Sorcery (USA) - Wersja do druku +- Drużyna Spolszczenia (http://druzynaspolszczenia.pl) +-- Dział: MMS - RECENZJE (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=183) +--- Dział: Heavy/Power/Melodic/Epic/Doom/Gothic... (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=186) +---- Dział: S (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=205) +---- Wątek: Sorcery (USA) (/showthread.php?tid=2024) |
Sorcery (USA) - Memorius - 25.06.2018 Sorcery - Sinister Soldiers (1978) Tracklista: 1. Arachnic (The Dark King) 03:58 2. Fly The Sky 02:59 3. Sugar Sweet Lady (Debbie's Song) 04:09 4. Last Good-Bye 12:16 5. Slippin Away (For K.E.R.) 04:07 6. Snowshit 09:21 7. Airborne 04:58 8. Sorcerer 03:22 9. Schitzoid 04:22 Rok wydania: 1978 Gatunek: Epic Hard Rock/Heavy Metal Kraj: USA Skład zespołu: Jim Kelly - śpiew Mike Shadel - gitara Kirk Bryk - gitara Dave Maycroft - bas Kieran Hoening - perkusja Doprawdy przy okazji umiejscowienia prapoczątków epickiego metalowego grania nie wspomnieć o SORCERY to wielki błąd.
Zespół z Chicago grał od 1976 roku i przygotował dwa albumy, z których pierwszy to właśnie "Sinister Soldiers" w wersji winylowej wydany na dwóch płytach. Nazwa wytwórni, Century Records, jest myląca nie mamy tu bowiem do czynienia ze słynną Century Media, tylko z małą lokalną firmą płytową i nie jest nawet pewne czy z Chicago. SORCERY to muzyka, która można określić jako epicki hard rock, ten hard rock stary bez przebojowych radiowych podtekstów, typowy dla ambitnego grania lat 70tych i w jakimś stopniu osadzonym w stylistyce BLACK SABBATH z tamtego okresu w kwestii transowości wolniejszych utworów i fenomenalnej grze gitarzysty, doprawdy fenomenalnej i ocierającej się o technikę Iommiego, choć bardziej melodyjnej. Nie brak tu także pewnych zeppelinowskich rozwiązań oraz riffów, jakie niebawem stały się podstawą siły NWOBHM, choć zespół trudno z tym nurtem jakoś skojarzyć... no może poza kilkoma progresywnie grającymi grupami, które większej popularności nie zdobyły. Doskonała jest także gra perkusisty, a wokal podkreśla całość w interesujący sposób, mimo że wokalista specjalnymi walorami głosowymi nie dysponuje. Epickość SORCERY wyraża się w budowaniu łagodnego klimatu łamanego dynamicznymi solami jak w "Arachnic (The Dark King)" czy riffowej surowości i wzniosłości "Fly The Sky" i masa tu głębokiego rockowego basu. Zespół nie stroni też od instrumentalnego delikatnego space rocka w "Sugar Sweet Lady (Debbie's Song)", czy mocniej zagranego tradycyjnego metalu w "Slippin Away (For K.E.R.)" i "Sorcerer" w trochę w estetyce NWOBHM oraz bezpośrednich nawiązań do rocka brytyjskiego w nerwowym "Airborne". Mocno brytyjskie granie to także "Schitzoid" z niepokojącą otoczką tworzoną przez gitarę solową i perkusję z echami tym razem stylu BUDGIE. Wyjątkowo interesująco prezentują się w długich, wolniejszych utworach, poetyckich, rozmarzonych i refleksyjnych, wypełnionych misternymi zagrywkami gitarzystów i zadziwiającymi solami jak "Snowshit". Transowość tych kompozycji, także i najdłuższego "Last Good-Bye" jest niesamowita. Tu ta epicka atmosfera rockowej ballady jest porażająca i także poprzez pozorną oszczędność w środkach wyrazu. Z rzadka pojawia się mellotron, gitary niegłośne, szum wiatru, dyskretna perkusja i taki ujmujący śpiew... Na dzisiejsze standardy ta płyta ma bardzo ubogie brzmienie, choć wszytko jest bardzo dobrze słyszalne. Nie o to jednak chodzi i cieszy ona z zupełnie innych powodów, podobnie jak drugi, już ostatni album SORCERY wydany w dwa lata później "Till Death Do We Part" jeden z pierwszych albumów z psychodelicznym proto metalem w hard rockowym image.
Dokładnie nie wiadomo kiedy zespół przestał istnieć, ale stało się najprawdopodobniej w pierwszych latach 80tych.
Ocena: 8,3/10 2.03.2011 |