Mistweaver - Wersja do druku +- Drużyna Spolszczenia (http://druzynaspolszczenia.pl) +-- Dział: MMS - RECENZJE (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=183) +--- Dział: Heavy/Power/Melodic/Epic/Doom/Gothic... (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=186) +---- Dział: M (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=199) +---- Wątek: Mistweaver (/showthread.php?tid=3439) |
Mistweaver - SteelHammer - 21.02.2021 Mistweaver - Tales from the Grave (2010) Tracklista: 1. Fairytale 02:18 2. Sons of Darkness 04:53 3. Into the Realms of the Dead 04:47 4. Siren of the Hellish Seas 05:43 5. Voices from the Grave 05:04 6. The Pestilence 04:34 7. Smell of Death 06:50 8. May God Deliver Death 04:23 9. Through the Gate of Timeless Departure 05:53 10. Another Endless Night 05:40 11. A New Vision of the Apocalypse 05:03 12. 666 - The Call 03:59 13. A Madman's Epitaph 03:11 Rok wydania: 2010 Gatunek: Melodic Death Metal Kraj: Hiszpania Skład: Raúl Weaver - śpiew, gitara Eduardo Alonso Santos - gitara David De Pedro Mediavilla - bas Simón Cordero - perkusja Eduardo Navazo - instrumenty klawiszowe Gościnnie: Mija Anderson - śpiew MISTWEAVER to zespół ze sporym doświadczeniem. Założony w 1997 roku było raczej sensacją lokalną niż światową i pierwsze dwie płyty to były progresywne próby grania melodic extreme metalu, inspirowanego między innymi KALMAH, BEFORE THE DAWN i ALESTORM, ale to były płyty mało interesujące.
Age of Darkness to znów były progresywne wariacje na temat KALMAH, brzmiące bardziej autentycznie, a nie eksportowo, ale było to bardzo wtórne i niepotrzebnie skomplikowane jak muzyka INSOMNIUM czy SCAR SYMMETRY, mastering Mika Jussila przybliżył ich do celu.
Po 5 latach milczenia i poszukiwaniu perkusisty, 10 maja 2010 roku zespół wydaje swoją czwartą już płytę, nakładem brytyjskiego Casket Music.
Jest KALMAH, to słychać już w mroźnym i złym Sons of Darkness z dobrze znanymi ozdobnikami klawiszowymi i rwanymi melodiami przy bagiennej przestrzeni. Potężnym walcem jest Into the Realms of the Dead, tu ponownie KALMAH, urozmaicone AMORPHIS, coś z ANTESTOR w Siren of the Hellish Seas ze świetnymi wtrąceniami klawiszowymi i solem gitarowym wartym odnotowania.
KALMAH bardziej w stylu CHILDREN OF BODOM atakuje w Voices from the Grave i wyczuwalne jest tutaj zło KEEP OF KALESSIN, ale w drugiej połowie już zaczyna wychodzić schematyzm tego albumu i jednolitość, monotonia, jeśli chodzi o pomysły. Ta płyta niczym nie zaskakuje, The Pestilence jest dobry, ale do The Black Waltz ta kompozycja nie ma nawet startu, a Smell of Death to niepotrzebne wstawki progresywne, ale w drugiej połowie jak dumnie pędzą w stylu SUIDAKRA. Czeka się jednak na jakąś niespodziankę, ale ani May God Deliver Death, ani Through the Gate of Timeless Departure niczym nie zaskakują. Może Another Endless Night w swoim folkowym zacięciu zaskakuje nawiązaniem do przeszłości zespołu, ale do tej płyty raczej nie pasuje, a bardzo brutalny 666 - The Call to nawiązanie do tego, co będzie w przyszłości.
Na koniec AMORPHIS/INSOMNIUM w spokojnym A Madman's Epitaph. Kojący i poprawny jak cały album.
Tak jak kompozycje są dobre z drobnymi przebłyskami, to brzmienie jest na niezwykle wysokim poziomie. Mocna perkusja, krystalicznie czysta i ostra gitara z delikatnymi akcentami basu, ale po duecie Andy LaRocque, który też był producentem, i Mika Jussila nie można było spodziewać się niczego innego, jak perfekcji.
Akcenty fińskie zaznaczone są mocno i słucha się tego dobrze, ale poprawność i brak pomysłów sprawia, że kompozycje zlewają się w jedną całość i sprawia, że jest to materiał przewidywalny, który nie kryje zbyt wielu niespodzianek.
Album został przyjęty z mieszanymi uczuciami, Weaver jednak się nie poddał i mimo straty klawiszowca, kontynuował działalność nadal.
Przez ten czas jednak pozostawał w ukryciu i zniknął na kolejne 4 lata.
Ocena: 7.7/10
SteelHammer RE: Mistweaver - SteelHammer - 22.02.2021 Mistweaver - Nocturnal Bloodshed (2014) Tracklista: 1. The Birth 02:32 2. The Biggest Threat 04:21 3. Pandemonium 05:03 4. Hell's Arrival 04:59 5. God Is Dead 04:28 6. Nocturnal Bloodshed 07:06 7. Perpetual Darkness 04:15 8. End of Times 05:16 9. Deceivers' Fall 04:48 Rok wydania: 2014 Gatunek: Melodic Death Metal Kraj: Hiszpania Skład: Raúl Weaver - śpiew, gitara Eduardo Alonso Santos - gitara David De Pedro Mediavilla - bas Simón Cordero - perkusja Joaquín Velasco - instrumenty klawiszowe Raul "Weaver" Puente powraca do MISTWEAVER po występach w death metalowych AUTHORITY CRISIS i MASS BURIAL, z większości starym już składem, wzbogaconym o nowego klawiszowca. Album wydany został wydany przez rosyjską wytwórnię Satanath Records 24 grudnia 2014 roku, a 5 marca 2015 przez hiszpańskie Suspiria Records.
Fascynacje death metalem są bardzo dobrze słyszalne, jest jednak i "stare" MISTWEAVER inspirowane pierwszymi płytami KALMAH w solidnym The Biggest Threat, w którym też są echa BOLT THROWER z czasów Ingrama w środkowej partii, ale jest i typowy death metal brytyjski. Nie zabrakło SUIDAKRA w niezłym God is Dead, coś z BOLT THROWER jest też w walcowym i rozbujanym Pandemonium, chóralny refren z paniami wskazuje jednak na połączenie ANTESTOR z KALMAH.
Death metal jednak ich gubi i często to brzmi bardzo powszednio i nieświeżo, jak Hell's Arrival, który próbują przełamywać typowo skandynawskimi refrenami, a Szwecja w tytułowym Nocturnal Bloodshed jest bardzo namacalna, ale to zlepek różnych pomysłów, przejść i prób robienia muzyki ambitniejszej niż faktycznie jest. To nie musiało trwać 7 minut, tak jak Perpetual Darkness jest nudnym melorecytowanym death metalem i STORMLORD nie tylko grał takie rzeczy bardziej w klimatach melodic extreme metalu, ale i bardziej autentycznie.
End of Times zaczyna się fatalnie, dalej jest tylko poprawna muzyka z obszarów GWYDION i SUIDAKRA.
Bardzo szwedzki jest Deceivers' Fall i tu słychać wzbogacone o klawisze UNLEASHED, chociaż zimna konsekwencja gitar wskazywać może na BOLT THROWER.
Wyborna produkcja, typowo szwedzka i za nią odpowiada nie kto inny, jak tytan sceny Dan Swano. Może zdarza się mu mieć słabsze dni, ale nie tutaj. Wysoce profesjonalne brzmienie z mocną perkusją i typowymi dla Szwecji gitarami.
To dobra płyta, ale bardzo nierówna, z momentami nie do końca dobrze przemyślanymi wpływami i naleciałościami death metalu, które nie zostały wplecione w to wszystko dobrze.
W 2016 roku były próby wzbudzenia zainteresowania EP/mini-albumem The Bloodshed Rages On z już nowym perkusistą Ramón Mur, ostatecznie jednak w 25 listopada 2017 roku Raul Weaver rozwiązał grupę i zajął się innymi death metalowymi grupami.
Niespodziewanie w 2020 roku grupa została reaktywowana w tym samym składzie i przypieczętować ten powrót ma nowy album, Swansong, który ma zostać wydany 25 lutego.
Oby było więcej klasycznego melodic death metalu KALMAH, bo taka muzyka jest potrzebna, a bracia Kokko nagrywają rzadko i zawiesili poprzeczkę bardzo wysoko.
Ocena: 7.2/10
SteelHammer
RE: Mistweaver - SteelHammer - 04.03.2021 Mistweaver - Swansong (2021) Tracklista: 1. At the Gates of Beyond 04:20 2. Unhallowed Ground 03:50 3. Suicide 04:16 4. The Death Came to Me 03:28 5. The Forest of Lost Souls 04:46 6. Swansong 04:33 7. Deathbound 03:36 8. Echoes from the Past 04:00 9. Embraced by the Cold Darkness 03:55 10. Beyond Death's Thresholds 04:32 11. Afterlife 04:55 Rok wydania: 2021 Gatunek: Melodic Death Metal Kraj: Hiszpania Skład: Raúl Weaver - śpiew, gitara Eduardo Alonso Santos - gitara David De Pedro Mediavilla - bas Ramón Mur - perkusja Joaquín Velasco Navarro - instrumenty klawiszowe Po wyszaleniu się w death metalowych projektach, Raul Weaver powrócił z MISTWEAVER ze składem z ostatniego EP z 2016 roku, gdzie zagrali nowy perkusista i klawiszowiec razem z weteranami, basistą Mediavilla i gitarzystą Santos. 25 lutego 2021 roku, nakładem Necromance Records pojawił się powrotny album w wersji digital oraz CD.
Powracają mocno i brutalnie, ale w bardzo klasycznym otwarciu At The Gates of Beyond z echami IN FLAMES, ale zagrane brutalniej. Ten album to przede wszystkim energia, wściekłość i śmierć z różnymi wpływami, od ANTESTOR i KALMAH po BOLT THROWER. KALMAH wydaje się być obecny w solidnym Inhallowed Ground, MALEVOLENT CREATION w Suicide, BOLT THROWER z KALMAH w The Death Came to Me... Jest brutalnie i melodyjnie, ale to nie brutalna melodyjność KALMAH.
The Forst of Lost Souls to próba przełamania tej fali przemocy przy gitarze akustycznej i gościnnym występie pani Begoña Garcia, później są wspaniałe popisy gitarowe i oszalały atak sekcji rytmicznej, fantastyczny duet wokalny... i koniec, zlepek różnych pomysłów, któremu brakuje konkretnej myśli przewodniej. Swansong rozpoczyna się wybornym tłem klawiszowym, potem jest BOLT THROWER, w drugiej połowie solowa partia przywodząca na myśl DESULTORY, choć nie na tak wysokim poziomie. Deathbound to chyba miała być próba gry gdzieś pomiędzy KALMAH a HAIL OF BULLETS i na plus jest tutaj tylko refren i przejścia w klimacie KALMAH. Brak tutaj świeżości w podaniu pomysłów, DARK HAVEN i THE EMBODIED takie kompozycje jak Echoes from the Past podawały lepiej, ale tutaj na plus znów żeński chór i to jest wielka strata, że zespół z muzyką nie poszedł właśnie w tym kierunku. W kierunku morderczego Pandemonium. Jakieś echa UNLEASHED też tutaj występują w Embraced by the Cold Darkness i Beyond Death's Thresholds, ale Hedlund jest tylko jeden. Afterlife to typowy szwedzki death metal, dziki i rozszalały, zdradzający wpływ innych projektów Weavera na ten zespół.
Brzmienie tym razem realizował Javi Félez, który na swoim koncie ma świetną płytę IRON CURTAIN z 2016 i MEAN MACHINE. Tak jak w IRON CURTAIN i MEAN MACHINE, jest klasycznie, bez wodotrysków i dostosowane do materiału, jaki się tutaj znajduje. Inaczej to brzmieć nie mogło.
Weaver ma bardzo mocny głos i bez problemu przebija się przez ścianę gitar i gęsto, ostro grającą sekcję rytmiczną, a sola są tutaj dobre i bardzo dobre. Technicznie temu zespołowi nigdy nie można było nic zarzucić, kompozycje jednak nie dorastają do tego poziomu. Jest dobrze i równo, ale zabrakło blasku.
Ładna laurka, przyozdobiona podobnie jak poprzednio wspaniałą okładką, dla MDM i death metalu głównie szwedzkiego z Iberii. Dobry powrót, ale jednak mam nadzieję na więcej. Dobrego MDM nigdy za wiele.Ocena: 7/10 SteelHammer |