Process of Guilt - Wersja do druku +- Drużyna Spolszczenia (http://druzynaspolszczenia.pl) +-- Dział: MMS - RECENZJE (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=183) +--- Dział: Melodic doom/death i pokrewna muzyka klimatu (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=184) +--- Wątek: Process of Guilt (/showthread.php?tid=1911) |
Process of Guilt - Memorius - 24.06.2018 Process of Guilt - Renounce (2006) Tracklista: 1. Motionless 08:40 2. Becoming Light 13:02 3. Fragments 07:50 4. Window 08:39 5. Falling 10:19 6. Crawl 08:09 7. Burden 10:09 Rok wydania: 2006 Gatunek: Melodic Doom/Death Kraj: Portugalia Skład zespołu: Hugo Santos - śpiew, gitara Nuno David - śpiew, gitara Custódio Rato - bas Gonçalo Correia - perkusja Portugalia to taki dziwny kraj w metalowej muzyce. O ile w sąsiedniej Hiszpanii potrafią śpiewać w ojczystym języku, grać radośnie, wesoło i południowo, to w Portugalii dominuje ciężar, smutek, melancholia. Jest mrocznie, ponuro, dołująco i... bardzo melodyjnie. Dziwny kraj, gdzie raz po raz pojawiają się jakby znikąd zespoły niezwykłe, zjawiskowe i chyba tylko ze względu na swoje pochodzenie, często nieznane lub niedocenione.
PROCESS OF GUILT wśród fanów doom death jest i znany, i doceniony. Gdy w 2006 roku pojawił się ich debiut "Renounce", było wiadomo od razu, że pojawiła się nowa gwiazda w gatunku uważanym za wyeksploatowany, niszowy, ale przecież mający od lat grono fanów oddanych, choć wybrednych i krytycznych. W przypadku tej płyty o żadnej krytyce nie może być mowy. Portugalczycy przedstawili arcydzieło, album kompletny i absorbujący od pierwszej do ostatniej sekundy. Korzenny, surowy, pozbawiony ozdobników doom/death, mordujący ciężarem i niesamowitym klimatem. Cały czas ma się wrażenie wędrówki po kamienistej pustyni, bezkresnej, spowitej mrokiem, gdzie w oddali rysujące się ruiny zamków są w rzeczywistości tylko pagórkami, usypanymi z zimnych, bezdusznych kamieni. "Motionless" to początek drogi. Drogi donikąd. Te gitary prowadzą po omacku w wolnym tempie i płaczą, zawodzą jak w najbardziej mrocznych czasach PARADISE LOST. Nieubłagane riffy momentami przypominają Czwartą Krucjatę BOLT THROWER i ta pustynia znajduje się gdzieś w krajach Lewantu. Na pewno tam. Growl może nie tyle głęboki ile przeszywający, zresztą kto wie, czy długie melodeklamacje nie budzą tu jeszcze większej grozy. To głos ostateczny i zwiastujący koniec. Koniec jednak jest daleki i nieokreślony jak te sola błądzące wśród kruszących skały riffów. One krążą, towarzyszą cały czas i sprowadzają na nowe ścieżki, które w rzeczywistości urywają się gdzieś w połowie. "Becoming Light" daje pewną nadzieję, jakby promyk światła zaczyna pełgać na beznamiętnie spoglądających skałach. Odrobina ciepła, odrobina wytchnienia w ambientowym fragmencie z delikatną gitarą... Głos ponownie przemawia, ale jest bezosobowy i skierowany do nikogo. Wgniatające w kamienistą ziemię riffy w dalszej części odbierają jednak resztki nadziei. Gdzieś te promyczki gasną i gdy przychodzi czas na "Fragments" wiara nie powraca, bo już nie ma nadziei. Czy można wywołać jeszcze większy smutek i rozpacz niż wtedy, gdy ta kompozycja nagle zmienia nastrój, a chwilę nadziei pogrzebane zostają pod zwałami kamiennej lawiny? Ileż jest w tej muzyce melodyjnej rezygnacji... Takie pokłady niewyobrażalnej melancholii potrafił uwolnić SATURNUS, ale przecież tam była zawsze iskierka nadziei. Jaką nadzieję może przynieść "Window"? To okno jest pokryte grubą warstwą wspomnień i przemykających w umyśle przeżyć. Delikatnie wraz PROCESS OF GUILT przecieramy to okno, aby wyjrzeć na zewnątrz, a szyba jest tak krucha i spękana. Pęka, rozpada się, a po drugiej stronie jest mrok. Mrok i melodyjna bezsilność. Nie, to okno to tylko kolejny miraż, ułuda na pozbawionej życia kamiennej pustyni. Nie można wierzyć głosom, jakie towarzyszą tu nam w dalszej części. One istnieją tylko w naszej wyobraźni. Ale bezwzględna mordercza pustynia to realność. Jak w "Falling". Czy pora już na ostateczny upadek? Głos tym razem jakby uspokajał. Jeszcze nie teraz, jeszcze nie. Ale czemu tak potwornie ciężko przygniatają te głazy, które ponownie obsunęły się lawiną? Muzyka przyspiesza, popędza i zmusza do brnięcia dalej... Po drodze bez początku i bez końca. Czym jest "Crawl"? Drogowskazem czy raczej funeralnym hymnem, zaśpiewanym wędrowcowi na tych bezdrożach melodyjnej brutalności? PROCESS OF GUILT nie chce odpowiedzieć. Jeszcze nie teraz, bo znów gitara rozpacza, powracając uporczywym motywem. Koniec musi nadejść. Taka jest kolej rzeczy. Nadchodzi w surowym i pełnym początkowo podskórnej agresji "Burden". Teraz już gitara w tle gra pożegnalny rapsod żałobny i to, co ma nadejść nadchodzi nieuchronnie z każdym kolejnym riffem. Majestatyczny i dostojny to koniec. Tak, to koniec drogi, tej jedynej, która tu nie prowadzi donikąd. Wszystko, co nas tu spotkało powraca w urywanych obrazach, częściowo zatartych, rozmytych, choć niektóre momenty jawią się niesamowicie wyraziście. Ten koniec jest piękny. Ostatni krok. Krok bez strachu i bólu. Kres drogi... Piękny kres i początek zarazem. Początek nowej drogi, tym razem w nieznane. Tej muzyki nie można rozpatrywać w kategoriach cząstkowej oceny możliwości, umiejętności czy niespełnionych życzeń. To monolit. Jak te ogromne głazy na kamiennej pustyni, którą stworzyli swoją muzyką na tej płycie. Absolutnie mistrzowski album, należący do najściślejszej czołówki gatunku. Kto wie, może nawet najdoskonalszy. Ocena: 10/10 RE: Process of Guilt - Memorius - 24.06.2018 Process of Guilt - Erosion (2009) Tracklista: 1. Dust (The Circle Part I) (10:57) 2. Waves (The Circle Part II) (08:01) 3. Corrosion The Circle Part III) (09:11) 4. Lava (The Circle Part IV) (08:50) 5. Abandon (The Circle Part V) (13:36) 6. The Circle (Erosion Part I) (05:22) Rok wydania: 2009 Gatunek: doom/death metal Kraj: Portugalia Skład zespołu: Hugo Santos - śpiew i gitara Nuno David - gitara Custódio Rato - gitara basowa Gonçalo Correia - perkusja Najlepszy portugalski zespół z kategorii doom death wystawił cierpliwość fanów na długą próbę i od kapitalnego debiutu "Renounce" minęły trzy lata.
Myślę, że czas ten nie został zmarnowany. Walec przetacza się już od samego początku w liczącym ponad dziesięć minut "The Circle Part I". Utwór pięknie rozwija się od połowy, nabierając tempa, ale pozostając nadal minimalistycznym i surowym. "Part II" jest bliższy muzycznie nagraniom z debiutu, czuć paradajsowego ducha i słychać te zagrywki gitarowe, które były esencją pierwszej płyty. "Part III", melodyjny, ale i brutalny kolejny walec znów z bardzo dobrym rozwinięciem. Tu jednak czegoś jakby zabrakło i ten utwór nieco się dłuży, ale za to "Part IV" czyli "Lava" jest po prostu demolujący i dorównuje nagraniom z debiutu. Dostojny, klimatyczny, z kroczącym riffem głównym i ozdobnikami gitarowymi. Ciężkie growle, grobowy klimat - tu mamy ten mocarny Process of Guilt! "Part V" ma bardzo delikatny długi wstęp, co dodatkowo nasila efekt gdy wkracza ciężar gitary. Ten numer jednak ogólnie nieco rozczarowuje, jako nadmiernie rozciągnięty i minimalizm jednak posunięty został trochę za daleko.Końcowa, akustyczna część rozładowuje mocno zagęszczoną atmosferę, ale końcówka znów potężna. Jednak brak tu naprawdę dobrej melodii. "The Circle (Erosion Part I)" to już jakby wstęp do tego czym zapewne zespół uraczy słuchacza na kolejnej płycie..... Bardzo dobre brzmienie całości. Gitara przytłacza, sekcja rytmiczna mimo stosunkowo oszczędnej gry nieraz celowo wysunięta, szczególnie bas, który stanowi podstawę większości początków kolejnych numerów. Co tu można powiedzieć...Process of Guilt nagrał album w stylu jakiego należało oczekiwać, ciężki, mroczny doom/death metal, tym razem jednak zabrakło tego klimatu, jaki stawiał debiut w rzędzie albumów wybitnych. Słychać, że wiedzą co chcą grać, jest jednak bardzo surowo i mało tych smaczków tworzących otoczkę pierwszego LP. Tam mieliśmy muzykę zjawiskową, tu tylko bardzo dobrą. Ocena: 8/10 |