Drużyna Spolszczenia
The Three Tremors - Wersja do druku

+- Drużyna Spolszczenia (http://druzynaspolszczenia.pl)
+-- Dział: MMS - RECENZJE (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=183)
+--- Dział: Heavy/Power/Melodic/Epic/Doom/Gothic... (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=186)
+---- Dział: T (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=206)
+---- Wątek: The Three Tremors (/showthread.php?tid=2683)



The Three Tremors - Memorius - 22.02.2019

The Three Tremors - The Three Tremors (2019)

[Obrazek: R-13149770-1548928638-6144.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Invaders from the Sky 04:54
2.Bullets for the Damned 04:10
3.When the Last Scream Fades 06:03
4.Wrath of Asgard 04:58
5.The Cause 03:53
6.King of the Monsters 04:23
7.The Pit Shows No Mercy 04:34
8.Sonic Suicide 04:40
9.Fly or Die 04:28
10.Lust of the Blade 04:54
11.Speed to Burn 05:18
12.The Three Tremors 06:18

rok wydania: 2019
gatunek: heavy/power metal
kraj: USA

skład zespołu:
Sean Peck - śpiew
Harry Conklin - śpiew
Tim Owens - śpiew
Casey Trask - gitara
Dave Garcia - gitara
Alex Pickard - gitara basowa
Sean Elg - perkusja


Placido Domingo, Jose Carreras, Luciano Pavarotti... To oczywiście Trzej Tenorzy, którzy połączyli swe siły w latach 1990-2003 i na swoich niezapomnianych, fantastycznych koncertach zgromadzili setki tysięcy słuchaczy oraz miliardy przed telewizorami.
Sean "The Hell Destroyer" Peck (CAGE), Harry "The Tyrant" Conklin (JAG PANZER) i Tim "Ripper" Owens (kto by to zliczył?) to oczywiście Trzy Super Metalowe Gardła Metalu USA i brakuje tu chyba tylko Jamesa Rivery, ale miejsce jest tylko dla Trzech. Ci trzej Tytani postanowili wzorem słynnych tenorów wystąpić razem i tak  w roku 2018 zrodził się projekt THE THREE TREMORS. Niewątpliwie sensacja kolosalnego kalibru, ale gdy się przyjrzeć składowi to jasno widać, że to tylko CAGE plus dwóch zaproszonych wokalistów z pierwszych miejsc w rankingach USPM. CAGE nie może nagle zmienić się w zespół akompaniujący, bo to CAGE, a i sama idea tego projektu to amerykański super mocny i super męski power metal, jakiego jest w ostatnich latach coraz mniej, i którego słucha coraz mniejsze grono fanów metalu.
Formułę zawsze można jednak odświeżyć.
Album "The Three Tremors", wydany w styczniu 2019 przez Steel Cartel Records dobitnie pokazuje, że nie tym razem.

Płytę wypełniają mocne, w większości pozbawione jasno wyrażonych melodii typowe kompozycje USPM, ujawniające brak pomysłów i kryzys tego gatunku, pełne nieuzasadnionych zmian tempa i metalowego chaosu. W sumie jest nawet mniej CAGE niż można by przypuszczać, a szkoda, bo czasem CAGE potrafiło rozruszać słuchacza potoczystymi riffami lub heroiczną melodią refrenu. Tutaj takich momentów jest niewiele, głównie w kompozycjach nieco wolniejszych jak Wrath of Asgard i The Three Tremors, ale w także niezbyt szybkim Sonic Suicide poziom kompozycyjny sięga dna. Wokalnie jest marnie i panuje chaos. Żaden z trzech Tytanów Metalu nie prezentuje wysokiej formy co słychać w specjalnych własnych partiach, a nieustanne próby śpiewania razem nie przynoszą żadnego efektu poza chaosem właśnie.
Oczywiście o jakichś wielogłosowych harmoniach wokalnych nie może być tu mowy, ale trzy głosy zlewają się, nakładają, nawet przeszkadzają sobie wzajemnie. Największą męką jest słuchanie klasycznych wysokich zaśpiewów, zwłaszcza wtedy, gdy wszyscy robią to jednocześnie. Te próby są zupełnie nieudane, a nawet nieudolne. Nie śmiem wysnuć wniosku, że Sean "The Hell Destroyer" Peck jest tu jakoś faworyzowany, ale odnoszę wrażenie, że słychać go tu najwięcej i najwyraźniej. Zresztą sama realizacja pozostawia sporo do życzenia, bo w pewnych momentach wokale są na jednej linii z gitarami i są  stłumione i wtopione w nie, a przecież na tym LP nie chodzi o ryk gitar tylko wyeksponowanie możliwości wokalistów.
"Ripper" od czasu do czasu przepycha się się zdecydowanie do przodu, natomiast znacznie skromniejszy "The Tyrant" niemal cały czas pozostaje w cieniu.

Instrumentalnie to po prostu CAGE z całym dobrodziejstwem inwentarza, przy czym tym razem w pospiesznie i chyba na kolanie przygotowanym zestawem sztampowych kompozycji USPM. Można by było gdybać, co było gdyby zrobili to na przykład tak... Jednak jest to, co jest, i z wielkiej chmury spadł mały deszcz. Z pewnością ta płyta będzie przez wielu uznana za jedno z największych rozczarowań roku.
Przy okazji historyczna ciekawostka. W roku 2000 dokładnie taki sam pomysł na THE THREE TREMORS mieli Bruce Dickinson, Rob Halford i Geoff Tate. Wówczas nic z tego ostatecznie nie wyszło.
Może to i dobrze?


ocena: 5,5/10

new 22.02.2019



RE: The Three Tremors - Memorius - 19.11.2021

The Three Tremors - Guardians of the Void (2021)

[Obrazek: R-20821108-1635844599-3005.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Bone Breaker 06:06
2.Guardians of the Void 03:15
3.Kryptonian Steel 05:14
4.Crucifier 04:19
5.I Can't Be Stopped 04:49
6.Frailty 05:07
7.Operation: Neptune Spear 05:22
8.Chained to the Oar 05:47
9.Catastrophe 04:56
10.Wickedness and Sin 04:33
11.Fall of Rome 05:03
12.War of Nations 04:50

rok wydania: 2021
gatunek: heavy/power metal
kraj: USA

skład zespołu:
Sean Peck - śpiew
Harry Conklin - śpiew
Tim Owens - śpiew
Casey Trask - gitara
Dave Garcia - gitara
Rafael Nogueira - gitara basowa
Sean Elg - perkusja

Teoretycznie jedną z najważniejszych power metalowych premier amerykańskich listopada (a może nawet roku) jest druga płyta THE THREE TREMORS, zaprezentowana przez Steel Cartel Records.

Teoretycznie, ale nie praktycznie. Trzech Metalowych Tenorów ponownie przy akompaniamencie CAGE gra USPM. No może jednak warto zaznaczyć, że trochę się to umiędzynarodowiło, bo nowym basistą jest Rafael Nogueira z Brazylii. Nie znam, ale na ile dosyć mętna produkcja pozwala się zorientować, gra nieźle. Co do pozostałych. Też grają nieźle oklepane do bólu riffy amerykańskiej szkoły heavy/power, znane z CAGE i pewnie stu innych zespołów, lepszych i gorszych, ale w znacznej mierze jednak lepszych od TTT.
Pewnych rzeczy nie umieją, albo po prostu nie chcą zmienić i generalnie grają ten sam siłowy power metal co na płycie poprzedniej, często chaotyczny, gdzie cokolwiek zapamiętać po pierwszym przesłuchaniu jest raczej trudno, a początek w postaci Bone Breaker i Guardians of the Void jest tak słaby, że po prostu jest chęć to natychmiast wyłączyć i do tego nie wracać. Potem w Kryptonian Steel mają przebłyski dobrych nawiązań do heroicznego amerykańskiego USPM, ale tę szansę marnują po kilkudziesięciu sekundach, by zaraz potem zaprezentować jakieś muzyczne popłuczyny po mniej udanych, lekko klimatycznych nagraniach PRIMAL FEAR Crucifier. Dopiero w prostszym I Can't Be Stopped można posłuchać przyzwoity "painkillerowy" heavy power metal, ale do jakichkolwiek zachwytów sporo brakuje. Marne generowanie epickiego mroku w Frailty z kolosalnymi zapożyczeniami bezpośrednio z "Painkiller".
Coś tam znowu o walce z terroryzmem w szybkim i twardym Operation: Neptune Spear, gdzie refren jest fatalny i tylko trochę można wyróżnić grających tu z zacięciem gitarzystów w najszybszych partiach. W Chained to the Oar jest posępnie na poziomie CAGE i wolniej, w Catastrophe amerykańska metalowa katastrofa epicka, w Wickedness and Sin przypomina się beznadziejny początek albumu. Fall of Rome ma obiecujący tytuł, ale jak się tego posłucha, to w graniu epickim nic z tego nie wynika. Miałkie, surowe, bez klimatu i majestatu. I wreszcie War of Nations, równie interesujący jak cała reszta w obszarze kompozycji i wykonania. 
A Trzech Tenorów? Ja bardzo cenię tych panów, niejednokrotnie dawałem temu wyraz przy okazji innych muzycznych projektów, o których pisałem, ale są tu po prostu słabi, każdy z osobna i wszyscy razem w tych wzajemnych przekrzykiwaniach, kiepskich wysokich zaśpiewach, fałszywie brzmiących partiach heroicznych i ogólnie amatorskim jak na ich możliwości wykonaniu. Nikt się nie wyróżnia, nikt nie jest specjalnie faworyzowany. Zespołowa, rzemieślnicza robota.

Wydanie tej płyty zbiega się z szeroko reklamowaną trasą koncertową TTT. Można nawet powiedzieć, że ta trasa jest bardziej medialnie eksponowana niż ten album. Jeśli się temu głębiej przyjrzeć, to nasuwa się wniosek, że nieważne co grają i śpiewają, byle było ich na scenie trzech i robili show przed podskakującą przed sceną publicznością, im liczniejszą tym oczywiście lepiej.
A że forma wokalna słaba i kompozycje do niczego, to przecież w sumie nieważne. Będzie głośno i na tyle niewyraźnie, że cel główny zostanie i tak osiągnięty. Trzy Super Gardła USA na jednej scenie United Forever. 
Oby jednak nie, bo oddzielnie i gdzie indziej potrafią nadal pozytywnie zaskoczyć.


ocena: 4,7/10

new 19.11.2021