Dark Haven - Wersja do druku +- Drużyna Spolszczenia (http://druzynaspolszczenia.pl) +-- Dział: MMS - RECENZJE (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=183) +--- Dział: Heavy/Power/Melodic/Epic/Doom/Gothic... (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=186) +---- Dział: D (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=190) +---- Wątek: Dark Haven (/showthread.php?tid=3740) |
Dark Haven - SteelHammer - 02.04.2022 Dark Haven - Fallout (2010) Tracklista: 1. Intro 01:00 2. Embracing the Carnage 04:19 3. Mechanics of War 03:22 4. Shades of Ivory 05:16 5. Aphelion 05:47 6. Faceless Sons 04:28 7. Skyscraper 05:03 8. Abysmal Horror 03:58 9. Through Dying Eyes 04:21 10. Azimuth 04:40 11. Malice 06:24 Rok wydania: 2010 Gatunek: Melodic Death Metal Kraj: USA Skład: Don Linneman - śpiew Brennan Kilpatrick - gitara Ryan Kilpatrick - bas Nate Falzon - perkusja Lance Orosco - instrumenty klawiszowe DARK HAVEN ze stanu Kalifornia założone zostało w 2004 roku i na scenie lokalnej próbowali być aktywni, wydając EP w 2005 i 2007 roku, nie wzbudzając jednak zainteresowania u żadnej wytwórni.
W końcu, 6 marca 2010 roku, został wydany debiut własnym nakładem.
DARK HAVEN oferuje melodic death metal w formie tradycyjnej, z subtelnymi orkiestracjami w tle, kiedy uderzają w extreme melodic metal, jest to bardziej DIMMU BORGIR niż ABIGAIL WILLIAMS, co słychać w solidnym otwieraczu Embracing the Carnage, dobrym, może i nawet najsłabszy na płycie, ale jednocześnie bardzo mylącym co do zawartości całego albumu.
Embracing the Carnage to najbardziej standardowy z najbardziej standardowych symphonic black/melodic death metalowych kompozycji skandynawskich, z ogromnym naciskiem na rozmach i orkiestracje, a niekoniecznie melodie. To się zmienia bardzo szybko, bo już w MEchanics of War orkiestracje schodzą na dalszy plan, a znacznie większy nacisk jest położony na gitarę i melodie. W realizacji jest to bardzo podobne do tego, co zaoferowało rok później SERENITY IN MURDER, muzykę bliską scenie fińskiej i grup z okręgów KALMAH i CHILDREN OF BODOM. Melodie są znakomite i muzycznie to jest pewien kompromis pomiędzy Europą a USA, co słychać w szorstkim, bardziej agresywnym Shades of Ivory. Refren chłodny i skandynawski, zwrotki i przejścia surowe na kanwie amerykańskiego death metalu i thrashowej motoryce.
Sola gitarowe są z tych oszczędnych i to jedynie przedłużenie motywu przewodniego utworu niż opowiedzenie historii czy techniczny popis wart owacji na stojąco. To idealnie zgrany zespół, gdzie nikt nie wychodzi przed szereg i świetnie się tutaj uzupełniają, jak w wybornym Aphelion albo Faceless Sons z solidnie wplecionym motywem ancient, świetnym urozmaiceniem, jakim bez wątpienia jest tradycyjny akcent szwedzkiej sceny melodic death i świetną pracą perkusji. Sekcja rytmiczna z USA w tym gatunku rzadko rozczarowują i nie inaczej jest z DARK HAVEN. Azimuth próbuje nawiązywać do najlepszych tradycji BEFORE THE DAWN, ale nie jest to tak miażdżące i czysty śpiew nie jest aż tak bardzo powalający i czarujący.
Punktem kulminacyjnym jest najdłuższy Malice, w którym jest wszystko, co najlepsze z CHILDREN OF BODOM i KALMAH.
Kompozycyjnie album równy i świetnie zagrany, ale do poziomu wybitnego zabrakło kropki nad i, ostatecznego szlifu, jaki chociażby miał debiut STARKILL, w którym popisy gitarowe są niesamowite i po latach nadal niedoścignione.
Produkcja solidna i bez niespodzianek. Perkusja mocarna jak to w USA, gitara szorstka i ostra, umiejscowienie orkiestracji w centrum ciekawe i nieprzytłaczające, przez większość czasu to subtelne, ale wyraźnie zaznaczone tło, nadające większej przestrzeni, dzięki czemu nie jest to tak duszne jak wiele amerykańskich produkcji tego gatunku.
Don Linneman zaśpiewał bardzo dobrze i jego harsh i growl są perfekcyjnie dopasowane do muzyki. Symbioza muzyków, ich współpraca jest tutaj interesująca.
Niestety, Don Linneman jeszcze w tym samym roku opuścił zespól i zaczęły się problemy składowe, zostali tyko Brandon McLaughlin, Brennan Kilpatrick oraz podobno perkusista Nate Falzon. Cisza trwała wiele lat, ale w okrojonym składzie, prawdopodobnie już bez perkusisty, nagrany został po ponad 7 latach drugi album grupy, zatytułowany Dark Haven, jednak to był znacznie mniej interesujący melodic death metal sceny skandynawskiej, który brzmiał jak wiele produkcji z tego regionu.
W 2020 roku były zapowiedzi kolejnego albumu, ale na zapowiedziach się skończyło i słuch o zespole zaginął.
Wielka strata, bo to był kolejny obiecujący zespół po DESTROY DESTROY DESTROY, który mógł namieszać w gatunku.
Obecnie jedyne, co pozostaje, to ocalić ten album od zapomnienia.
Ocena: 9/10 SteelHammer |