Hell Fire
#1
Hell Fire - Free Again (2017)

[Obrazek: 658400.jpg?1457]

tracklista;
1.Free Again 05:30
2.City Ablaze 05:15
3.Live Forever 04:47
4.Wheels of Fate 05:42
5.Beyond Nightmares 05:05
6.The Dealer 4:26
7.Destroyer 04:34
8.End of Days 07:07

rok wydania: 2017
gatunek: heavy metal
kraj: USA

skład zespołu:
Jake Nunn - śpiew, gitara
Tony Campos - gitara
Herman Bandala - gitara basowa
Mike Smith - perkusja

Założony w roku 2010 w San Francisco HELL FIRE zanim cokolwiek nagrał, przeszedł liczne zmiany składu i dopiero, gdy wokalistą został Jake Nunn, gitarzysta z ostatniego zestawienia SENTINEL BEAST, grupa nagrała w 2016 swój pierwszy album "Metal Masses". Nie było to nic szczególnego, ot kolejny poprawny amerykański album ze speed/heavy w tradycji lat 80tych...
Jednak już w roku następnym w nowym składzie i z nową koncepcją pojawił się, wydanym początkowo nakładem własnym w marcu, LP "Free Again".

Tu już grają z ogromną energią NWOTHM, a żywiołowe zadziorne wokale Jake przypominają te, które prezentował Chris Tretton z MIDNIGHT IDOLS, przy czym Nunn jest jeszcze bardziej ekspresyjny i dysponuje niewątpliwie lepszym głosem. Ciekawe, jak by zaśpiewał Torch the Sky albo... Hellfire.
Tu wybornie się prezentuje w tytułowym Free Again, a brytyjskość tej znakomitej kompozycji podkreślają fantastyczne cytaty riffowe z wczesnego IRON MAIDEN grane z ogromną gracją.
Ogólnie to Tony Campos gra na tym albumie z fantazją i pełną wdzięku zaciętością. Ze speedowych temp rezygnują na początku w rycerskim w stylu lat 80tych City Ablaze, choć jest tu także ukłon w stronę BLACK SABBATH w gitarowych stylizacjach. Potem przyśpieszają i trochę wracają do stylu z debiutu, tyle że z większym ładunkiem ekspresji. Mocniejszy, bardziej ponury Live Forever jest w tej szybkiej aranżacji lepszy i może nawet jest w tym coś z SENTINEL BEAST... Dumna dramatyczna melodia jest osią Wheels of Fate i tu dużo basu i solowych popisów Camposa. Zresztą należy stwierdzić, że sekcja rytmiczna jest w HELL FIRE jest czymś więcej niż tylko duetem nabijającym rytm dla gitary. Bardzo dobrze grają.
Więcej mroku? Owszem, w Beyond Nightmares rozpoczynającym się niepokojąco i tajemniczo i zgranym trochę wolniej. Surowo, amerykańsko, zdecydowanie i nieubłaganie do przodu. Tak jak bardzo udanym surowym i bojowym Destroyer z drapieżnymi refrenami i świetnie poprowadzoną partią instrumentalną. The Dealer jest słabszym punktem albumu, bo chyba grupa nie jest gotowa na granie numerów z takim classic rockowym feelingiem. A na koniec, jak to często bywało w latach 80tych, długa nastrojowa kompozycja End of Days z poetycką gitarą akustyczną, łagodnym śpiewem Nunna i stopniowaniem dramatyzmu epickiego. Są i niemal epic heavy fragmenty z potężnymi heroicznymi wokalami jest i odrobina IRON MAIDEN w stylizacjach. Klimat kompozycji MANILLA ROAD, EXXPLORER, GRIFFIN... Piękny majestat true metalowy w tych wolnych partiach. Moc!
Dobra, a jeśli chodzi o bas  i perkusję, bardzo dobra realizacja od strony masteringu. Oldscholoowy, ale nie garażowy sound całości.

Pozytywne przyjęcie albumu otworzyło grupie drogę do kontraktu z kalifornijską wytwórnią RidingEasy Records, która wydała ten album ponownie w roku 2018, a potem także następne.


ocena: 8,3/10

new 2.06.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Hell Fire - Mania (2019)

[Obrazek: 755673.jpg?0225]

tracklista;
1.Warpath 04:18
2.Mania 05:52
3.On the Loose 03:47
4.Born to Burn 04:55
5.Transcending Evil 05:51
6.Lashing Out 03:18
7.Isolator 04:11
8.The Dreamer 04:42
9.Knights of the Holy 05:52
10.Masochist 04:37

rok wydania: 2019
gatunek: heavy metal/speed metal
kraj: USA

skład zespołu:
Jake Nunn - śpiew, gitara
Tony Campos - gitara
Herman Bandala - gitara basowa
Mike Smith - perkusja

Tym razem w niezmienionym składzie HELL FIRE w marcu 2019 nakładem RidingEasy Records przedstawia swoją trzecią płytę.

Może tytułowy Mania, ciężki i galopujący w heroicznym stylu USPM, poza gitarowymi szybkimi atakami solowymi, to nie jest nic specjalnego, ale kilka utworów z tego albumu jest najwyższej klasy. To przede wszystkim te, gdzie głęboko sięgają do tradycji melodyjnego brytyjskiego heavy i speed metalu lub grup z USA, korzystających z tych wzorców w latach 80tych i to już słychać w otwierającym Warpath, zresztą po raz kolejny umiejscowionym w ekspresyjnej estetyce wykonania MIDNIGHT IDOLS. I do tego te świetne ozdobniki rozpoznawalne jako stary IRON MAIDEN! I po prostu czapki z głów przed On the Loose rozpoczynającym się od triumfalnego sola gitarowego On the Loose. Wspaniały, wspaniały popis tego, co jest solą prawdziwego klasycznego heavy metalu. Tyle w tym luzu (co za refren!), tyle melodyjnej zadziorności. Moc!
Bardzo dobrze generują surowsze speed metalowe granie typowo amerykańskie lat 80tych w zwartym Born to Burn i ciekawym rozwiązaniem jest klimatyczna partia instrumentalna w pierwszej części. Także speed metalowy Lashing Out jest bardziej przebojowy w refrenie i zaskakują romantyczną partią niemal w stylu american rock arena z wyważoną dawką lekkiej brutalności. Transcending Evil szybko ewoluuje w kierunku poetyckiego songu z gitarami akustycznymi i tak łagodnie Jake Nunn na tej płycie śpiewa tylko raz, a całość sięga tradycji classic heavy metalu z USA lat 80tych, gdy wzmacniają to wszystko potem w kierunku heroicznym z bardzo dobrą melodią, by w końcu zaatakować w solach gitarowych wspieranych prze świetny warkoczący bas Bandala. Bardzo to zostało starannie zaaranżowane. Posępnie rozbrzmiewa wolniejszy Isolator jednak czegoś tu brakuje, czy może jeden jedyny raz nie wszystkie sola (w tym to neoklasyczne) są tu stosownie dobrane. Za to wybornie wykorzystali klasyczne patenty BLACK SABBATH w nieubłaganie posuwającym się do przodu, na swój sposób dramatycznym The Dreamer. Doskonały numer, doskonały! Epicki, refleksyjny heavy metal pojawia się w Knights of the Holy, jest ostro, jest bojowo jest także amerykańsko i to w muzycznym sensie kontynuacja End of Days, choć gdzieś od połowy trochę staje się to monotonne. No ale za to na koniec serwują prawdziwego potwora w umiarkowanym tempie i Masochist po prostu zadziwia w kategorii NWOTHM. Gitarowy, powtarzalny motyw przewodni jest kapitalny, a podniosły, drapieżny wokal wzmacnia ponury wydźwięk tej kompozycji. Oczywiście pozwolili sobie na podkręcenie tempa końcówce i po praz kolejny to urozmaicenie wychodzi na korzyść.

Poza pełnym zaangażowania drapieżnym wokalem Nunna należy pochwalić pełną zapału grę sekcji rytmicznej oraz, co już pokazali na poprzednim albumie - doskonałą współpracę obu gitarzystów i te ich speed metalowe pojedynki są momentami fantastyczne.Sound stylizowany jest na klasyczny z lat 80tych z dosyć surowymi gitarami  i głośną perkusją, nie zapomniano jednak i o nowocześniejszym bardziej rozpoznawalnym i słyszalnym basie.
Ten album to wybitne osiągnięcie NWOTHM i ugruntował pozycję HELL FIRE jako jednego z najbardziej obiecujących zespołów ze Stanów Zjednoczonych w ramach tej muzycznej konwencji..


ocena: 9,2/10

new 23.06.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Hell Fire - Reckoning (2022)

[Obrazek: 1042814.jpg?0507]

tracklista:
1.Reckoning 05:51
2.Medieval Cowboys 03:21
3.It Ends Tonight 04:46
4.Thrill of the Chase 03:48
5.Addicted to Violence 02:45
6.Tortuga Nights 06:02
7.Eye for an Eye 03:59
8.Many Worlds 04:04
9.Nowhere Fast 03:13
10.A Dying Moon 02:48
11.The Executioner 04:20

rok wydania: 2022
gatunek: heavy metal/speed/power/thrash metal
kraj: USA

skład zespołu:
Jake Nunn - śpiew, gitara
Tony Campos - gitara
Matt Freeman - gitara basowa
Mike Smith - perkusja

Nową płytę HELL FIRE wydała w sierpniu wytwórnia RidingEasy Records, a w nagraniach wziął udział sesyjny basista Matt Freeman.

To wszystko się naprawdę znakomicie zaczyna. Potężny, drapieżny, zbudowany na neoklasycznym zrębie Reckoning jest dumną heroiczną kompozycją z godnym szacunku sposobem rozwiązania tego na dwie gitary, no i melodia jest kapitalna. Taka brutalniejsza wersja szwedzkiej szkoły neoklasycznej Malmsteena, STORMWIND, MEDUZA czy MAJESTIC.
Tylko, że ta brutalność przekazu stała się na tej płycie jakby celem samym w sobie i zespół zamiast podążać drogą NWOTHM, co mu wcześniej tak świetnie wychodziło, skręca gdzieś  na obszary USPM (zdecydowanie w  Eye for an Eye i Many Worlds) i typowego amerykańskiego speed/power/thrash, gdzie gitary tną jak piły mechaniczne, ale poza tym niewiele z tego wynika. I to są nieciekawe po prostu Addicted to Violence i Nowhere Fast. Na pewno jeszcze Medieval Cowboys jest wyrażeniem NWOTHM i przypomina dawniejsze koncepcje melodyczne HELL FIRE (i grup z Calgary) ta kompozycja ma uniwersalne przesłanie. No i coś w tym kierunku próbują zrobić w It Ends Tonight, ale tu jest sporo męczenia się z twardymi riffami w budowaniu niespecjalnie oryginalnej i atrakcyjnej melodii. Z kolei Thrill of the Chase to killer w szybkim tempie z elementami tak IRON MAIDEN, jak i amerykańskiego melodyjnego speed heavy i tak to by mogli grać tu cały czas, atakując wybuchowymi solami i duetami gitarowymi. Tymczasem, najdłuższy Tortuga Nights obiecujący zgodnie z tytułem jakąś piracką przygodę, to taka bezbarwna i technicznie poprawna wycieczka w rejony classic heavy metal i znowu gitarzyści nieco to ożywiają. Dobrze, że zakończenie w postaci The Executioner jest niezłe. Dynamicznie, ale bez przeginania w kierunku thrashu, choć w tym drapieżnym i heroicznym stylu HELL FIRE grywał już lepsze rzeczy.
 
Jake Nunn trochę się cofnął technicznie w sowich wokalach i momentami to dosyć jaskiniowo brzmi, a krzykiem własną gitarę o takim ostrym brzmieniu skutecznie przekrzyczeć nie jest łatwo i nie zawsze mu się to udaje. Oczywiście, w akustycznym A Dying Moon jest sympatycznie, jednak na albumie zawierającym tylko takie kompozycje nie chciałbym go słuchać. Jeśli chodzi o sound, ten zespół stara się brzmieć tradycyjnie, tak tu brzmi jak brzmiałby płyta w tym stylu wyprodukowana w latach 80tych w najlepszym studio.
Po znakomitym "Mania" od następcy oczekiwało się czegoś podobnego, może nawet z jeszcze większym naciskiem na melodie, na klimat zbudowany z mocarnych riffów jak Masochist. Tylko
Reckoning spełnia te standardy i oczekiwania w pełnym zakresie, ale może dlatego jest to utwór tytułowy. Sprawnie to wszystko jest odegrane, ale pomysłów na porywające granie tym razem niewiele.


ocena: 7,9/10

new 14.08.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości