Racer X - Wersja do druku +- Drużyna Spolszczenia (http://druzynaspolszczenia.pl) +-- Dział: MMS - RECENZJE (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=183) +--- Dział: Heavy/Power/Melodic/Epic/Doom/Gothic... (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=186) +---- Dział: R (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=204) +---- Wątek: Racer X (/showthread.php?tid=1920) |
Racer X - Memorius - 25.06.2018 Racer X - Street Lethal (1986) Tracklista: 1. Frenzy 01:45 2. Street Lethal 03:41 3. Into the Night 03:34 4. Blowin' Up the Radio 03:10 5. Hotter Than Fire 03:02 6. On the Loose 03:07 7. Loud and Clear 03:43 8. Y.R.O. 03:13 9. Dangerous Love 03:13 10. Getaway 03:10 11. Rock It 03:58 Rok wydania: 1986 Gatunek: Melodic Heavy Metal/Power Metal/Shred Kraj: USA Skład zespołu: Jeff Martin - śpiew Paul Gilbert - gitara John Alderete - bas Harry Gschoesser - perkusja W roku 1984 spotkali się w Los Angeles panowie, którzy posiadali zarówno wielkie umiejętności jak i wielkie chęci, aby znaleźć się na pierwszych stronach metalowych czasopism. Ci panowie stali się potem bardzo sławni, ale jeszcze nie wtedy, gdy przystępowali do nagrywania tego swojego albumu, pierwszego i nie ostatniego w kontrowersyjnej i dyskusyjnej karierze zespołu nazwanego RACER X. Jeff Martin z SURGICAL STEEL został wokalistą, choć równie dobrze mógł zasiąść za perkusją, Gilbert to gitara, a Alderete bas. Czarodzieje. Skromniej w tym towarzystwie prezentował się perkusista Harry Gschoesser grający wcześniej w raczej nieznanym zespole NOBROS. Uznani muzycy bez trudu uzyskali kontrakty płytowe i 1 stycznia 1986 Shrapnel Records, Banzai Records oraz Roadrunner wydały przygotowany przez nich pierwszy album.
Co grać? Ci panowie byli zbyt delikatni, aby machać toporami i mieczami w true heavy ponadto kompozycje o bardziej komercyjnych melodiach docierały do szerszej rzeszy słuchaczy, a i w takich można było popisać się swoim kunsztem. Rzecz jasna RACER X w żadnym razie nie dołączył do wymodelowanych glam rock metalowych ekip z Kalifornii i to co zagrali na "Street Lethal" to dynamiczny melodyjny heavy metal z elementami power w amerykańskiej stylistyce. Zresztą komercyjnych albumów w owym czasie Roadrunner praktycznie nie wydawał. Jest to jednak muzyka przystępna, gdzie poza "Y.R.O." i "Frenzy" czyli sztuki dla sztuki gitarowej kompozycji instrumentalnych nie ma, nie ma też rozwlekłych tasiemców z misternym rozegraniem niekończących się części instrumentalnych. Radiowe długości, choć jakby od radia się odżegnują w "Blowin' Up the Radio"... Powiedzmy, że melodie są na tym albumie średnie. Komercyjnie chwytliwe nie bardzo, choć rozległe, rozbujane szeroko i z pewnością w tych melodiach eleganckie. Gdyby jednak nie grał tu na gitarze wirtuoz Gilbert, na basie drugi wirtuoz Alderete, a Martin tak dobrze nie śpiewał, ba - nienagannie wręcz, to wszystko to byłoby przeciętną melodyjną metalową muzyką o niedookreślonym w pełni charakterze. Poniekąd te kompozycje, co zapewne zamierzeniem zespołu nie było, są jakby pretekstem do ukazania kunsztu gitarowego Gilberta, który tu wyczynia cuda wszelkiego rodzaju i mimowolnie spycha wszystko inne na plan dalszy, zarówno atakując nad wyraz dynamicznymi riffami o małej jednak oryginalności, jak totalnie wprawiając w zdumienie w swoich solach. RACER X próbuje być luzacki, bo coś trzeba na luzie zagrać na koncertach i prezentuje niestety arena rock/metal koszmarki w stylu "Rock It", "On the Loose" lub nijakie kawałki w rodzaju "Dangerous Love" czy "Hotter Than Fire". Gdzieś musi być i bardziej tradycyjny heavy metal i jest zwłaszcza w refrenie "Into The Night", takim wyświechtanym mocno nawet w roku 1986. Energiczny speed/power w zasadzie tylko na zachętę w "Street Lethal", który wraz z faktycznie atrakcyjnym rytmicznym "Loud and Clear" (podobne numery nagrywał potem Rob Rock solo) to wszystko co zespół ciekawego ma sferze kompozycyjnej do zaoferowania. Przeciętne kompozycje, produkcja średnia. Takie wyrachowane granie muzyków znających swoją wartość lecz ogarniętych twórczą niemocą. Ocena: 6,5/10 3.08.2010 RE: Racer X - Memorius - 25.06.2018 Racer X - Second Heat (1988) Tracklista: 1. Sacrifice 04:02 2. Gone Too Far 02:55 3. Scarified 02:40 4. Sunlit Nights 03:35 5. Hammer Away 03:44 6. Heart Of A Lion (Judas Priest cover) 04:04 7. Motor Man 03:46 8. Moonage Daydream (David Bowie cover) 03:30 9. Living The Hard Way 03:34 10. Lady Killer 04:00 Rok wydania: 1986 Gatunek: Melodic Heavy Metal/Power Metal/Shred Kraj: USA Skład zespołu: Jeff Martin - śpiew Paul Gilbert - gitara Bruce Bouillet - gitara John Alderete - bas Scott Travis - perkusja Po nagraniu pierwszego albumu w szeregach ultra technicznego melodic heavy/power metalowego RACER X z Los Angeles zaszły zmiany personalne. Pojawił się jeszcze lepszy niż poprzednik perkusista Scott Travis oraz drugi gitarzysta Bruce Bouillet, nie tak czarujący gitarą jak Gilbert, ale z pewnością w wielu miejscach dotrzymujący mu godnie pola. Druga płyta została wydana przez Shrapnel Records w lutym 1987 roku, a potem przez inne wytwórnie, także w Japonii, gdzie zespół cieszył się sporą popularnością.
Tym razem inwencji twórczej starczyło RACER X na osiem własnych kompozycji, a płytę dopełniają dwa covery - Davida Bowie i JUDAS PRIEST, przy czym Amerykanie wzięli się za mało znany numer "Heart Of A Lion". Elegancko to wszystko zostało odegrane, ale większych emocji nie budzi. W ramach instrumentalnych popisów niedługi "Scarified", naturalnie gitarowy i trudno, aby Gilbert to zepsuł wsparty przez Bouilleta resztę w neoklasycznym stylu. Shredu na tym albumie mnóstwo w gładkich, rozległych w dobrych wokalach kompozycjach. Mogłoby go nawet być więcej, bo ponownie same melodie średnie. Ani zanadto radiowe, ani zbyt true z pewnym neoklasycznym zacięciem, akademickie w formie i wykalkulowane. Kalkulacja przynosi doskonałe efekty w przypadku sekcji rytmicznej. Travis i Alderete techniką i stylem gry w jakiś sposób ośmieszają pełen werwy, ale prymitywne sekcje rytmiczne innych grup z USA grających podobną muzykę. Niemniej, akademicko i nijako jak w "Sacrifice", a przede wszystkim mało atrakcyjnie dla szerszej publiczności w takich ospałych rock/metalowych numerach jak "Gone Too Far" oraz "Living The Hard Way", czy niezbyt szczęśliwym podrabianiu stylu kompozycyjnego Malmsteena w "Motor Man" lub gatunkowym miotaniu się pomiędzy power metalem a melodic heavy w "Lady Killer". Pojawia się także beznadziejna glamowa ballada "Sunlit Nights" z płaczliwym wokalem Martina i pretensjonalnym solem Martina. Najmniej wymuszonym kawałkiem jawi się "Hammer Away", który jest po prostu udanym melodic heavy numerem z łatwym nośnym refrenem rozegranym bez nadmiernych udziwnień, ale z maestrią. Mistrzowskie opanowanie instrumentów jednak nie wystarcza, aby nagrać naprawdę atrakcyjną płytę. Perfekcyjne wykonanie owszem, ale trzeba mieć jeszcze co wykonać. Plus w ramach innowacyjności należy się za pierwiastki neoklasyczne, i tu RACER X należał do prekursorów na amerykańskiej ziemi. Brzmieniowo dobrze, selektywnie tyle, że to jest sound oschły i tą oschłością nieco odpychający. Dalsza karierę zespołu przerwała w 1989 decyzja Gilberta, który postanowił rozmieniać swój talent na drobne w miałkim hard rockowym MR.BIG. Bez tego gitarzysty grupa traciła rację bytu i rozwiązała się, a muzycy poszli własnymi drogami. Martin jako perkusista odnalazł się w melodic heavy metalowym BADLANDS, Alderete dużo pracował z wirtuozami gitary, w tym z Sartrianim. Najbardziej metalową drogę obrał Scott Travis i unieśmiertelnił się w JUDAS PRIEST już na pierwszym albumie ze swoim udziałem - "Painkiller". Ponieważ jednak metalowa historia kołem się toczy i RACER X także powrócił na jej karty po latach. Ocena: 6,9/10 4.08.2010 RE: Racer X - Memorius - 25.06.2018 Racer X - Technical Difficulties (1999) Tracklista: 1. Phallic Tractor 00:56 2. Fire Of Rock 04:56 3. Snakebite 04:23 4. Technical Difficulties 04:20 5. Miss Mistreater 04:31 6. Bolt In My Heart 04:10 7. 17th Moon 04:06 8. Waiting 04:29 9. Poison Eyes 04:17 10. B.R.O. 01:20 11. God Of The Sun 05:15 12. Give It To Me 03:15 13. The Executioner's Song 04:09 14. Children Of The Grave (Black Sabbath cover) 05:15 Rok wydania: 1999 Gatunek: Melodic Heavy Metal Kraj: USA Skład zespołu: Jeff Martin - śpiew Paul Gilbert - gitara John Alderete - bas Scott Travis - perkusja Gdzieś około roku 1997 kilku wybitnych instrumentalistów rockowych i metalowych przypomniało sobie, że onegdaj grali razem w zespole RACER X z Los Angeles, że nagrali dwie płyty, i że być może wypada się spotkać ponownie i nagrać trzecią. Reaktywacja zespołu w składzie z czasów "Second Heat" minus gitarzysta Bruce Bouillet nieco się przeciągała z powodu zajęć byłych członków w innych muzycznych projektach, ale w końcu wzięli urlopy i w grudniu 1999 pojawił się trzeci LP RACER X z Martinem jako wokalistą, czarodziejem gitary MR.BIG Gilbertem oraz demolującą sekcją rytmiczną Alderete - Travis, który na jakiś czas musiał wziąć rozbrat z brytyjską szkołą heavy metalu JUDAS PRIEST. Płyta została nagrana sprawnie i wydana przez należącą do koncernu fonograficznego Universal Music Group wytwórnię Mercury Records przy czym najpierw dla Japonii w grudniu 1999 roku.
Na płycie znalazło się aż czternaście kompozycji, pozornie dużo, bo trzy z nich to raczej instrumentalne przerywniki-miniatury i bezstylowy "Technical Difficulties", a ostatnia to cover mega klasyka BLACK SABBATH i generalnie RACER X powinien sobie ten cover darować, bo słabszego chyba nikt jeszcze nie nagrał.Reszta jest dosyć zróżnicowana. Melodic heavy metal z melodic power krawędziami wychodzi im tu fatalnie i nuda wyziera z ugładzonych i bezpłciowych kawałków "Fire Of Rock", "Miss Mistreater", "Bolt In My Heart" czy "Poison Eyes" trzecioligowych stadionów futbolu amerykańskiego, gdzie lokalne rock arena bandy grają podobne rzeczy. Dna w tej stylistyce sięgają w "Give It To Me". Jakieś przebłyski lepszego grania w tej konwencji w szlachetniejszej formie pojawiają się dopiero na koniec w "The Executioner's Song", który ma dobrą rytmikę, ciekawy klimat i określoną dawkę energii. Energia to także w założeniu "Snakebite" w stylu melodic heavy/power metal, jej przeciwieństwo zaś to rozlazły "Give It To Me". W tym wszystkim najlepiej wypada senny i podszyty bluesem balladowy song "Waiting", pięknie zaśpiewany przez Martina. To niedobrze, bo to wszakże metalowa płyta.
Zebrał się tu skład wirtuozów, a wirtuozerii i techniki brak. Słowo "Technical" w tytule albumu coś sugeruje, na coś poleca zwracać uwagę. Strzał na ślepo i kulą w płot. Żadnej techniki i wirtuozerii tu nie ma i wszystko zostało po prostu odegrane w ramach miałkiego melodic metalu o komercyjnym nastawieniu, ale chyba dla osób, którym nazwa CINDERELLA kojarzy się tylko z filmem animowanym. Travis się nie ma gdzie rozpędzić, Alderete głównie plumka do rytmu, Martin fałszywie się pozuje na gwiazdę hair metalu. Płyta bez produkcyjnego błysku, bez sensownie przemyślanego repertuaru i tak prawdę rzec, to już lepiej sobie SAHARA STEEL posłuchać.
RACER X był jednak zadowolony zapewne, a jako ekipa super gwiazd otrzymał odpowiednie wsparcie medialne i (niestety) nagrywał w wolnych chwilach dalej. Ocena: 4/10 8.08.2010 RE: Racer X - Memorius - 25.06.2018 Racer X - Superheroes (2000) Tracklista: 1. Superheroes 04:39 2. Let the Spirit Fly 03:46 3. Godzilla (Blue Öyster Cult cover) 04:50 4. Dead Man's Shoes 04:07 5. King of the Monsters 04:50 6. Mad at the World 04:00 7. Evil Joe 03:59 8. That Hormone Thing 04:37 9. Viking Kong 05:03 10. Time Before the Sun 07:15 11. O.H.B. 04:10 Rok wydania: 2000 Gatunek: Melodic Heavy Metal Kraj: USA Skład zespołu: Jeff Martin - śpiew Paul Gilbert - gitara John Alderete - bas Scott Travis - perkusja Ponieważ w licznych sponsorowanych artykułach pojawiły się pochlebne recenzje pierwszej po reaktywacji płyty wirtuozów z RACER X "Technical Difficulties" już dokładnie niemal w rok później grupa w tym samym najsłynniejszym składzie z Gilbertem jako gitarzystą zaprezentowała kolejny LP, wydany przez Universal Music w grudniu 2000 z muzyką mieszczącą się w zakresie melodic heavy metal i komiksową okładką oraz poniekąd komiksową zawartością.
Jak zwykle nie zabrakło wypełniaczy i tym razem są to dwie komiksowe na poły chaotyczne instrumentalne kompozycje "King of the Monsters" i "Viking Kong" pokazujące z jednej strony kunszt gitarowy Paula Gilberta a z drugiej niemoc w stworzeniu spójnego dynamicznego instrumentalnego utworu. Do tego zupełne nieporozumienie w postaci covera BLUE OYSTER CULT "Godzilla", który chyba został tu wybrany wyłącznie z racji pasującego do całości tytułu. Album można muzycznie określić jako bezstylowy, a określenie melodic heavy metal podać tylko umownie. Co bowiem ma wyrażać taki numer jak "Evil Joe"? Pełen wysokich wokali speed/power metalowy utwór tytułowy jeszcze się jakoś broni, nawet przyjmując jednoznaczne zapożyczenia z estetyki LP "Painkiller" JUDAS PRIEST (Travis!) ale solo Gilberta jest zupełnie bezsensowne. "Mad at the World" czy "Dead Man's Shoes" to jednak taki ospały melodic metal jaki usypia wypełniające stadiony tłumy spragnione ekscytującego rocka. W "Let the Spirit Fly" nie bardzo się mogą zdecydować czy grają nowocześniej, czy wzmocniony hard rock lat 70tych czy też arena rock metal w refrenie. "Time Before the Sun" zapewne należy uznać za progresywny a "That Hormone Thing" za wyrażenie retro rocka z pewnym turbo doładowaniem ale co z tego, skoro jest to wszystko zarówno zagrane bez prawdziwej iskry jak i wykonawczo przeciętne jak na taką ekipę. Z pewnością jakimś plusem jest tu próba eksploracji różnych rejonów rockowego i metalowego melodyjnego grania ale przeważnie RACER X brnie w ślepą uliczkę i całościowo ten album stanowi skład nieudanych muzycznych eksperymentów z pogranicza stylów i gatunków. W stosunku do płyty poprzedniej poprawiono brzmienie, jest tu mocniejsze w gitarze i bardziej wyraziste jeśli chodzi o sekcje rytmiczną. Przy tej okazji lekko wysunięty został Martin, który tu to co ma zaśpiewać śpiewa co najmniej dobrze, jak zwykle zresztą. Melodyjny metal pogranicza, tak w zasadzie nie skierowany do żadnej konkretnej grupy odbiorców. Nawet fanów shredu, bo ten w wykonaniu Gilberta tym razem co najwyżej na średnim poziomie. Jest to przedostatni album RACER X. W roku 2002 panowie spróbowali jeszcze raz nagrywając album "Getting Heavier". Ocena 4,2/10 8.08.2010 RE: Racer X - Memorius - 25.06.2018 Racer X - Getting Heavier (2002) Tracklista: 1. Dr. X 05:31 2. Lucifer's Hammer 03:43 3. Golden God 04:23 4. Bucket of Rock 04:26 5. Go-GG-Go 04:19 6. Heaven in '74 03:25 7. Everything's Everything 03:46 8. Empty Man 04:56 9. The Siren's Eye 06:22 10. Ghost Dance 05:03 11. Endless 05:24 12. Catapult to Extinction 04:58 Rok wydania: Gatunek: Melodic Heavy Metal Kraj: USA Skład zespołu: Jeff Martin - śpiew Paul Gilbert - gitara John Alderete - bas Scott Travis - perkusja Gdyby istniała oficjalna Lista Albumów Metalowych Które NIE Powinny Się Nigdy Ukazać to płyta "Getting Heavier" RACER X wydana tradycyjnie już w grudniu tym razem 2002 roku (Shrapnel Records i Universal) obowiązkowo powinna się na niej znaleźć.
Na dwóch poprzednich LP ta ekipa wirtuozów z Paulem Gilbertem na czele niczego sensownego nie pokazała poza przebłyskami kunsztu instrumentalnego, tym razem jednak spłodzili potworka, który z trudem można nawet umieścić w kategorii metal tradycyjny. Umieszczony tym razem na koniec instrumentalny "Catapult to Extinction" po raz kolejny w ich twórczości niczego nie wyraża i jest o niczym. Gorzej jednak jest z otwieraczem "Dr. X" nowoczesnym, alternatywnym i... zupełnie asłuchalnym i takich metalowych złomów jest tu większość, wśród nich "Heaven in '74", który chyba miał tu być jakimś odniesieniem do rocka lat 70tych. Tych jest więcej , jak "Bucket of Rock". "Everything's Everything" ma coś w sobie z epic power metalu, ale na szczęście nawet najsłabsze zespoły epic power metalowe grają z większą energią, no chyba że ta maniera ma tu jakieś szczególne znaczenie i chodzi o stworzenie antytezy gatunku. Fajne bębny w tym numerze tak przy okazji. Już lepiej się prezentuje żartobliwie (mam nadzieję) potraktowany rycerski power/heavy w "Lucifer's Hammer" ale z grup parodystycznych to już lepiej pozachwycać się NANOWAR OF STEEL czy podobnymi wytworami. Słaba Łagodność w bezbarwnym "Ghost Dance" w nieco "południowych" klimatach, beznadziejna mieszanina orientalizmów, progresji i epiki w "The Siren's Eye" oraz melodic metalowe mydło w postaci "Empty Man" z takimi niebiańskimi chórkami, że nawet grupy christian metalowe poczuły by się zawstydzone. Producentem płyty był Paul Gilbert i wybrał sound bardzo klarowny zahaczający o sztuczny i plastykowy. To spowodowało,że akcenty retro rocka zabrzmiały fałszywie a wszystko inne jest przerysowane w szczegółach. Miszmasz kompozycyjny i chaos w obrębie poszczególnych utworów królują. Może to i płyta genialna w swoim nowatorskim podejściu. Być może przecierająca szlaki ku Nowemu W Metalu Melodyjnym. Na szczęście ostatnia w dorobku RACER X. Panowie postanowili skupić się na tym, co robią najlepiej na co dzień w muzyce.
Dobrze się stało. Ocena: 2/10 8.08.2010 |