Drużyna Spolszczenia
Hittman - Wersja do druku

+- Drużyna Spolszczenia (http://druzynaspolszczenia.pl)
+-- Dział: MMS - RECENZJE (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=183)
+--- Dział: Heavy/Power/Melodic/Epic/Doom/Gothic... (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=186)
+---- Dział: H (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=194)
+---- Wątek: Hittman (/showthread.php?tid=2964)



Hittman - Memorius - 20.12.2019

Hittman - Hittman (1988)

[Obrazek: R-11914013-1526845780-7642.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Metal Sport 04:18
2.Dead on Arrival 03:33
3.Will You Be There 04:36
4.Breakout 05:20
5.Backstreet Rebels 04:29
6.Caught in the Crossfire 04:22
7.Secret Agent Man (Johnny Rivers cover) 03:04
8.Behind the Lines 04:48
9.The Test of Time 04:24

rok wydania: 1988
gatunek: power metal
kraj: USA

skład zespołu:
Dirk Kennedy - śpiew
Jim Bacchi - gitara
John Inglima (John Kristen) - gitara
Michael R. Buccellato (Mike Buccel) - gitara basowa
Chuck Kory - perkusja

HITTMAN został sformowany w roku 1984 w Nowym Jorku, jako jedna z grup na wzbierającej w USA fali USPM. Po serii zmian osobowych grupie udało się nagrać album "Hittman", który wydała znana wytwórnia Steamhammer.

Muzyka HITTMAN na tej płycie stanowi klasyczny przykład bardziej melodyjnego USPM, gdzie przenikają się wpływy wczesnego VICIOUS RUMORS i QUEENSRYCHE, i ten drugi zespół słychać w manierze wokalnej Kennedy'ego, podobnej do stylu przekazu Geoffa Tate. Zresztą, zespół zdawał sobie sprawę z tych podobieństw i zaprezentował kompozycję Behind the Lines.  Dominuje jednak szybki i ostro zagrany power metal z gang chórkami i dobrymi melodiami jak w Metal Sport i Caught in the Crossfire. Specyficzną cechą rozpoznawalną tych kompozycji są bardzo dobre sola gitarowe o lekko apokaliptycznym charakterze. Wszystko okraszone jest gęstym basem wspomagającym dodatkowo gitary.
Jest na tym albumie doskonała kompozycja Dead on Arrival, gdzie na początku w wyjątkowo udany sposób budują napięcie i byłby to zapewne nieśmiertelny hit, gdyby nie to, że refren budzi jednak pewien niedosyt. Za to na pewno za fenomenalne można uznać riffy główne w zagranym umiarkowany tempie dumnym i dramatycznym zarazem, heroicznym Breakout. Moc! Niezbyt dobrze się prezentuje tuzinkowa semi ballada w stylu nieco łzawych numerów rock/metal arena, ale zapewne miała na celu przyciągnięcie publiczności o bardziej komercyjnych gustach i radiową promocję. Grają także prosty heavy/power w niemieckiej rytmice Backstreet Rebels, o bardzo umiarkowanej atrakcyjności. Na koniec prezentują bardzo dobry The Test of Time i zamykają album w podobnym stylu jak otwierają Metal Sport.

Płyta jest dobrze wyprodukowana jak na standardy drugiej połowy lat 80-tych w tym gatunku, choć może nieco brak mocy w gitarach.
Solidny przykład stylu power z USA, gdzie w zespole zebrali się muzycy faktycznie utalentowani.
Niestety, był to okres schyłkowy dla USPM i grupa padła ofiarą typowych wówczas problemów. Przez kilka lat milczała i wróciła w roku 1993 bardziej komercyjnym albumem rock/metalowym "Vivas Machina". Płyta nie cieszyła się powodzeniem i po promującym ją tournee w roku 1994 zespół został rozwiązany. Na fali odrodzenia zainteresowania USPM w XXI wieku, jak wiele innych grup powrócił na scenę także HITTMAN. Zreformowana grupa pojawiła się z Kennedym i obydwoma gitarzystami z klasycznego składu w roku 2017.

ocena: 8/10

new 20.12.2019



RE: Hittman - Memorius - 25.09.2020

Hittman - Destroy All Humans (2020)

[Obrazek: R-15914789-1600109206-9924.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Destroy All Humans 07:32
2.Breathe 04:20
3.The Ledge 04:29
4.Code of Honour 05:20
5.Total Amnesia 04:18
6.1000 Souls 04:00
7.Out in the Cold 04:29
8.Love, 'The Assassin' 07:45

rok wydania: 2020
gatunek: heavy metal
kraj: USA

skład zespołu:
Dirk Kennedy - śpiew
Jim Bacchi - gitara
John Inglima - gitara
Greg Bier - gitara basowa
Joe Fugazi - perkusja
Jai Es - perkusja (1, 2, 5)


Kennedy oraz gitarzyści ze starego składu powołali do życia na nowo HITTMAN  w roku 2017. Uzupełniona o nową sekcję rytmiczną, w której początkowo znajdował się Jai Es, nagrała nowy album, zaprezentowany przez wytwórnię No Remorse Records we wrześniu 2020.

Te amerykańskie powroty po latach bywają różne, najczęściej nie najlepsze. Nie dotyczy to jednak HITTMAN. Ekipa z nowego Jorku nagrała niezmiernie interesującą płytę z muzyką o różnych inspiracjach w obrębie gatunku traditional heavy metal, a jednocześnie pozbawioną eklektyzmu i rozpoznawalną jako HITTMAN. Bez agresji, bez barowego napinania muskułów i bez chuligańskiego brudu metalowego, cechującego większość grup z USA orientujących się na heavy luz w stylistyce hard rockowej HITTMAN gra elegancki i inteligentny heavy metal. Gra taką muzykę od początku do końca, nawet wtedy, gdy i o stylistykę hard rocka amerykańskiego lekko się ociera w 1000 Souls. HITTMAN gra fenomenalnie i z dużą dawką nowoczesności w po prostu wybornym pod każdym względem Breathe i wcale mnie nie dziwi, że jest to singiel promujący ten album. Świetna melodia główna, porywający refren i gitarzyści grają tu przepięknie. Killer w spokojnym, wyważonym stylu.
Grupa umiejętnie buduje klimat po części epicki, a po części lekko mroczny  w rozbudowanych Destroy All Humans i Love, 'The Assassin', przy czym ta pierwsza jest jednak lepsza, może za sprawa potoczystego refrenu i ciekawych zmian tempa oraz lepszych partii solowych gitarzystów. W The Ledge grupa pokazuje, że umie stworzyć utwór o bardzo atrakcyjnej melodii, a równocześnie balansować na granicy grania progresywnego bez łamańców i udziwnień. Wysoka klasa, starannie to zostało przemyślane i zaaranżowane. Dosyć głębokie nawiązania do własnej twórczości i inteligentnego heavy metalu lat 80tych z USA to zagrany w średnim tempie lekko heroiczny Code of Honour z cudownej urody partią łagodniejszą (Kennedy kapitalny!) oraz szybszy, zdecydowany Total Amnesia. Tu się czuje, że to grają Amerykanie i jakie świetnie dopasowane sola! Zniszczenie! I do kompletu jeszcze raz nostalgiczne wspomnienie bardziej melodyjnego heavy metalu z USA z XX wieku w Out in the Cold.

Czas się Dirka Kennedy'ego nie ima. Śpiewa po prostu wyśmienicie, bezbłędnie i beż żadnego wysiłku. Doskonały występ tego wokalisty i słucha się go z prawdziwą przyjemnością. Może nawet jest lepszy niż w roku 1988? Gitarzyści jak za dawnych czasów - wyborna technika i ogromne wyczucie tego co tu grają. Udane partie obu perkusistów i zwiewna, podszyta rockowym feelingiem gra basisty Grega Biera, którego doskonale tu słychać.
Bardzo ciekawe jest brzmienie tego albumu. Lekko sterylne w gitarach, z głośną sekcją rytmiczną w starym amerykańskim stylu i centralnym, lekko wysuniętym głosem wokalisty.

Jeszcze raz podkreślam. Znakomita płyta z heavy metalem pełnym elegancji i przykuwającym uwagę.
Takie powroty się ceni.


ocena: 9/10

new 25.09.2020