Remembrance - Wersja do druku +- Drużyna Spolszczenia (http://druzynaspolszczenia.pl) +-- Dział: MMS - RECENZJE (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=183) +--- Dział: Melodic doom/death i pokrewna muzyka klimatu (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=184) +--- Wątek: Remembrance (/showthread.php?tid=1938) |
Remembrance - Memorius - 25.06.2018 Remembrance - Fall, Obsidian Night (2010) Tracklista: 1. Ageless Fever 07:05 2. Stone Mirrors 09:25 3. The Omen 07:05 4. Our Memories Are Made of Stones 04:33 5. Ice Cold Conscience 08:31 6. Winter Tides 07:52 7. Obsidian 06:50 Rok wydania: 2010 Gatunek: Doom/Death/Gothic Metal Kraj: Francja Skład zespołu: Matthieu Sachs - śpiew, gitara Carline Van Roos - bas, śpiew, instrumenty klawiszowe, programowanie Norman Müller - perkusja Francja, jeśli chodzi o wysublimowane formy metalowego grania, nieustannie zadziwia.
Trzecia płyta grupy, określanej czasem jako reprezentującej gatunek funeral doom/death metal także mnie zadziwiła. Nie brak mi niczego... Ciężar, smutek, tło. Wyborne to wszystko i nieubłaganie dążące do końca. Funeral doom? Nie, przynajmniej nie ten minimalistyczny, bo tu jest bogactwo dźwięków. Pianino i przepotężny grobowy growl, kobiecy wokal i riffy ciężkie jak grobowa płyta. Wolno, dostojnie toczy się Ageless Fever, rozkwitając co chwila nowym motywem zbudowanym na gruzach poprzedniego. Ashes to ashes, dust to dust... Kolejne piękne intro w Stone Mirrors gitarowy motyw przeszywający serce na tle pianina, melorecytacja i duch SATURNUS, tak SATURNUS właśnie w tym malowaniu rozpaczą i bezbrzeżnym smutkiem. Ten smutek opustoszałego cmentarza zasypanego jesiennymi liśćmi na próżno usiłuje przedstawić zastęp gothic metalowych zespołów... tu zaś nie brak mi niczego. Niesamowity The Omen, po prostu niesamowity i kwintesencja melodyjnego doom/death. Jest w tym smutku gdzieś promyczek nadziei... może w klawiszach, a może w tym akustycznym fragmencie na końcu, jakby żywcem wyjętym z tęsknych pieśni rosyjskich? W zasadzie instrumentalny Our Memories Are Made of Stones to Most Tęczowy do drugiej części albumu. Ice Cold Conscience z ambientowym tłem to zagubiony w pustej przestrzeni welon Mojej Martwej Narzeczonej, której niedane było go włożyć. Teraz chłodny wiatr toczy go gdzieś w dal bez kresu. Winter Tides... This is the end of all, ale czy na pewno? Hipnotyczny motyw główny gdzieś momentami rozpływa się we mgle i odejściu od muzyki na rzecz wysublimowanej emocji i tym bardziej wstrząsające są powroty gitary, także i tej akustycznej na końcu. Obsidian na koniec wydaje się bardzo delikatny i tu czeka się na żeński wokal, a gdy się pojawia, to jakby gitara przestaje mieć znaczenie. Ukojenie, uspokojenie, ostatnie tchnienie. Światło i Brama. Nie takie jednak jak w Undressed TIAMAT. Inne, nieokreślone. Nic tu nie ma na tej płycie ponad 10 minut, żadnego przeciągania, dłużących się w nieskończoność wybrzmiewań i mielenia w kółko tego samego. Owszem poszczególne kompozycje opierają się o motyw główny, ale wariacje na jego temat są zmienne i płynnie przechodzą jeden w drugie. Trudno wybrać jakichś faworytów, może i dlatego, że wszystko to tworzy zamkniętą całość. Do tego, jakie to wszystko poetyckie... nastrój niezwykły, uroczysty i posępny, ale nie przytłaczający. Za to na pewno refleksyjny. Jeszcze jedno. Uniknęli brutalności. Brutalność w metalu staje się powoli normą, szczególnie w takim. Tu tego nie ma i bardzo dobrze, chociaż muzyka jest przecież ciężka. Przechodzenie od smutku do smutku kapitalne. Wycyzelowane w szczegółach i niuansach brzmienie, nieustannie ciężkie, ale z ładnie rozplanowanym tłem, pełna wyczucia gra perkusisty i klawisze mniej nachalne, niż w dark/gothic - lekko pastelowe, trochę ambientowe i wbudowane w to wszystko w sposób jakże delikatny. Nie brak mi niczego... Album absolutnie doskonały w kategorii melodic doom/death/gothic. Absolutnie. Ocena: 10/10 Memorius |