Speedwolf - Wersja do druku +- Drużyna Spolszczenia (http://druzynaspolszczenia.pl) +-- Dział: MMS - RECENZJE (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=183) +--- Dział: Heavy/Power/Melodic/Epic/Doom/Gothic... (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=186) +---- Dział: S (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=205) +---- Wątek: Speedwolf (/showthread.php?tid=2038) |
Speedwolf - Memorius - 25.06.2018 Speedwolf - Ride With Death (2011) Tracklista: 1. Speedwolf 05:28 2. Up All Night 02:48 3. Out on Bail 02:44 4. I Am the Demon 03:37 5. Time to Annihilate 03:43 6. Never Twice 03:39 7. I Can't Die 03:55 8. Death Ripper 03:22 9. Hell & Back 02:38 10. The Reaper 03:29 11. Ride with Death 03:51 12. Denver 666 02:23 Rok wydania: 2011 Gatunek: speed/power/rock'n'roll metal Kraj: USA Skład zespołu: Reed Bruemmer - śpiew Kris Wells - gitara Jake Kauffman - gitara basowa Richie Tice - perkusja Ta grupa powstała w roku 2008 w Denver, bazując na muzykach lokalnej sceny zafascynowanych latami 80tymi w metalu, przy czym z podejściem wybiórczym i jednoznacznie określonym.
W listopadzie nakładem Hells Headbangers Records wydała swoją pierwszą płytę.
Debiut zespołu jest niczym innym tylko wysokoenergetyczną wersją nagrań MOTORHEAD z wczesnych lat 80tych na speedzie.
I bardzo dobrze. Tym bardziej że i wokalista Reed Bruemmer to taka kopia Kilmistera z tego okresu i momentami dosłownie można go pomylić z panem Kilmisterem. Takie to proste brudne granie motorheadowe z doprawdy wypruwającym siebie żyły perkusistą, niezmordowanym od pierwszej do ostatniej sekundy. Kawałek "Speedwolf" jest znacznie dłuższy od pozostałych poprzedzony czymś w rodzaju szaroburego intro gitarowego, z którego nic co prawda nie wynika, ale pasuje tu idealnie. Reszta to kawałki w "długościach MOTORHEAD" i mimo że album zawiera 12 numerów, nie jest długi. Zabawa jest pierwsza klasa i to zapewne najfajniejszy semi cover album z muzyką kilmisterowską od kilku lat. Podlany piwem hit goni kolejny hit, jasne że to wszystko już było, ale dawno i sam Lemmy chyba zapomniał jak się robi takie prostackie, chuligańskie i bezczelnie wpadające w ucho numery. Gitarzysta Kris Wells przypomina stylem Eddiego "Fast" Clarke'a i zasypuje on słuchacza lawiną prostych ciętych riffów nie siląc się na żadne zaskoczenia czy urozmaicenia. Zapada w pamięć perkusyjny wstęp do "I Am the Demon" taki w stylu "Overkill" oraz masa refrenów wykrzykiwanych z pełnym przekonaniem i jedynie trochę tego basu brak. To znaczy może i jest, ale produkcyjnie ten album jest z kategorii zrobionych"oszczędnie" i fani masteringowych wodotrysków niczego tu dla siebie nie znajdą. Za to energia nieprawdopodobna i to w "Never Twice" po prostu morduje. Wielką zaletą tego albumu jest brak odniesień do komercyjnego rokendrola, jaki czasem proponował Kilmister, czy też monotonnych tasiemcowych numerów z gniewnymi monologami lidera MOTORHEAD. Zwarte, spójne, jednolite granie. Może nawet i jednostajne, ale przecież i MOTORHEAD grał i gra cały czas w zasadzie to samo. Jedno zachwianie przy okazji słabszego "I Can't Die" ale kapitalny ociekający krwią "Dead Ripper" natychmiast to niweluje. Co za "mrok"! No i motyw gitarowy z "The Reaper" jest po prostu genialny w swej prostocie. Takim czymś się porywa tłumy po prostu. A "Ride with Death" rozpruwa i owszem... Ta płyta jest skierowana do ściśle określonego grona słuchaczy. Tych, którzy czasem od 30 lat wiernie czekają na kolejny album MOTORHEAD. Z tym że takiego albumu już chyba Mister Kilmister nie nagra. Wielkie brawa dla SPEEDWOLF z Denver 666 w Colorado! Ocena: 9,8/10 8.11.2011 |