Zero Hour - Wersja do druku +- Drużyna Spolszczenia (http://druzynaspolszczenia.pl) +-- Dział: MMS - RECENZJE (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=183) +--- Dział: Heavy/Power/Melodic/Epic/Doom/Gothic... (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=186) +---- Dział: Z (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=212) +---- Wątek: Zero Hour (/showthread.php?tid=3768) |
Zero Hour - SteelHammer - 18.05.2022 Zero Hour - Agenda 21 (2022) Tracklista: 1. Democide 14:19 2. Technocracy 05:30 3. Stigmata 09:16 4. Memento Mori 05:16 5. Agenda 21 06:23 6. Patient Zero 10:07 Rok wydania: 2022 Gatunek: Progressive Metal Kraj: USA Skład: Erik Rosvold - śpiew Jasun Tipton - gitara Andreas Blomqvist - bas Roel van Helden - perkusja Zaskakująco i niespodziewanie, w 2020 roku zostało reaktywowane ZERO HOUR, niestety bez brata Jasuna Tiptona, Troya, z którego problemów zdrowotnych grupa zawiesiła działalność w 2008, a oficjalnie zakończyła w 2013. Pozyskani zostali za to inni znani i utalentowani muzycy, Andreas Blomqvist z SEVENTH WONDER i Roel van Helden z POWERWOLF, a całość zaśpiewał oryginalny wokalista grupy, Erik Rosvold. Album został wydany przez Frontiers Records 13 maja 2022 roku. Wszystko o tej płycie mówi tak naprawdę Democide, 14 minutowy, rozbudowany i techniczny, w którym słychać pomysły zaczerpnięte z ABNORMAL TOUGHT PATTERNS, który mniej lub bardziej czerpało z wczesnego okresu ZERO HOUR.
To nadal jest ZERO HOUR, ale podane w odświeżonej i delikatnie przystępniejszej formie. To zawsze była muzyka skomplikowana, momentami nieoczywista, ale wymagająca bardzo dużo uwagi. Tym razem melodie zostały mocniej podkreślone i są bardziej wyraziste, przy warsztacie technicznym na najwyższym poziomie i konstrukcji kompozycji powtarzalnej, ale w której chodzi o dramatyzm i ciągłość historii, a nie wystrzeliwaniu pomysłów jak pocisków z karabinu maszynowego. Democide to są rzeczy, które w mniejszym lub większym stopniu próbowały grać różne grupy (AEON ZEN, SEVENTH WONDER) , ale żadna nie osiągnęła takiego balansu, jaki jest tutaj. Wszystkie motywy są tutaj dobrze wykorzystane i nie są rozwleczone do granic możliwości i można tutaj mówić o precyzji na poziomie chirurgicznym.
Technocracy to ciąg dalszy pomysłów innego projektu ex-ZERO HOUR, CYNTHESIS, może i coś z solowych nagrań Warrela Dane'a/NEVERMORE i tutaj słychać bardzo istotną rolę, jaką odgrywa bas, który prowadzi ten utwór znakomicie, ale w tym zespole to zawsze był ważny instrument, który miał swój plan i historię do opowiedzenia. Andreas Blomqvist to świetne i godne zastępstwo Troy Tiptona i gra tutaj nawet ciekawiej niż w SEVENTH WONDER.
Roel van Heldenowi również niczemu nie brakuje i jego grę można tutaj określić mianem finezyjnej i nie boi się używać talerzy.
Można by było zarzucić pewną oschłość Erik Rosvold i nie wychodzenie poza to, co śpiewał z CYNTHESIS, ale już w Stigmata te obawy znikają. Bardzo teatralny i emocjonujący występ.
Nie do końca jednak przekonuje mnie Memento Mori. To jest rockowe wyciszenie w stylu ostatnich płyt VOYAGER ze wskazaniem na rock, ostatnio bardzo popularny, i nie ma tutaj metalowej nostalgii i zadumy. Nie jest to złe, ale jak na tak rozbudowany album to jednak jest zbyt proste i ograne, a na pewno bardziej poruszające. Przemija bez żadnych emocji i szybko się o tym zapomina przy bardzo dobrym i treściwym Agenda 21, zagranym bardzo konsekwentnie.
Patient Zero... Wszystko, czego zabrakło w Memento Mori we wstępie, dalej twardo i konsekwentnie zagrany amerykański progressive metal, jakiego jest coraz mniej i spychany jest przez bardziej inspirowane rockiem grupy jak ALTA REIGN.
6 kompozycji, w większości bardzo długich, ale nie odczuwa się tutaj zmęczenia i nie ma przerostu nad treścią wielu grup z tego gatunku, które próbują być kolejnymi SYMPHONY X i DREAM THEATER.
Produkcja jest znakomita, ale przy tak uznanej wytwórni amatorszczyzna nie wchodzi w grę, szczególnie przy tak uznanym, choć obecnie może i zapomnianym zespole. Znakomity, selektywny sound z wyeksponowanym basem do poziomu gitary i delikatnie cofniętym wokalistą i perkusją. Nic nie przytłacza i nie męczy, wszystko jest ustawione tak, jak należy i jak należało od nowocześniej podanego ZERO HOUR AD 2022 oczekiwać.
Ciekawy album i udany powrót, najbardziej przyswajalny, który nie powinien nikogo rozczarować, nawet najtwardszych fanów, a który można uznać za święto dla gatunku, którego nie można przegapić.
Poprzeczka została zawieszona wysoko.
Ocena: 8.5/10
SteelHammer
|