Ravenous - Wersja do druku +- Drużyna Spolszczenia (http://druzynaspolszczenia.pl) +-- Dział: MMS - RECENZJE (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=183) +--- Dział: Heavy/Power/Melodic/Epic/Doom/Gothic... (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=186) +---- Dział: R (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=204) +---- Wątek: Ravenous (/showthread.php?tid=2741) |
Ravenous - Memorius - 25.04.2019 Ravenous - Eat The Fallen (2019)
tracklista:
1.The Hunger Never Dies 03:14
2.Space and Time 04:59
3.Doom Holds the Key 04:30
4.Adrift 05:56
5.Revenge of the Beloved (Interlude) 02:14
6.Mercenary 04:32
7.Beyond the Ice 03:38
8.Strength of a Warrior 04:08 9.A Tale of Good Omens 04:51
10.Conquering the Sun 04:11
11.The Bard's Song 3:15 (Cover bonus)
rok wydania: 2019
gatunek: heavy metal /power metal
kraj: Kanada
skład zespołu:
Robert Antonius Voltaire (R.A.V) - śpiew
Jacob Wright - gitara
Valax - gitara basowa
Dave Crnkovic - perkusja
RAVENOUS to nowy gracz na scenie kanadyjskiej. Grupa ta została założona w roku 2016, nie jest to jednak ekipa nowicjuszy. R.A.V to Robbie Abinader z SIXGUNS OVER TOMBSTONE, Wright i Crnkovic grali razem w VIATHYN i tylko Valax wywodzi się z nieco innego, black metalowego środowiska.
Płyta ukazała się nakładem własnym w kwietniu 2019.
Jeśli ktoś jest bardzo niecierpliwy i bardzo wybredny, mógłby wyłączyć ten album po pierwszym kawałku, wysłuchawszy The Hunger Never Dies, który jest raczej marną wariacją na temat amerykańskich ARMORY czy CELLADOR.
Jednak dalej....
Dawno nie było takiego rycerskiego heroicznego zniszczenia z Kanady. Nasuwają się różne skojarzenia, ale jedno jest nieodparte - TWISTED TOWER DIRE z "Crest Of The Martyrs". Super szybki Space and Time dewastuje małymi wartościami gitarowymi i morderczą dumną partią w stylu melodic black. Sola na tym albumie są wyborne. Część z nich nagrał kanadyjski thrash metalowy gitarzysta Skyler Mills z W.M.D. i z Wrightem toczą zabójcze pojedynki. Ekstraklasa! Jest jedna rysa w tym wszystkim. Doom Holds the Key to kompozycja w stylu symphonic epic metal, ale nie da się stworzyć dobrej kompozycji w tym stylu, jeśli nie stosuje się muzycznych środków, które taki metal określają. Same gitary, choćby najlepsze, to za mało.
Ale potem... Adrift, niezbyt szybki, pełen dostojeństwa i monumentalizmu umacnia swoją pozycję dodatkowo w chóralnym refrenie, a krążący motyw gitarowy dopasowany jest idealnie. Stosowny rys symfoniczny, którego zabrakło wcześniej w Doom Holds the Key pojawia się w instrumentalnym Revenge of the Beloved (Interlude), prowadzącym do energicznego rycerskiego Mercenary i tym razem wypad w obszary ARMORY i CELLADOR jest bardzo udany. Szybki, zdecydowany, bojowy power metal. Tu drugie, niszczycielskie solo gitarowe zagrał Peruwiańczyk Carlos Parra del Riego. A potem seria w stylu TWISTED TOWER DIRE i kapitalnie rozgrywają melodyjny i zadziorny Beyond the Ice. Przy Strength of a Warrior szczęka opada. Takich przepotężnych epickich killerów true metalowych pojawia się zazwyczaj kilka w roku, a ten na pewno będzie w ścisłej czołówce. Tu nie ma żartów i kto przy tym refrenie nie dobędzie dwuręcznego miecza, ten po prostu nie ma pojęcia o epickim metalu i powinien słuchać ADRENALINE MOD. Genialne, genialne, genialne!I kolejne dewastujące solo Skylera Millsa! Wyśmienity gitarzysta. W .A Tale of Good Omens kroczą dostojnie, dodając rytmiki wczesnego włoskiego HOLY MARTYR i jest to kolejny wyborny numer z zupełnie niespodziewanie zagranym refrenem. Taki refren tutaj? Rewelacja, podobnie jak solo Timothy Browna ze STRIKER, który kiedyś występował razem z R.A.V w SIXGUNS OVER TOMBSTONE. No i ponownie ten specyficzny styl melodii pojawia się w kruszącym Conquering the Sun. Z jaka gracją to zostało zagrane i jednocześnie ile w tym autentycznego power metalu. Po prostu trzeba posłuchać samemu. Końcówka tej kompozycji jest zdumiewająca! Produkcja jest bardzo dobra, choć bywają lepiej wyprodukowane self release albumy. Można mieć pewne zastrzeżenia do ogólnego brzmienia gitary. Wykonanie? Nie gorsze niż w VIATHYN, na pewno nie. Jest nowa jakość, nowa siła w kanadyjskim metalu. Kiedyś zaczynał i SKULLFIST i STRIKER teraz pojawił się RAVENOUS. W bieżącym roku TWISTED TOWER DIRE nagrał po latach kolejny album, ale taki naprawdę album z muzyką TWISTED TOWER DIRE nagrał RAVENOUS z Calgary. Moc! ocena: 9,4/10 new 25.04.2019 RE: Ravenous - Memorius - 15.08.2021 Ravenous - Hubris (2021) tracklista:
1.Carnage in Carthage 04:37
2.Astral Elixir 05:16
3.Son of Storms 04:33
4.Die 1000 Deaths 05:24
5.Bridgeburner 06:10
6.The Alder Queen 03:17
7.March of Hunger 04:47
8.Claw is the Law 05:24 9.Onwards & Upwards 04:09
10.…Of Beasts and Faust 10:21
rok wydania: 2021
gatunek: power metal
kraj: Kanada
skład zespołu:
Robert Antonius Voltaire (R.A.V) - śpiew
Jacob Wright - gitara
Valax - gitara basowa
Dave Crnkovic - perkusja
Drugi atak jednego z Potworów z Calgary. Tym razem nastąpi 22 października 2021 nakładem własnej wytwórni Feast Beast Records, a w Japonii z bonusowymi utworami wyda to Spiritual Beast.
Już na wstępie wypada napisać, że zagrali zupełnie coś innego, niż to, czego potencjalnie należało oczekiwać. Jest to album muzycznie tak barwny, tak zaskakujący i tak bardzo tryskający pomysłami, że pod tym względem zadziwia. Kiedyś tak zaczynał swoją muzyczną karierę duński EVIL MASQUERADE...
To wszystko mieści się w granicach szeroko pojętego power metalu, ale w taki wielu odcieniach i nieoczekiwanych rozwiązaniach, że balansują na granicy eklektyzmu, choć przyjemnego w odbiorze. Odniesienia do metalu neoklasycznego, symfonicznego, do folk metalu, do wielu jeszcze innych rzeczy, a wszystko nieraz skupione w jednej kompozycji. Tak przy tej okazji przychodzi na myśl muzyczna wizja ORDEN OGAN z dawnych lat. Trudno oprzeć się urokowi wysmakowanego w po części neoklasycznej, a po części fantasy heroic manierze Carnage in Carthage z pełnym ekspresji wokalami Voltaire i jakże to bliskie podobnym kompozycjom MAGIC KINGDOM w bogactwie środków wyrazu. Jak zgrabnie wydobywają rycerski klimat w zagranym w speedowym tempie Astral Elixir i tu obok gitary Wrighta zaznaczają się także orkiestracje stworzone (zresztą do wszystkich kompozycji) przez Brytyjczyka Daniela T. Carpentera.
Jest w tym i odrobina muzycznego szaleństwa i teatru, a może nawet komiksu z górnej półki. Z zamkowego krużganka rozbrzmiewa pieśń barda Son of Storms i wzmocniona dosyć ostrą gitarą i planem para symfonicznym robi wrażenie, oj robi! Świeże i pełne pasji potraktowanie ogranego w sumie tematu! I jaki pełen lekkości i polotu melodyjny power metal grają w Die 1000 Deaths, z dyskretnym rysem progresywnym, a fragmenty gdzie do głosu dochodzi gitara, są doprawdy ekscytujące. I dewastacja w potoczystym, pełnym dumy i elegancji heroicznym Bridgeburner, który brzmi jak najlepszy TWISTED TOWER DIRE na sterydach power metalowych. Niebłagany, ultra melodyjny atak! W The Alder Queen ekipę gościnnie wspiera głosem Nina Oseguda z A SOUND OF THUNDER i mamy tu power metal symfoniczny o rozmachu RHAPSODY i z elementami neoklasycznymi do tego, a moc jest przeogromna. Co za pasja wykonania przy jednoczesnej precyzji! Klasa, po prostu klasa! Nina fenomenalnie wykonuje partię o niemal wodewilowym charakterze i całość jest zdumiewająca bogactwem pomysłów.
March of Hunger jest rytmiczny, trochę smutny, dumny i na swój sposób delikatne drapieżny. Piękny refren, piękna melodia zwrotek i fajne gitarowe ornamentacje także poza solo. A w Claw is the Law mandolina, akordeon i dodatkowy wokal Wolfbeard O’Brady z THE DREAD CREW OF ODDWOOD i to taki utwór trochę agresywniejszy niż zazwyczaj bywają fok/power metalowe numery. W Onwards & Upwards przy pianinie Capertera śpiewa w duecie z frontmanem sam Mathias Blad z FALCONER, ale powiem wprost, ta kompozycja nie jest udana. Miało być romantycznie i monumentalnie w łagodnym stylu, a wyszło jakoś tak nijako. Nie bardzo to pasuje do ogólnego klimatu albumu, mimo nacisku na jego zróżnicowanie.
I kolos na zakończenie. …Of Beasts and Faust, gdzie zaśpiewał gościnnie aktywny w tym roku Vincent Jones (harsh screamo). Jest skocznie i bojowo, jest lekko folkowo i rycersko, jest bogato dzięki chórkom, melodyjnym, lekko zakręconym chwilami (neoklasycznie!) solówkom gitarowym... No i jak to fenomenalnie przyspiesza w pewnym momencie, jak po wtryśnięciu nitro do paliwa. Absolutna dewastacja w tym momencie! Co za Moc! Fragmenty instrumentalne są zrobione po prostu z misterną maestrią i stworzenie tej kompozycji musiało kosztować zespół bardzo dużo wysiłku i pracy.
Wykonanie jest doskonałe. Robert zaśpiewał po prostu wybornie i przy całym szacunku dla instrumentalistów i gości jest tu niekwestionowaną gwiazdą. Doskonała emisja, wyśmienita interpretacja w zależności od potrzeb, wyjątkowa pewność siebie. Po prostu zniszczenie!Na brawa zasługuje produkcja w opcji "sharp & clear" przy jednoczesnym zadbaniu o nowoczesny, ale bez cech modern, sound planów dalszych i orkiestracji. A mix i mastering zrobił Mistrz Fredrik Nordström, unikając wchodzenia na obszary typowo szwedzkiego power metalowego brzmienia. Tak, RAVENOUS to jest jednak prawdziwy Potwór. Zdecydowanie po raz drugi godny miana Potwora z Calgary! ocena: 9,5/10 new 15.08.2021 Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości AMR PR ekipy RAVENOUS |