Broken Melody
#1
Broken Melody - Face The World (2007)

[Obrazek: 169432.jpg?3442]

tracklista:
1.Reflections 01:15
2.The Force of the Life 03:56
3.Rising 04:37
4.Face the World 03:21
5.Thousands Miles Away 05:42
6.If You Want to Fly 03:07
7.The End of This War 03:49
8.The Evil Inside 08:43
9.My Destiny 04:17

rok wydania: 2007
gatunek: melodic power metal/power rock
kraj: Włochy

skład zespołu:
Francesco Palmieri - śpiew
Roberto Ortu - gitara
Emanuele Ninu - gitara
Gabriele Viviani - gitara basowa
Francesco Usai - perkusja

Piękne romantyczne intro Reflections rozpoczyna wydany nakładem własnym w sierpniu 2007 przez BROKEN MELODY z Alghero (Sardynia) album "Face The World".

Kolejny symfoniczny italian symphonic power? Jednak nie. Tu Włosi grają melodic power metal, niezwykle prosty, gitarowy, z elementami klasycznego melodyjnego heavy metalu, rozgrywanego w stylu power rock. Naprawdę, proste to jest, ktoś by powiedział, że może nawet naiwne w tych młodzieżowych wokalach głównych i pobocznych i melodiach z niewyszukanych radiowych list przebojów, ale to ma swój urok! Ten urok mają chwytliwe, zagrane w dosyć szybkich tempach The Force of the Life i Rising z jakże rozbrajającymi refrenami o ogromnej nośności zasadniczych melodii. Buja! Buja także Face the World zrobiony w tym samym stylu, z wyraźniejszym power rockowym rysem, zgrabnie punktującymi gitarami przechodzącymi w długie wybrzmiewania. Jakie to proste, jakie to fajne... Ich romantyczny song w stylu semi balladowym (Thousands Miles Away) jest prawie dobry, ale to słabszy element składowy albumu, za to w If You Want to Fly interesująco pobrzmiewają echa BULLET FOR MY VALENTINE z debiutu, ale bez agresji. Tej jest minimalna dawka w riffach The End of This War, który łączy w sobie melodic speed power metal w odmianie heroicznej i łagodne fragmenty nostalgiczno - balladowe. Udane, ciekawe połączenie.
Można by powiedzieć, bezpretensjonalne w swej naiwnej prostocie granie. Do momentu, gdy się nie usłyszy fenomenalnego riffowego power metalowego potwora The Evil Inside. Zaczyna się od niewinnego plumkania na gitarze akustycznej i prog rockowej partii wokalnej nieco w manierze teatralnej. A potem koncertowy popis Ortu i Ninu i po prostu szczęka opada jak się słucha tych rytmicznych podziałów. Do tego kapitalny refren, po postu miażdżący melodią i solówki gitarzystów - maestria! I ultra eleganckie wyhamowanie w końcówce nawiązującej do wstępu. Prawie dziewięć minut power metalu na poziomie światowym. Gra perkusisty w przejściach fantastyczna i o tym nie można zapominać. A do intro nawiązuje z kolei oznaczony jako bonusowy song przy pianinie, rockowy, poruszający song My Destiny...
W prostocie siła.

Fantastyczne bębny i blachy szlachetnie syczą, gitary tną ostro, bez silenia się na ciężar, wokalista wybornie ustawiony w centrum z chórkami gdzieś za prawym ramieniem. A przecież to produkcja własna i żadne tam renomowane studio.
Coś innego, coś miłego... Grupa nagrała jeszcze w roku 2010 drugi album, "Mirroring Identities" tu jednak poszli w kierunku czegoś w rodzaju "soft" melodic metalcore/modern metalu i ten LP już nie jest tak interesujący jak debiut. Potem doszło do pewnych zmian w składzie i grupa zaprzestała działalności. Komu jednak spodobał się głos Francesco Palmieri i gitarowe zagrywki duetu z BROKEN MELODY, można zapoznać się z grającym melodyjny rock EVOLUTION. Tam można ich wszystkich usłyszeć.


ocena: 8,7/10

new 18.12.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości