Drużyna Spolszczenia
Winter's Verge - Wersja do druku

+- Drużyna Spolszczenia (http://druzynaspolszczenia.pl)
+-- Dział: MMS - RECENZJE (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=183)
+--- Dział: Heavy/Power/Melodic/Epic/Doom/Gothic... (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=186)
+---- Dział: W (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=209)
+---- Wątek: Winter's Verge (/showthread.php?tid=2199)



Winter's Verge - Memorius - 28.06.2018

Winter's Verge - Tales of Tragedy (2010)

[Obrazek: R-3702281-1340961270-8181.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. World Of Lies 04:19
2. Old Man’s Wish 04:53
3. I Swear Revenge 04:13
4. For Those Who Are Gone 05:21
5. The Captain’s Log 05:30
6. Envy 05:04
7. Dark Entries 04:53
8. Madness Once Called Love 04:51
9. Tomorrow’s Dawn 03:49
10. Reflections Of The Past 06:30
11. Curse Of Time 03:58

Rok wydania: 2010
Gatunek: melodic power metal
Kraj: Cypr

Skład zespołu:
George Charalambous - śpiew
Harrys Pari - gitara
Stefanos Psillides - instrumenty klawiszowe
Miguel Trapezaris - bas
Chris Ioannides - perkusja

Do tej pory pięcioosobowa armia WINTER'S VERGE stacjonowała muzycznie nie w Grecji, a we... Francji, penetrując po części obszary zarezerwowane dla HEAVENLY. W roku bieżącym ruszyła nad Ren, przeprawiła się i znalazła na pozycjach niemieckiego melodic power metalu. W pontonie nie zmieścili się jednak wszyscy. Na francuskim brzegu pozostał klawiszowiec, a i gitarzysta bardzo często wybywa ze swoją gitarą gdzieś do Krainy Nieznanych Wirtuozów.

Okładka albumu, wydanego w końcu stycznia przez Massacre Records, zwiastuje przeżycie przygody i taką przygodę tu przeżywamy. Odrobina epickości, coś z morskich opowieści z dawnych czasów, wszystko jednak w obrębie melodyjnego power metalu takiego właśnie niemieckiego, ale ubarwionego francuskimi klawiszami i finezyjną grą gitarzysty.
Otwierający ten LP "World Of Lies" zwiastuje nawet jakby progresywny melodyjny power metal w stylu francuskim, potem jednak rozpoczyna się przygoda z lekko epickim graniem, charakterystycznym dla Niemiec, ale nie tym spod znaku Kai Hansena i spółki. Dwa killery jeden po drugim - "Old Man’s Wish" i "I Swear Revenge" niosą w sobie wielki ładunek energii i emocji, a ich największym atutem są refreny, melodiami i zadziornością przypominające najlepsze czasy RAGE. Tu wypada wymienić jedyny mankament tego albumu, a mianowicie brzmienie. Do samej produkcji nie można mieć zastrzeżeń. Klarownie, solidnie wyprodukowany krążek, ale to wszystko jest po prostu za lekkie. Gdyby gitara brzmiała tak, jak w zamykającym album "Curse Of Time" czyli głęboko i heavy powerowo, to numery z tego LP w większości przewracałyby na podłogę, a tak dają tylko umiarkowane szturchańce. Patrząc jednak z perspektywy pięknej ballady "For Those Who Are Gone", wzmocnionej w części drugiej oraz zagranego z powerową energią niezwykle bujającego rockera "Madness Once Called Love" tej gitarowej mocy jest wystarczająco dużo. Ozdobą niemal każdej kompozycji są wspaniałe sola gitarowe, nawiązujące do różnych stylów, finezyjne i niosące w sobie cząstki melodii przewodnich poszczególnych kawałków. Klawisze bardzo udane wszędzie, gdzie się pojawiają na pierwszym planie, także i w numerach słabszych, jak w mało wyrazistym "Reflections Of The Past".
Ogólnie pierwsza połowa płyty jest ciekawsza, zawiera kompozycje bardziej chwytliwe, więcej werwy i słonego morskiego wiatru. Na całym albumie najsłabszy wydaje się "Envy", gdzie poza solem gitarowym nie ma nic szczególnego w tych kliku ułożonych poprawnie riffach, tworzących sztampową melodię. Lekki niedosyt pozostawia po sobie też epicko potraktowany "The Captain’s Log", który jakby za wolno się rozkręca do ekscytującej części drugiej. Brak tu też jakiegoś bardziej wzniosłego czy pompatycznego zwieńczenia.

Mimo wszystko, album dostarcza wielu miłych wrażeń, a samo wykonanie jest wysokiej próby. Kilka hitów niweluje słabsze momenty i jest to album bardzo dobry, przy którym nudzić się nie powinno nikomu, kto lubi odrobinę nie napuszonej epiki w power metalu, tyle że nie takiej, jaką oferował w swoim czasie ELWING ich greckich współbraci.


Ocena: 8/10

29.01.2010


RE: Winter's Verge - Memorius - 28.06.2018

Winter's Verge - Beyond Vengeance (2012)

[Obrazek: R-3670065-1455031615-1467.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Cunning Lullabies 05:50
2. Paper Is Blank 04:35
3. Unto The Darkness 04:00
4. Not Without A Fight 04:23
5. Bleeding Heart 04:23
6. Dying 05:12
7. One Last Night 05:21
8. Threads Of My Life 04:06
9. Angels Of Babylon 03:17
10. Semeni 06:35
11. A Dream For A Dream (Bonus Track) 05:22

Rok wydania: 2012
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Cypr

Skład zespołu:
George Charalambous - śpiew
Harry Pari - gitara
Miguel Trapezaris - bas
Chris Ioannides - perkusja
Stefanos Psillides - instrumenty klawiszowe

Nowy album WINTER'S VERGE przedstawiła w końcu kwietnia niemiecka wytwórnia Massacre Records.
Były już w przypadku tego zespołu z Nikozji porównania z francuskim HEAVENLY, były Morskie Opowieści w stylistyce niemieckiej, a teraz przyszła pora na... no właśnie.

Znów jest inaczej. Jest klimatycznie i tajemniczo w bardzo ładnym otwieraczu "Cunning Lullabies" z odrobiną symfoniki gustownie generowanej przez klawisze nadal francuskie w wykonaniu Stefanosa Psillidesa i jest wyjątkowo ciepły, bardzo melodyjny w power metalowej dynamice "Paper Is Blank", który można by odnieść do szkoły fińskiej z kręgu STRATOVARIUS, bo niewielkie dodatki neoklasyki się tu pojawiają i rytmika jest klasyczna. Można by to wszystko także porównać do włoskiego pojmowania melodic power z klawiszami, gdyby nie nowocześniejsze akcenty energicznego i ostrzejszego "Unto The Darkness" z bardzo umiejętnie przemyconym wątkiem epickim, czy ciekawe łączenie posępnych modern riffów z wyjątkowo chwytliwym kontrastującym refrenem w "Not Without A Fight". Uniwersalny melodic power metal? W jakimś sensie na pewno, bo ta płyta nie ma jednorodnego oblicza muzycznego, choć cały czas wszystko brzmi znajomo. "Bleeding Heart" nawiązuje do Morskich Opowieści z poprzedniego albumu w melodii zwrotek. W bardzo interesujący sposób rozgrywany jest rytmiczny kroczący "Dying" ze znakomitym tłem klawiszowym i zupełnie nieoczekiwanym neoklasycznym refrenem. Modern akcenty elektroniczne wyborne, a cała część instrumentalna wyśmienita. Ciekawe, jakie spustoszenia poczyniłaby cała płyta utrzymana w takiej manierze, bo ten utwór doprawdy robi wrażenie. Pojawia się i ballada "One Last Night" z bogatym planem drugim i pięknym solem gitarowym zakorzenionym w bluesie. W samej melodii może nie za bardzo odkrywcza, ale zagrana wyjątkowo elegancko i bardzo dobrze zaśpiewana. George Charalambous po raz kolejny w dobrej formie, na swoim solidnym poziomie, przy czym tym razem jest on lekko wtopiony w całość, niejednokrotnie stając się jakby równorzędnym elementem gitarowo-klawiszowej układanki. Jednak nie w "Threads Of My Life" budzącym skojarzenia z fińskim gothic/heavy po części, gdzie pełni rolę główną i wywiązuje się z niej bardzo dobrze. Tu także nieco swobodnej niezobowiązującej symfoniki, która jest na tej płycie obecna cały czas, ale niezwykle dyskretnie. "Angels Of Babylon" trochę inny, bardzo melodyjny, ale surowszy i gitarowy, przypomina późne nagrania MYSTIC PROPHECY zresztą w duecie z Charalambousem zaśpiewał tu oczywiście R.D.Liapakis, który w ten sposób nie ograniczył się tylko po raz kolejny do roli producenta.

Jako producent wywiązał się z zadania doskonale, bo płyta ma rasowe brzmienie, przejrzyste i przestrzenne. Gitara ostra jak należy, dudniący bas, wyjątkowo klarowne klawisze w każdym aspekcie. Produkcja bez zarzutu. Czego tu nie ma na tej płycie? Greckiej specyfiki power metalu melodyjnego i dumnego zarazem w swojej niewymuszonej epickości? Jest i to w znakomitej muzycznej opowieści "Semeni", czytelnej, choć wielowątkowej muzycznie, a najwięcej w nie wiedzieć czemu bonusowym "A Dream For A Dream", który jest klimatyczny, dramatyczny i wspaniały i być może jest również zapowiedzią tego, co ten zespół zagra na płycie kolejnej.
Tym razem WINTERS VERGE zaproponował melodyjny power pogranicza wszystkich podgatunków. Powiązane to zostało inteligentnie, co więcej - w ramach każdego utworu oddzielnie i album nie jest zlepkiem numerów z różnych obszarów melodic power. Wartościowa muzyka zespołu, który wraz z innym cypryjskim ARRAYAN PATH już dawno przestał być egzotyczną metalową ciekawostką.


Ocena: 9,1/10

27.04.2012


RE: Winter's Verge - Memorius - 02.07.2019

Winter's Verge - Eternal Damnation (2008)

  [Obrazek: R-3702315-1340964006-2042.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Eternal Damnation 04:47
2. My Winter Sun 04:54
3. Get Me Out 03:56
4. Hold My Hand 05:10
5. A Secret Once Forgotten 05:27
6. Goodbye 05:42
7. Spring of Life 04:10
8. Can You Hear Me 05:19
9. For I Have Sinned 03:03
10. To You I Sail Tonight 06:36
11. Suicide Note 04:49

Rok wydania: 2008
Gatunek: melodic power metal
Kraj: Cypr

Skład zespołu:
George Charalambous - śpiew
Harrys Pari - gitara
Stefanos Psillides - instrumenty klawiszowe
Miguel Trapezaris - gitara basowa
Chris Ioannides - perkusja


WINTER'S VERGE z Nikozji powstał w roku 2003 i zanim podjął się wydania profesjonalnego debiutu, przedstawił swoje nagrania na demo CD "Another Life... Another End" w roku 2006. Te kompozycje znalazły się w mocno zmienionych wersjach na pierwszej płycie grupy, która została nagrana w 2007 w niemieckim studio Prophecy & Music Factory Studios w Kempten, gdzie jej realizacją zajął się sam R.D.Liapakis (MYSTIC PROPHECY). Można go tu także usłyszeć w wokalach pobocznych. Album ukazał się w marcu 2008 nakładem znanej  wytwórni LMP z Hamburga.

Muzyka na tym LP ma z niemieckim power metalem bardzo mało wspólnego i jest inspirowana raczej stylem francuskiego HEAVENLY, choć bez tej dopieszczonej w muzycznych niuansach gracji Francuzów.
Z drugiej strony, jak tu nie zachwycać się znakomitym melodic power metalowym Eternal Damnation, który najlepszym nagraniom HEAVENLY wcale nie ustępuje, ma podobne wykorzystanie klawiszy i podobny sposób narracji wokalisty George Charalambousa? Ten wokalista jest bardzo dobry, także w wysokich zaśpiewach, których nie żałuje. Tak, ta melodia jest znakomita, ale jeśli jest znakomita, to jak określić poziom atrakcyjności refrenu z następnego My Winter Sun, który tak się niewinnie zaczyna w typowym melodic power metalowym francuskim stylu? Miazga, po prostu! Jest to najlepszy refren na tej płycie i chyba najlepszy, jaki ten zespół stworzył  w ogóle. Styl HEAVENLY? No i co z tego, skoro to jest takie chwytliwe.

Do innych hitów z tego albumu należą na pewno A Secret Once Forgotten i Goodbye. A Secret Once Forgotten jest kompozycją zarówno brawurową w atakach gitary, jak i wysmakowaną w ogólnej formie, melodii i użyciu instrumentów klawiszowych. Inteligentny power metal po prostu. No a Goodbye to hit nad hity z Krainy Romantycznych Songów. Kapitalnie to zostało zrobione, te zwolnienia, te nagłe przyspieszenia, ta power metalowa siła i ta ogólna delikatność refrenów. I taki rys symphonic gothic w pewnym momencie, szkoda, że taki krótki.
Poza tym album wypełniają pełne energii i finezji kompozycje z gatunku melodic power zagrane ze sporą energią jak Get Me Out, Spring of Life, a wszystko to jest bardzo dobre, nieraz z niespodziewanymi zwrotami muzycznej akcji.
No i taki łagodniejszy melodic metalowy song Hold My Hand także może się podobać, podobnie zresztą, jak rasowa ballada Can You Hear Me niemal w stylu FAIRYLAND. W sumie z rycerskiego klimatu FAIRYLAND ma w sobie coś także bardzo udana opowieść minstrela w For I Have Sinned. Jeśli ta opowieść minstrela nie każdego przekonała do francuskich korzeni, to na pewno przekona do ich istnienia To You I Sail Tonight. I to zarówno w opcji HEAVENLY jak i FAIRYLAND. Ta sama epicka zwiewność i prawie taka sama elegancja i wysmakowanie wykonania.
Gdyby wskazać słabsze momenty, to akurat zakończenie w postaci Suicide Note jest co najwyżej dobre. Jest to smutne jak należy w tym powiązaniu gitary akustycznej z dalszym eterycznym planem symfonicznym w tle, ale jednak dosyć typowe i przewidywalne.

Mnóstwo pełnych rock/metalowego żaru, gitarowych solówek i klawiszowych pasaży oraz pojedynków pomiędzy Pari a Psillidesem ozdabia te kompozycje. Tu słowa uznania dla R.D.Liapakisa za  wyborną, klarowana produkcję, nie tak ugładzoną jak sound HEAVENLY, ale jednocześnie odległą od tak często spotykanego greckiego ascetyzmu. Ta klarowność i staranność w dobraniu planów dalszych pozwala tu rozkoszować tymi gitarowo-klawiszowymi powiązaniami.
Debiut WINTER'S VERGE należy uznać za bardzo udany i na helleńskiej scenie pojawił się zespół, który chyba jako jedyny ma swoje muzyczne korzenie we... Francji.


ocena: 8,6/10

new 2.07.2019



RE: Winter's Verge - Memorius - 30.10.2019

Winter's Verge - IV (2015)

[Obrazek: 140887-Winters-Verge-IV.jpg]

Tracklista:
1. Forsaken Damned... Alone 05:37
2. Father's Vow 05:07
3. Break Down The Walls 03:49
4. Nightmares On Tracks 04:41
5. Legacy Of One 04:18
6. Tears From A Glass Eye 03:56
7. We're Dust 03:08
8. I Am One 05:25
9. Reborn At Dawn 05:49
10.A Call From The Deep 08:55

Rok wydania: 2015
Gatunek: Power Metal/Heavy Metal
Kraj: Cypr

Skład zespołu:
George Charalambous - śpiew
Harry Pari - gitara
Andreas Kopriva - gitara
Miguel Trapezaris - gitara basowa
Daniel Georgiou- perkusja


Album "IV" został przez WINTER'S VERGE wydany nakładem własnym w sierpniu 2015 roku. 
Z różnych powodów skład uległ ponownie zmianie, trzon ekipy pozostał jednak taki sam, a co więcej - nastąpiło wzmocnienie w postaci drugiego gitarzysty Andreasa Kopriva.

Jak zwykle, Cypryjczycy stawiają na melodyjny power metal i podobnie jak na płycie poprzedniej, dosyć różnorodny.
Interesujący już na początku Forsaken Damned... Alone, to zgrabnie połączona mieszanka horror metalu, symfoniki i klasycznego, dosyć mocnego power metalu ze zdecydowanym wokalem Charalambousa i słychać, że WINTER'S VERGE potrafi być wielokierunkowy i zróżnicowany także w obrębie jednego utworu. Ten najbardziej klasyczny power metal grają dynamicznie i nawet teatralnie w Father's Vow, choć jeśli chodzi o samą melodię, to w takim stylu mieli już lepsze, niemniej refren jest bardzo dobry. Tego power przesyconego rockiem nie brakuje w Break Down The Walls i jest to dobry, choć w sumie mało wyrazisty numer. Także łagodniejsza balladowa kompozycja Legacy Of One jest tylko dobra i pompowana dramatyzmem trochę na wyrost, przy czym solo gitarowe jest wyborne i najbardziej rozpoznawalne na całej płycie. Za to interesujący jest rozegrany faktycznie w stylistyce melodic groove i mocno amerykańsko brzmiący Nightmares On Tracks z kolejną dawką delikatnie podanego horroru. Ta kompozycja jest zdecydowanie zaskakująca na tej płycie i to jest zaskoczenie pozytywne, także w związku z tym, jak to się dalej rozwija... Jest tu jednak również Tears From A Glass Eye, całkowicie nieudany, jako próba zagrania klasycznego heavy z elementami hard rocka i marnym drugim planem klawiszowym. Trochę heroicznego power metalu można posłuchać w We're Dust, ale takie przygody w towarzystwie WINTER'S VERGE już przeżywaliśmy na ich albumach wcześniej i były bardziej ekscytujące. Reborn At Dawn to także epicko heroiczny numer, który jest już znacznie lepszy, ma swój klimat i dobrze wplecione gitarowe ornamentacje na planie drugim i na pewno jest dobrym lekarstwem na słabiznę poprzedzającego go heavy/power metalowego I Am One.
I na koniec epicki kolos A Call From The Deep w klasycznym monumentalnym helleńskim stylu z pięknym symfonicznym rozpoczęciem, łagodną częścią z gitarą akustyczną i narastającym napięciem, mieszanym duetem wokalnym i patetyczną narracją ogólną, podkreślaną przez tło symfoniczne. Trochę tu brakuje pompatycznego zwieńczenia, ale i tak to bardzo solidna kompozycja, choć bardziej romantyczna niż rycerska, rzecz jasna.

Brzmienie jest dobre, klarowne, jednak obniża je niezbyt ciekawa barwa gitar, takich zbyt stalowo-szarych i nie do wszystkich kompozycji pasujących. Warto docenić udane wprowadzenie się do zespołu perkusisty Daniel Georgiou, natomiast o drugim gitarzyście powiedzieć coś konkretnego trudniej, bo to nadal dominacja Pari.
Jest to album niejednorodny i w tej niejednorodności znacznie mniej interesujący od "Beyond Vengenace". Poniekąd kosmopolityczny, w jakiejś mierze też zachowawczy i ostrożny w pójściu dalej, niż w motywy groove i hard rocka. Trochę mało wyrazistych melodii, mimo zauważalnych starań, że na to kładą nacisk.
Nadal solidny zespół helleńskiego obszaru metalu, ale już tracący dystans do czołówki.


ocena: 7,5/10

new 30.10.2019



RE: Winter's Verge - Memorius - 12.08.2020

Winter's Verge - The Ballad of James Tig (2020)

[Obrazek: Winters-Verge-The-Ballad-of-James-Tig.jpg]

Tracklista:
1. It Begins 06:57
2. A Thousand Souls 04:57
3. Dead Reckoning 04:41
4. Timeless 06:57
5. Khilagorak 02:11
6. I Accept 05:03
7. Blood on the Foam 06:06
8. The Sea 07:59
9. The Ballad of James Tig 04:07

Rok wydania: 2020
Gatunek: symphonic melodic power metal
Kraj: Cypr

Skład zespołu:
George Charalambous - śpiew
Savvas Parperi - gitara
Deniel Pavlovskiy - gitara
Miguel Trapezaris - gitara basowa
Daniel Georgiou - perkusja
Stavry Michael - instrumenty klawiszowe


Na 11 września 2020 przewidziana jest nakładem Pride & Joy premiera nowej płyty cypryjskiego WINTER'S VERGE - "The Ballad of James Tig". Warto zwrócić uwagę na podobieństwo okładki do tej z "Tales of Tragedy" z 2010 roku i tym razem ponownie ta ekipa zwraca się ku klimatom morskiej przygody, kontynuując linie obrana już na poprzednim, mało znanym albumie "The Wolves of Tiberon" z 2017.
W składzie znowu zmiany, bo pojawili się nowi gitarzyści, w tym mieszkający od pewnego czasu na Cyprze Rosjanin Deniel Pavlovskiy, jest także klawiszowiec Stavry Michael.

Tematykę morską można przedstawić w różny sposób. Refleksyjno - poetycki jak EVERGREY, tawernowo - piracki jak ALESTORM i jako słoneczną, niezobowiązującą, przyjemną przygodę jak TERRA ATLANTICA, czy też heroicznie jak GREAT MASTER... WINTER'S VERGE wybrał drogę pośrednią i jest tu to wszystko w umiejętnie dawkowanych proporcjach.
Opener It Begins to piękny przykład łagodnej poetyckiej ballady tawernowej i doskonale się to sprawdza jako wstęp do całości. Tak ta płyta ma świetny, uroczysty klimat, a przy tym ciepły i tajemniczy. Nie ma tu mroku, raczej dominuje przyjemne zachodzące słońce i barwy złota i czerwieni. Jest też rozmach, ale bez nadmiernego pompatycznego monumentalizmu i tak brzmi dumny A Thousand Souls. Zgrabnie akcentowane są elementy morskiego folk i nie mają nic z prostackiego przekazu, chociażby ostatniego LP ALESTORM. Zachwyca niezwykle elegancki Dead Reckoning w spokojnym tempie i z bardzo wyrazistym chóralnym refrenie. Czuje się klimat morza i przygody, niebezpiecznej przygody, także w pełnych uroku partiach symfonicznych. Bogato brzmi romantyczny Timeless, rozbudowany na kilka głosów i tu ten kunszt wokalny jest wysunięty słusznie na plan pierwszy, zaś Khilagorak to kompozycja godna najwyższego uznania, jako przykład symphonic metalu z chórami w najlepszej tradycji, chociażby RHAPSODY czy ADAGIO. Ten temat był wart rozwinięcia! Dosyć niespodziewanie w I Accept dramatyzm i moc narasta i mamy znakomity rytmiczny power metal w epickim stylu, z dumnym, dostojnym refrenem. A zaraz potem melodyjny i uroczysty, a zarazem refleksyjny Blood on the Foam w bujającym delikatnie i tawernowo rytmie. Jest poetycko, jest bardzo klimatycznie w monumentalnym The Sea, rozbudowanym, pełnym niuansów, pięknych wokali żeńskich i cinema symphonic planów symfonicznych. Po prostu coś pięknego, coś poruszającego... Klasa, klasa światowa!
A podsumowuje to wszystko, jak na wstępie, Wilk Morski w delikatnej folk power balladzie tawernowej The Ballad of James Tig. Opowieść dobiegła końca... Piękna opowieść...

Znakomicie dobrane są orkiestracje i partie symfoniczne, to głęboki i interesujący plan, wcale nie drugorzędny i bez tego ten album na pewno by nie prezentował się tak okazale. Ponadto oszczędna i wysublimowana gra gitarzystów go nie zagłusza. I George Charalambous jako Stary Wilk Morski opowiadający te historie jest po prostu rewelacyjny. Głęboki głos emanujący doświadczeniem i autentycznością. Wyborny występ!
 
Urzekająca brzmieniowo produkcja, dopieszczona do ostatniego dźwięku, wybornie zmiksowana w opcji wszystkich powiązanych tu planów. Kapitalne chóry, piękne subtelne gitary, stonowana odpowiednio sekcja rytmiczna. Majstersztyk!

Cudownej urody morski concept album, zdecydowanie jeden z najlepszych w tej tematyce, jaki się ukazał w metalowej muzyce.


ocena: 9,6/10

new 12.08.2020

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Pride & Joy  Music