Heaven & Hell
#1
Heaven & Hell - The Devil You Know (2009)

[Obrazek: R-1750378-1240941290.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Atom and Evil 05:15
2.Fear 04:48
3.Bible Black 06:30
4.Double the Pain 05:25
5.Rock and Roll Angel 06:25
6.The Turn of the Screw 05:02
7.Eating the Cannibals 03:37
8.Follow the Tears 06:12
9.Neverwhere 04:35
10.Breaking into Heaven 07:03

rok wydania: 2009
gatunek: heavy metal
kraj: Wielka Brytania/USA

skład zespołu: 
Ronnie James Dio - śpiew
Tony Iommi - gitara
Geezer Butler - gitara basowa
Vinny Appice - perkusja


Ronnie James Dio opuścił BLACK SABBATH  w roku 1992. Po wielu latach ekipa z czasów "Mob Rules" zebrała się jednak na nowo w roku 2006, by zagrać coś ponownie razem, choć z powodów formalnoprawnych, a także z innych, artystycznych względów, pod nazwą HEAVEN & HELL, odnoszącą się oczywiście do pierwszego albumu BLACK SABBATH, na którym zaśpiewał Dio.
Płyta była oczekiwania z ogromnym zainteresowaniem, bowiem Iommi i spółka od lat nie nagrali niczego nowego i sukces komercyjny wytwórni Roadrunner, Rhino Records, a w Japonii Victor, był z góry przesądzony.
Opinia była jednoznaczna - dostajemy nowa płytę BLACK SABBATH !  Album ukazał się w kwietniu 2009 roku.

Grupa pod nazwą pierwszego LP "Sabbsów" z Dio, w składzie z drugiego, nagrała płytę z muzyką z trzeciego, czyli "Dehumanizer". Może nie do końca z taką, ale bardzo stylistycznie zbliżoną. Duszną, gęstą, o po części psychodelicznym klimacie kompozycji i z pewnymi inklinacjami doomowymi, choć często ten aspekt się przecenia.
Trudno wyobrazić sobie album bardziej zachowawczy i ostrożny niż ten. Pewne motywy brzmią tu bardzo podobnie do tych z "Dehumanizer", stanowią mniej lub bardziej świadomą transkrypcję, jednak te pomysły na kompozycje nie brzmią ani świeżo, ani nie prezentują wyśrubowanego poziomu. Słuchając pierwszych utworów Atom and Evil, Fear i Bible Black ma się wrażenie, że to granie senne i pozbawione mocy, nawet w ujęciu tych doomowych akcentów, ponadto jednak Dio śpiewa słabo. Wtedy jeszcze tak naprawdę poza nim mało kto wiedział dlaczego... Fakt, te numery są posępne, są ponure, ale zarazem ich oddziaływanie jest nieduże. Monotonne, powtarzalne układy riffowe z oszczędnymi partiami perkusji i zaskakująco mało interesującymi zagrywkami solowymi Iommi'ego, to obraz praktycznie całej płyty. Pewne momenty są lżejsze, bardziej melodyjne i bardziej przypominające lata 80te BLACK SABBATH z Dio, jak Double the Pain, ale to utwory jak na taką ekipę są niskich raczej lotów, i tu w pamięć zapadają oddzielne fragmenty refrenów i niektóre bardziej mroczne przejścia gitarowe. Kroczący Rock and Roll Angel wydaje się wśród takich reminiscencji najbardziej udany. Jakże słaby jednak umiejscowiony tuż po nim The Turn of the Screw oraz jak powszednie riffy Iommi gra w kolejnym Eating the Cannibals. Trochę klawiszy Mike Exetera buduje tu ciekawy klimat we wstępie do Follow the Tears i dopiero teraz, w ostatniej części płyty ekipa H&H pokazuje coś na miarę "Dehumanizer", jeśli już szukać sensownych odniesień. Tak, tu jest wreszcie ten prawdziwy mrok i prawdziwie duszna atmosfera, fenomenalny timing gitary i ten numer rzeczywiście gniecie, choć ta środkowa łagodniejsza część o lekkiej heavy/doom stylistyce niekoniecznie się tu musiała znaleźć. Za to solo tym razem wyborne, ale doprawdy tylko ten jeden raz. Trudno jednak uznać za ciekawy masywny riffowo Neverwhere.
Ponieważ w ostatnim Breaking into Heaven pojawia się słowo "heaven", to zakończenie powinno być niszczące.
No, nie jest jednak. Spokojny, nieco łagodniejszy od innych, lekko sentymentalny utwór średniej klasy Dio BS Era...

Mistrzowie zagrali spokojnie, bez szukania nowych dróg i rozwiązań, w ogranych już przez siebie muzycznych obszarach.
Wszystko otrzymało doskonałą oprawę brzmieniową, z kapitalnym ustawieniem ciężkiego, metalicznego basu Butlera. Miksował Mistrz Stephen Marcussen w swoim studio w Hollywood, gdzie pracował przecież także nad nagraniami Ozzy Osbourne'a...

HEAVEN & HELL nie zdołał nagrać już potem nic nowego. W dniu 16 maja 2010 roku Dio przegrywa walkę z rakiem i historia tej grupy nowej nadziei dla BLACK SABBATH tragicznie się kończy.

ocena: 7/10

new 18.01.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości