Kinrick - Wersja do druku +- Drużyna Spolszczenia (http://druzynaspolszczenia.pl) +-- Dział: MMS - RECENZJE (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=183) +--- Dział: Heavy/Power/Melodic/Epic/Doom/Gothic... (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=186) +---- Dział: K (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=197) +---- Wątek: Kinrick (/showthread.php?tid=3402) |
Kinrick - SteelHammer - 23.12.2020 Kinrick - Sense Your Darkness (2005) Tracklista: 1. Call of Honor 04:34 2. Throughout All Time 04:02 3. I Fight Alone 04:51 4. Dressed Up As God 04:32 5. Through the Void 04:44 6. Stand Up and Fight 04:27 7. For Your Evil 04:14 8. Make Me a Man 04:37 9. The Empire Falls Again 04:20 10. Sense Your Darkness 04:39 Rok wydania: 2005 Gatunek: Heavy/Power Metal Kraj: USA Skład: Stephen Fredrick - śpiew Corbin King - gitara James Martin - bas Stian Kristoffersen - perkusja FIREWIND okazało się fenomenem na skalę światową i kolejnym z wielu sukcesów producenta Davida T. Chastaina. Melomani chcieli więcej takiej muzyki, heavy/power, mocnej, ale z melodiami, Chastain więc postanowił zaspokoić potrzebę rynku, komponując materiał na płytę.
Ktoś to jednak musiał zagrać i wybrany został nie byle kto - Fredrick, który odszedł z FIREWIND oraz perkusista Greków Kristoffersen, który z tym wokalistą miał już szansę pracować. Skład uzupełnił James Martin z ZANISTER, a gitarzystą został wtedy obiecujący shredder Corbin King. Album został przygotowany szybko i już 19 lutego 2005 roku został wydany przez wytwórnię Chastaina, Leviathan Records i z tego też wydania pochodzi okładka. Wersję Majestic Rock lepiej zbyć milczeniem.
FIREWIND oczywiście jest słyszalny już w rozpoczynającym Call of Honor, który jest całkiem niezły, podobnie jak oparty na motywie ancient Throughout All Time, przypominającym KENZINER. I Fight Alone to już marna kopia pierwszych dwóch płyt FIREWIND, ale przyozdobiona wspaniałym solem gitarowym.
Dalej niestety jest bardzo miałkie granie heavy power, powolne i mulaste i wpadają w rejony kryzysu sceny USA, gdzie melodia nie dość, że jest słabo zaznaczona, ale i bardzo słaba, opierając się przy tym o zagrywki MORGANA LEFAY czy TAD MOROSE. Stand Up and Fight tego dobitnym przykładem, chociażciekawiej prezentuje się od osłabiających Dressed Up as God i Through the Void, które nie mają niczego do zaoferowania. Te powolne kompozycje są bardzo słabe i dopiero w The Empire Falls Again prezentują coś ciekawszego, chociaż nie wykracza to poza typowy USPM, dobry, a na pewno ciekawszy od kompletnie bezradnego Make Me a Man, w którym ocierają się o kompromitujące rejony kryzysu metalu lat 90-tych.
Na koniec oparty o fundament BLACK SABBATH heavy metal Sense Your Darkness, idealnie podsumowujący zawartość tego albumu. Po prostu nic nowego czy ciekawego.
Dobór takiego, a nie innego składu oczywiście nie był przypadkiem i pod względem wykonania nie może być mowy o fuszerce. To dobrze znani Chastainowi muzycy, z którymi współpracował i byli mu znani. Fredrick śpiewa wybornie, dokładnie tak jak w FIREWIND i niszczy równie mocno. Kristoffersen może miewał lepsze partie, ale to, co zostało tutaj zaproponowane odegrał bez zarzutu i słychać energię. Corbin King to bardzo dobry gitarzysta i wygrywa tutaj kilka ciekawych sol. To jest gitarzysta inny od Gusa G., to oczywiste, ale słychać potencjał i talent. Może tylko bas Martina jest raczej z gatunku tych mniej interesujących, bo raczej przygrywa muzyce.
Ogólnie jednak dopasowanie tych muzyków jest idealne i lepszej synergii chyba nie można było osiągnąć.
Producentem oczywiście był Chastain, a za mix i mastering odpowiada Christian Schmidt, który był odpowiedzialny za mastering Forged by Fire FIREWIND, które wyszło miesiąc wcześniej. Mocny sound dobrze imitujący ten FIREWIND.
Zawiodły kompozycje, które w większości są przeciętne i starczyło pomysłów na garstkę. Reszta to przekrój zespołów Chastaina, możę i nawet jego solowego projektu zagranego mocniej w doborowym towarzystwie.
Album okazał się klapą komercyjną i muzyczną, a zespół rozwiązał się niedługo po jego premierze.
Potencjał był ogromny, ale to niestety kolejna płyta, która pokazuje, że wcześniejsze dokonania składu All-Stars nie przekładają na jakość i nie sumują.
Musi być pomysł, a tego tutaj zabrakło. Jest jedynie przeciętniactwo i komercha.
Ocena: 6/10
SteelHammer
|