The Ring - Wersja do druku +- Drużyna Spolszczenia (http://druzynaspolszczenia.pl) +-- Dział: MMS - RECENZJE (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=183) +--- Dział: Heavy/Power/Melodic/Epic/Doom/Gothic... (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=186) +---- Dział: T (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=206) +---- Wątek: The Ring (/showthread.php?tid=2101) |
The Ring - Memorius - 27.06.2018 The Ring - Tales from Midgard (2004) Tracklista: 1. In the Beginning 06:56 2. Gathering Darkness 05:35 3. Voices of the Fallen Kings 04:47 4. Into the Wild 06:37 5. Unite or Fall 07:10 6. Halls of Doom 09:02 7. Signs by the Silver Stream 07:44 8. The Chase 07:07 9. Last Battle 05:21 10. Escape 01:57 Rok wydania: 2004 Gatunek: Heavy/Power metal Kraj: Szwecja Skład zespołu: Jakob Samuelsson - śpiew, instrumenty klawiszowe, perkusja Pontus Norgren - gitara, bas, instrumenty klawiszowe Marcus Jidell - gitara, bas, instrumenty klawiszowe Raczej projekt poboczny kilku znanych, szwedzkich multiinstrumentalistów niż konkretniejsze przedsięwzięcie, a przecież ten koncept album - oparty o "Władcę Pierścieni" - to kawał solidnego metalu klasycznego z elementami epic i power .
Jednym z członków zespołu jest Pontus Norgren - gitarzysta, obecnie w HAMMERFALL, a Marcus Jidell i Jakob Samuelsson pewną popularność zdobyli jako członkowie zespołu hard rockowego THE POODLES. Jakob Samuelsson był także wokalistą w końcowej fazie działalności MIDNIGHT SUN i z jego udziałem powstała ostatnia płyta tego zespołu. Album został wydany przez wytwórnię Scarlet Records z Mediolanu w czerwcu 2004 roku.
Mimo tematyki fantasy, nie jest to żaden klon zespołów melodic power speed metalowych.
Jest to też album pełen odniesień i zapożyczeń i o nich raczej się tu rozpisywać nie będę, bo każdy chyba znajdzie tu wiele pierwowzorów. Długie kompozycje, rozbudowane, ale nie pokomplikowane nadmiernie, przemyślane w szczegółach i pełne smaczków oraz starannie dobranych kontrapunktów. Wokal Samuelssona elastyczny, dopasowany do okoliczności - od heavy metalowego, mocnego głosu, do wysokich delikatnych partii, i we wszystkich wypada znakomicie. Już pierwszy utwór "In the Beginning", klasyczny heavy w epickich klimatach i marszowym tempie, daje wyborny przedsmak tego, co mamy dalej. Lekkim zaskoczeniem może być "Gathering Darkness", który jest kombinacją klasycznego heavy i melodyjnego power metalu w refrenach, z wyśmienicie dobraną rytmiką i solówkami Norgrena, przy których ręce same składają się do oklasków. Z pewnością i całkiem odmienny od poprzednich "Voices of the Fallen Kings" zaskakuje poziomem. Tu mamy heavy power najczystszej wody, z udanymi wokalami, także gościnnie pana D. White (YNGWIE MALMSTEEN i RAINBOW dla przykładu), który na ogół w takich numerach nie śpiewa. Utwór ubarwiają ostre, gitarowe pojedynki i niespodziewane, pełne mroku zwolnienie. "Into the Wild" zbudowany na niepokojących w swym wyrazie zwrotkach i chwytliwym, melodyjnym refrenie, tu kontrast w postaci części delikatnej i zwiewnej z bardzo wysokimi wokalami. Potem powrót do ciężkiego grania tym true metalowym riffem. Zaiste wspaniały. "Unite or Fall" to w zasadzie epic power doom z orientalnymi wstawkami, stanowiącymi istotny element kompozycji. Także i tu zastosowano wybieg z lekką częścią z pianinem, przy czym nawałnica ciężkich riffów przychodzi tym razem zupełnie niespodziewanie. Centralnym punktem albumu jest dla mnie "Halls of Doom", który po skromnym, łagodnym wstępie przechodzi w mocarny, heavy metalowy numer żywcem wyjęty z Martin Black Sabbath Era. W tym jednym przypadku musiałem sobie pozwolić na porównanie, bo jest to po prostu w stylu i formie przekazu, zaginiony track z "Tyr". "Signs by the Silver Stream" rozpoczyna się też bardzo spokojnie, z rzadko tu słyszalnymi, zmasowanymi klawiszami w tle, po czym dramatyzm narasta z każdą chwilą, aby znaleźć finał w długim, pełnym pomysłów solo gitarowym. Bojowy, klasyczny heavy "The Chase" powala kapitalnym refrenem, jaki się na takich płytach classic heavy pojawia nieczęsto. Tu też mamy nieszablonowe zmiany tempa i kapitalne sola, które na całym albumie są godne podziwu. Szkoda jedynie, że końcówka płyty w postaci "Last Battle" i epilogu "Escape" bardzo przeciętna. Jak na koncept o tak rozbudowanych wątkach, to zakończenie jest nijakie i bezbarwne. To powoduje, że ocena jeszcze wyższa być nie może. Jak się okazuje, projekty poboczne czasem warto organizować, a w przypadku THE RING także warto poznać. Zacna muzyka, godna polecenia i nie na jeden raz. Tym bardziej że płyta wyprodukowana starannie, a wysokie umiejętności wszystkich muzyków owocują godnym szacunku poziomem wykonania. Ocena: 9/10 14.02 2008 |