metal lat 80tych, a co najważniejsze ubarwia to elementami muzyki MANOWAR, o czym dalej. Credo ich grania zawiera się już w rozpoczynającym ten LP "Under The Sign", gdzie wszystkie wymienione powyżej składniki są łatwo rozpoznawalne i tworzą spójną całość. Dostojnie zagrany true song "Titans" niepozbawiony jest wpływów MANOWAR znacznie bardziej uwypuklonych i pod tym względem zbliża ich to do bardziej znanego MAJESTY, ze środkowego okresu działalności. Dużo dobrego klasycznego grania jest także w "New Hope", czy "Intruders", gdzie wpływy amerykańskie przeważają nad europejskimi. Ciekawy mix hard'n'heavy i tradycyjnego metalu to "Kill The DJ", a niejako dwuczęściowy "Hymn To Aton/Pharaoh" to nawiązanie do rzadko wykorzystywanych przez zespoły niemieckie motywów egipskich i spokojne epickie rozwinięcie.
Wszystkie te utwory trzymają co najmniej dobry poziom, ale jest na tym albumie absolutny brylant, w postaci przepięknego manowarowego hymnu-modlitwy "Pray To Odin". Refren godny MANOWAR, wywołujący wzruszenie u każdego wyznawcy Kultu Stali i tym razem trzeba przyznać, że MAJESTY nie zdołał stworzyć killera o tak niesamowitej atmosferze, a jednocześnie przecież tak prostego. Cover w wykonaniu MANOWAR to byłby szczyt marzeń. Powrót do klasycznego gitarowego heavy w "Feel The Fire" tym razem z elementami grania charakterystycznego dla Brytyjczyków z dalekimi echami JUDAS PRIEST. No i na koniec najbardziej metalowy z metalowych "Metal Day" z rewelacyjnymi gitarami i refrenem pełnym metalowej prawdy. MESSENGER to bardzo kompetentny zespół, który wie, co chce grać, a wokalista Siegfried Schüßler dysponuje bardzo dobrym głosem i potrafi zarówno wybornie ekstatycznie wysoko pokrzyczeć, jak i zaśpiewać twardo czy rycersko, albo też tak jak w "Pray To Odin" - ale to już po prostu trzeba usłyszeć samemu.
Płyta ma bardzo dobre brzmienie, odległe od garażu i dbałość o szczegóły jest bardzo duża, co słychać w ustawieniu basu czy gitar akustycznych. Nie jest to na pewno ekstraklasa niemieckiego heavy metalu tradycyjnego z Odynem w tle, ale zespół pokazujący, że nawet w dalszych szeregach germańskiej falangi stoją godni szacunku Wojownicy Stali. Ocena: 7.5/10 30.05.2009 RE: Messenger - Memorius - 23.06.2018 Messenger - See You in Hell (2011) Tracklista: 1. Flames of Revenge 01:06 2. See You in Hell 04:35 3. Make It Right 04:16 4. The Prophecy 04:32 5. Alien Autopsy 05:10 6. Final Thunder 05:47 7. Falconlord 07:55 8. The Dragonships 05:41 9. Lindisfarne 05:24 10. Valkyries 06:50 11. Land of the Brave 06:32 12. Dr. Stein (Helloween cover) 04:32 Rok wydania: 2011 Gatunek: Heavy Metal Kraj: Niemcy Skład zespołu: Siggi Schüßler - śpiew Patrik Deckarm - gitara Frank Kettenhofen - gitara Benny Strauß - bas Markus Merl - perkusja Zapewne fani heavy metalu o pogłębionym zainteresowaniu niemieckimi zespołami tzw. "zaplecza" pamiętają przynajmniej ostatni album tego zespołu z 2006 "Under The Sign". Fajne konkretne granie tradycyjnego heavy metalu ze sławieniem Odyna w kapitalnym "Pray To Odin" w roli głównej.
Minęło pięć lat, zespół przygotował nowy materiał i na szczęście nadal grają classic heavy. Album wydała słynna Massacre Records we wrześniu 2011.
Folkowo-runningowy we wstępie to co czego nalegało oczekiwać od tego zespołu - prostego rycerskiego grania w niemieckiej manierze na solidnym poziomie poprawności natomiast "Make It Right" to już speed power metalowa jazda z wysokim tym razem wokalem i energia gitar jest tu zabójcza. Tak grywano onegdaj z tym nieustannym szarżowaniem gitary. Rewelacja a do tego totalne zaskoczenie w postaci neoklasycznego solo. Ogólnie killer i rozbudza apetyt na więcej takiego grania. W "The Prophecy" znów jednak powrót do bardziej epicko rycerskiego grania, z łooołoo, z odrobiną ogniskowego folka i tak ładnie prezentowali się już i na poprzednim albumie.
W znacznej mierze podobny styl jest podstawą "Final Thunder" i tu jest zarówno epicko jak i nostalgicznie znów z nutką neoklasyczną. Zajmująca opowieść bez toporności tego łagodnego, z lekka zadumanego heavy metalu, zabarwionego ogniskowym folkiem i rycerskością utrudnionego wojownika bardzo dużo w "Falconlord". Wzniosły refren faktycznie polatuje jak sokół, choć ze stylem FALCONER tu wspólnego mało. Ładne wokale poboczne dodają uroku a żeby nie było nudno szybsza partia gitar w środku, prościutka, ale zajmująca. O ile sola na tym LP sa bardzo dobre to tym razem można było po pierwszym oczekiwać więcej. Miłe akustyczne granie i bardzo łagodny śpiew to też dobre urozmaicenie. No coś się dzieje po prostu i ogólnie we wszystkim numerach coś tam próbują zagrać intrygującego poza głównym wątkiem. W formie i treści coś z s-f w raczej mrocznym "Alien Autopsy", ale to wyszło słabo. Ten zespół w takiej konwencji horroru metalowego brzmi raczej śmiesznie niż strasznie, a do tego wokale są tym razem beznadziejne. Gdy grają tradycyjnie i melodyjnie wychodzi znacznie lepiej i marszowo-bojowy "The Dragonships" robiony z lekka pod MANOWAR bez barbarzyństwa to piękna rzecz z refrenem, przy którym miecz sam wskakuje do ręki. Patent zbliżony do hita "Pray To Odin" i chwyta za serce podobnie jak tamten hit. "Lindisfarne" oczywiście to rycerski heavy zgodnie z tym, o czym opowiadają i życzyć tu można by było sobie może nieco bardziej nośnego refrenu, ale za to jest "ooooo" i bojowe bębny przez cały czas przy umiarkowanym tempie. Interesujący symfoniczny wstęp do "Valkyries" w stylu od RHAPSODY do MANOWAR to preludium do kolejnej kompozycji w stylu.... MANOWAR w tych najłagodniejszych formach ale patos i epicka dostojność narasta tu z każdą niemal sekundą. No i kulminacja rewelacyjna, choć niezbyt długa. "Land of the Brave" to mieszanka neoklasycznego heavy metalu, symfoniki, epiki rycerskiej, melodic power w niemieckim stylu i zawartość tego tygielka została bardzo zgrabnie wymieszana. Nie za ostro, nie za szybko i do tego tyle w tym wdzięku. Tego ogólnego wdzięku i zwiewności dodaje także całości tej płyty niezbyt ciężkie i mało agresywne brzmienie wszystkich instrumentów, może nie wymuskane, ale z lekka wygładzone, co zresztą dobrze komponuje się z miłym dla ucha szczególnie w lżejszych partiach wokalem. Gitarzyści grają zdecydowanie lepsze sola niż na poprzednim LP, z wielką dawką urozmaiceń.
Bardzo dobrze się stało, że ten zespół pojawił się ponownie. Pokazał, że w Niemczech można zagrać rycerski (choć nie tylko) heavy metal bez kwadratowości i epatowania siłą, a jednocześnie pozostać grupą grającą classic heavy metal bez naleciałości. Kolejna bardzo udana wycieczka w Złote Lata 80te i album zdecydowanie warty uwagi. Ocena: 8,3/10 9.09.2011 RE: Messenger - Memorius - 13.01.2019 Messenger - Starwolf Pt.1 : The Messengers (2013)
Tracklista:
1. Raiders of Galaxy 05:08
2. The Spectre 05:28
3. Salvation 04:27
4. Pirates of Space 05:04
5. Chosen One 04:58
6. Earth, Water and Power 05:19
7. Reign of the Righteous 05:16
8. Thousand Suns of Eternity 04:57
9. Starwolf 06:27
10. The Path of Science 04:16
11. Born to Face the Wind 05:54
Rok wydania: 2013
Gatunek: Heavy Metal/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Siggi Schüßler - śpiew
Patrik Deckarm - gitara
Frank Kettenhofen - gitara
Benny Strauß - bas
Markus Merl - perkusja
W końcu po wydaniu płyty "See You In Hell" MESSENGER przestał być ignorowanym powszechnie zespołem podziemnym.
Massacre Records była zainteresowana następnym LP i grupa nagrała coś na kształt luźnego koncept - albumu, opartego na opowiadaniu Victora L. Paxa - "Sternenwolf - Die Boten". Album ten ukazał się we wrześniu 2013.
Tym razem MESSENGER zagrał heavy metal, a właściwie melodyjny heavy/power metal nieco w nieco nowocześniejszej niż lata 80 te odmianie, zbliżając się do takich grup niemieckich, jak GLORYFUL czy SACRED GATE z pewnym speedowym nastawieniem typowym dla chociażby IRON SAVIOR.
Akurat ekipę Pieta Sielcka słychać od razu w szybkim Raiders of Galaxy i chociaż to dobry kawałek, to chyba zbyt dużo ornamentacji tu zostało napchanych oraz słychać niezdecydowanie, czy to ma być kosmiczny power, czy zamkowo - rycerski. O tym, że motyw główny ze wstępu jest wzięty żywcem z RUNNING WILD już oczywiście wspominam tylko na marginesie... Przyjemnie, rycersko galopują w The Spectre, a potoczysty Salvation jest w tej konwencji bardzo dobry i tym lepszy, że Siggi Schüßlera wspiera tu dzielnie zaproszony jako gość sam Raf Scheepers z PRIMAL FEAR, a gitarzyści grają fajne duety. Trochę surowiej i trochę mroczniej jest w wolniejszym Pirates of Space. Motywów pirate metalu nie brakuje w refrenie, kasparkowych zresztą, choć chodzi tym razem o kosmicznych piratów. No, jest RUNNING WILD także w skocznym i rytmicznym Chosen One, gdzie zwrotki są znakomite, a refren rozległy i pełen dumy i mimo wszystko zwrotki wypadają jednak lepiej. Słabiej wypada Earth, Water and Power, gdzie pompatyczny refren zabrzmiałby znacznie lepiej, gdyby zaśpiewał go teatralnie ktoś inny. Natomiast potężne partie perkusji są najlepsze na całej płycie, a i gitara w solo dodaje swoje. Reign of the Righteous to niezłe podczepianie się pod czysty stylistycznie IRON SAVIOR, zaś Thousand Suns of Eternity to najbardziej tradycyjny na albumie heavy metal. Trochę nie mogą się tu zdecydować, czy epatować tempami i riffami IRON MAIDEN, czy też kasparkowymi refrenami RUNNING WILD. Dobre, ale generalnie niekonkretne. Bardzo dobrze wypada dynamiczny i z polotem odegrany Starwolf i ten gwiezdny wilk jest bardzo rasowy. Gdyby tylko refren był ciekawszy... Druga część jest zdecydowanie tradycyjnie heavy metalowa i sporo tu słychać ze stylistyki wczesnego STORMHAMMER. Rolę pół ballady i pół epickiego songu bierze tu na siebie The Path of Science i trzeba przyznać, że pierwszoplanową postacią jest tu wokalista, i to wokalista śpiewający wybornie po prostu. Born to Face the Wind to taki numer, który ma bardzo dobry pomysł na wzruszenie słuchacza i refren faktycznie jest na miarę potężnego refrenu z Pray To Odin, ale rozmywa się on w zbyt ugładzonych i płaskich pozostałych partiach. Szkoda tego refrenu jak z najlepszych hymnów MANOWAR czy MAJESTY. Wokale Schüßlera są bardzo dobre, a za dewastujące wysokie zaśpiewy należą mu się brawa. Gitary momentami bardzo interesujące, kreatywne, nawet gdzieś tam się przewijają motywy neoklasyczne. Kilka pięknych i zaawansowanych technicznie solówek można usłyszeć na tym LP, a w żadnej z pozostałych nie ma kiksów. Jak zwykle sprawna i kompetentna jest sekcja rytmiczna. Brzmienie nie za lekkie i nie za ciężkie, więc o heavy/power mocy niemieckich klasyków mówić nie można, natomiast wszystko zbliża się do ustawienia soundu w GAMMA RAY czy IRON SAVIOR, chociaż mastering to dzieło znanego powszechnie Andy Horna, który zazwyczaj niemieckie grupy heavy/power i heavy ustawiał jednak nieco mocniej, chociażby w gitarach. Słowa uznania należą się za czytelne i przestrzenne bębny. Ta płyta jest bardzo zgrabnie zrobiona i bardzo dobrze zagrana. Brakuje tu jednak czegoś świeżego, jakichś numerów powalających, czegoś poruszającego i czegoś na zawsze zapadającego w pamięć. Refren z finałowego kawałka to trochę za mało. Sympatyczne, gładkie, poukładane granie, w sam raz dla tych, którzy ostatnie dwie, trzy płyty STORMWARRIOR uważają za fajne tyle, że MESSENGER akurat specjalnie nie ma się czego wstydzić. Wyszedł w sumie taki solidny mainstreamowy niemiecki melodyjny heavy/power metal, którego dobrze się słucha, ale do którego się już raczej nie wraca. ocena: 7,9/10 new 13.01.2019 RE: Messenger - Memorius - 06.11.2019 Messenger - Starwolf Pt.2 : Novastorm (2015)
Tracklista:
1. Sword of the Stars 05:01
2. Privateer's Hymn 03:56
3. Wings of Destiny 04:29
4. Frozen 04:41
5. Novastorm 04:36
6. Pleasure Synth 04:49
7. Captain's Loot 05:35
8. Warrior's Ride 05:37
9. Wild Dolly 04:41
10. Fortress of Freedom 07:04
Rok wydania: 2015 Gatunek: Heavy Metal/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Siggi Schüßler - śpiew
Patrik Deckarm - gitara
Frank Kettenhofen - gitara
Benny Strauß - bas
Markus Merl - perkusja
W grudniu 2015 MESSENGER przedstawił drugą część historii "Starwolf", wydaną oczywiście ponownie przez Massacre Records. MESSENGER zabrzmiał tu jak klasyk metalu niemieckiego - energicznie jak GRAVE DIGGER, zadziornie jak RUNNING WILD i speedowo jak STORMWARRIOR w dobrze dobranych do przygodowego space opera charakteru płyty i okraszonego bardzo dobrym, a miejscami znakomitym wokalem Siggi Schüßlera. MESSENGER dąży do celu prostymi środkami i jest to album gitarowy. Wyrazista melodia openera Sword of the Stars obudowana jest szybkimi riffami i rozgrzewa to atmosferę jak należy, a potem dumny runningowy hymn Privateer's Hymn przypomina w refrenie Pray To Odin i jest świetna kompozycja. Ogromnym atutem tego albumu jest wyrazistość. Tu się dąży do ekspozycji melodii w jednoznaczny sposób, tu się kładzie nacisk na chóralne refreny, na bojowe, heroiczne motywy gitarowych solówek. Bardziej mroczny Wings of Destiny rozgrywany jest w stylu GRAVE DIGGER, choć lżej i z chwytliwymi refrenami lekko rozpraszającymi posępność zwrotek. Taka mocniejsza ballada jest ta takiej płycie nieodzowna dla rozbudowy klimatu. Tu tę rolę pełni Frozen, ale jest dosyć bezbarwna. To słabszy punkt tej płyty i chciałoby się usłyszeć coś bardziej poruszającego lub monumentalnego. Bardzo dobre są nieskomplikowane i oparte na lawinie speed/power metalowych riffów Novastorm z gwałtownym wyhamowaniem w uroczystym refrenie i wybornym, pełnym technicznych piruetów solo gitarowym oraz Warrior's Ride z chwytliwym rozległym refrenem. Druga połowa tej kompozycji to jeden z najbardziej melodyjnych i energicznych fragmentów tej płyty, doprawdy świetny fragment! Dobrze prezentuje się również mocno akcentowany Pleasure Synth ze specyficzną partią para - operową na dwa głosy. Ten motyw z Pray To Odin to chyba ta ekipa musi bardzo lubić, bo ponownie jego echa przewijają się także w bardzo dobrym, niezbyt szybkim Captain's Loot. Bardzo zgrabnie wyszło połączenie stylistyki rock/metalowej z ornamentacjami i refrenem w pirackim, tawernowym stylu w Wild Dolly z fantastycznym refrenem, który tu wyrasta zupełnie nieoczekiwanie oraz patetycznym zwieńczeniem. Tu MESSENGER wykazał się znakomitym zmysłem aranżacyjnym i kompozytorskim. Zakończenie to rozbudowany Fortress of Freedom rozpoczynający się, a jakże, fanfarami i jest bojowo, heroicznie i podniośle na tyle, na ile pozwalają tempa raczej szybkie, choć umiejętnie tu wyhamowują. Bardziej niemieckiego refrenu w stylu IRON SAVIOR /GAMMA RAY tu być nie mogło. Udany, choć chyba stać ich było na większą oryginalność. Gdyby ogólnie to jakoś stylistycznie podsumować, to uwzględniając tematykę, uzyskujemy coś na kształt IRON SAVIOR w formie i skomasowanej treści muzycznej. Chyba także w brzmieniu, klasycznie niemieckim, które stworzył w swoim studio w Lubece Lasse Lammert, ten sam, który budował sound na albumach ALESTORM. Nad całością produkcji czuwał David Vogt czyli Charles Greywolf z POWERWOLF. MESSENGER pokazał się tu jako zespół może mało oryginalny, ale pewny siebie i pewny tego, co tu chce zagrać. Melodyjny niemiecki metal na bardzo dobrym poziomie, czerpiący wzory od najlepszych. ocena: 8,2/10
new 6.11.2019 |